Powiedzmy sobie szczerze: ta książka dupy nie urywa. Zuza może i jest dobrą modelką, ale nie posiada za grosz talentu literackiego. Styl narracji dość...hmm...łopatologiczny, kulawe dialogi. Człowiek ma wrażenie, jakby czytał wysoce rozbudowane wypracowanie z polskiego napisane przez licealistkę. Tym niemniej muszę przyznać, że fabuła mimo że dość nijaka to jednak wciąga. Ot, taka przyjemna opowiastka umilająca wolny czas, która jednka nie zostaje dłużej w pamięci.
Co mnie jeszcze rozczarowało to to, że autorka nie opisała w tej powieści praktycznie nic nowego jeśli chodzi o świat modelingu:
Że modelki muszą dbać o linię (nierzadko uciekając się w tym celu do narkotyków bądź środków przeczyszczających)? To raczej oczywiste!
Że w tym środowisko jest duża konkurencja i każda dziewczyna z tej branży oczekuje z niecierpliwością potwierdzenia udziału w pokazach (czarne konie modelingu)? No nigdy bym się nie domyśliła.
Że trzeba myśleć o przyszłości, gdyż wiek jest tu kluczową kwestią i młode dziewczyny szybko wypadają z gry na rzecz nastoletnich debiutantek (za małymi wyjątkami pokroju Naomi i Anji)? Takie rzeczy to wie praktycznie każda laska.

Suma sumarum, dzieło Bijoch to taka efemeryda, która za rok będzie pewnie na promocjach w Biedronce. Tak czy siak jednak warto przeczytać, choćby dla zabicia czasu.

Powiedzmy sobie szczerze: ta książka dupy nie urywa. Zuza może i jest dobrą modelką, ale nie posiada za grosz talentu literackiego. Styl narracji dość...hmm...łopatologiczny, kulawe dialogi. Człowiek ma wrażenie, jakby czytał wysoce rozbudowane wypracowanie z polskiego napisane przez licealistkę. Tym niemniej muszę przyznać, że fabuła mimo że dość nijaka to jednak wciąga....