Umówmy się: to nie jest żadna przełomowa powieść. Ale zachęcił mnie do niej motyw, czyli świat szeroko pojętej muzyki popularnej.
Główna bohaterka, Charlie Bloom, cicha i niczym się nie wyróżniająca pasjonatka fotografii, zostaje poproszona o zrobienie kilku zdjęć za kulisami koncertu Fire&Lights - najpopularniejszego boysbandu na świecie. Propozycja nie wzbudza w niej entuzjazmu, ale dzięki działaniom swojej przyjaciółki i tak ląduje na backstage'u w Reading. I, jak się domyślacie, to i kolejne spotkania z chłopakami kompletnie zmieniają jej spojrzenie na zespół.
Byłam zaskoczona, jak dobrze czytało mi się tę książkę - to naprawdę fajna lektura na wolne popołudnie - chociaż kilka rzeczy mi się nie podobało. Na przykład przez ponad 300 stron nie mogłam przekonać się do głównej bohaterki - mam wrażenie, że wiele jej problemów mogłaby rozwiązać rozmowa z ojcem lub szybkie research na temat zespołu (dlaczego Charlie tego nie zrobiła, na Boga?!). Z drugiej strony autorowi udało się wykreować fantastyczne postaci chłopców z zespołu. Tajemniczy Gabe i troskliwy Olly świetnie się dopełniają, ale to Yuki i Aiden absolutnie podbili moje serce. Z całej grupy biła autentyczność i bez problemu mogłam wyobrazić sobie sceny z ich udziałem.
Jak już wspomniałam, ta książka prawdopodobnie nie zmieni waszego życia. Ale z pewnością uczyni dzień bardziej znośnym. Bardzo dobry sposób na odstresowanie.

Umówmy się: to nie jest żadna przełomowa powieść. Ale zachęcił mnie do niej motyw, czyli świat szeroko pojętej muzyki popularnej.
Główna bohaterka, Charlie Bloom, cicha i niczym się nie wyróżniająca pasjonatka fotografii, zostaje poproszona o zrobienie kilku zdjęć za kulisami koncertu Fire&Lights - najpopularniejszego boysbandu na świecie. Propozycja nie wzbudza w niej...