Wojna światów
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Seria:
- Wells w Vesper
- Tytuł oryginału:
- The War of the Worlds
- Wydawnictwo:
- Vesper
- Data wydania:
- 2018-05-16
- Data 1. wyd. pol.:
- 1899-01-01
- Data 1. wydania:
- 2008-01-01
- Liczba stron:
- 216
- Czas czytania
- 3 godz. 36 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788377312865
- Tłumacz:
- Lesław Haliński
- Tagi:
- HerbertGeorgeWells HGWells Wells WojnaSwiatow Wojna Swiatow Obcy Kosmici Inwazja UFO NOL Eksterminacja Wyniszczenie
(Wydanie I, Wydawnictwo Vesper, Czerwonak, 2018)
"Wojna światów" - Klasyczna powieść science fiction, pierwotnie wydana pod koniec XIX wieku, tutaj we współczesnym tłumaczeniu i z licznymi ilustracjami. Kilkakrotnie ekranizowana (m.in. przez Stevena Spielberga), a w roku 1938 przerobiona przez Orsona Wellesa na słuchowisko radiowe, którego emisja przeszła do historii. Czytana po latach okazuje się dziełem profetycznym, stanowiącym swoistą zapowiedź XX-wiecznych wojen światowych. Jak zachowują się ludzie – zarówno jednostki, jak i całe społeczności – w obliczu inwazji, która grozi masową zagładą? Kim jesteśmy dla najeźdźców i kim oni są dla nas? Jaką rolę odgrywają w tym nowe technologie? I co może nas uratować? Na te pytania próbuje odpowiedzieć Herbert George Wells w sposób wciąż atrakcyjny dla współczesnego czytelnika, a powszechne już chyba poczucie niepokoju, niepewności i zagrożenia sprawia, że Wojnę światów odbieramy jako powieść ciekawą i aktualną również w XXI wieku.
„Wojna światów, najświetniejsze dzieło H.G. Wellsa, jest zarazem jedną z nielicznych powieści, które, wykraczając poza fantastyczność swych założeń, weszły do skarbca literatury światowej”. – Stanisław Lem
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Inwazja
Żyjemy w świecie tak szybkich zmian, że nie sposób wyrzucić z głowy myślenia, iż ten otaczający nas potencjał nie jest dany wyłącznie nam. Nikt co prawda nie potwierdził istnienia istot pozaziemskich, ale wydaje się, że brak jednoznacznej odpowiedzi także jest odpowiedzią, i to dość jednoznaczną. W związku z tym trudno nie zaprzątać sobie myśli tym, jak mogłoby wyglądać wrogie przejęcie. Nie wiadomo czemu, ale właśnie motyw inwazji kojarzy nam się od razu z kosmitami. Być może to kwestia strachu przed nieznanym bądź mentalnego przygotowania na najgorsze? Trudno to rozstrzygnąć, ale jest ktoś, kto stworzył wizję takiego wydarzenia i uczynił to ponad sto lat temu.
Mowa rzecz jasna o „Wojnie światów”, największym bodaj dziele Herberta George’a Wellsa, w którym opowiada on o ataku Marsjan. I co wielce istotne, nie czyni tego w sposób fantastyczny czy wyolbrzymiony. Całość przypomina bardziej dokument niż powieść science fiction, literaturę faktu w warunkach pozaziemskiego nalotu. Wszystko za sprawą świetnie odmalowanych czasów, w których żył autor, i ogromnej dozy autentyzmu, co przypomina po części realia wojenne. Począwszy od pojedynczych wybuchów, przez szturm w pełnej krasie, po bagatelizowanie problemu i rozpaczliwie próby ucieczki przed najeźdźcą. Wyłania się z tego widmo wojen światowych, co niewątpliwie dodaje narracji upiorności.
Pomaga w tym także skupienie się na jednym bohaterze, któremu jedynie w krótkich momentach ktoś towarzyszy. Osobista perspektywa ma tu duże znaczenie, bo pozwala zrozumieć trudne wybory, a przede wszystkim zamienić się z głównym bohaterem miejscami. Nie bez powodu jest to postać bez imienia, nakreślona tylko za pomocą podstawowych informacji dotyczących więzi rodzinno-uczuciowych i umiejętności zawodowych, których przełożenie na nasze codzienne zmagania nie powinno rodzić problemu.
Siła „Wojny światów” tkwi także w tym, że świadomość, iż tak mógł wyglądać atak obcej nam cywilizacji jest silna, a granica oddzielająca realia od fikcji zdaje się tu zacierać. Trudno się dziwić, że słynna audycja Orsona Wellesa zrobiła swego czasu ogromne wrażenie. Mamy tu nie tyle namacalnie przedstawioną całą sytuację, ile sugestywne przedłożenie sytuacji samotnego podążania ku pustce, wrażenie wyobcowania, opuszczenia i stopniowego popadania w obłęd związany zarówno z brakiem podstawowych środków do życia, jak i krańcowym przytłoczeniem całą tą na swój sposób niemożliwą sytuacją, która wszakże ma miejsce naprawdę.
To, co absolutny klasyk gatunku stracił na przestrzeni lat, z pewnością zawiera się w projektach istot pozaziemskich i ich machin. Popkultura przemieliła już Wellsowskie wizje na tyle sposobów, a i samo wyobrażenie kosmitów tak wyewoluowało przez lata we wszelkich możliwych wariacjach, że przytaczany wygląd wydaje się zbyt standardowy, nierobiący wielkiego wrażenia, co w pewnym stopniu umniejsza grozę płynącą z kolejnych stron. Także klasyczna narracja w formie zbeletryzowanego pamiętnika w swojej klasyczności i chronologiczności nabrała pewnych omszałych cech, aczkolwiek można to także przekuć w zaletę, dzięki której autentyzm przekazu wyłącznie wzrasta.
„Wojna światów” przez lata doczekała się wielu interpretacji i nie ma się czemu dziwić. Pod wieloma względami to prekursorska pozycja. Fundament, na którym wyrosły kolejne książki i filmy. Choć sama treść straciła trochę z czasem, to przekaz i jego realizm wciąż robią wrażenie, budząc szacunek i podskórną grozę. Nowe wydanie tego kamienia milowego, przepięknie ilustrowane, jeszcze bardziej skłania do zakupu. Choć proza H.G. Wellsa nie ustrzegła się upływu czasu, to z pewnością nadal jest pozycją obowiązkową, która może skłonić do wielu przemyśleń i wzbudzić podziw, że ktoś tak wcześnie zarysował konflikt, który w innym wydaniu, ale równie porażającym, miał miejsce w rzeczywistości.
Patryk Rzemyszkiewicz
Oceny
Książka na półkach
- 4 980
- 2 989
- 1 113
- 129
- 114
- 101
- 85
- 68
- 56
- 53
Opinia
Przełom końca XIX wieku i pierwsze dziesięciolecia XX wieku oraz lata 50-te i 60-to XX wieku, to niezapomniany, będący częścią nieprawdopodobnych historii i osiągnięć myśli ludzkiej - na długie pokolenia w przód, okres czasu w dziejach kultury masowej, który przede wszystkim stał się prowodyrem ku szerokiej ewolucji literatury fantastyczno-naukowej, a z literatury z kolei ku powstaniu i adaptacji kinematografii takowego gatunku. Isaac Asimov , Arthur Conan Clarke i Herbert George Wells to ci Wielcy, należący do gigantów spośród ,,stwórców” tamtych czasów, których dzieła mają ogromne wielopokoleniowe znaczenie. Co najważniejsze, każdy z nich prezentuje różny język, styl pisania i kreowania rzeczywistości zamkniętej w dwuwymiarowych stronicach najrozmaitszych powieści. Każdy z nich, mimo wspólnego gatunku, wokół którego krążą ich idee, w pewnym sensie przedstawia odmienną problematykę. Asimov uwypuklił sytuację, w której człowiekowi stawia się wyzwanie, umieszczając go w świecie, który musi dzielić z równie inteligentnym, jak jego gatunek robotem. Wells, natomiast, uwielbia wodzić czytelnika za nos, konfrontując w swych powieściach istoty ludzkie z zaawansowaną technologią lub Cywilizacją, co często ma iście profetyczne znaczenie. A.C. Clarke to równie zaangażowany futurysta, co opisana powyżej dwójka. Jego Sagi, jak "Odyseja Kosmiczna", czy "Rama" wyzierają zaangażowaniem całej przedstawionej przez niego Cywilizacji, jakby w jego powieściach ludzkość miała do wykonania misję, po której będzie rozliczana nie jako gatunek, który ją tworzy, lecz jako swoista Zbiorowość.
Niniejsza wielka literacka trójka, to swoisty Triumwirat i przykład tego, jak genialne, wybitnie dopasowujące się do tamtejszych czasów umysły, żyły dziesiątki lat temu, jak bardzo wizjonerskie w naszej kulturze i nauce niosły przesłanie. I tak, w 1898r. kiedy wydawać by się mogło, według niektórych ówczesnych naukowców człowiek rozwinął się, i tak rozbudował wokół siebie świat, że więcej do przysłowiowego ,,szczęścia” nie będzie mu potrzeba, pojawił się pewien człowiek, który chciał temu wyjść naprzeciw, a był to Herbert George Wells. Zapewne Wellsowi nie chodziło o ponowne rozruszanie ociężałej nauki, gdyż sam był biologiem z wykształcenia i wiedział co przyniesie koniec wieku, w którym to napisał pewną porażającą, niewyobrażalną, jak na te czasy, powieść. Jego obowiązkiem było nastawienie czytelników do konsekwencji rewolucji naukowej, której wiedział, że będzie świadkiem, oraz w jakiś sposób nakłonienie możnych „Lordów” nauki - ,,tak zwanych” specjalistów, którzy byli zdania, iż zasób wiedzy dany człowiekowi jest ograniczony, a sięganie głębiej i głębiej, by zrozumieć rzeczywistość na najbardziej niezwykłym poziomie, nie jest istotny – by nie popaść w pustostan i ignorancję do świata, który nas otacza. Na szczęście, przytomny wiedzą i mający w zanadrzu jakąś wizję, H.G.Wells, we wspomnianym wyżej 1898r. wydał nowelę fantastyczną z elementami nauki, dając światu swoje profetyczne dzieło, swoje dziecko: "Wojnę Światów".
Nieprawdopodobnym, wartym uwagi przy deliberowaniu na temat niniejszej pozycji beletrystycznej Wellsa jest fakt, że od jej pierwszego druku do jej drugiej kinowej adaptacji Stevena Spielberga z Tomem Cruisem w roli głównej mija 107 lat. To gigantyczna, prawie nieskończona połać czasu, przerwa dla kultury masowej, którą tworzy ziemska Cywilizacja. Przez ten cały wiek z kawałkiem przeszła niejedna rewolucja technologiczna, ekonomiczna i informatyczna, a kwestie poruszone przez Wellsa w "Wojnie Światów" wciąż są aktualne. Ta książka nigdy się nie zestarzeje; będzie trwać w eterze zbiorowej świadomości przyszłych czytelników, naukowców i tych, którzy będą mieli szacunek do dorobku przodków, aby czegoś się od nich nauczyć.
Pierwsze kilkanaście stron "Wojny Światów" przekonuje pasjonata tego dość nietypowego ,,oldschoolowego” sci-fi, z proroczym ,,namaszczeniem”, że nie będzie to zwykłe, dane ówczesnym czasom czytadło; że nie będzie to zabawa słowem, jak we współczesnych, mimo to świetnych dziełach literatury ,,Space Fantasy” i „Space Opera”. Herbert George Wells okazał się bardzo dokładny i sumienny w ,,wytłuszczaniu” każdego, najdrobniejszego wątku, czy elementu tworzącego podstawę płaszczyzny tej powieści. Styl, forma językowa przez niego stosowana są archaiczne – z perspektywy współczesnego czytelnika czuć ząb czasu odciśnięty na stronicach powieści – ale za to bardzo klimatyczne, pozwalające się scalić z zawartym w "Wojnie Światów" przesłaniem; dlatego też należy czytać ją niezwykle uważnie. Niektórzy fani i krytycy Wellsa są zdania, że autor był prekursorem tzw. "Wojny Totalnej" – wizjonerskiego konfliktu po raz pierwszy zastosowanego w fikcyjnej literaturze w "Wojnie Światów". Początkowo, dopiero co zagłębiając się w świecie powieści, można było mieć lekki dysonans, odmienną opinie, co do powyższego stwierdzenia, lecz jak to w świecie bywa pozory mylą, a w przypadku "Wojny Światów" zniszczenie muru, które pozory mogłyby zbudować przed sobą, odsłaniają, to, co nieuchronnie miało nadejść i się zjawiło, i sprawia, że czytelnicze zmysły wydadzą ,,z siebie” agonalny jęki przerażenia, które owe pozory skrywały i odsłoniły w momencie wczytania się w tą lekturę i zrozumienia czym tak naprawdę w tamtych czasach ona była, i jak rozumie ją współczesny XXI-wieczny świat. Dzięki dobrze wybranej pierwszoosobowej relacji, reportażu nie z pola bitwy, lecz z prawie proroczo wyłaniającej się, jakby spełniała się przepowiednia z "Apokalipsy św. Jana" eksterminacji gatunku ludzkiego oraz krótkich, akapitów wzmacnianych przez osobniczy, intymny sposób odebrania, analizowania i przeżywania ,,faktu” najazdu niezrozumianych przez ludzkość istot – w ten sposób zmuszania czytelnika do przeżycia tego, co przeżył autor relacji – Wells daje światu pedantycznie realistyczną powieść z surowym, niszczącym poczucie stałości bezpieczeństwa psychicznego cynicznym morałem, z którego wynika, że w przypadku skonfrontowania naszej inteligentnej ludzkiej rasy ze stworzeniami z innych planet, z wielkim prawdopodobieństwem stanie się ona jedynie zwierzyną tchórzliwie kryjącą się przed dużo potężniejszymi stworzeniami, tak, jak kiedyś ssaki kryły się w malutkich norkach, miliony lat temu przed panami Ziemi Dinozaurami. Mimo, że ,,człowiek Wellsa" wygrywa dzięki uprzejmości łańcucha życia na błękitnej planecie, czyli dzięki niewidocznym ,,zarazkom”, do których najeźdźcy Londynu i całej Anglii, jak i pewnie świata nie byli przyzwyczajeni, to jednak jest to mające posmak goryczy i siedzącej w gardle ciężkiej zgrubiałej plwociny, gorzkiej guli, zwycięstwo. Człowiek, co zauważył relacjonujący te wydarzenia w formie będących ostrą przestrogą wspomnień, skrajnie poruszony dziennikarz, zwyciężył Czarny Opar, Czerwone Zielsko i poruszające się na ciężkich, mackowatych, niczym zbudowanych z malutkich metalicznych pierścieni, odnóżach, Machiny Bojowe, tylko przez łut szczęścia, przez pomoc niespokojnej natury. I to, nazwijmy to, ,,zwycięstwo” okazało się nad wymiar dobrze zastosowanym przez Wellsa zabiegiem, specyficznym kontrastem, które jako pozytywne zakończenie dało powieści paradoksalnie jeszcze większą siłę odbioru i znaczenie.
Nieustanna ciągłość wydarzeń bez jakiejkolwiek stagnacji; przedstawianie poszczególnych ulic, dzielnic Londynu i dokładne odnoszenie się do pozostałych angielskich miast; sama czerń, zmasakrowane budynki, zniesiona do formy kikuta, z którego jątrzy się żółta ohydna ropa, zamieszkiwana przez ludzi przestrzeń; powietrze, którego każdy atom zdaje się być przesycony cierpieniem, pozbawiającym zmysłów fizycznym i psychicznym bólem. Obraz wellsowskiej "Wojny Totalnej", gdzie niszczycielska, czysta potężna siła jest wszystkim i dociera wszędzie. W tej Wojnie nie ma zwycięzców, a morał, jak wspomniano wyżej, staje się wobec tego niezwykle cierpki i powinien być dobrze zrozumiany. Żyjąc na przełomie XIX-XX wieku, gdy po ulicach jeździły dopiero pierwsze auta, a człowiek ledwo co rozumiał istnienie i zachowanie atomu, doświadczenie literatury "Wojny Światów", czyli poznanie Marsjan, których kanoniczny dziś opis, jako istot o wydłużonych głowach, smolistych dużych oczach i zapadniętymi pod nimi nozdrzami, stał się protoplastą kreacji ,,istoty obcej” poruszającej się w pojeździe UFO, było niezwykłym, emocjonalnym przeżyciem; dzięki formie pierwszoosobowego reportażu dodatkowo wiarygodnym punktem odniesienia do otaczającej ówczesnych ludzi rzeczywistości. Mimo, że była to tylko forma pisana takowego przekazu słynnego brytyjskiego pisarza, to wystarczy poszperać w Internecie i poszukać nagrania audycji radiowej Orsona Wellesa, podczas której czytał on „Wojnę Światów” H.G. Wellsa, by się przekonać jak silny wśród społeczeństwa miała ona wydźwięk. Reakcja słuchaczy, którzy mieli wtedy włączone radioodbiorniki była jedna: panika, chaos, obawa. ,,Marsjanie. Jacy Marsjanie? Dlaczego atakują Ziemię". Z doświadczaniem reportażu pisarza, który w tamtych czasach, pozbawionych tak łatwo dostępnych mediów, ba, nawet książek, było podobnie. Gdybym żył na przełomie końca XIX i początku XX wieku i miał tę pozycję przed sobą, pomyślałbym, że albo naszemu światu grozi zagłada, albo ni to te listy, ni to pamiętniki napisał niespełna rozumu człowiek.
Przełom końca XIX wieku i pierwsze dziesięciolecia XX wieku oraz lata 50-te i 60-to XX wieku, to niezapomniany, będący częścią nieprawdopodobnych historii i osiągnięć myśli ludzkiej - na długie pokolenia w przód, okres czasu w dziejach kultury masowej, który przede wszystkim stał się prowodyrem ku szerokiej ewolucji literatury fantastyczno-naukowej, a z literatury z kolei...
więcej Pokaż mimo to