*Za Przytrzaśniętą Furtką* jest kryminałem. A ja nie lubię kryminałów. Nie przez to, że są wszędzie i we wszelakiej postaci - od thrillerów po romanse - ale przez niezgranie się z moimi wymaganiami względem powieści.
I tak było od zawsze.
Do czasu.
Aż nie skończyłam tej książki. Jako "moja pierwsza przygoda w sekcie" książka spisała się w stopniu "okej" i sprawiła, że dość dobrze się bawiłam. Od kiedy skończyłam lekturę krąży mi po głowie jedna, smutna myśl - no starzeję się. Zaczęłam robić sobie drzemki, oglądać seriale z kakaem w ręku i gdyby nie alergia dziadka, miałabym dwa koty (przynajmniej). Następnym krokiem wchodzenia w dorosłość byłoby więc (jak z mojej obserwacji wynika) polubienie kryminałów.
Wszystko dobrze, cudnie, pięknie, gdyby nie to, że nie mam ani ochoty ani zamiaru dorosnąć. Dlatego, żeby nie popaść w kolejną falę depresyjną, zdecydowałam się udowodnić światu, że ta książka opowiadająca o przygodach pani Jessici Daniel nie jest kryminałem. Proszę ze mną wytrzymać.

* Po pierwsze, lekturę można potraktować jako taki przewodnik małego sekciarza. Autor, Kerry Wilkinson, pokazał jak można się wkręcić w tą niesamowitą zabawę jaką jest swoja własna sekta. I ty możesz już teraz dowiedzieć się, jak się zapisać, zdobyć zaufanie współsektników i żyć beztrosko pod nadzorem swojego nowego zbawiciela. Jeżeli nie podoba ci się bycie na każde kiwnięcie nowego Mojżesza (lider sekty z książki),sam możesz się nim stać. Autor opisuje jak przywódca manipuluje członkami używając różnych technik perswazji nauczanych przez coachów i FBI.

* Innym gatunkiem, w który wpisuje się ta książka jest motywator antydepresyjny. Bohaterka po poważnych przejściach i problemach emocjonalnych wkracza do sekty budowanej z ludzi, którzy są równie zdruzgotani po poważnych przejściach i problemach emocjonalnych, po czym zaczyna się zbierać w sobie. Autor miał oczywiście na myśli pokazanie, że każdy człowiek poczuje się lepiej, gdy zobaczy jak brudno jest u sąsiada :)

* Po trzecie i ostatnie, "Behind Closed Doors" nie jest kryminałem, ponieważ jest najzwyklejszym w świecie poradnikiem jak rozkręcić własny biznes. Jeżeli pomysł na sektę ci nie przypasował, zawsze możesz zagnieździć się w Dark Webie. Specjalizujesz się w jakimś najmniej legalnym hobby - spokojnie, każda potwora znajdzie swego amatora. Cokolwiek nagrasz zawsze znajdzie się osoba, która zapłaci ci, żeby sobie pooglądać. Pamiętaj, nie rezygnuj z marzeń zostania bogaczem z tajemniczą przeszłością i dziwnymi kontami bankowymi na Filipinach.

Tak więc wychodzi na to, że nie przeczytałam dobrego kryminału. Zmierzyłam temperaturę, sprawdziłam puls i ciągle nie lubię powieści detektywistycznych. Ufff... No i wciąż mogę chodzić w jaskrawych trampkach (nie chodzę w jaskrawych trampkach; niech to będzie po prostu symbolem młodości).

https://szczytane.blogspot.com/

*Za Przytrzaśniętą Furtką* jest kryminałem. A ja nie lubię kryminałów. Nie przez to, że są wszędzie i we wszelakiej postaci - od thrillerów po romanse - ale przez niezgranie się z moimi wymaganiami względem powieści.
I tak było od zawsze.
Do czasu.
Aż nie skończyłam tej książki. Jako "moja pierwsza przygoda w sekcie" książka spisała się w stopniu "okej" i...