,,Wszystko jest nami".
,,Wszystko jest turbulencją..."


Słyszeliście kiedyś to określenie ,,za mundurem panny sznurem"? Pewnie nie jeden raz. To właśnie ono przyciągnęło mnie do książki Whitney G. Okładka w ciemnych barwach, z pilotem w mundurze stojącym tyłem bardzo mocno przyciągała. W końcu każdy z nas jest wzrokowcem i raczej nie sięgnie po coś co wygląda brzydko lub nieestetycznie. A już na pewno ja nie sięgnę.

O czym jest ,,Turbulence"? Dokładnie o tym na co wskazuje tytuł książki. Bowiem jak często w miłości zdarzają nam się turbulencje? Prawdziwe uczucia chyba tak zostały skonstruowane, aby nigdy nie były proste.
Mamy więc pilota Jake'a z bardzo ciężką i zagadkową przeszłością, oraz stewardessę Gillian. Jak można się domyślić połączy ich romans.
Zaczyna się jednak dosyć nietypowo oraz zabawnie. Mianowicie bohater podrywa dziewczynę na jednonocną przygodę, a ta zabiera go do jego własnego mieszkania do którego czasami się włamuje aby przenocować, jakby tego było mało zaczyna go oprowadzać.
Później akcja toczy się dobrze znanym schematem. Romans, który ma się opierać wyłącznie na seksie. Żadnych rozmów dotyczących czegoś innego. Żadnych randek. Żadnych uczuć. Zasady były więc bardzo proste. Namiętność wręcz skandaliczna. A serca wcale nie były bezpieczne...

To co może wyróżniać ,,Turbulence" na tle innych erotyków, a zarazem podobało mi się najbardziej, to fakt iż nasi bohaterowie latają po świecie, co biorąc pod uwagę ich zawód nie jest oczywiście niczym nadzwyczajnym. Doświadczamy jednak scen seksu, które mają miejsce w różnych zakątkach świata, na milionach różnych lotnisk oraz w hotelach. Dodawało to zwierzęcości oraz takiej pierwotności zbliżeniom bohaterów, które były pełne ognia, czasem również sprzeczności.
Kolejna rzecz to motyw ,,książki w książce". Nie bardzo potrafię to inaczej nazwać czy wytłumaczyć. Powiem tylko że Gillian jest pisarką, a raczej bardzo chciała nią być i był to dosyć mocno zaskakujący wątek, który doprowadził do wielu turbulencji.
Przeszłość Jake'a. Kolejny mocny punkt. Tajemnicze telefony, rodzina, która dopuściła się tylu okropieństw oraz kłamstw, że nie zasługuje na to miano.
Zresztą sam bohater był bardzo interesującą postacią, bardzo wyraźnie nakreśloną i scharakteryzowaną.

Gillian... to niestety słaby punkt książki. Bohaterka, której na pewno nie polubią stanowcze oraz pełne godności osobistej kobiety. Słaba psychicznie, mało stanowcza. Tyle razy powtarzała że odchodzi, że więcej nie wróci, a wystarczyło aby Jake pojawił się w pobliżu natychmiast leciała z powrotem.
Jej późniejsze zachowanie wcale nie jest lepsze. Dopuściła się czegoś co jak dla mnie jest niewybaczalne i niewytłumaczalne.
Na szczęście Jake równoważył tą ogromną przepaść między bohaterem a bohaterką pod względem odbioru postaci przez czytelnika.

Każdy z nas ma coś co lubi prawda? Jakiś zapach, ubranie, jedzenie, napój. Ale na pytania : dlaczego właśnie to? dlaczego takie? Co w tym jest takiego interesującego? Nie zawsze potrafimy udzielić odpowiedzi.
Podobnie jest z ,,Turbulence". Przyjemnie spędziłam przy niej czas, dobrze się bawiłam, sama jednak nie potrafię dokładnie wytłumaczyć dlaczego. Jakby się nad tym głębiej zastanowić nie ma w niej nic nadzwyczajnego czy szczególnego. A może po prostu tak działają pokręcone uczucia? Może tak działa turbulencja? :) I trzeba to zostawić.

,,Wszystko jest nami".
,,Wszystko jest turbulencją..."


Słyszeliście kiedyś to określenie ,,za mundurem panny sznurem"? Pewnie nie jeden raz. To właśnie ono przyciągnęło mnie do książki Whitney G. Okładka w ciemnych barwach, z pilotem w mundurze stojącym tyłem bardzo mocno przyciągała. W końcu każdy z nas jest wzrokowcem i raczej nie sięgnie po coś co wygląda brzydko lub...