Nasze kochane święta
Wydawnictwo: Książnica- data wydania
- 25 października 2017
- ISBN
- 9788324582532
- liczba stron
- 352
- słowa kluczowe
- humor, ironia, literatura polska, polityka, PRL, powieść obyczajowa, relacje rodzinne, rodzina, uczucie, Wigilia, współczesność, życie codzienne, życie prywatne
- kategoria
- Literatura obyczajowa i romans
- język
- polski
- dodał
- L_Settembrini
Historia rodzinna w czterech wigilijnych aktach Przewrotnie opowiedziana saga rodzinna, wpisana w historię ostatnich dziesięcioleci. Niepolityczna i pod prąd. Zaczyna się w dobie „bujnego Gierka”, a kończy w dzisiejszych trudnych czasach. Przy wigilijnym stole Niuty i jej męża Edka jest jak w wielu innych rodzinach. Zbierające się grono raz się powiększa, raz maleje, w zależności od...
Przewrotnie opowiedziana saga rodzinna, wpisana w historię ostatnich dziesięcioleci. Niepolityczna i pod prąd. Zaczyna się w dobie „bujnego Gierka”, a kończy w dzisiejszych trudnych czasach.
Przy wigilijnym stole Niuty i jej męża Edka jest jak w wielu innych rodzinach. Zbierające się grono raz się powiększa, raz maleje, w zależności od ślubów, narodzin dzieci i… rozwodów. Krewni i najbliżsi raz się kochają, a raz kłócą, stawiając czoła problemom i ciesząc się z sukcesów. Gdy spotykają się na święta, w ich rozmowy wkrada się polska rzeczywistość, rozpalając namiętności biesiadników.
Ponad wigilijnymi potrawami, podczas przeżuwania śledzi, uszek i ciast, odbywa się bój na argumenty i życiowe doświadczenie. Przeszłość miesza się z teraźniejszością, życie prywatne z polityką. Jest i śmiesznie, trochę strasznie i bardzo po naszemu.
źródło opisu: materiały wydawnictwa
źródło okładki: materiały wydawnictwa

Oficjalna recenzja
Bóg się rodzi, moc truchleje
Rodzina, ach, rodzina. Raz się ją kocha, innym razem nie sposób z nią wytrzymać. Kaskada charakterów, lubianych i odstręczających, na które w pewnym momentach jesteśmy zwyczajnie skazani. Jak choćby podczas Świąt Bożego Narodzenia. Wszyscy razem, przy jednym stole, bez względu na wzajemne animozje dzielimy się opłatkiem, kosztujemy kolejnych frykasów ze stołu i staramy się jakoś przetrwać, nie wywołując przy tym burzy w szklance wody.
Taka sytuacja to idealny obiekt do badań socjologicznych, co skrzętnie wykorzystała Iwona Poczopko. W „Naszych kochanych świętach” zdecydowała się na bardzo interesujący zabieg, a mianowicie ukazanie losów jednej rodziny poprzez pryzmat wigilijnej wieczerzy. Co ciekawe nie jednej, ale czterech, z których każda dotyczy innego momentu rodzimej historii. Znajdziemy tu czasy świetności Gierka, wielkie wejście Solidarności, początki transformacji ustrojowej i znajomą współczesność.
Trzeba powiedzieć, że ta koncepcja wygląda dobrze nie tylko sama w sobie, ale sprawdza się podczas lektury. Stwarza interesujące możliwości, z których autorka skrzętnie korzysta. Chociażby sam aspekt historii Polski i to jak oddziałuje na bohaterów jest niezwykle ciekawy. Sprzężenia charakterów ochoczo korzystają z aktualnych w omawianych czasach wydarzeń, które równie dobrze określają tamtejszą rzeczywistość, jak i stosunek do niej różnorodnych pokoleń.
Jednym razem wysławiane są meble na wagę złota i wystanie w kolejkach, żeby tylko dostać wszystko, co znajdzie się na...
Rodzina, ach, rodzina. Raz się ją kocha, innym razem nie sposób z nią wytrzymać. Kaskada charakterów, lubianych i odstręczających, na które w pewnym momentach jesteśmy zwyczajnie skazani. Jak choćby podczas Świąt Bożego Narodzenia. Wszyscy razem, przy jednym stole, bez względu na wzajemne animozje dzielimy się opłatkiem, kosztujemy kolejnych frykasów ze stołu i staramy się jakoś przetrwać, nie wywołując przy tym burzy w szklance wody.
Taka sytuacja to idealny obiekt do badań socjologicznych, co skrzętnie wykorzystała Iwona Poczopko. W „Naszych kochanych świętach” zdecydowała się na bardzo interesujący zabieg, a mianowicie ukazanie losów jednej rodziny poprzez pryzmat wigilijnej wieczerzy. Co ciekawe nie jednej, ale czterech, z których każda dotyczy innego momentu rodzimej historii. Znajdziemy tu czasy świetności Gierka, wielkie wejście Solidarności, początki transformacji ustrojowej i znajomą współczesność.
Trzeba powiedzieć, że ta koncepcja wygląda dobrze nie tylko sama w sobie, ale sprawdza się podczas lektury. Stwarza interesujące możliwości, z których autorka skrzętnie korzysta. Chociażby sam aspekt historii Polski i to jak oddziałuje na bohaterów jest niezwykle ciekawy. Sprzężenia charakterów ochoczo korzystają z aktualnych w omawianych czasach wydarzeń, które równie dobrze określają tamtejszą rzeczywistość, jak i stosunek do niej różnorodnych pokoleń.
Jednym razem wysławiane są meble na wagę złota i wystanie w kolejkach, żeby tylko dostać wszystko, co znajdzie się na wigilijnym stole. Innym razem tematem przewodnim staje się ziemia obiecana, jaką jest mieszkanie za granicą, gdzie wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Następnie zwątpienie czy aby na pewno wszystko poszło jak trzeba, bo ojczyzna demokratyczna nie spełnia pokładanych oczekiwań. Wszystko kończąc na ogromnych możliwościach rozwijającej się technologii, która dostarcza także obaw.
I tak to wszystko płynie przez minione lata. Dorastanie i umieranie, zmienianie się składu osobowego przy karpiu w galarecie, barszczu i pierogach z kapustą i grzybami. Nie brakuje ostrych wymian zdań, uszczypliwości i forsowania zdania na swoją korzyść. Każdy uważa, że wie wszystko, choć na przestrzeni lat charaktery ewoluują i to często w kierunkach, jakich sami bohaterowie by się nie spodziewali. Rzeczywistość wyciska piętno na wszystkich, zmuszając do zrewidowania dotychczasowy światopogląd.
Chwilami trudno nie odnieść wrażenia, że autorka używa tu gotowych schematów, które niejako wciska w swoje postaci. Jak choćby w wypadku pomstowania na zięciów przez Niutę, czy wojowniczej walki w podziemiu Marty, a nawet wizerunku króla biznesu o bielutkich zębach Łukasza. Jednak pośród tak wielu przemyśleń, przemian i zmiennych perspektyw, trudno gniewać się na pewne gotowce, które choć są chwilami wciskane na siłę, to mają swój sens i nie znalazły się tu przypadkiem.
Podobnie jak „Cicha noc” zdobywca głównej nagrody na festiwalu w Gdyni, tak samo „Nasze kochane święta” stają się swoistą rewizją rodziny i czasów jakich przyszło im doświadczyć. Omawiają tematy, które bardzo dobrze znamy z naszych własnych stołów, niezłomne szermierki polityczne i światopoglądowe. Środowisko pełne wzajemnych żalów, ale i bliskości więzi, nawet tych nadszarpniętych. Ludzi, którzy potrafią usiąść razem, wyrzucić z siebie co trzeba, by potem zaśpiewać pojednawczą kolędę. Nie tyle wpadają sobie w ramiona, co przynajmniej próbują się porozumieć w tej jeden, magiczny dzień w roku.
Patryk Rzemyszkiewicz
Opinie czytelników (217)
Wigilijny wieczór, jedyny i niepowtarzalny dzień w roku dla większości rodzin. Wieczór niezwykle cichy, na ulicach wyludniony, w którym odświętnie ubrani zasiadamy z rodziną i najbliższymi , pozostawiając miejsce na stole dla zbłąkanego wędrowca . Pieczołowite przygotowania , odświętna zastawa stołowa , strojna choinka i tradycyjne potrawy przygotowywane wyłącznie na ten wieczór.
Takie wspaniałe opisy Wigilii jednej ze szczecińskich rodzin poznałam w fascynującej książce " Nasze kochane święta".
Kilka wieczorów wigilijnych tej samej rodziny autorka opisała na przestrzeni lat, od czasów PRL po współczesne sięgając nawet dalej w przeszłość do czasów powojennych .
Wzruszające wspomnienia zasiadających za stołem biesiadującej rodziny , której na przestrzeni lat liczba osób zmienia się w zależności od wydarzeń życiowych poruszają czytelnika opowieściami z dzieciństwa i młodości , smutkiem za tymi, którzy odeszli.
Wspaniała powieść nie tylko o rodzinnych więzach, pokoleniowej...
"Nasze kochane święta" to książka nieszablonowa, to bardziej teatr telewizji zapisany na kartkach papieru niż normalna powieść. Cztery wigilijne spotkania tej samej rodziny, każde w innym okresie "historycznym". Przy wigilijnym stole, przy parujących potrawach i zapachu choinki toczą się dysputy społeczno-polityczne, wracają wspomnienia z dzieciństwa i lat młodości. Każdy ma swoje racje, każdy swój punkt widzenia, ale po czyjej stronie leży prawda? Nie ma na to dobrej odpowiedzi.
Książka pani Iwony Poczopko to saga rodzinna z silnymi kobietami w rolach głównych. Ja nie czytałam jeszcze takiej książki, tak z jednej strony ciężkiej w odbiorze, bo wypełnionej monologami, często wewnętrznymi bohaterów, mocno zakorzenionymi w historii Polski, z drugiej tak skłaniającej do refleksji i przemyślenia własnych zachowań i poglądów. Mnie czasem książka nużyła, ale cieszę się, że ją przeczytałam. Bo jak dla mnie przekaz książki jest jednoznaczny i czytelny. W rodzinie jest siła i miłość, choć...
Powieść jak wigilijne potrawy. Słodko-gorzka, wyrazista w smaku jak wyraziste są bohaterki. Cztery Wigilie, cztery spotkania kolejnych pokoleń. Lata siedemdziesiąte XX w., później czasy stanu wojennego, transformacja społeczno-gospodarcza i w końcu spojrzenie najbardziej aktualne „unijnego” pokolenia. Odrębne historie, a jednak tworzą spójną całość. Co je łączy? Elementem cementującym są kobiety. Dynamiczne, czasem trudne, czasem zabawne. Dające czytelnikowi okazję do snucia własnych wspomnień i wzruszeń. Ścieranie się stanowisk, poglądów – jakie to swojskie… I to rodzące się pytanie: kto ma rację? A może nie to jest istotne. Ważne jest spotkanie, chęć rozmowy, beż uciekania w wirtualny świat. Pokazujące, że „wartość wigilijnego spotkania w gronie rodzinnym jest bezcenna”. Dobra lektura, nie tylko na świąteczne dni.
CZTERY WIGILIE I ŚMIERĆ
Iwona Poczopko zafundowała nam w swej nowej powieści bilans zysków i strat minionych i współczesnych czasów.
To dość smutna diagnoza naszego społeczeństwa,w zasadzie dostało się wszystkim:
Matkom,żonom i kochankom,
bojownikom o wolność i niepodległość,
konformistom, karierowiczom
i współczesnemu pokoleniu młodych,którzy albo stają się "rekinami biznesu",bądź głodni wiedzy koniecznie muszą studiować poza granicami naszego kraju.
Książka w gorzki sposób pokazuje pewne zjawisko - wszyscy potrzebujemy bliskości,ale bardzo trudno nam okazać szczerze uczucia.
Diament w zalewie przesłodzonej "literatury świątecznej"! Słodko-gorzka, wielowątkowa, a przede wszystkim bardzo, bardzo prawdziwa, czytając... czułam się... jak w teatrze telewizji.
Przez tych kilka wigilijnych wieczorów dogłębnie poznajemy losy trzech pokoleń kobiet. Nie muz, bohaterek -takich z krwi i kości, czasem zmęczonych, często złośliwych, gderliwych. Kochających szorstko, zwykle "pomimo", zawsze prawdziwie.
W kameralnej scenerii szczecińskiego mieszkania, a właściwie nawet, jednego pokoju, rozgrywa się akcja czterech kolacji wigilijnych, oddzielonych od siebie dekadami. Pierwsza odbywa się w gierkowskich latach siedemdziesiątych, po czym przez czasy Solidarności i stanu wojennego, postkomunistycznej transformacji dochodzimy do współczesności - po przystąpieniu Polski do UE.
Trzonem rodziny są kobiety - matka i dwie córki, mężczyźni stanowią dla nich jedynie tło i to dość zmienne, na jeszcze dalszym planie znajduje się kolejne pokolenie. Zmieniają się czasy, sytuacja społeczno - polityczna, zmienia się widok za oknem, wystrój wnętrza, ale stół, z bogactwem potraw, podobnie jak prowadzone przy nim rozmowy - są ponadczasowe. Nasze ulubione tzw. rozmowy o życiu ;)
Na ich podstawie otrzymujemy analizę zmian w naszym kraju i chociaż nie każdy zgodzi się z tak podanymi spostrzeżeniami, nie można odmówić Autorce trafności obserwacji.
Dla mnie nie mniej frapujące były relacje między członkami...
Książka, od której ciężko się oderwać.
Ciekawie skonstruowana opowieść o rodzinnych spotkaniach przy wigilijnym stole, której akcja toczy się od czasów Gierka a kończy w obecnych. Połączenie historii życiowych bohaterów i ich ewolucja w czasie jest uzupełniona tłem historycznym i opowieściami o tym jak żyło się w tamtej rzeczywistości.
Czyta się fantastycznie i „na jednym wdechu”. Pięknie napisana, z wieloma ciekawymi wątkami, miejscami zabawna a miejscami smutna i skłaniająca do refleksji. Bohaterowie w swoich dyskusjach nie uznają kompromisów, a ich często rozbieżne doświadczenia prowadzą do ostrych scysji nad zastawionym tradycyjnymi potrawami stołem. To zabawna, trochę słodko-gorzka i bardzo wciągająca powieść, którą z całego serca polecam.
Oto Polska właśnie. Polski dom. Polska rodzina. Spretensjonowana, wiecznie w stanie zazdrości, waśni i ansów. Typowa polskość. Musiałam robić przerwy czytając, bo chwilami czułam się jak przy stole wigilijnym w domu rodzinnym, gdzie przy wtórze kolęd wylewały się żale i pretensje.
I wszystkie mądrości świata.
Pięknie opisana polskość. Warto sięgnąć. Polecam.
Książka dotarła do mnie jeszcze przed świętami. Z lekturą postanowiłam poczekać na styczeń, aby w pewnym stopniu przedłużyć sobie świąteczną atmosferę. Nastawiłam się na literaturę lekką, łatwą i przyjemną. Niestety troszeczkę się zawiodłam. Męczył mnie przydługi jednolity tekst, czasami brakło podziału na akapity, drażniły wulgaryzmy, momentami czułam się zniesmaczona. Początkowo czytało mi się z oporem, kilka dni książka leżała nieczytana, ale później do niej wróciłam i się zaczytałam.
Książka podzielona jest na cztery części, które opisują cztery różne Wigilie na przełomie dziesięcioleci. Jak to w życiu bywa - zmienia się skład biesiadników. Główne bohaterki są trzy - matka (Stanisława zwana Niutką) i jej córki: Marta i Hanna. Rodzina rozmawia głównie o aktualnej sytuacji politycznej - od czasów świetności Gierka, poprzez zmiany ustrojowe i czasy współczesne. Najbardziej spodobał mi się opis drugiej Wigilii i panującej wówczas sytuacji. Pamiętacie kolejki przed sklepami? Może...
Książkę wylosowałam w firmowej paczce świątecznej. Spojrzałam na tytuł i autorkę i pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy brzmiała. "Kurde musiała mi się trafić jakaś świąteczna powiastka na dodatek napisana przez kobietę". Po jakimś tygodniu dałam jej jednak szansę, może bardziej wynikało to z chęci przeczytania książki o świętach w czasie świąt niż z jakiejś wewnętrznej potrzeby. Usiadłam zapaliłam lampkę i zaczęłam połykać stronę za stroną i ani się obejrzałam już pierwsza Wigilia się skończyła. Nie wiem co tak bardzo urzekło mnie w tej książce czy to że dwie siostry to Marta i Hanna (a ja z siostrą tak właśnie się nazywamy), chociaż w książce te imiona miały bohaterki z pokolenia naszych rodziców i w ogóle my z siostrą tak bardzo nie różnimy się w poglądach jak bohaterki powieści. Może byłam pod wrażeniem tych rozmów toczących się przy Wigilijnym stole bo pewnie jak każdemu kto książkę weźmie do rąk skojarzą się one z domem. Nawet jeśli u niego przy Wigilijnym stole nie ma, aż...
Moja Biblioteczka
Cytaty z książki
Inne książki autora
Powiązane treści
Październik powoli zbliża się do końca, ale lista naszych patronatów jest długa i ciekawa. W tym tygodniu polecamy między innymi wstrząsający thriller polityczny, intymną opowieść o rozliczaniu się z przeszłością oraz mroczny i wciągający kryminał. Sprawdźcie sami!
więcej