Polowanie na Voldoriusa

Okładka książki Polowanie na Voldoriusa Andy Hoare
Okładka książki Polowanie na Voldoriusa
Andy Hoare Wydawnictwo: Copernicus Corporation Cykl: Bitwy Kosmicznych Marines (tom 3) Seria: Warhammer 40000 fantasy, science fiction
336 str. 5 godz. 36 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Bitwy Kosmicznych Marines (tom 3)
Seria:
Warhammer 40000
Tytuł oryginału:
The Hunt for Voldorius
Wydawnictwo:
Copernicus Corporation
Data wydania:
2017-10-20
Data 1. wyd. pol.:
2017-10-20
Liczba stron:
336
Czas czytania
5 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788361656524
Tagi:
warhammer białe szramy white scars krucza gwardia raven guard
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
32 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
10
10

Na półkach:

Wprost nie posiadałem się z radości kiedy na końcowych stronach powieści szlachetny (oh-jakże-szlachetny) Kor'sarro Khan usiekł wreszcie plugawego (oh-jakże-plugawego) Voldoriusa, gdyż oznaczało to, że wreszcie będę mógł odłożyć na półkę największego pisarskiego gniota w uniwersum WH40k, jakiego do tej pory miałem okazję przeczytać (a po chwili namysłu nie odłożyłem nawet na półkę, tylko schowałem głęboko do szuflady, przykrytego moimi opowiadaniami fantasy z czasów kiedy miałem dwanaście lat).

Pan Andy Hoare udowadnia doskonale, że nawet jeżeli ktoś potrafi pisać podręczniki czy ogólnie książki zawierające lore uniwersum, absolutnie nie oznacza to, że sprawdzi się jako pisarz opowiadań czy powieści. Jestem przekonany, że takie "dzieło" jak "Polowanie na Voldoriusa" mógłby napisać każdy zafascynowany uniwersum nastolatek.

Pan Andy Hoare wziął na tapetę jedne z ciekawszych i bardziej charakterystycznych zakonów Kosmicznych Marines, zarówno po tej dobrej (Białe Szramy, Krucza Gwardia),jak i po złej stronie (Legion Alpha). Jednakże co z tego, skoro jednocześnie pisarskie beztalencie autora uniemożliwiło mu w najmniejszym nawet stopniu zbudowanie opisów i scen, które oddawałyby ducha ww. zakonów i charakter / cechy ich członków. Jedyne co Pan Hoare był w stanie zrobić, to bombardować nas co kilka stron ekspozycjami typu "był on dzielnym wojownikiem Chogoris, więc świetnie orientował się w terenie" "jechali szybko i sprawnie, bo byli Białymi Szramami, nawykłymi do życia w siodle", "powiedział w tajnym języku ludu Chogoris, który tylko lud Chogoris rozumiał", "należał do Legionu Alfa, więc był bardzo przebiegły, och jakże przebiegły on był", i tak w kółko, po kilka razy to samo, aż do porzygania - zupełnie jakby pisał materiał poświęcony lore (a nie powieść). Jednocześnie jednakże same sceny "budowane" przez autora w niczym nie potwierdzają, a miejscami wręcz zaprzeczają, rzucanym przez niego dziesiątki razy pustym stwierdzeniom. Do łez rozbawiła mnie scena, w której obydwa zakony Białych Szram i Kruczej Gwardii (specjalizujące się - jak autor powtarza nam do znudzenia - w zwiadzie, walce z ukrycia, etc.) w pełnej sile zostały niemalże zaskoczone przez SZEŚĆ PLUTONÓW zdradzieckiej milicji, które niepostrzeżenie przemknęły się bezpośrednio w ich pobliże, i sytuację uratował jedynie czujny sierżant-weteran Białych Szram, który akurat "poszedł na siku" :-) Legion Alfa, który powinien być mistrzem w infiltracji, sabotażu, dezinformacji, nie zastawia w tej książce żadnej pułapki, po prostu idzie na "czołowe" z Białymi Szramami i Kruczą Gwardią (autor przykładowo "odhacza" sobie zadanie oddania charakteru Legionu Alfa w taki oto sposób: "Legion Alfa był znany ze swej przebiegłości i podstępu (...) Legion Alfa rozmieścił się oddziałami, tworząc formację defensywną, która miała okrutnie doświadczyć, poprzez wzajemnie wspierające się linie ognia, szarżujące Białe Szramy"; i już, można pisać dalej).

Sam Voldorius to jakaś groteskowa karykatura. Ponownie, autor sili się i skręca jak tylko może, aby podkreślić, jakiż to on zły i okrutny, co drugą stronę bombardując nas ekspozycjami w stylu "i spojrzał straszliwym wzrokiem" "rozwinął przeraźliwe skrzydła", a jednocześnie w kontekście tego co ma miejsce w książce jest to tak niewiarygodne, że postać zamienia się w parodię antagonisty. Dość tylko powiedzieć, że w końcowej scenie Voldorius walcząc z Kor'sarro z niewiadomych przyczyn pierwszy cios wymierza nie w Khana, lecz (celowo) w kamienny posąg Imperatora (autor ani słowem nie wyjaśnia tej motywacji; dość powiedzieć, że posąg znajduje się w kaplicy, którą Voldorius "przerobił" na świątynię Chaosu, i gdyby chciał zniszczyć wcześniej posąg, miał zapewne milion okazji)... uszkodzony posąg przewraca się w czasie walki, co jest przyczyną porażki oh-jakże-straszliwego-jakże-przebiegłego-grrrrr-jakiż-on straszliwy Voldoriusa…

Na koniec pozwolę sobie na pewną uwagę natury ogólnej - oczywiście każdy ma prawo do własnych ocen i opinii, ale naprawdę nie rozumiem, jak można przeczytać "Polowanie na Voldoriusa" oraz "Świat Rynn" i uznać, że obydwie książki są zbliżone, albo przykładowo oddalone o dwie gwiazdki na skali ocen (gdy tymczasem one nie powinny stać nawet obok siebie na jednej półce). Ja naprawdę mam wrażenie, że w przypadku niektórych fanów uniwersum nie jest ważne, co czytają, byleby tylko w książce pojawiło się słowo "bolter" i "pancerz wspomagany"... proszę Was - jeżeli na licencji Games Workshop ukazuje się za przeproszeniem g..., nie bójmy się nazwać go po imieniu tylko dlatego, że na wierzchnim papierku jest rysunek Kosmicznego Marine. Naszemu ulubionemu uniwersum nic się z tego powodu nie stanie, a inne osoby będą przynajmniej mogły, opierając się na uczciwych recenzjach, sięgnąć po książki które cokolwiek sobą reprezentują jeżeli chodzi o poziom pisarski i przekazywaną historię.

Od "Polowania na Voldoriusa" - jak najdalej.

Wprost nie posiadałem się z radości kiedy na końcowych stronach powieści szlachetny (oh-jakże-szlachetny) Kor'sarro Khan usiekł wreszcie plugawego (oh-jakże-plugawego) Voldoriusa, gdyż oznaczało to, że wreszcie będę mógł odłożyć na półkę największego pisarskiego gniota w uniwersum WH40k, jakiego do tej pory miałem okazję przeczytać (a po chwili namysłu nie odłożyłem nawet...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1426
895

Na półkach:

Zakon Białych Szram rozpoczął polowanie na swego największego wroga Voldoriusa który jest odpowiedzialny za sprowadzenie śmierci na miliardy istnień ludzkich. Mroczny lord tym razem zajmuje planetę Quintus gdzie przy pomocy Legionu Alfa (Astrates którzy przeszli na stronę Chaosu) zaprowadza swoje krwawe rządy. Na planecie pojawiają się Białe Szramy i przygotowują się do decydującego starcia, odkrywają jednak, że nie są jedynym zakonem który wylądował na tej planecie. Jak ułoży im się współpraca z Kruczą Gwardią i czy będą w stanie postawić dobro misji ponad wzajemne animozje? Świetnie napisana książka z wciągającą akcją, ukazującą nam obie strony tej wojny a także to iż Astrates też mają ludzkie cechy.

Zakon Białych Szram rozpoczął polowanie na swego największego wroga Voldoriusa który jest odpowiedzialny za sprowadzenie śmierci na miliardy istnień ludzkich. Mroczny lord tym razem zajmuje planetę Quintus gdzie przy pomocy Legionu Alfa (Astrates którzy przeszli na stronę Chaosu) zaprowadza swoje krwawe rządy. Na planecie pojawiają się Białe Szramy i przygotowują się do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
44
44

Na półkach:

Jeśli za pisanie powieści bierze się człowiek maczający palce w tworzeniu podręczników z zasadami do W40K jedno jest pewne: nie zabraknie sugestywnych opisów porywających batalii, w których ścierający się ze sobą wrogowie, bez względu na wszystko, pragną jedynie roznieść się wzajemnie na strzępy. Taką właśnie treść oferuje Polowanie na Voldoriusa, w którym fabuła, skupiająca się na pogoni za tytułowym demonem, jest jedynie motorem napędowym kolejnych potyczek z wciągniętymi siłą do armii Chaosu mieszkańcami planety Quintus. Muszę przyznać, że taki układ mi pasuje. Autor nie sili się na twisty, czy filozoficzne przemyślenia nad sensem egzystencji, zamiast tego wypełniając ponad trzysta stron intensywną akcją.

Jak się jednak okazuje, zadanie ubicia demona będzie na tyle trudne, że bez pomocy innych Kosmicznych Marines, pochodzący z dzikiego świata Chorogis mogą mu nie sprostać. Ku zaskoczeniu braci bitewnych, na powierzchni Quintus – planety, na której swoją kryjówkę ma Voldorius, znajdują się również Adeptus Astartes z Zakonu Kruczej Gwardii. Czy pomimo zatargów sprzed lat, uda się znaleźć porozumienie i wspólnie stawić czoła demonicznemu księciu?

Andy Hoare stanął na wysokości zadania, dostarczając pełnokrwistą powieść ze świata Warhammer 40 000. Znajdziesz tu wszystko to, za co można pokochać to niezwykłe uniwersum. Są gorliwi wyznawcy Imperatora i fanatycy gotowi poświęcić swój żywot Mrocznym Bóstwom. Strony niemalże ociekają juchą ofiar odwiecznego konfliktu, a chrzęst ich miażdżonych kości i rozszarpywanych na strzępy ciał przyprawia o gęsią skórkę. Gdy dorzucić do tego niezwykle sugestywne opisy scen krwawych batalii, otrzymujemy produkt godny polecenia każdemu miłośnikowi dobrej space opery.

Z każdym kolejnym tomem, wydawnictwo Copernicus Corporation, którego nakładem ukazało się Polowanie na Voldoriusa, coraz lepiej radzi sobie ze sprawami technicznymi. Tłumaczenie powinno zadowolić każdego fana Warhammer 40 000, aczkolwiek nie mogło zabraknąć kilku błędów stylistycznych.

Ogromną zaletą całego cyklu Bitew Kosmicznych Marines jest fakt, że każdy tom stanowi odrębną historię. Możesz zatem z pełnym powodzeniem sięgać po Polowanie na Voldoriusa nawet jeśli nie miałeś okazji zagłębić się w lekturze Świata Rynn oraz Helsreach. Oczywiście polecam Ci nadrobienie zaległości, jednak śmiało możesz rozpocząć swoją przygodę od perypetii Zakonu Białych Szram i Kruczej Gwardii.

źródło: http://ustatkowanygracz.pl/recenzja-ksiazki-polowanie-na-voldoriusa/

Jeśli za pisanie powieści bierze się człowiek maczający palce w tworzeniu podręczników z zasadami do W40K jedno jest pewne: nie zabraknie sugestywnych opisów porywających batalii, w których ścierający się ze sobą wrogowie, bez względu na wszystko, pragną jedynie roznieść się wzajemnie na strzępy. Taką właśnie treść oferuje Polowanie na Voldoriusa, w którym fabuła,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
473
88

Na półkach:

Takie tam czytadło dla fanów warhammera 40k.

Wadą jest tłumaczenie które często przekłada wyrażenia bezpośrednio z angielskiego i po polsku brzmią one nienaturalnie.

Takie tam czytadło dla fanów warhammera 40k.

Wadą jest tłumaczenie które często przekłada wyrażenia bezpośrednio z angielskiego i po polsku brzmią one nienaturalnie.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    43
  • Chcę przeczytać
    35
  • Posiadam
    25
  • Warhammer
    4
  • Warhammer 40k
    3
  • Science Fiction
    2
  • Warhammer 40.000
    2
  • Mam i nie oddam
    1
  • Black Library
    1
  • Chcę w prezencie
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Polowanie na Voldoriusa


Podobne książki

Przeczytaj także