Cień rycerza
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Wielkie Płaszcze (tom 2)
- Tytuł oryginału:
- Knight's Shadow
- Wydawnictwo:
- Insignis
- Data wydania:
- 2018-04-04
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-04-04
- Data 1. wydania:
- 2015-03-05
- Liczba stron:
- 648
- Czas czytania
- 10 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365743756
- Tłumacz:
- Paweł Podmiotko
- Tagi:
- literatura kanadyjska pojedynek polityka fantasy przygoda walka o władzę walka o życie zdrada szpada muszkieterowie
- Inne
Tristia to kraj przeżarty intrygami i korupcją. Idealistyczny młody Król Paelis nie żyje, a Wielkie Płaszcze – legendarni wędrowni trybuni, którzy zaprowadzali w królestwie sprawiedliwość – zostali napiętnowani jako zdrajcy. Lecz tuż przed tym, jak jego głowa została zatknięta na żerdzi, król zobowiązał każdego ze swoich stu czterdziestu czterech trybunów do wykonania innej misji. Falcio Val Mond, Pierwszy Kantor, z pomocą innych Wielkich Płaszczy Kesta i Brastiego wypełnił ostatnie zadanie od jego Króla: odnalazł jego czaroity – a przynajmniej jeden z nich, który zresztą okazał się całkiem czymś, a właściwie kimś, innym niż się spodziewali. Teraz ich zadaniem jest ochrona czaroitu przed tymi, którzy próbują go unicestwić. Nie byłoby z tym żadnego kłopotu, gdyby na ich drodze nie stali daishini, równie legendarna grupa asasynów, nie zapominając o książętach, którzy są zdeterminowani, by zachować władzę w swoim rozbitym królestwie.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Błędny rycerz, święty i łajdak
Falcio val Mond zdecydowanie nie ma szczęścia do kobiet. Chociaż nie – ma, tyle że nie w sposób, w jaki każdy normalny mężczyzna by sobie życzył. Wprawdzie Falcio nie do końca jest normalnym mężczyzną, ale w ciągu jednego roku w jego życiu kobiet pojawiło się całkiem sporo i wszystkie przyprawiają go o ból głowy. Dobra księżniczka, zła księżniczka, niby księżniczka, matka króla i jeszcze parę innych na dokładkę (w tym widmo jego zamordowanej żony). Do tego wszyscy rycerze królestwa mają chętkę na jego głowę, a Krawcowa i książęta knują intrygi raczej niewróżące mu i jego najbliższym towarzyszom świetlanej przyszłości.
Nazwanie tej książki naiwną to jak stwierdzenie w ciemno, że kolejna książka Remigiusza Mroza okaże się literackim bestsellerem. To oczywistość i raczej nie zmieni się w kolejnych tomach. Ale dzięki osadzeniu akcji w takich, a nie innych realiach ta naiwność ma specyficzny urok. Bo, bądźmy szczerzy, taki rozwój wypadków nie sprawdziłby się w obecnej rzeczywistości. Motyw błędnego rycerza powinien być wykorzystany właśnie w takiej serii jak „Wielkie Płaszcze”, gdzie zostaje wykreowana odpowiednia atmosfera i środowisko. Choć jak się nad tym zastanowić, fabuła „Cienia rycerza” jest naiwna tylko do pewnego stopnia, bo od któregoś momentu zaczyna się dziać dużo bardzo nieprzyjemnych rzeczy. Ale nie martwcie się, Falcio nieustannie nadrabia te braki; bohater prze do przodu wbrew ludziom, świętym i bogom. Ten człowiek jest jakby wyrwany z innej epoki, a to sporo znaczy, zważywszy, że mamy do czynienia z cyklem fantasy. W swoich działaniach kieruje się wzniosłą ideą, tyle że jest ona niemożliwa do urzeczywistnienia i w zasadzie tylko on jeden w nią wierzy. Jak sam Brasti stwierdził: Falcio chce zbawić świat, zamiast skupić się na ludziach, którzy go tworzą. Idealista w każdym calu.
Jak dotąd największą zaletą tej serii jest humor. Pod tym względem autor ma doskonałe wyczucie chwili i w pełni korzysta ze swego lekkiego pióra. Bo jest ono niesłychanie lekkie i przez to lektura jest o wiele przyjemniejsza i w znacznym stopniu rekompensuje absurdalne części fabuły. A głównym ich bohaterem jest oczywiście Falcio, który zdaje się być niezniszczalny, choć przy takim trybie życia powinien umrzeć jeszcze w pierwszym tomie. Nie zapominajmy też o jego towarzyszach, którzy na szczęście nie tworzą tylko tła i również odgrywają istotne role. Szczególne laury należą się Brastiemu, co nie powinno specjalnie dziwić, ponieważ oryginalni wydawcy zarezerwowali mu miejsce na okładce. Zaiste jego czyny powinne być opiewane w pieśniach jeszcze długo po jego śmierci. A przynajmniej Brasti tak twierdzi, gdyż trubadurzy pewnie i tak wszystko przekręcą i wyjdzie na to, że cały ten czas spędził w pobliskiej karczmie, pijąc i zabawiając się z oberżystkami, podczas gdy jakiś Brazti Gudpow ratował świat. Kest również wniósł sporo do fabuły i choć jest znacznie mniej zrównoważony niż w poprzedniej części (w końcu jest teraz świętym), to nadal pozostaje moim ulubionym bohaterem i bez niego książka nie byłaby nawet w połowie tak interesująca, choć to oczywiście kwestia gustu. Słowem, ci trzej są gwiazdami serii o „Wielkich Płaszczach”.
W „Cieniu rycerza” naprawdę sporo się dzieje i jestem bardzo ciekawa, co Sebastian de Castell zaserwuje czytelnikom w kolejnych dwóch tomach. Jednak można być pewnym, że w „Krwi świętego” i „Tronie tyrana” czeka nas sporo intensywnej akcji, mnóstwo humoru i jeszcze więcej naiwności, która w przypadku tej serii jest wręcz wskazana. Bo odrobina absurdu nikomu nie zaszkodzi i pozwoli oderwać się na chwilę od nudnej rzeczywistości.
Natalia Neisser
Oceny
Książka na półkach
- 855
- 701
- 348
- 50
- 36
- 27
- 26
- 24
- 19
- 13
Opinia
Drodzy Odwiedzający, będziecie zaraz świadkami przedziwnego wpisu, w którym recenzja książki, ocenionej przeze mnie na sześć gwiazdek, składać się będzie prawie wyłącznie z opisu owej książki minusów. Prawda jest bowiem taka, że zdarza się pozycja, która przynosi wiele radości przy czytaniu, w której lubicie bohaterów i zależy Wam na ich losie, więc choćbyście nawet chcieli, to nie możecie jej ocenić negatywnie, a mimo to dostrzegacie cały szereg problemów i potknięć pisarza, które powinny zaważyć na jej ocenie. Taką właśnie pozycją jest dla mnie drugi tom cyklu o Wielkich Płaszczach Sebastiena de Castella.
Zacznijmy jednak od początku. W "Cieniu rycerza" Falcio val Mond razem ze swoją wyjętą spod prawa bandą przyjaciół próbuje ocalić następczynię tronu, ukryć się przed okrutną i mściwą Trin, nie dać się jeszcze bardziej wplątać w knowania Krawcowej (za późno!) i uniknąć śmierci z rąk dashinich. Jak łatwo się domyśleć, idzie mu to wszystko jak po grudzie i w pewnym momencie czytelnik zaczyna się zastanawiać, czy de Castell to już sadysta, czy tylko człowiek z dużą wyobraźnią idącą w kiepskim dla bohaterów kierunku.
Zacznę może pozytywnie. Bohaterowie opowieści to razem z poczuciem humoru autora największe plusy książki. Tych pozytywnych nie da się nie lubić, tych negatywnych mamy ochotę zadźgać najbliższym ostrym przedmiotem. W tej części występuje również sporo nowych postaci, w tym szereg kobiet, co mnie osobiście zawsze pozytywnie nastraja do pisarza, zwłaszcza gdy są ciekawie napisane i pełnią rolę większą niż ozdobnika dla wyczynów panów. Humor de Castella, ironiczny i bardzo często sytuacyjny, sprawia, że rozmowy między Falciem a jego przyjaciółmi tudzież wrogami czytałam z uśmiechem na ustach i nagłymi napadami chichotu.
Wprowadziłam Was w dobry nastrój? Świetnie, w takim razie przejdźmy to tego, co mnie w książce irytowało tudzież powodowało bolesne przewracanie oczami w zniesmaczeniu. Uwaga, mogą się pojawić SPOILERY!
Po pierwsze, fabuła. Ja rozumiem, że to opowieść spod znaku płaszcza i szpady i jako taka rządzi się swoimi prawami (czytaj: duża ilość pojedynków, stawanie w obronie uciśnionych i takie tam), ale na dobre duchy, cała książka to jedna wielka pętla tych samych wydarzeń, powtarzanych w nieskończoność! Wygląda to mniej więcej tak: pojedynek - leczenie ran - przemieszczanie się w inne miejsce - pojedynek - leczenie ran - przemieszczanie się w inne miejsce - pojedynek, itd. Po drodze mamy do czynienia ze śmiercią książąt, buntem chłopów i jeszcze paroma wydarzeniami, w które zresztą Falcio pakuje się z pełną premedytacją (ale o tym zaraz), ale nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że pisarz zamiast linearnie rozwijać akcję, poczynając od piano i dążąc do wielkiego forte w finale, zastosował metodę kopiuj-wklej, zmieniając tylko imiona i nazwy miejsc w poszczególnych epizodach.
Po drugie, Falcio. Uwielbiam gościa, uwielbiam jego poczucie honoru, sprawiedliwości i dobra, ale na litość boską, ten człowiek nie ma za grosz instynktu samozachowawczego! A najgorsze w tym wszystkim jest to, że de Castell każe mu jeszcze mieć tego świadomość, a nam każe wierzyć, że istnieją ludzie, którzy pchają się w paszczę śmierci raz za razem, równocześnie wyrzucając sobie ewidentną głupotę. Na miejscu Kesta, Brastiego i całej reszty dla własnego dobra związałabym Falcia i wysłała przesyłką poleconą jak najdalej od siebie, żeby nie mógł się pakować w kolejne kłopoty.
Po trzecie, prawdopodobieństwo, że wszystko się dobrze skończy. To wszystko nie ma prawa prowadzić do szczęśliwego ever after! A jednak, choćby nie wiem jak straszne przeszkody wyrastały na drodze naszych bohaterów, udaje im się pokonać każdą z nich, z większym lub mniejszym uszczerbkiem na zdrowiu, ale jednak pozytywnie. Rozumiem, fantastyka, chcemy, żeby wszystko kończyło się dla naszych ulubieńców szczęśliwie. Pamiętacie jednak, co napisałam parę akapitów wcześniej o kopiuj-wklej? Każdy epizod kończy się takim mini happy endem, co wydaje się bardziej niż nieprawdopodobne, biorąc pod uwagę to, co bohaterom serwuje sadystyczny autor.
Po czwarte, Falcio to geniusz znajdowania rozwiązań w ostatniej chwili. Nic mu nie ujmując, nie jest nasz Wielki Płaszcz wielkim intelektualistą, jego wiedza w jednych dziedzinach ogromna, w innych jest bardzo przeciętna. Mimo tego zawsze, ale to zawsze znajduje cudowne rozwiązanie w sytuacji zdawałoby się bez wyjścia. Pewnie, może się zdarzyć, że nawet największy idiota ma przebłysk geniuszu, ale nie milion razy pod rząd! A już zwłaszcza nie wtedy, gdy właśnie traci rozum z powodu wielodniowych tortur! Za każdym razem przewracałam oczami z niedowierzaniem, a w pewnym momencie przestałam się nawet zastanawiać, jak Falcio wykaraska się z kolejnych kłopotów, bo wiedziałam, że znowu w największych opałach rozbłyśnie nad nim rysunkowa żarówka, wykrzyknie eureka! i wszystko rozwiąże się samo.
Po tym wszystkim, co napisałam, wrócę do dziwnej, zdawałoby się, oceny sześciu gwiazdek, które "Cieniowi rycerza" przyznałam. Tyle minusów, tyle denerwowania się, a mimo to tak wysoka ocena? Ano tak, z jednego ważnego powodu - przyjemności, jaką dało mi śledzenie przygód Wielkich Płaszczy. Choćbym nie wiem jak pomstowała na nieprawdopodobieństwo wydarzeń, choćbym nie wiem ile razy chciała poczuć zaskoczenie, lecz przewidywalność fabuły mi na to nie pozwalała, bohaterowie opowieści de Castella ciągnęli mnie za sobą w każdą z kolejnych przygód, ich kąśliwe dialogi i mocna więź między nimi istniejąca nie pozwalała mi nie przejmować się kolejnymi torturami, na które pisarz ich wystawiał, a niezliczona ilość pojedynków z opisami tego, jakim ruchem rapiera zablokować jaki ruch miecza i w które miejsce najlepiej wbić nóż, żeby przedrzeć się przez zbroję, ciekawiła mnie za każdym razem tak samo. Tak naprawdę przebaczałam autorowi każdy błąd, który znalazłam, bo po prostu za dobrze się bawiłam, śledząc losy Falcia i jego bandy.
Po kolejną odsłonę "Wielkich Płaszczy" z pewnością sięgnę, i choć chciałabym w niej większego rozwoju fabuły i wyjścia z pętli powtórzeń, to tak długo, jak długo Falcio otoczony będzie przez bliskich sobie ludzi, będę mu towarzyszyć i ja.
Drodzy Odwiedzający, będziecie zaraz świadkami przedziwnego wpisu, w którym recenzja książki, ocenionej przeze mnie na sześć gwiazdek, składać się będzie prawie wyłącznie z opisu owej książki minusów. Prawda jest bowiem taka, że zdarza się pozycja, która przynosi wiele radości przy czytaniu, w której lubicie bohaterów i zależy Wam na ich losie, więc choćbyście nawet...
więcej Pokaż mimo to