„W godzinie śmierci” to dziewiąta część, liczącej obecnie trzynaście powieści, kryminalnej serii brytyjskiego autora i dramatopisarza Petera Jamesa. Wszystkie łączy postać detektywa, teraz w randze nadinspektora, Roya Grace'a. Każda książka to zamknięta całość fabularna, a chronologię wyznacza życie prywatne policjanta. Cykl jest jednak tak skonstruowany, że kolejne tomy można czytać oddzielnie, bez obawy o niezrozumienie części wątków. Autor od czasu do czasu nawiązuje do przeszłości swojego bohatera i tym samym wprowadza nowego czytelnika w życie osobiste nadinspektora.

Roy Grace dowodzi oddziałem policji w Brighton, nazywanym letnią stolicą Anglii. Idylliczne życie mieszkańców burzy informacja o włamaniu do domu bogatej staruszki Aileen McWinter. Kobieta została zamordowana ze szczególnym okrucieństwem, a jej posiadłość ogołocona z cennych pamiątek i dzieł sztuki. Wśród skradzionych przedmiotów był stary zegarek, który dla zamordowanej i jej brata, Gavina Daly'ego, miał ogromną wartość sentymentalną. Przedmiot był jedynym istniejącym ogniwem łączącym rodzeństwo z pewnymi dramatycznymi wydarzeniami z ich przeszłości. Nadinspektor Grace rozpoczyna swoje śledztwo, wpływowy Daly - swoje. Obaj dążą do wykrycia sprawców kradzieży i morderstwa, ale każdy z nich kieruje się innymi przesłankami. Wkrótce okaże się, że wśród kłamstw i tajemnic skrywanych przez kolejnych podejrzanych, znalezienie drogi do prawdy będzie nie lada wyczynem.

„W godzinie śmierci” to powieść kryminalna napisana w charakterystycznym dla Petera Jamesa stylu. Historię zapełnia cała galeria postaci, które łączy gęsta siatka powiązań. Akcja obejmuje zarówno wydarzenia współczesne, jak i te z przeszłości. Rozszyfrowanie tajemniczej wiadomości, dołączonej do skradzionego zegarka jest tak samo ważne, jak odnalezienie oprawców Aileen McWinter. Autor, doceniany za rzetelne oddanie codziennej pracy policjantów, czasem zbyt mocno skupia się na tym aspekcie swojej powieści, co niekoniecznie pozytywnie odbija się na fabule. Akcja nie pędzi na złamanie karku, czasem jest nawet zbyt statyczna, a bohaterowie wygłaszają swoje kwestie, zamiast rozmawiać. Trudno nie odnieść wrażenie, że z autora wychodzi dramatopisarz i scenarzysta, dlatego dziwi, że ciekawie rozpoczęty wątek niespodziewanie się kończy, albo zostaje potraktowany dość powierzchownie. Trudno jednak nie docenić klimatu serii, mnie zmiennie kojarzącego się z kryminałami w starym stylu. Bo choć akcja dzieje się współcześnie, to bohaterowie cyklu są trochę staroświeccy, a na pewno niedzisiejsi. Można oczywiście pomyśleć, że to zarzut pod adresem książki Petera Jamesa. Otóż niekoniecznie. To raczej próba umiejscowienia cyklu w przebogatym zbiorze współczesnych gatunków kryminalno - sensacyjnych.

To, co wyróżnia serię kryminałów Petera Jamesa, to postać sympatycznego nadinspektora Roya Grace'a. „W Godzinie śmierci” wydaje się, że jego skomplikowane życie osobiste wreszcie zaczyna się układać. Niestety, okazuje się, że na szczęście Grace'a czyhają demony z przeszłości. I choć wiele się wyjaśni, to jednak największa tajemnica wciąż zostaje nieujawniona. I wygląda na to, że wydarzeń sprzed dekady nie da się łatwo oddzielić grubą kreską. Przy okazji nie ma się co dziwić, że nadinspektor Grace szybko stał się ulubieńcem czytelników i postacią nieomal kultową. A seria z jego udziałem doczekała się wielu wyróżnień.

„W godzinie śmierci” to udane, ale na pewno nie odkrywcze, połączenie klasycznego kryminału ze współczesnym thrillerem. Autor konsekwentnie kroczy wymyśloną przez siebie drogą, proponując zawiłą fabułę z lubianym przez czytelników głównym bohaterem. Książka z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom powieści sensacyjnych w starym stylu, a już na pewno tym, którzy mogą przymknąć oko na pewne niedoskonałości, ale w zamian docenią specyficzny klimat i prywatne perypetie głównego bohatera.

Tomasz Radochoński