rozwińzwiń

Muchozol

Okładka książki Muchozol Honorata Korpikiewicz
Okładka książki Muchozol
Honorata Korpikiewicz Wydawnictwo: Wydawnictwo K & A Seria: Andromeda (Poznań) fantasy, science fiction
160 str. 2 godz. 40 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Seria:
Andromeda (Poznań)
Wydawnictwo:
Wydawnictwo K & A
Data wydania:
1996-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1996-01-01
Liczba stron:
160
Czas czytania
2 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
8320333733
Tagi:
psychologia fantastyka
Średnia ocen

2,0 2,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
2,0 / 10
3 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2729
611

Na półkach: ,

Że będzie źle, świadczy już motto na stronie tytułowej, pochodzące ponoć z Dantego: "Porzućcie wszelkie nadzieje" (tak jest, "wszelkie nadzieje" zamiast "wszelką nadzieję"). Po czym okazuje się, że nasz krok w kałużę jest w istocie skokiem w bezdenną otchłań. Grafomanii.

Może najpierw o fabule. Otóż pewnego dnia w przyszłości psycholog, który wybrał się do jednego z ośmiu istniejących na całym globie Parków Górskich i przesiedział tydzień w jaskini medytując, przekonuje się, że wszyscy i wszystko na Ziemi wymarło. Wokół leżą trupy ludzi i zwierząt, aczkolwiek nic nie gnije, bo oczywiście bakterie też wyginęły. I tak sobie siedzi, aż po dniu czy dwóch mu odbija i zaczyna widzieć normalnie funkcjonujących ludzi. Bo jest tak strasznie samotny. Po paru miesiącach, gdy wychodzi wreszcie z rojenia i nawiązuje kontakt z grupą ocaleńców, przylatuje po niego poduszkowiec i zabiera do odległej bazy, w której żyje z grubsza 30 osób, rządzonych twardą ręką przez samorzutnego prezydenta i jego kilku samorzutnych policjantów. I... tak sobie tam żyją.

I teraz tak. Dlaczego "Muchozol"? No cóż, bo według jednego świra właśnie czymś takim potraktowali nas obcy. Jacy obcy? No, jacyś. Na pewno jacyś byli. Co to za Parki Górskie? Ano ostatnie niezabudowane tereny na Ziemi, i tak nie odwiedzane przez ludzi, bo ci wolą "ćwiczyć" wspinaczkę na zamontowanych na stadionach sztucznych skałkach. Po co ćwiczą, skoro nie lubią gór? No, żeby ćwiczyć. I już. Co się stało z lasami? Nic. Po prostu je wycięto, bo... "wytwarzanie tlenu (...) od dawna przejęły fabryki". Jak poduszkowiec może latać po niebie, skoro - jak sama nazwa wskazuje - porusza się na poduszce powietrznej, nisko nad ziemią lub wodą? No po prostu może, bo autorka nie za bardzo zna się na technice. Co widać choćby po samochodach, w których podczas stłuczek uszkodzeniu ulegają głównie... amortyzatory. Bo wystają poza obrys kadłuba. Jeszcze lepiej jest z blokadą rozrusznika "uniemożliwiającą jazdę pod wpływem alkoholu czy środków psychotropowych" (te ostatnie też da się w oddechu wykryć?) - otóż wystarczy wyrwać kable z "urządzenia kontrolnego" i już po blokadzie.

Tu jedna zasadnicza uwaga. Powieść najwyraźniej została napisana w latach 1980., i to być może wczesnych. Nie dość bowiem, że mamy "zwykłe" samochody (jedyne dwie marki to Morris, dawno już zdechły, i fikcyjne Ausano) i klasyczne telefony, to jeszcze wszystko nagrywa się na magnetofonową taśmę, zegarki są wyłącznie mechaniczne, a w szpitalach królują szklane strzykawki. Co więcej, mamy klasyczne dla naszego grajdołu SF jedno-, góra dwusylabowe imiona: Zen, Tao, Lin, An, Rom, Grog, Vred, Hur, Dao, Szaj, Boxy, Datol, Pit. Oznacza to, że książka przeleżała się w szufladzie tak długo, iż autorka straciła nadzieję na wydanie oficjalne i wydrukowała ją własnym nakładem. Sama też złożyła tekst i zaprojektowała okładkę. Innymi słowy - żadnej redakcji tu nie było.

W związku z tym - fabuła jest dość głupia i zakłada, że na całym świecie ocalało może kilkadziesiąt osób. Głównie tych, które były pod ziemią lub pod wodą. Nic to, że jednocześnie padły wszystkie ryby, i to niezależnie od głębokości oceanów. Finał próbuje co prawda trochę naprostować kilka rzeczy, ale średnio mu to wychodzi. Intryga - nie istnieje. Za całą intrygę robi plątanie się bohatera po mieście, a potem siedzenie w bazie. I rozmyślanie o utraconej "ukochanej".

To wszystko to jednak małe miki w porównaniu z psychologią postaci. Bohater jest z zawodu psychologiem. W związku z tym jest absolutnie niezrównoważony emocjonalnie, na ogół chamski i opryskliwy, natychmiast tworzy wokół siebie konflikty, często wrzeszczy, etc, etc. Jak to zawodowy psycholog. I - co charakterystyczne dla rodzimej prozy SF - wszystkie baby na niego lecą. Inni już na szczęście aż tak nie rażą w oczy, bo nie są psychologami. Ale zachowują się dokładnie tak samo, niekiedy z dodatkiem wulgarności (w przypadku kobiet). A wszyscy sadzą jakieś absolutnie idiotyczne kwestie. Bo dialogi to kolejny dramat "Muchozolu".

Na koniec drobiazgi. Jak stanie zegarek, żeby poznać aktualną godzinę najprościej jest... "obliczyć czas na podstawie momentu górowania słońca. Albo jeszcze prościej - wyznaczyć tylko orientacyjnie czas słoneczny." Bo po cóż dzwonić na zegarynkę (prąd jest) albo skoczyć do centrum i rzucić okiem na jakiś publiczny zegar. Prezydent ocaleńców to według bohatera "staruch", choć facet został określony na czterdziestokilkulatka z wyglądu. Żeby było bardziej głupio, o naszym psychologu autorka pisze, iż "dawno już przekroczył czterdziestkę". Dwóch szamoczących się mężczyzn może utworzyć "szary kłąb ludzkich ciał". Bohater, robiący kilka tygodni, a może i miesięcy, za etatowego psychologa ocaleńców, nie zna imion większości ludzi, a części nawet nie zna z twarzy, mimo że cotygodniowe wizyty u niego są obowiązkowe. Bo przecież wszyscy straszliwie świrują, że zostali sami na świecie. I tak dalej w ten deseń.

I dwa cytaty:

"Chyba nie spodziewała się z jego strony takiego chłodu i obojętności. Czuł, że robi jej tym przykrość, ale nie potrafił zachować się inaczej. Nie umiał, choć przecież dziewczyna mu się podobała."

"Zen poczuł zgniły odór alkoholu. Przewrócił się na podłogę."

A, byłbym zapomniał. Książkę rozpoczyna bałwochwalczy wstęp w wykonaniu Kazimierza Obuchowskiego (nieżyjący już doktor habilitowany psychologii),zwieńczony frazą: "Po przeczytaniu "Muchozolu" łatwiej o zrozumienie tego, co naprawdę jest w życiu istotne." Chciałbym wierzyć, że to jakaś ukryta ironia...

Że będzie źle, świadczy już motto na stronie tytułowej, pochodzące ponoć z Dantego: "Porzućcie wszelkie nadzieje" (tak jest, "wszelkie nadzieje" zamiast "wszelką nadzieję"). Po czym okazuje się, że nasz krok w kałużę jest w istocie skokiem w bezdenną otchłań. Grafomanii.

Może najpierw o fabule. Otóż pewnego dnia w przyszłości psycholog, który wybrał się do jednego z ośmiu...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    5
  • Posiadam
    4
  • Przeczytane
    3
  • Biblioteka_4_5
    1
  • Papier toaletowy
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Muchozol


Podobne książki

Przeczytaj także