More Happy Than Not. Raczej szczęśliwy niż nie
- Kategoria:
- literatura młodzieżowa
- Tytuł oryginału:
- More happy than not
- Wydawnictwo:
- Czwarta Strona
- Data wydania:
- 2018-02-15
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-02-15
- Data 1. wydania:
- 2015-06-02
- Liczba stron:
- 400
- Czas czytania
- 6 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788379768615
- Tłumacz:
- Sylwia Chojnacka
- Tagi:
- chłopak debiut literacki literatura amerykańska problemy młodzieży seks śmierć w rodzinie
- Inne
W swojej rewelacyjnej debiutanckiej powieści stanowiącej połączenie Zakochanego bez pamięci z Innymi zasadami lata, Adam Silvera zachwyca i porusza do łez.
Po samobójstwie ojca szesnastoletni Aaron Soto nie może się pozbierać i znaleźć szczęścia. Dzięki pomocy swojej dziewczyny Genevieve i zapracowanej matki powoli wraca do siebie. Jednak smutek i blizna na nadgarstku nie dają mu zapomnieć o przeszłości.
Kiedy Genevieve wyjeżdża na kilka tygodni, Aaron spędza ten czas z nowym znajomym. Thomas ma projektor filmowy i nie przejmuje się tym, że Aaron kocha książki fantasy. Jednak ich szczęście nie wszystkim się podoba. Nie mogąc zerwać z Thomasem Aaron zwraca się o pomoc do Instytutu Leteo, chociaż oznacza to, że zapomni, kim naprawdę jest.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Szczęście nie powinno być tak trudne*
Literacką przygodę z Adamem Silverą rozpoczęłam na długo przed „szczęściem” – sięgając po powieść „They Both Die at the End”, najnowszy tytuł wydany we wrześniu ubiegłego roku w Stanach, nie miałam pojęcia czego się spodziewać. Co prawda recenzenci uprzedzali o smutku, łzach i złamanych sercach, ale w swojej naiwności byłam przekonana, że przecież nie może być aż tak źle (czytaj: aż tak emocjonalnie). Cóż, po przeczytaniu „They Both Die at the End”, gdy po głowie kołatała się myśl „jak żyć?”, nie pozostało mi nic innego, jak tylko potwierdzić – jest aż tak źle. Autor już w tytule ostrzega nas, w jakim kierunku zmierza opowieść (tytuł głosi wprost: na końcu obaj giną), ale i tak zalewają nas kolejne fale skrajnych emocji, a serce łamie się po cichu, by w finale strzaskać się w proch, że tak łzawo to ujmę. Nawet z ostrzeżeniem, nie można się przygotować na to, co szykuje dla nas autor. Nie inaczej jest w „More Happy Than Not – Raczej szczęśliwy niż nie”.
Być może będę odosobniona w tych skojarzeniach, ale historie stworzone przez Silverę zarówno w „They Both Die at the End”, jak i w „More Happy Than Not” przypominają odrobinę odcinki serialu „Black Mirror”, tyle że w wydaniu dla nastolatków. Rzeczywistość, która mogłaby być naszą rzeczywistością, wzbogacona jest o technologię stanowiąca w dużej mierze pretekst do opowiedzenia o kondycji ludzkości, relacjach międzyludzkich, naszym funkcjonowaniu zarówno w odniesieniu do nowych technologii, jak i drugiego człowieka. W „They Both Die at the End” jest to system Death-Cast informujący wybrane osoby, że umrą w ciągu najbliższych 24 godzin. „More Happy Than Not” opiera się za to na istnieniu Instytutu Leteo, miejsca, w którym można wymazać pamięć i manipulować wspomnieniami.
Aaron Soto wie, jak wygląda życie po końcu świata. Samobójstwo ojca wstrząsnęło nim i odebrało mu wiarę w szczęście. Teraz, z pomocą dziewczyny Genevieve i kumpli z osiedla, próbuje pozbierać to, co pozostało z jego życia, choć ma wrażenie, że są to głównie problemy naznaczone smutkiem. Gdy Aaron zaprzyjaźnia się z Thomasem, który jest inny niż reszta jego paczki, spędzony z nim czas uświadamia mu, że może go jeszcze spotkać coś dobrego. Niestety, nie da się ot tak zapomnieć o kłopotach, o czym chłopak boleśnie przekonuje się na własnej skórze. Przekonany, że nie zniesie kolejnego ciosu, postanawia poddać się zabiegowi w Instytucie Leteo i wymazać swoje wspomnienia. Jak mocno trzeba cierpieć, by chcieć stracić część siebie?
Na wstępie trzeba przełknąć gorzką pigułkę – początek zupełnie nie zapowiada niezwykłej powieści. Jest dość chaotycznie, nie bardzo wiadomo, dokąd zmierza historia i muszę przyznać, że początkowe rozdziały zupełnie mnie nie wciągnęły. Zastanawiam się, czy gdyby nie moje uwielbienie dla „They Both Die at the End”, to odłożyłabym książkę na półkę i sięgnęła po inny tytuł. Byłby to błąd, jak udowodniła mi dalsza lektura „More Happy Than Not”, ale nie ukrywam, że nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Nic nie zapowiadało tego, co wydarzyło się później - a później nie mogłam się oderwać. Stopniowo zagłębiamy się w historię Aarona, poznajemy jego tajemnice i z każdym rozdziałem otrzymujemy kolejną część układanki, która w finale układa się w pełny obraz życia. Brzmi dość prosto, prawda? Sęk w tym, że u Silvery nie jest to takie oczywiste. Na pierwszy rzut oka to tylko opowieść o chłopaku z Bronksu, który spędza czas z rodziną, dziewczyną i kumplami, kierując się zasadami, które pozwalają przetrwać w nie zawsze bezpiecznej dzielnicy. Jest w nim trochę z dziecka i trochę z dorosłego, krąży między zabawą w chowanego z kumplami a wewnętrznym dramatem, przed którym nie potrafi się ukryć. Ukrywa za to swoje uczucia, tłamsi je, trwając w przekonaniu, że tylko tak będzie mógł normalnie żyć. I tutaj zauważamy płynne przejście od jednego świata do drugiego, od tego, co nam się wydaje, że wiemy o tej historii do tego, czym ona rzeczywiście jest. Rozdarcie Aarona obserwujemy w prawie każdej dziedzinie – od myśli i emocji aż do otoczenia. Uwikłany w konflikt, musi wybierać między tym, kim jest, a kim musi być. By rozwiązać swoje problemy, postanawia sięgnąć po drastyczne rozwiązanie i wymazać część wspomnień. Przestanie cierpieć po śmierci ojca. Będzie inny, będzie lepszy i wszystko się ułoży. Dopasuje się. Adam Silvera w swoim debiucie nie tylko przewrotnie komentuje to, czy można „leczyć” osoby LGBT, ale przede wszystkim patrzy na „More Happy Than Not” szerzej, w kontekście każdego człowieka i jego przeżyć – każdy z nas ma wspomnienia, których wolałby się pozbyć, niełatwe przeżycia, może nawet ktoś myślał o tym, że wolałby być kimś innym. Jednak jeśli wyprzemy się siebie, co nam pozostanie? Czy możemy stawać się sobą w innym wydaniu? Zadając te pytania, Silvera nie sięga po moralizatorski ton, nie tworzy cukierkowej wizji tego, że dobrze być sobą i to gwarantuje szczęście, bo wie, że to złożone zagadnienie. I taka też jest historia Aarona. Towarzysząc bohaterowi w drodze prowadzącej do podjęcia decyzji o zabiegu, zżywamy się z nim, coraz żarliwiej kibicując mu, w nadziei, że wyjdzie na prostą. Powieść uderza w czytelnika dużym ładunkiem emocjonalnym, który autor cierpliwie konstruuje już od pierwszej strony, jakby na przekór przeciętnemu początkowi. Podobnie do widniejącej na okładce eksplozji kolorów, „More Happy Than Not” korzysta z całej palety uczuć, którą doświadcza zarówno główny bohater, jak i czytelnik. Jeśli już przy kolorach jesteśmy, warto wspomnieć o detalach w wydaniu książki – brzegi kartek zabarwiono na fioletowo; plamy przypominają spływającą farbę, jakby ktoś użył sprayu do ozdobienia tomu. Jest to jednocześnie ważny symbol w historii Aarona i świetnie, że zdecydowano się na wykorzystanie tego elementu.
„More Happy Than Not” nie jest lekkie, łatwe i przyjemne. Po lekturze „raczej” nie będziecie szczęśliwi. Przynajmniej nie od razu. To zaskakująca, refleksyjna i w dużej mierze smutna historia, ale i jest w niej nadzieja – zdobyta z trudem, czasem budząca wątpliwości „czy nie lepiej byłoby się poddać?”. Zadając pytanie, czy może istnieć przyszłość bez przeszłości, szczęście bez smutku i zapomnienie bez pamięci, „More Happy Than Not” nikogo nie pozostawi obojętnym. Powtórzę to, co napisałam wcześniej: nawet z ostrzeżeniem, nie można się przygotować na to, co szykuje dla nas autor. W końcu cios w szczękę boli zawsze tak samo, a Adam Silvera udowadnia, że z każdym tytułem jego lewy sierpowy staje się coraz lepszy.
Czasami ból jest tak nieznośny, że na myśl o spędzeniu z nim kolejnego dnia człowiek ma dość. Innym razem ból działa jak kompas, który pomaga przedostać się przez pochrzanione tunele dorastania. Ale ból może pomóc w znalezieniu szczęścia tylko, jeśli go pamiętasz.**
____
* tytuł recenzji zaczerpnięto z powieści More happy than not – Raczej szczęśliwy niż nie, Adam Silvera, tłum. Sylwia Chojnacka, str. 218
** tamże, str. 364
Natalia Lena Karolak
Oceny
Książka na półkach
- 1 530
- 1 527
- 546
- 99
- 82
- 41
- 28
- 25
- 25
- 22
Opinia
Jak dla mnie, ta książka mogłaby istnieć od połowy.
» Przystępując do More Happy Than Not spodziewałam się efektu wow. To przez te wszystkie zachwyty, jakich nasłuchałam się o Silverze. Zachwyty, które atakowały mnie z prawej i lewej. Nie przybliżałam sobie jednak fabuły żadnej z jego książek, wiedziałam tylko, że w każdej pojawia się wątek LGBT+. Tu teoretycznie też. Chociaż na początku, można się tego nie domyślać, bo głównymi bohaterami jest zakochana w sobie damsko-męska para.
» Styl. Od pierwszych stron.
Powinnam być zadowolona, że narracja prowadzona jest w realistyczny sposób, bez wybujałych, filozoficznych i psychologicznych przemyśleń nastolatków, jak u Greena. Ale chyba wolę złoty środek – bez nadmuchania w jedną stronę, ale i bez wciskania przekleństw, aluzji seksualnych i mało smacznych myśli w co drugie zdanie. Ja wiem, że pewnie właśnie to ma w głowie nastolatek (chociaż przez większość książki zastanawiałam się, ile lat mają bohaterowie, bo po zachowaniu ciężko było to stwierdzić) i taką narrację powinnam uznać za niezwykle autentyczną, szczególnie, jeśli chodzi o środowisko, w jakim przebywają postacie. Jednak nie jestem fanką takiego stylu, kilka pierwszych rozdziałów wystarczyło, bym straciła ochotę na dalszą lekturę.
» Czasem długie, kolokwialne zdania kojarzyły mi się z Mikołajkiem. Nastoletnim, zbuntowanym i, żeby nie powiedzieć, z lekka zboczonym Mikołajkiem, który trafił do złego środowiska.
» Na plus stawiam powolne rozwijanie się wątku homoseksualnego, stopniowe odkrywanie swojej orientacji i niekoniecznie pochlebnie reagujące na to środowisko. A nie, ze bum, i na drugi dzień zakładam różową apaszkę i wszyscy poklepują grzecznie po ramieniu. Bo takich przesłodzonych historyjek można mieć dość.
» Ej, to z lekka przykre, że ta spontaniczna myśl, która pojawiła się w mojej głowie na początku lektury, raczej w formie zabawnego pomysłu na potoczenie się fabuły, niż faktycznego przewidywania akcji – rzeczywiście się sprawdziła. Dlaczego udało mi się tego domyśleć tak wcześnie? Za dużo wskazówek, czy co? Czy ja może gdzieś coś takiego już widziałam? CO SIĘ DZIEJE Z MOIM MÓZGIEM MOŻE MAM POWRÓT WSPOMNIEŃ?!
» Ale szczerze, jak dla mnie, ta książka mogłaby się zacząć w połowie. Rozumiem, że należało zbudować w ten sposób akcję, relacje między postaciami i ich charakter. Ale wynudziłam się potwornie i mimo że może pokazanie rozchwianego nastolatka jako tako wyszło, to czytanie tego w takiej formie było dla mnie po prostu trudne. Nudne. Irytujące. Doceniam pomysł, doceniam plot twist, doceniam drugą połowę książki, która znacznie podnosi moją ocenę. Ale przykrych wspomnień z początku lektury już nie wymarzę. Prawda?
» Podobne elementy:
Fangirl,
Eliza i jej potwory,
The hate U Give,
Chłopak, który stracił głowę.
Jak dla mnie, ta książka mogłaby istnieć od połowy.
więcej Pokaż mimo to» Przystępując do More Happy Than Not spodziewałam się efektu wow. To przez te wszystkie zachwyty, jakich nasłuchałam się o Silverze. Zachwyty, które atakowały mnie z prawej i lewej. Nie przybliżałam sobie jednak fabuły żadnej z jego książek, wiedziałam tylko, że w każdej pojawia się wątek LGBT+. Tu teoretycznie też....