Śpiące królewny
- Kategoria:
- horror
- Tytuł oryginału:
- Sleeping Beauties
- Wydawnictwo:
- Prószyński i S-ka
- Data wydania:
- 2017-10-24
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-10-24
- Data 1. wydania:
- 2017-09-26
- Liczba stron:
- 736
- Czas czytania
- 12 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381230421
- Tłumacz:
- Tomasz Wilusz
- Tagi:
- agresja groza hibernacja koszmar literatura amerykańska nadprzyrodzona moc przemoc sen Stephen King zemsta
- Inne
W przyszłości tak realistycznej i bliskiej, że mogłaby być współczesnością, coś dziwnego dzieje się z kobietami, które zasypiają: szczelnie owija je zwiewna substancja przypominająca kokon. Gdy ktoś je budzi, gdy obrastający je materiał zostaje naruszony bądź zerwany, uśpione kobiety wpadają w dziką furię i stają się szaleńczo agresywne; śpiąc, przenoszą się do innego świata − świata, w którym panuje harmonia, a konflikty są rzadkością. Tajemnicza Evie jest jednak odporna na błogosławieństwo, bądź klątwę, niezwykłej śpiączki. Czy jest medyczną anomalią, którą należy przebadać? A może demonem, którego trzeba zabić? Porzuceni mężczyźni, zdani na siebie i swoje coraz bardziej prymitywne odruchy, dzielą się na wrogie frakcje, niektórzy pragną zabić Evie, inni ją ocalić. Część wykorzystuje panujący chaos, by zemścić się na starych bądź nowych wrogach. W świecie nagle opanowanym przez mężczyzn wszyscy uciekają się do przemocy.
Osadzona w małym mieście w Appalachach, gdzie największym pracodawcą jest więzienie kobiece, powieść „Śpiące królewny” to dająca do myślenia, nadzwyczajnie wciągająca historia, która dziś wydaje się szczególnie aktualna.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
I ty, co tak się smucisz, gdy piszesz te słowa…
Nazwisko King jest ostatnio niemal wszędzie. Głośno o nim zarówno w świecie literatury, jak i filmu. Najgłośniej jednak w tym pomiędzy nimi - w świecie adaptacji. „Mroczna wieża” z Idrisem Elbą w roli Rolanda nie okazała się co prawda hitem, ale osobiście nie uważam jej też za porażkę. Natomiast ekranizacja powieści „To” - to już zupełnie inna bajka. Film ten zgromadził w kinach nieprawdopodobną liczbę widzów. I nie ma się co dziwić - jest to bowiem nie tylko genialny obraz sam w sobie, ale także świetne przeniesienie rewelacyjnej książki na wielki ekran. Również serialowy gigant, jakim jest Netflix, wziął się za to słynne nazwisko i wyprodukował w tym roku dwa filmy na podstawie prozy Stephena Kinga - „Grę Geralda” i „1922”. To wszystko są jednak teksty, które istnieją od lat, a czytelnicy z zapałem czekają na nowości. Mieszkający w Maine pisarz nie zawodzi ich - niedługo światło dzienne ujrzy „Pudełko z guzikami Gwendy”, a na półkach księgarnianych już teraz pyszni się 700-stronicowa powieść autorstwa ojca i syna - Stephena i Owena Kingów. I choć za wcześnie, by cokolwiek mówić o ekranizacji książki „Śpiące królewny”, to ja już teraz nie mam wątpliwości, że jest to świetny materiał na film, a nawet serial.
Przychodzą nieustannie z tamtej strony ciszy
Psy, wierzby, nagłe sady, ćmy białe, ćmy szare
I próżnię zapełniają, gdzie czasem brak myszy,
By zasklepić czymkolwiek w świat wyziorną szparę.
Witajcie w Dooling - niewielkiej mieścinie, stolicy hrabstwa Dooling, położonego w Appalachach. To tutaj rozegrają się wydarzenia, które będą miały wpływ na losy całego świata. Brzmi patetycznie, ale bez obaw - książka wcale taka nie jest. Poznamy tu wielu ludzi, wiele kobiet i mężczyzn, którzy w którymś momencie powieści będą ważni dla fabuły. Do tych najważniejszych należą jednak: Lila, która jest lokalnym szeryfem; Clint - jej mąż i psychiatra w miejscowym zakładzie karnym dla kobiet; Frank - hycel, a także porywczy mąż i ojciec; Tiffany - młoda narkomanka uzależniona nie tylko od prochów, ale także od wpływu swojego kuzyna dilera; Michaela - znana dziennikarka pochodząca z Dooling; Eve, która przybyła znikąd, a także lis. W ciągu kilku dni, w trakcie których rozegra się akcja powieści, wszystkie te postaci, a także cała masa tych, których nie wymieniłam, będą musiały podjąć bardzo ważne decyzje; decyzje, do podjęcia których nikt ich nie przygotował. Staną przed wyborami, o których nigdy by nie pomyśleli, że mogą w ogóle zaistnieć w ich świecie. Czy wszyscy wybiorą dobrze i mądrze? Oczywiście, że nie. Bohaterami u Kingów są przede wszystkim ludzie z krwi i kości, a pisarze postawili sobie za cel, by pokazać ich słabość w całej rozciągłości - nikogo nie usprawiedliwiając i nikogo nie wybielając. Co więcej, dają oni tym fikcyjnym postaciom szansę, jaką nie zawsze wykorzystują rzeczywiste - dostrzeżenia własnych błędów i próbę ich zrozumienia.
Kiedy do przyczepy pewnego ćpuna, w której przebywa aktualnie zamroczona narkotykami i zniszczona życiem Tiffany, przychodzi piękna, odziana jedynie w męską koszulę kobieta, nikt nie przeczuwa ani tragedii, ani niczego niespotykanego. Ot, pewnie była kochanka dilera przychodzi z pretensjami lub po kolejną działkę. Podobnie sprawy stoją z doniesieniami na temat zasypiających i niebudzących się kobiet. Informacje docierające do Dooling pochodzą z tak daleka i brzmią tak nieprawdopodobnie, że nikt nie bierze ich na poważnie. Nikt - zupełnie jak w przypadku półnagiej kobiety zjawiającej się przed przyczepą w lesie - nie przewiduje tragedii i tego, że za moment świat stanie na głowie, a ludność pogrąży się w panice i chaosie. Doniesienia brzmią absurdalnie - kobiety miałyby po zaśnięciu obrastać białymi nićmi, wysnuwającymi się z ich włosów i uszu, formującymi się finalnie w coś przypominającego kokon. Kobiety takie rzekomo żyją, a ich funkcje życiowe są w normie, ale się nie budzą. Kolejne pojawiające się w telewizyjnych wiadomościach obrazy budzą jednak coraz większą grozę, a towarzyszące im mrożące krew w żyłach relacje, każą spojrzeć na sprawę na nowo. Podnoszą się nerwowe, apelujące głosy, żeby pod żadnym pozorem nie naruszać tych kokonów. By zakazu nie zlekceważono, jedna ze stacji telewizyjnych decyduje się puścić niezwykle brutalny i krwawy materiał, na którym widać, jak kobieta, wyrwana ze swojego nienaturalnego snu, poprzez rozerwanie kokonu przez jej męża, odgryza mu nos w istnym, nieopanowanym ataku furii.
W następnych godzinach kobiety z Dooling, jedna po drugiej, zaczynają zasypiać. Najpierw padają te najbardziej zmęczone, które pracowały na nocne zmiany lub którym nie dawało zasnąć malutkie dziecko. Zasypiają przede wszystkim te, które jeszcze nie zdążyły obejrzeć wiadomości i nie wiedzą, że ten sen, może okazać się wieczny. Te przedstawicielki płci pięknej, które wiedzą już, co się dzieje na świecie, robią wszystko, żeby nie zasnąć. W ruch idą nie tylko hektolitry mocnej kawy, ale także środki apteczne i te, które można by znaleźć we wspomnianej wcześniej przyczepie. Panika zaczyna ogarniać cały świat. Lekarze i naukowcy nie potrafią powiedzieć ani dlaczego tak się dzieje, ani czy jest na to jakiekolwiek lekarstwo. Jeden z mężczyzn wysuwa nawet teorię, jakoby był to jakiś skrajny przypadek zbiorowej histerii. No cóż… niezbyt szczęśliwa dla niego hipoteza. I podczas gdy cały świat szuka bezskutecznie wyjaśnienia i rozwiązania tej zagadki, okazuje się, że w małym Dooling jest jedna jedyna kobieta, która może normalnie zasnąć i budzi się potem jak gdyby nigdy nic.
Poznajcie Eve. Nikt oczywiście nie wie, jak nazywa się naprawdę, ale można mówić na nią Evie Black. To właśnie ona tego feralnego dnia stanęła przed przyczepą, w której pewien mężczyzna handlował narkotykami. To właśnie ją szeryf Lila zgarnęła z drogi po tym, jak jechała na wezwanie do masakry, która miała miejsce w przyczepie. To właśnie ona ląduje tymczasowo w zakładzie karnym dla kobiet w Dooling i nikt nie wie, co z nią począć. To ona zasypia i budzi się zupełnie normalnie. To właśnie ona podzieli mężczyzn hrabstwa. Kiedy bowiem rozejdzie się wieść, że istnieje kobieta, która nie zapadła na aurorę (jak zaczęto nazywać tę przedziwną epidemię), w umysłach mężczyzn, których matki, żony, kochanki, córki i przyjaciółki zasnęły owinięte kokonem, rodzić się będą najróżniejsze pomysły. Jedni będą chcieli, by przebadali ją wykwalifikowani lekarze, inni, widząc w niej jedynie zagrożenie i siedlisko zła, będą chcieli ją zabić. Znajdą się również ci, którzy postanowią ją chronić. Za wszelką cenę. W imię swoich śniących kobiet. Modląc się, aby okazało się, że właśnie tak trzeba.
Przychodzą potłumione zielenią otchłanie,
I dziewczęta, co w oczach dźwigają los nieba -
I obłoków nad ziemią srebrne górowanie
I ta wiara, że właśnie tak trzeba, tak trzeba…
Wraz z pojawieniem się Evie, wraz z rozprzestrzenianiem się aurory, w Dooling zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Tu i ówdzie widywane są chmary ciem, niespotykane w takiej ilości i o takiej porze. Niejeden mężczyzna będzie musiał opędzać się niecierpliwą dłonią od nocnego motyla niczym od natrętnej muchy. Kto to widział ich tyle naraz? Cóż za plaga…?
„Śpiące królewny” to nie tylko wciągająca i świetnie napisana powieść z elementami fantasy. To również bardzo odważne, ale i niepokojące spojrzenie na nasz świat, w którym podział na mężczyzn i kobiety zawsze budzi największe dyskusje i kontrowersje, choć przecież nie da się go uniknąć. Czy Stephen King i jego syn, Owen King, ryzykowali w jakikolwiek sposób, stwarzając tę historię? Myślę, że tak. Myślę również, że dzieło to może okazać się jednym z ważniejszych w bibliografii Króla Horroru, choć niekoniecznie ze względu na komercyjny sukces. Stawia wiele ważnych pytań i udziela odpowiedzi, które - choć niesformułowane do końca - nie zawsze nastrajają pozytywnie.
Świat bez mężczyzn, świat bez kobiet - to nie jest problematyka poruszana po raz pierwszy w literaturze i ogólnie w kulturze. Ale dzieło napisane przez ojca i syna ma pewną zaletę, która odróżnia je od większości tych o podobnej tematyce. Ukazuje bowiem prawdopodobny obraz obu tych światów niemal jednocześnie. Obserwujemy więc zarówno pogłębiający się w przemocy, agresji i ogniu bezsensownych walk świat, w którym pozostali niemal sami mężczyźni, ale także zaglądamy do innego wymiaru, w którym istnieją wyłącznie kobiety. To pozwala nam zestawić ze sobą te dwa światy, porównać je z bardzo bliska, niczego nie pomijając i o niczym nie zapominając. Kontrast pomiędzy męską a damską rzeczywistością jest uderzający. Owen King i jego ojciec nie pozostawiają wątpliwości, co do tego, jak wyobrażają sobie naszą planetę i społeczeństwo, gdyby pozostali przy życiu przedstawiciele tylko jednej płci.
Cieszę się, że powieść podejmująca taką tematykę, wyszła spod pióra (a raczej piór) mężczyzn. Ich bowiem nikt nie posądzi od razu o feminizm, nikt nie zlekceważy tej wizji, zrzucając ją na karb rozbuchanej kobiecej wyobraźni, której właścicielka miała pecha, trafiając zapewne w swoim życiu na nieodpowiednich mężczyzn. Jestem niemal pewna, że gdyby Śpiące królewny napisała kobieta, zostałyby one odebrane inaczej - bardziej oschle, bardziej wymijająco, może nawet z przymrużeniem oka. Tymczasem najnowsze dzieło Stephena Kinga i jego syna to lektura, która daje tym więcej do myślenia, im jesteśmy bliżej jej zakończenia. Jeśli chodzi o finał powieści właśnie - którego, muszę przyznać, nieco się obawiałam - to jest on jednym z najsilniejszych atutów książki. Słodko-gorzkie zakończenie, z naciskiem na “gorzkie”, pozostawia czytelnika z dziwnym, dość nieprzyjemnym uczuciem, które jednak bardzo dobrze świadczy o lekturze. Niektóre wybory, choć wiemy, że są słuszne, i nie żałujemy ich, odciskają na nas piętno do końca życia, przytłaczając wizją alternatywy, którą odrzuciliśmy.
Sięgając po „Śpiące królewny“, obawiałam się nieco, że odczuwalny będzie fakt, iż książkę pisało dwóch autorów. Szybko jednak przestałam się nad tym zastanawiać, zatopiona w lekturze. Podobno ojciec i syn tworzyli tę książkę fragmentami, a każdy napisany przez Stephena Kinga, przesyłany był do syna, i na odwrót. Później musieli tak popracować nad tekstem, aby nie dało się odróżnić, że dany akapit czy rozdział pisał bardziej lub mniej znany King. I w moim odczuciu udało się to znakomicie - gdybym nie wiedziała, byłabym święcie przekonana, że czytam książkę napisaną przez jednego autora. Jedyne, co rzuca się w oczy, to to, że czytelnicy przyzwyczajeni do prozy autora Mrocznej Wieży, być może będą oczekiwać charakterystycznych, zapadających głęboko w pamięć bohaterów - jednego lub dwóch, może trzech, którzy będą się mocno wyróżniać na tle innych. O których odbiorca będzie myślał częściej i chętniej. W Śpiących królewnach raczej tego nie znajdzie, a na pewno nie w takim stopniu, w jakim mógł oczekiwać. W powieści występuje naprawdę bardzo dużo postaci - nie bez powodu przed pierwszym rozdziałem otrzymujemy spis wszystkich bohaterów z krótkim opisem, kto jest kim. To z kolei przesądziło o tym, że żadnej nie zostało poświęcone tyle czasu, by stała się ona dla kogoś ulubionym książkowym bohaterem - nie zdążyliśmy nikogo poznać bowiem aż tak dobrze. Na szczęście jednak to, co z prozy Kinga przesiąkło do książki napisanej wspólnie z synem, to ta dobrze znana małomiasteczkowość, na tle której rozgrywa się większość historii siedemdziesięcioletniego pisarza.
Można pokusić się o stwierdzenie, że Śpiące królewny to swego rodzaju apokalipsa, a raczej jej wizja. Świat pogrążony w chaosie, zdruzgotany przez tajemniczą aurorę, która zabrała mężczyznom ich kobiety, opuszcza bezwładnie ręce, bo nie wie, co ma ze sobą zrobić. Wiele jest w tej historii zła i złych ludzi - nie tylko mężczyzn, choć nie da się ukryć, że to oni tutaj wiodą prym, jeśli chodzi o agresję i rozlew krwi. Kiedy niemal wszystkie kobiety na świecie śpią - przemoc wydaje się być najlepszą metodą. Jednak czy tylko tak potrafią rozwiązywać problemy mężczyźni? Smutne to spojrzenie na świat i smutny musiał być ojciec z synem, gdy dochodzili do takiego wniosku, pisząc tę powieść. Niezwykle udaną i skłaniającą do przemyśleń powieść.
I przychodzą modlitwy o większą tęsknotę,
Źli bogowie, złe wiosny i mgła zagrobowa,
Bzy bez jutra, bez wczoraj, ćmy czarne, ćmy złote
I ty, co tak się smucisz, gdy piszesz te słowa…*
* Bolesław Leśmian - „Ćmy”
Oceny
Książka na półkach
- 3 267
- 2 670
- 1 142
- 162
- 147
- 107
- 50
- 45
- 42
- 40
Opinia
Uśpione piękno
Nikt nie zaprzeczy, że Stephen King jest jednym z filarów współczesnej literatury. Nie tylko osiągnął pewien wybitny poziom, gdzie próżno szukać kogoś kto nie słyszałby jego nazwiska, lecz ma możliwość tworzenia tego czego chce. Owszem każdy autor tworzy to co mu przyniesie wyobraźnia, lecz większość z nich porusza się w ramach pewnej konwencji, wobec której tworzą bądź też zostali zaszufladkowani przez czytelników. Stephen King dzięki swej renomie już dawno wyszedł poza ramy „króla grozy”, zwłaszcza widoczne jest to w ostatnich latach, gdzie eksperymentował skłaniając się albo w stronę refleksyjnych powieści bądź też detektywistycznych. Nie oznacza to jednak, że autor z Maine nie lubi powracać do tego co znane w jego twórczości.
Historia rozgrywająca się w małym miasteczku, której bohaterami są wiarygodnie przedstawieni, różnorodni mieszkańcy pełni przywar, postawieni do tego w niemożliwej sytuacji, jest typem opowieści, które Stephenowi Kingowi wychodzą najlepiej. Owszem, drodzy współczytelnicy możecie powiedzieć, że na okładce jest Kingów dwóch. Jednego z synów Kinga znamy. Joe Hill, bo tak brzmi jego pseudonim, wyrobił swoją markę, własny styl, być może nie jest literacką kopią swego ojca, lecz tak jak on rozgościł się w literaturze grozy. Natomiast o Owenie mogliśmy mało słyszeć, bądź też wcale, gdyż mało wydał, a w Polsce jego książek nie uświadczyliśmy. Sama zapowiedź ich wspólnej powieści wywołała nie lada zamieszanie w świecie czytelników, a na usta cisnęło się pytanie jak pisze ten drugi King? Cóż, drodzy współczytelnicy, po przeczytaniu „Śpiących królewien” zobaczycie , że jest to bardzo spójna powieść, jakby wyszła spod pióra jednego autora. Co nasuwa jeden wniosek, otóż literacka spuścizna Stephena Kinga nie zaginie, gdyż ma on nie jednego a już dwóch godnych następców.
„Śpiące królewny” zapoczątkował pomysł Owena Kinga, który uznał, że to temat pasujący do jego ojca. Jednak ich współpraca była tak pełna, że na próżno możemy doszukiwać się fragmentów, które zostały stworzone przez ojca, a które przez syna. Jednak to pomysł Owena skłonił ojca do powrotu na stare śmieci. Sam motyw śpiączki i wynikające z tego rozmaite sytuacje w świecie mężczyzn to bardzo ciekawy i obiecujący pomysł, szczególnie, że akcja długiej powieści rozgrywa się w zamkniętej, małomiasteczkowej społeczności a to coś za co tak wielu uwielbia Kinga. Nieporozumieniem jest nazywanie tej powieści horrorem, owszem rozumiem reguły rządzące marketingiem, ale ważniejsze jest przedstawianie rzeczywistości taką jaka jest. King, zarówno ojciec i syn, zaserwowali swym czytelnikom powieść z elementami fantasy, gdzie ważniejszy jest aspekt społeczny niż tworzenie atmosfery grozy.
Witajcie w Dooling, małym, sielskim (a jakże) miasteczku, w którym każdy zna każdego. Miejscowa szeryf, po nieprzespanej nocy, jedzie na miejsce dziwnego zdarzenia. Ponoć konsultantka Avonu zabiła dwóch facetów, przy okazji rozwalając ścianę przyczepy głową jednego z nich. Lila szybko znajduje kobietę, która pasuje do rysopisu. Jednak wyciągniecie z niej jakichkolwiek informacji okazuje się zadaniem nie do wykonania, gdyż Evie zdaje się żyć w zupełnie innym świecie. Szybko trafia do więzienia dla kobiet, pod opiekę tamtejszego psychiatry. Na razie nikt nie łączy tego wydarzenia z epidemią Aurory - śpiączką dotykającą tylko kobiety. Jednak niebawem wszystko się zmieni.
Kingowi nieraz udało się zamienić banalną fabułę w prawdziwy majstersztyk. Tym razem, łącząc siły ze swoim synem, stworzył solidną, choć niepowalającą powieść, w której na pierwszy plan wysuwa się nie historia, nie postaci, nawet nie język, który stanowi siłę utworów mistrza grozy, lecz problem społeczny, niezwykle aktualny i palący. Zdołali bowiem pokazać jednocześnie świat bez kobiet i świat bez mężczyzn. Możecie zgadywać, który z nich zaczął się rozpadać, trawiony bezsensownymi walkami.
Typowo dla Kinga seniora, akcja umieszczona jest w niewielkim mieście, powoli zaznajamiani jesteśmy z jego mieszkańcami, przeskakując z osoby na osobę. Osób tych jest sporo, co niektórym może przeszkadzać, gdyż autorzy mnożą je nieustraszenie i ciężko spamiętać ich imiona i funkcje. „Śpiące królewny” pod względem schematu porównuje się do „Pod kopułą”. W obydwu tych powieściach mamy rzesze postaci, z których z czasem zostaje główna czołówka. Zarówno w jednej i drugiej powieści małomiasteczkowa społeczność zostaje skonfrontowana z czymś irracjonalnym, niemożliwym i umykającym logicznemu myśleniu, a to Kingowi wychodzi najlepiej. Jak widać, od teraz dwóm.
Autorzy tajemnice wyjawiają nieśpiesznie, dawkują je stopniowo, czasem grając nam na nosie, ale nigdy nie zwlekając z wyjawieniem prawdy na tyle długo, by stało się to irytujące. Na szczęście sekretów jest sporo, więc gdy dowiadujemy się jednej rzeczy, pojawia się zaraz następna, która może nas zaciekawić i pobudzić do dalszego przewracania stron. Akcja nie pędzi, lecz zmierza do końca na tyle szybko, by czytelnik nie czuł się znużony. Poza tym autorzy pokazują sytuację z punktu widzenia różnych bohaterów, a dzięki temu tworzą wrażenie ciągłego ruchu. Nie można jednak powiedzieć, by działo się tam wiele. Ponad 300 pierwszych stron to przedstawienie bohaterów i zarysowanie dziwnej sytuacji kobiet, wprowadzenie atmosfery rosnącego niepokoju. Ostatnia jedna czwarta powieści silnie przykuwa uwagę, akcja nabiera rumieńców prowadząc do ostatecznej konfrontacji, która częściowo bywa lekkomyślna.
Głównym tematem powieści jest rola kobiet w społeczeństwie, ich pozycja oraz relacje z mężczyznami i wspólne koegzystowanie obu płci. Kingowie pochylili się bardzo mocno przede wszystkim na złym traktowaniu kobiet przez mężczyzn, ich uprzedmiotowieniu, obniżaniu ich roli i wartości. Uwypuklono też mocno seksualne podejście mężczyzn do kobiet. Ale trzeba zaznaczyć, że pomimo że Kingowie bardzo mocno napiętnują tutaj mężczyzn, można powiedzieć, że czasami idą aż w skrajności, to jednocześnie wcale nie robią z kobiet niewiniątek, słabych ofiar ciemiężonych przez silniejszą, okrutniejszą i bardziej zepsutą płeć. Tutaj nie ma podziału na białe i czarne, na dobro i zło. Wszystkie postacie niezależnie od płci nie są tylko dobre lub tylko złe.
Jedną z najczęściej wymienianych zalet Stephena Kinga była fantastyczna umiejętność tworzenia bohaterów. Bohaterowie zawsze byli niezwykle wyraziści, ciekawi, charakterystyczni, z bogatą przeszłością. Często stawali się bardzo bliscy lub budzili skrajne emocje. Stephen i Owen mimo tego, że osadzili akcję w małym miasteczku, że znaczna część akcji rozgrywa się tylko w więzieniu to wprowadzili zbyt dużo postaci. I co ogromnie zaskakujące wszystkie one stoją w jednym, długim szeregu. Nikt tutaj nie wyróżnia się niczym szczególnym, nikt tutaj nie jest bardziej lub mniej ważny, nikt nie jest osobą, z którą można się zżyć. Chociaż wydarzenia po wielkim finale nadają lekkiej wyrazistości niektórym nijakim bohaterom We wspomnianej już „Pod kopułą” także mieliśmy mnogość bohaterów a jednak byli oni bardzo charakterystyczni, każdy był po prostu kimś. W przypadku „Śpiących królewien” to najbardziej rzucający się w oczy mankament.
Podsumowując, baśniowa nuta nadaje fabule świeżego rysu, który odróżnia ją od podobnych apokaliptycznych wizji. Owszem, świat bez kobiet zaprezentowany przez Kingów jest przerażający, zmierzający prosto ku zagładzie. Powieść ma swoje słabości, ale jest to porządna lektura, napisana po mistrzowsku, poruszająca istotny temat w nietypowy sposób.
Uśpione piękno
więcej Pokaż mimo toNikt nie zaprzeczy, że Stephen King jest jednym z filarów współczesnej literatury. Nie tylko osiągnął pewien wybitny poziom, gdzie próżno szukać kogoś kto nie słyszałby jego nazwiska, lecz ma możliwość tworzenia tego czego chce. Owszem każdy autor tworzy to co mu przyniesie wyobraźnia, lecz większość z nich porusza się w ramach pewnej konwencji,...