Z dziennika berlińskiego
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Seria:
- Klasyka [Czarne]
- Tytuł oryginału:
- Aus dem Berliner Journal
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2017-09-13
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-09-13
- Liczba stron:
- 224
- Czas czytania
- 3 godz. 44 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380495647
- Tłumacz:
- Małgorzata Łukasiewicz
- Tagi:
- autobiografia Berlin dziennik elita kulturalna lata 70. XX w. literatura faktu moralność pisarz polityka
Opracował i podał do druku Thomas Strässle przy współpracy Margit Unser.
Max Frisch (1911–1991) był jednym z czołowych twórców literatury niemieckiej XX wieku. Niedługo po przeprowadzce do Berlina zaczął prowadzić codzienne zapiski, które złożyły się na dzieło unikatowe w jego dorobku literackim. Autor zażądał jednak, by z uwagi na bardzo osobisty charakter notatki te opublikowano dopiero po dwudziestu latach od jego śmierci.
Ideowy spadkobierca Bertolda Brechta, przyjaciel Güntera Grassa i Uwe Johanssona, mistrz portretu psychologicznego, wnikliwy obserwator sytuacji politycznej, mieszkaniec Berlina Zachodniego śledzący zmiany po drugiej stronie muru, moralista wnikliwie przyglądający się relacjom międzyludzkim, starzejący się pisarz świadomy swojej sławy, mąż dużo młodszej kobiety – autor Homo faber i Stillera daje się poznać z wielu stron.
„To nie jest brulion, tylko książka, od początku do końca skomponowana, prywatne zapiski też są na czysto, precyzyjnie sformułowane, to nie takie sobie notatki. Przymus formułowania jest ważny, inaczej zostaje tylko użalanie się nad sobą” – ta myśl przyświeca Frischowi w czasie pisania dziennika, który zaczyna w momencie przeprowadzki do nowego mieszkania w roku 1973, a kończy w chwili wyjazdu do USA rok później.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Zza żelaznej kurtyny
Max Frisch nie jest w naszym kraju szczególnie popularny, ale jego twórczość bez wątpienia na docenienie zasługuje, o czym świadczy choćby regularne wymienianie go wśród kandydatów do literackiego Nobla przed trzydziestu laty. Pisał powieści, opowiadania i dramaty, ale wyspecjalizował się w diarystyce. W recenzowanym tomie znalazły się wybrane zapiski z dziennika, który prowadził na początku lat siedemdziesiątych w Berlinie Zachodnim.
Na elementarnym poziomie „Z dziennika berlińskiego” to zapis wątpliwości – nie tych prywatnych i intymnych, częściej dotyczących Frischa-intelektualisty niż Frischa-człowieka. Bodaj najmocniej zajmującym pisarza tematem jest życie w NRD oraz stosunek ludzi mieszkających za żelazną kurtyną do systemu. Jego przemyślenia mają szczególną wartość ze względu na perspektywę: mówi, pisze i myśli po niemiecku, ale Niemcem nie jest; mieszka w Berlinie Zachodnim, bo zmęczyła go ojczyzna, lecz został ukształtowany przez – od zawsze kojarzoną przecież z neutralnością – Szwajcarię. Ma wielu znajomych artystów i intelektualistów w NRD i patrzy na nich ze szczególną mieszaniną sympatii, współczucia oraz nieufności – podczas każdego spotkania czuje, że jest człowiekiem z zewnątrz. Dzięki temu może w pełni wykorzystać swój talent w roli obserwatora.
Obok refleksji bardziej ogólnych Frisch dzieli się z czytelnikiem także całym zestawem wnikliwych portretów psychologicznych. Niektóre z nich kreśli kilkoma pociągnięciami pióra, przy pomocy których punktuje jakąś szczególną cechę opisywanej osoby, przy niektórych rozpisuje się i tworzy obraz całościowy. Dwa spośród tych ostatnich są naprawdę świetne: pierwszy dotyczy niemieckiego pisarza Alfreda Anderscha, z którym Szwajcara łączyła wyjątkowo skomplikowana przyjaźń. Co ciekawe, zdaniem Frischa problemy w ich relacji powodowało to, że mieszkali drzwi w drzwi – autor, wbrew obiegowej opinii, sugeruje, że fizyczny dystans to podstawa, bo jest gwarantem czasu potrzebnego na opanowanie rozpalonych emocji. Takie nietypowe myśli pojawiają się u Frischa często, szczególnie podczas rozpatrywania najróżniejszych konsekwencji jego artystycznego sukcesu (choć tutaj pisarzowi zdarzają się potknięcia, bo niekiedy jego niezwykle ostra krytyka własnej twórczości przypomina sztuczne dopominanie się o komplement). Drugim wyjątkowo ciekawym portretem jest ten dotyczący Uwe Johnsona – tutaj Szwajcar skupia się na opisie specyficznych cech inteligencji młodszego kolegi po piórze oraz z wnikliwością analizuje relację uczeń-mistrz, jaką wytworzyli.
Zdarza się, choć rzadko, iż zza intelektualnej fasady wychyla się żywy człowiek. Wtedy dziennik staje się lekturą przejmującą: przenosiny do Berlina są dla liczącego ponad sześćdziesiąt lat Frischa w dużym stopniu nowym startem, a nie jest pewien, czy wystarczy mu jeszcze siły. W dodatku przechodzi kryzys twórczy: zarówno w tym znaczeniu, że nie może napisać nic nowego (choć, co wyjaśnia posłowie, mocno przesadzał w opisach swojej niemocy), jak i w tym, że mocno zwątpił w swoje dotychczasowe pisarstwo – a przecież poświęcił mu całe życie. To napięcie znalazło wyraz w bodaj najlepszym fragmencie całego dziennika, kiedy Frisch przyrównuje się do wartownika uwiązanego do niedziałającej latarni, który nie jest w stanie wykonywać już swojej pracy, ale kontynuuje ją – z przyzwyczajenia.
Zresztą te momenty w których Frisch nieco popuszcza sobie cugli i odchodzi od intelektualnych wywodów, stanowią bardzo mocny punkt książki. W całym dzienniku ukryte jest kilka perełek: wspomniane już porównanie do wartownika, wizja arystokraty stojącego przed szafotem i zapisującego sobie coś na karteczce, aby to zapamiętać na później, w końcu opis fikcyjnego Zurychu podzielonego nieprzekraczalnym murem – każdy z tych fragmentów mógłby rozwinąć się w całą opowieść (niektóre z tych motywów powracały w późniejszych tekstach Szwajcara, przede wszystkim w „Montauku”).
„Z dziennika berlińskiego” to zajmująca lektura, która największą przyjemność sprawi dwóm grupom czytelników: miłośnikom całej twórczości Maxa Frischa, także jego pozostałych dzienników, oraz tym, którzy zainteresowani są Europą drugiej połowy XX wieku. Za sprawą przenikliwości i sprawnego pióra na stronach tego dziennika pisarz umieścił nie tylko autoportret, ale też obraz bardzo specyficznego momentu dziejów.
Bartosz Szczyżański
Książka na półkach
- 56
- 27
- 13
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
Opinia
Czytam dzienniki namiętnie, po prostu taki tekst lubię. Notatki z podzielonego Berlina prezentują się jeszcze inaczej. Tuż obok "muru" Frisch obserwował jego wschodnią część. Inteligenci ze wschodu, pisarze albo ludzie aparatu... to bardzo zajmująca część zapisu. A na zachodzie jak zwykle, chciałbym powiedzieć jak dzisiaj, bez zmian. Lewica, maoiści i wybijający się powoli Gunter Grass. Sporo dyskusji, debat przy winie w cieniu NRD. Nawet dzisiaj lektura to bardzo pouczająca. Ale czytać proszę bardzo wolno... lepiej wchodzi.
Czytam dzienniki namiętnie, po prostu taki tekst lubię. Notatki z podzielonego Berlina prezentują się jeszcze inaczej. Tuż obok "muru" Frisch obserwował jego wschodnią część. Inteligenci ze wschodu, pisarze albo ludzie aparatu... to bardzo zajmująca część zapisu. A na zachodzie jak zwykle, chciałbym powiedzieć jak dzisiaj, bez zmian. Lewica, maoiści i wybijający się powoli...
więcej Pokaż mimo to