rozwiń zwiń

Wilhelm Löhe Jak ojeciec diakonis połączył pobożność i miłość bliźniego z przedsiębiorczością

Okładka książki Wilhelm Löhe Jak ojeciec diakonis połączył pobożność i miłość bliźniego z przedsiębiorczością
Elke Endraß Wydawnictwo: Wichern Sp. z o.o. biografia, autobiografia, pamiętnik
136 str. 2 godz. 16 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Tytuł oryginału:
Wilhelm Löhe: Wie der Diakonissenvater Frömmigkeit, Nächstenliebe und Management in Einklang brachte
Wydawnictwo:
Wichern Sp. z o.o.
Data wydania:
2012-07-01
Data 1. wyd. pol.:
2012-07-01
Liczba stron:
136
Czas czytania
2 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9783889813404
Tłumacz:
Jacek Dąbrowski
Tagi:
teologia religia postać luteranizm
Średnia ocen

                6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
1 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
227
111

Na półkach: , ,

… czyli o homoseksualnym indywidualiście, który został pastorem.

Książka to nic innego jak skrócona biografia mieszkańca Bawarii, który pochodził z rodziny handlarzy. Teraz możemy się zastanawiać, czy to było Boże prowadzenie, czy nacisk matki dewotki, ale Wilhelm w swoim sercu miał pragnienie - zostać pastorem.

Chłopak nie miał łatwego życia. Po jego pamiętniku, który jest dołączony w fragmentach do ów biografii, możemy się dowiedzieć, że był raczej mało popularnym chłopcem w szkole. Odludek, który często dostawał łomot po lekcjach od swoich rówieśników ,miał jeszcze inny problem do rozwiązania. Cielesność. Jako przyszły pastor i sługa Boży, nie może mieć upodobania w … chłopcach. Jego serce skrada Gustav Ritter, który jest jego młodszym kolegą ze szkoły. Jak by tego było jeszcze mało, do jego zmartwień dochodzi choroba.

Chłopiec ma duże skłonności do depresji, a jego jedyną ucieczką od szarej rzeczywistości są myśli o śmierci. Przeraźliwa nieśmiałość, samooskarżenia, zaburzenia psychiczne. Młodzieniec odwrócił się od świata rzeczywistego i całkowicie poszedł w stronę światła?

Nie możemy tu i tym razem zapomnieć o matce Wilhelma. Jego ojciec zmarł gdy Wilhelm miał 6 lat. Matka zajęła się wychowaniem Wilhelma i przygotowaniem go do roli pastora kościoła ewangelicko – luterańskiego. Szkoła, a po szkole lekcje gry na skrzypcach, choć ponoć po kilku latach nauki nie potrafił wydać ani jednego czystego dźwięku. Lekcje rachunkowości, kaligrafii i geografii. Mi na myśl przychodzi jedno pytanie – co oni w takim razie robili w szkołach?

Wilhelm skończył studia teologiczne, ale nigdzie nie mógł znaleźć pracy jako pastor. Powodem tego był jego cięty język. Krótko mówiąc, wtedy jeszcze wikary, nie owijał w bawełnę. Na jego kazania zbierały się tłumy. Ludzie przychodzili aż 4 godziny pieszo, po to, aby usłyszeć ekscentrycznego kaznodziei. Jak w wszystko w życiu, i tym razem wszystko ma swoje plusy dodatnie i plusy ujemne. Młody wikary nie skradł serca zatwardziałych dewotek i religijnych inteligentów. Nigdzie nie mógł zagrzać miejsca dłużej niż rok. Zawsze był jedynie na zastępstwo, później musiał opuścić parafię. Otuchy nie przynosiła mu jego matka, tak znów ona. Ciągle była nie zadowolona i uważała, że przynosi jej wstyd. Nie po to przecież wydała tyle pieniędzy na jego naukę. Młody Wilhelm poprosił swego brata, aby zabrał matkę do siebie.

Historia kończy się happy endem. Wikary dostaje stałą pracą i zaczyna korespondować z pewną młodą panną, którą poznał podczas jednych ze swoich zastępstw. Choć ojciec całkowicie zabronił jej kontaktować się z tym szaleńcem, para wzięła ślub i doczekała się czwórki dzieci. Niestety żona Wilhelma umiera kilka lat po ślubie a Wilhelm nigdy nie znajduje sobie równie naiwnej kobiety.

W życiu pastora dzieją się dwie rzeczy, które warto opisać. Dlatego doczekał się własnej biografii. Pierwszą z nich jest zakładanie szkoły misyjnej, aby chłopi, którzy na pańszczyźnie, byli nikim więcej niż niewolnikami, mogli wyjechać za wielką wodę i tam wieść godne życie. Niestety Indianie, byli innego zdania i nie wszystko skończyło się pomyślnie, np. skalpy i masakrowanie twarzy, aby duchy nie mogły określić do kogo ona należy.

Drugą rzeczą godną uwagi jest założenie diakoni. Szkoły dla kobiet, które były z niskich klas społecznych, lub były byłymi prostytutkami. Tam mogły się uczyć i zdobyć zawód. I tu przyznaje rację i chylę czoła. Wilhelm stworzył coś niesamowitego. Budynek za budynkiem a chętnych wciąż przybywało.

Dom dla idiotów. Kobiety, które przyuczały się do roli pielęgniarek, miały za zadanie opiekować się idiotami – osobami upośledzonymi lub chorymi psychicznie. Proszę zauważyć, który mamy rok i jakie wtedy było pojęcie o tych sprawach.

Ale jak już mówiłam wszystko ma swoje plusy dodatnie i plusy ujemne. Jest w biografii opisana jego surowość. Diakonis szanowały go jak i się jego bały. Na swoje wyposażenie dostawały łóżko, kołdrę, poduszkę, krzesło a na nim misa z wodą. Dwie sukienki, na dni powszednie i na niedzielę. Mi to przypomina coś innego niż szkołę dla pielęgniarek.

Podsumowując Wilhelm zrobiła dla Bawarii spektakularną rzecz. Zaopiekował się i biednymi i chorymi. Martwi mnie jednak jego dysfunkcję jak i despotyzm. Niestety nie wiadomo jak było naprawdę.

… czyli o homoseksualnym indywidualiście, który został pastorem.

Książka to nic innego jak skrócona biografia mieszkańca Bawarii, który pochodził z rodziny handlarzy. Teraz możemy się zastanawiać, czy to było Boże prowadzenie, czy nacisk matki dewotki, ale Wilhelm w swoim sercu miał pragnienie - zostać pastorem.

Chłopak nie miał łatwego życia. Po jego pamiętniku, który...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane w 2017 r.
    1
  • Posiadam
    1
  • Przeczytane
    1

Cytaty

Więcej
Elke Endraß Wilhelm Löhe Jak ojeciec diakonis połączył pobożność i miłość bliźniego z przedsiębiorczością Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także