Każdy czytelnik, który zachęcony znakomitym serialem stacji SyFy (prawa do którego obecnie posiada Amazon) sięgnie po pierwszy tom cyklu "Ekspansja", musi liczyć się z tym, że spotka go rozczarowanie. "Przebudzenie Lewiatana" jest bowiem jednym z nielicznych przypadków powieści, która w zestawieniu z, bazującym na niej, wielowątkowym pierwszym sezonem serii telewizyjnej, wypada niczym konspekt znanej z ekranu historii. Ba, momentami miałem niemal wrażenie, jakby przyszło mi czytać dość pobieżne streszczenie tego, co dane mi było zobaczyć wcześniej w telewizyjnej "Ekspansji"!

Czego zabrakło mi w książce po obejrzeniu serialu? Mimo, iż ów podąża bardzo wiernie za osią fabuły powieści, w niej samej nie znajdziecie całej masy wątków i mini-historii postaci pobocznych, które w adaptacji sprawiały, iż miało się wrażenie obcowania z uniwersum przemyślanym w każdym szczególe, targanym skomplikowanymi uwarunkowaniami społeczno-politycznymi, skrzętnie zaplanowanym i z niezliczoną siecią intryg oraz interesów frakcji, w tryby których zostali wrzuceni główni bohaterowie "Przebudzenia Lewiatana".

Również bohaterowie - pomijając dwóch pierwszoplanowych, Jima Holdena i Joego Millera, z perspektywy których śledzimy wydarzenia - wydają się mniej wyraziści, wliczając niesamowicie interesujących i skomplikowanych psychologicznie (na ekranie) załogantów Rosynanta, nie mówiąc już o ogromnej liczbie postaci pobocznych, którzy są w książkowym oryginale wręcz nijacy a w każdym razie niezwykle odlegli od swoich magnetyzujących w serialu alter ego (Anderson Dawes). Książkowy Havelock, czy Diogo - wątek którego w serialu witałem z radością, za każdym razem kiedy się pojawił - zdają się być jedynie cieniami swoich ekranowych odpowiedników.

"Przebudzenie Lewiatana" to naprawdę zaskakujący przykład dobrej, ale przeciętnej na tle wielu innych książek z gatunku, literatury, która w sprawnych rękach twórców filmowych przekształcona została w arcydzieło. Wypada jednak mieć nadzieję, że spółka autorska, podpisująca się pseudonimem James S. A. Corey, czyli panowie M. L. N. Hanover i Daniel Abraham - którego notabene bardzo sobie cenię, chociażby za napisaną wespół z Georgem R.R. Martinem "Wyprawę Łowcy" (skądinąd regularnego współpracownika G.R.R.M-a) ma plan na rozwinięcie charakterów i szersze nakreślenie przeszłości, oraz motywacji postaci (zwłaszcza Amosa, który w "Przebudzeniu Lewiatana" niemal nie wychodzi poza rolę tępego osiłka) i wraz z "zagubionymi" wątkami, znajdziemy to wszystko w kolejnych tomach cyklu. Co ma sens, zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że autorzy pełnią rolę konsultantów przy serialu i pracują nad scenariuszami wraz z jego twórcami.

Miałem pewien problem z przyswojeniem sobie stylu tłumacza, który wydał mi się początkowo dość toporny, choć z czasem do niego przywykłem. Do samego końca jednak niektóre z dialogów "brzmiały" dla mnie nieco sztucznie (często pojawiająca się prosta kalka językowa w przypadku tłumaczenia idiomów, nawet tych dość popularnych i łatwych do przełożenia). To mnie trochę zaskoczyło, ponieważ pan Marek Pawelec to znakomity tłumacz, który odpowiada za świetny przekład trylogii o Takeshim Kovaksie Richarda Morgana. Dodatkowy minus za niedokładną korektę - literówek pojawiło się zaskakująco dużo (Bomie ≠ Bonnie, Sched ≠ Shed, i najlepsze "dziadek" ≠ "dzieciak"). Zaskakująco, bowiem książki wydawane przez MAG-a zawsze stawia się za wzór w materii jakości wydania, tłumaczenia i korekty.

Podsumowując krótko: dla wszystkich, którzy widzieli serial - jeden lub więcej jego sezonów - sięganie po "Przebudzenie Lewiatana" mija się z celem, bowiem - jak wspomniałem wyżej - powieść ta przypomina rozpisane na prawie 500 stron streszczenie serii, dodatkowo okrojone niemal o wszystkie wątki poboczne.

Jakkolwiek ci, którzy dotąd nie widzieli serialu z pewnością nie zawiodą się na lekturze. To wciąż bardzo dobrze napisane - choć nie grzeszące przesadną oryginalnością - science-fiction, w którym tempo pełnej zwrotów akcji bardzo rzadko zwalnia. "Przebudzenie Lewiatana" ma naprawdę interesujących i złożonych bohaterów pierwszoplanowych (Holden, Miller) a uniwersum ma w sobie spory potencjał, co daje ogromną nadzieję na kolejne powieści w nim osadzone. Mimo mojego narzekania, czytelnikom szukającym dobrej i wciągającej literatury science-fiction, szczerze rekomenduję! A potem, oczywiście, obowiązkowo - obejrzenie serialu!

Każdy czytelnik, który zachęcony znakomitym serialem stacji SyFy (prawa do którego obecnie posiada Amazon) sięgnie po pierwszy tom cyklu "Ekspansja", musi liczyć się z tym, że spotka go rozczarowanie. "Przebudzenie Lewiatana" jest bowiem jednym z nielicznych przypadków powieści, która w zestawieniu z, bazującym na niej, wielowątkowym pierwszym sezonem serii telewizyjnej,...