rozwińzwiń

This Is How It Always Is

Okładka książki This Is How It Always Is Laurie Frankel
Okładka książki This Is How It Always Is
Laurie Frankel Wydawnictwo: Flatiron Books literatura obyczajowa, romans
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo:
Flatiron Books
Data wydania:
2017-01-24
Data 1. wydania:
2017-01-24
Język:
angielski
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
2 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
165
73

Na półkach:

Książka porusza bardzo ważny temat. Pełna ciepła, determinacji i tolerancji dla własnych wyborów, a w szczególności dla wyborów dziecka.
Autorka pokazuje pełną paletę uczuć od złości, smutku, poprzez niepewność, wycofanie, aż po radość, otwartość i ufność.
Pozycja, która zostanie ze mną na dłużej

Książka porusza bardzo ważny temat. Pełna ciepła, determinacji i tolerancji dla własnych wyborów, a w szczególności dla wyborów dziecka.
Autorka pokazuje pełną paletę uczuć od złości, smutku, poprzez niepewność, wycofanie, aż po radość, otwartość i ufność.
Pozycja, która zostanie ze mną na dłużej

Pokaż mimo to

avatar
41
5

Na półkach:

Ważna, mądra, wzruszająca, pięknie przetłumaczona historia z elementami biografii autorki..
Pokochałam opowieści o Grumwaldzie i księżniczce Stephanie. Mocno przytulam wszystkich, którzy nie mogą lub jeszcze nie potrafią być sobą.

"Zwyczajne bycie sobą nigdy się nie sprawdza, ale jeśli wymyślisz sam siebie, możesz stać się kimś, za kogo naprawdę się uważasz."

Ważna, mądra, wzruszająca, pięknie przetłumaczona historia z elementami biografii autorki..
Pokochałam opowieści o Grumwaldzie i księżniczce Stephanie. Mocno przytulam wszystkich, którzy nie mogą lub jeszcze nie potrafią być sobą.

"Zwyczajne bycie sobą nigdy się nie sprawdza, ale jeśli wymyślisz sam siebie, możesz stać się kimś, za kogo naprawdę się uważasz."

Pokaż mimo to

avatar
634
272

Na półkach: ,

Zaciekawiła mnie tematyka książki, ale niestety, choć zaczęło się całkiem obiecująco to zupełnie nie trafił do mnie styl autorki. Męczyłam się czytając tą historię, a to niestety odbiera całą przyjemność. Dobrnęłam do jakiejś 130 strony i po prostu się poddałam. Nawet chęć odkrycia jak potoczą się losy rodziny nie były wystarczającą motywacją do zakończenia jej...

Zaciekawiła mnie tematyka książki, ale niestety, choć zaczęło się całkiem obiecująco to zupełnie nie trafił do mnie styl autorki. Męczyłam się czytając tą historię, a to niestety odbiera całą przyjemność. Dobrnęłam do jakiejś 130 strony i po prostu się poddałam. Nawet chęć odkrycia jak potoczą się losy rodziny nie były wystarczającą motywacją do zakończenia jej...

Pokaż mimo to

avatar
362
178

Na półkach: , ,

Dość ciekawa ale nie moje klimaty. Przeczytałam ponieważ lubię kazdą ksiązkę jednak przeczytać do końca.

Dość ciekawa ale nie moje klimaty. Przeczytałam ponieważ lubię kazdą ksiązkę jednak przeczytać do końca.

Pokaż mimo to

avatar
770
125

Na półkach:

Książka, która przeszła w naszym kraju bez echa, a jest absolutnie cudowna i bardzo się cieszę, że wpadła w moje ręce.
Napisana wspaniałym językiem, mądra, zabawna, nietuzinkowa, pełna empatii, ciepła i akceptacji dla drugiej osoby. Książka, która uczy jak patrzeć, słuchać, rozumieć i kochać. Książka, której się nie czyta, tylko która przenika do krwiobiegu i zaczyna krążyć w naszej krwi. Tak więc chyba spełniło się marzenie autorki, która w posłowiu pisze:
"(...) moja książka powstała w wyobraźni i pozwoliła mi zrealizować pewną wizję, ponieważ tym także zajmują się pisarze: wyobrażamy sobie świat taki, jakim chcielibyśmy go widzieć, po czym jak najusilniej próbujemy powołać go do istnienia. Chciałabym, żeby moje dziecko - wszystkie nasze dzieci - dorastało w rzeczywistości, w której może być tym, kim chce, i rozwijać się otoczone miłością, szczęściem i uznaniem. "

Książka niezwykle ważna i potrzebna. Może okazać się pomocna dla osób transpłciowych oraz ich rodzin, a reszcie społeczeństwa pokazać z czym muszą się oni zmagać każdego dnia. Dlatego tak ważna jest empatia i wsparcie, gdyż ich życie jest już wystarczająco trudne.

Chciałabym, aby każde dziecko mogło usłyszeć od swoich rodziców:
"Tak naprawdę nie ma dla mnie znaczenia, jakie wybierzesz imię, jakie masz włosy albo czy jesteś moją córką czy synem, bo niezależnie od wszystkiego ja widzę tylko i zawsze CIEBIE. Jesteś dla mnie zawsze tym samym dzieckiem - cudownym, pięknym, promienistym dzieckiem, moim maleństwem."

Książka, która przeszła w naszym kraju bez echa, a jest absolutnie cudowna i bardzo się cieszę, że wpadła w moje ręce.
Napisana wspaniałym językiem, mądra, zabawna, nietuzinkowa, pełna empatii, ciepła i akceptacji dla drugiej osoby. Książka, która uczy jak patrzeć, słuchać, rozumieć i kochać. Książka, której się nie czyta, tylko która przenika do krwiobiegu i zaczyna...

więcej Pokaż mimo to

avatar
38
38

Na półkach:

Gdy pierwszy raz zobaczyłem tę książkę, nie wiedziałem, co o niej sądzić. Na okładce skórka pomarańczy, tytuł kompletnie nic nie mówi. Dopiero blurb zapoznał mnie z fabułą.
Na początku poznajemy Penna i Rosie. Ona jest pielęgniarką, a on pisarzem. Zakochują się, zostają parą i rodzą im się dzieci. Sami synowie. Marzą o chociaż jednej córeczce. Na świat przychodzi ich najmłodsze dziecko, chłopiec. Nadają mu na imię Claude. Tylko, że rodzice szybko orientują się, że Claude jest wyjątkowy. W wieku 5 lat zaczął ubierać się w sukienki i marzyć o zostaniu księżniczką. Rodzice akceptują swoje dziecko takim, jakie jest, ale wiedzą, że świat tak łatwo nie przyjmie ich dziecka. Claude chciałby być dziewczynką, ale nie da rady długo ukrywać tego, że urodził się chłopcem.
Książka nie jest wstrząsającą, to lekko napisana opowieść. Oczywiście mamy nie mało szokujących i intrygujących momentów. Książka nie narzuca nam morału "trzeba tolerować osoby innej orientacji". Wszystko, co się dzieje, mamy oczami rodziców Clauda (głównie Rosie). Porusza się tu dość sporo sfer intymnych, ale jest pięknie napisana. To niesamowita, wspaniała historia rodzinna.
Jeśli nie boicie się książek o takiej tematyce to polecam ją wam.

Gdy pierwszy raz zobaczyłem tę książkę, nie wiedziałem, co o niej sądzić. Na okładce skórka pomarańczy, tytuł kompletnie nic nie mówi. Dopiero blurb zapoznał mnie z fabułą.
Na początku poznajemy Penna i Rosie. Ona jest pielęgniarką, a on pisarzem. Zakochują się, zostają parą i rodzą im się dzieci. Sami synowie. Marzą o chociaż jednej córeczce. Na świat przychodzi ich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
459
380

Na półkach: , , ,

Byłem bardzo ciekawy tej książki, bo to pierwsza o takiej tematyce, którą przeczytałem z powiedzmy "nie dokumentalnych", bo jest to powieść i tylko może luźno inspirowana życiem autorki (bardzo luźno). To taka powiedziałbym miła książka - dobrze się ją czyta, jest bardzo przyjazny język, nawet wesoły i treść jakoś też wesoła, zdania są tak złożone, że wielokrotnie można się uśmiechnąć, rodzina bohaterów się kocha i wspiera, bez względu na wszystko - to jest takie ciepłe, sympatyczne no i fajne.
Zaraz mi ktoś powie, że co ja piszę, przecież momentami jest smutno i wzruszająco... trochę inaczej na to patrzę, bo wiem jak bardzo mocniej byłoby smutno gdyby Claude/Poppy nie miała wspierających rodziców :) No i ogólnie: cała treść mówi jednak, że jest co raz większa akceptacja, jest co raz lepiej. Znów: ok, to tylko powieść, ale moje obserwacje ogólnie też to potwierdzają. A z resztą treść powieści nie wzięła się znikąd. To jest jednak duża różnica w stosunku do książek sprzed 20-30 lat. I całe szczęście.

Miałem dużo fiszek i cytatów zaznaczonych ale teraz jakoś nie wiem w jakim kontekście miałbym je tutaj przytoczyć... już mi nie pasują i wyrwane z kontekstu tracą swoją wymowę. Po niektórych z nich mam pewne wnioski, ale to nie w tym miejscu opiszę... Tutaj dodam tylko jeszcze, że to dobra książka i warto przeczytać.


"- Rozumiem. Ale chłopcy zwykle nie noszą sukienek w przedszkolu - ostrożnie zauważyła Rosie. - Ani rajstop.
- Ja nie jestem zwykły - odparł Claude. Później Rosie pomyślała, że już wtedy było to prawdą."


"Wydaje mi się oczywiste, że pięciolatek, gdyby to miało zależeć wyłącznie od niego, wybierze paznokcie w kolorze tęczy zamiast naturalnych. To normalne. Żadna dysforia. Nie czyni to z niego dziewczyny, tylko dziecko."
- słuszna uwaga, też tak myślę :)


"- Dzieci uczą się w szkole wspaniałych rzeczy. Że po lunch należy ustawić się w kolejce. Że w pomieszczeniach trzeba rozmawiać, a nie krzyczeć. Że nie wolno popychać innych. To z całą pewnością ważne umiejętności życiowe. Sam codziennie z nich korzystam. Ale uczą się też innych rzeczy: dostosuj się, inaczej inni przestaną cię lubić. Bądź taki sam jak inni, bo łatka odmieńca nie jest niczym miłym. W domu Claude jest kochany bezwarunkowo. W szkole bywa odwrotnie: może być bezwarunkowo niekochany."
- tia... nic dodać nic ująć.


"(...) dzieci starsze i silniejsze od niego wciąż dręczyły go pytaniem: 'Jesteś chłopiec czy dziewczyna? Jesteś chłopiec czy dziewczyna? Jesteś chłopiec czy dziewczyna?". Nie znał odpowiedzi, więc nie odpowiadał. A ponieważ nie odpowiadał, wciąż go pytali."
- no właśnie, to pytanie jest najgorsze chyba właśnie dlatego, że się nie umie udzielić na nie odpowiedzi...


"(...) noś, co ci się żywnie podoba, i miej gdzieś, co myślą inni. Bo inni będą sobie myśleć niejedno. I raczej tych myśli nie zatrzymają dla siebie, a wypowiadając je, nie zawsze będą uprzejmi."


"Na szczęście dzieci nazbyt absorbowały ich własne sprawy, by miały zwracać większą uwagę na kryzys tożsamości Claude'a. Były za bardzo pięciolatkami, by cokolwiek poza nimi samymi miało je obejść bardziej niż nieaktualny żeton ciasteczkowy."


"Jeśli stworzysz sobie własne postacie, nie zawiedziesz się na nich jak na prawdziwych ludziach. Jeśli opowiesz własną historię, możesz wybrać zakończenie. Zwyczajne bycie sobą nigdy się nie sprawdza, ale jeśli wymyślisz sam siebie, możesz stać się kimś, za kogo naprawdę się uważasz."


"Nie można wyprzeć się tego, kim się jest, prawda? I czasami cię to niszczy."


"Obawiam się, że nie można mówić ludziom, kim mają być (...) Można ich tylko kochać i wspierać takimi, jakimi już są."


Ale nie powiem, że wszystko mi się podobało w tej książce... Chociaż nie, "nie podobało mi się" to nie są właściwie słowa. To jest po prostu nieco męczące dla mnie kiedy mam bohatera, który... nie jest jednoznacznie transseksualny - może tak to ujmę ;) Tylko że Poppy to jest dziecko, pod koniec 10 letnie, sam byłem wtedy zagubiony, więc trudno mieć pretensje... I właściwie gdzieś tam rozumiem, że to jest dobre dać człowiekowi przestrzeń, by mógł odkryć siebie bez względu na to, co odkryje. Tylko że czuję pewną... trudność w kontaktach z osobami niebinarnymi - nawet mój świat staje się wtedy nieuporządkowany ;) ALE czytając tą książkę po raz pierwszy chyba pomyślałem, że w doświadczeniu dysforii płci jest być może pewien... hm, element wyboru. No oczywiście nie robić nic, to wybór jak w diagnozie raka: możesz się zdecydować na operację i pełne leczenie i będzie to walka o jak najlepsze życie jakie możesz mieć (nadal możesz przegrać, ale w sumie rokowania są co raz lepsze),a możesz zdecydować że nic nie robisz - i szanse że stanie się cud są bardzo małe, prawdopodobnie umrzesz cierpiąc (właściwie chyba nawet w przypadku raka masz większe szanse na cud niż w przypadku odczuwania dysforii płci ;) ). Ale jak daleko się posuniesz z korektą to już może być pewien element wyboru (przynajmniej dla niektórych) - oczywiście są tacy, którzy nie poczują się dobrze nie robiąc wszystkich możliwych zabiegów, ale komuś może wystarczą ubrania i posługiwanie się innymi danymi wśród przyjaciół i akceptacja tychże? A komuś może do tego tylko hormony i zmiana dokumentów, bez operacji albo tylko z jedną wystarczą... I żądać od ludzi żeby przeszli całkowicie "na drugą stronę" bo nam zaburzają obraz świata nie jest w porządku, ani nawet nie jest racjonalne z punktu widzenia medycyny (no bo po co np. operować jeśli ktoś może żyć bez tego, może być szczęśliwy bez tego, wtedy lepiej oszczędzić organizmowi operacji). Cieszę się, że mnie ta książka pobudziła do takiego nieco innego myślenia :)

(czytana: 15-28.09, Legimi)
4+/5

Byłem bardzo ciekawy tej książki, bo to pierwsza o takiej tematyce, którą przeczytałem z powiedzmy "nie dokumentalnych", bo jest to powieść i tylko może luźno inspirowana życiem autorki (bardzo luźno). To taka powiedziałbym miła książka - dobrze się ją czyta, jest bardzo przyjazny język, nawet wesoły i treść jakoś też wesoła, zdania są tak złożone, że wielokrotnie można się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
221
118

Na półkach:

Rosie i Penn są rodzicami.

Witając na świecie kolejne dzieci, ubierają kuloodporne kamizelki i wkraczają raz za razem na rodzicielski poligon. Wędrują codzienną ścieżką obowiązków, pełną wybojów, wzniesień i niewiadomych.

Ich kompasem jest instynkt, mapą ślady dziecięcych stóp.

Za każdym zakrętem czeka test kompetencji, życiowe miny, wykrywane detektorem czujności.
Chronią swe dzieci przed pociskami zła, zatrzymują gestami miłości działa wytaczane przez obcych.

Najmłodsze transpłciowe dziecko otulają szczelnym kokonem bezwarunkowej akceptacji, maszerują u jego boku wyprostowani jak defilujący żołnierze.

Czasem tylko uginają niewidocznie kolana pod naporem strachu.

Rosie i Penn są rodzicami.

Witając na świecie kolejne dzieci, ubierają kuloodporne kamizelki i wkraczają raz za razem na rodzicielski poligon. Wędrują codzienną ścieżką obowiązków, pełną wybojów, wzniesień i niewiadomych.

Ich kompasem jest instynkt, mapą ślady dziecięcych stóp.

Za każdym zakrętem czeka test kompetencji, życiowe miny, wykrywane detektorem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
949
236

Na półkach: ,

Przyznaje, ze łezka w oku sie zakrecila. Pomaga w zrozumieniu osob, ktore (niestety) nadal musza walczyc o akceptacje na swiecie. Porusza doglebnie i uczy. Polecam.

Przyznaje, ze łezka w oku sie zakrecila. Pomaga w zrozumieniu osob, ktore (niestety) nadal musza walczyc o akceptacje na swiecie. Porusza doglebnie i uczy. Polecam.

Pokaż mimo to

avatar
1109
153

Na półkach: , , ,

"Obawiam się, że nie można mówić ludziom, kim mają być [...] Mona ich tylko kochać i wspierać takimi, jakimi już są."
>>>
"Tak to już jest" to książka, do której z pewnością jeszcze kiedyś wrócę. Przyznaję, że bałam się lektury i dlatego dopiero teraz po nią sięgnęłam. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Jest to historia Rosie i Penna - małżeństwa, które doczekało się 5 synów. Ich całe życie ulega zmianie, gdy pewnego dnia pięcioletni Claude oznajmia, że gdy dorośnie chce zostać dziewczynką. Rodzice - oraz inni członkowie rodziny - od początku akceptują Claude'a takiego jakim jest, ale niestety społeczeństwo, w którym żyją podchodzi do sprawy zupełnie inaczej. Jesteśmy świadkami wielu nieprzyjemnych sytuacji, które spotykają Poppy oraz jej rodziców. Autorka pokazała starała się pokazać różne perspektywy, ale najbardziej jednak pisze o tym, jak trudno być rodzicem dziecka transpłciowego. To wspaniała powieść, od której nie sposób się oderwać. Wszystko za sprawą tego jak pięknie jest napisana (i przetłumaczona).
Urzekło mnie w niej szczególnie ukazanie relacji rodzinnych, które niejednokrotnie zostały wystawione na próbę. Gdy nadeszło zakończenie żałowałam, że jeszcze przez chwilę nie mogę potowarzyszyć Poppy, Rosie, Pennowi i pozostałym 4 braciom. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z tą historią - gorąco polecam.

"Obawiam się, że nie można mówić ludziom, kim mają być [...] Mona ich tylko kochać i wspierać takimi, jakimi już są."
>>>
"Tak to już jest" to książka, do której z pewnością jeszcze kiedyś wrócę. Przyznaję, że bałam się lektury i dlatego dopiero teraz po nią sięgnęłam. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Jest to historia Rosie i Penna - małżeństwa, które doczekało się 5...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    323
  • Przeczytane
    134
  • Posiadam
    38
  • 2019
    11
  • Ulubione
    9
  • LGBT
    5
  • Chcę w prezencie
    5
  • Teraz czytam
    5
  • LGBT+
    4
  • 2020
    3

Cytaty

Więcej
Laurie Frankel Tak to już jest Zobacz więcej
Laurie Frankel Tak to już jest Zobacz więcej
Laurie Frankel Tak to już jest Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także