Nic takiego. Złe wieści. Jakaś nadzieja
- Kategoria:
- literatura piękna
- Cykl:
- Patrick Melrose (tom 1-3)
- Tytuł oryginału:
- Never Mind. Bad News. Some Hope
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2017-06-14
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-04-01
- Data 1. wydania:
- 2012-04-01
- Liczba stron:
- 448
- Czas czytania
- 7 godz. 28 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328044821
- Tłumacz:
- Łukasz Witczak
- Tagi:
- angielska kultura arystokracja bogactwo humor literatura angielska powieść obyczajowa uzależnienie współczesna obyczajowość
- Inne
Połączenie wykwintnej prozy, błyskotliwej satyry społecznej i opisów szokującego okrucieństwa. Oto świat angielskiej arystokracji, pełen zbytku i ogromnej pustki, olśniewającego piękna i niewypowiedzianej ohydy, ujmującego wdzięku i skrywanej nienawiści. Tocząca się w Londynie, Nowym Jorku i na Riwierze Francuskiej historia Patricka Melrose’a i jego relacji z despotycznym ojcem to bogata i świetnie skonstruowana przypowieść o bezbronności dzieci, ciężarze rodzicielstwa i koszmarze wspomnień, od których nie sposób się uwolnić.
Pięć powieści oryginalnego cyklu, który zapewnił brytyjskiemu arystokracie miano jednego z najwybitniejszych współczesnych pisarzy w Anglii, w wydaniu polskim ukaże się w dwóch tomach, ze wstępem Zadie Smith.
"St Aubyn nie przychodzi chwalić klasy wyższej, tylko ją grzebać – choć nigdy do końca i nie bez pewnej czułości" – Zadie Smith
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Wszystkie przekleństwa Patricka Melrose'a
Gdyby Edward St Aubyn spisał klasyczne wspomnienia wywołałby pewnie krótkotrwałą sensację. Gdyby napisał zaledwie przeciętną powieść, prawdopodobnie nikt by o nim dziś już nie pamiętał. Tymczasem od ponad dwudziestu lat Edward St Aubyn znajduje się pod bacznym okiem mediów i czytelników (a ostatnio zainteresowali się nim również filmowcy). Nie dość bowiem, że St Aubyn wywodzi się z brytyjskich wyższych sfer, to jest jeszcze posiadaczem burzliwego życiorysu i trudnego dziedzictwa, z którym przez długi czas w ogóle sobie nie radził. Do tego jest też rewelacyjnym pisarzem, o czym najlepiej świadczy jego cykl o Patricku Melrosie, gdzie własne doświadczenia umiejętnie przerobił na fikcję literacką. St Aubyn zawsze bowiem kultywował sztukę, a nie wyznania.
Trzy pierwsze powieści o Patricku Melrosie - wydane teraz w Polsce w jednym tomie - po raz pierwszy ukazały się przed ponad dwudziestu laty. Każda z tych krótkich powieści opisuje inny epizod z życia głównego bohatera, ale za każdym razem reprezentujący zasadniczy etap w jego życiu. Trylogię otwiera niepozorne „Nic takiego”, co w tym wypadku oznacza dzień, w którym skończyło się beztroskie dzieciństwo Patricka. To wówczas ledwie pięcioletni Patrick - przy czynnym udziale ojca – doznaje traumy na całe życie. Wszystko, co dzieje się później a więc jego destrukcyjne skłonności, wszelkiej maści używki czy problemy emocjonalne są już tylko następstwem druzgocących wydarzeń z dzieciństwa. St Aubyn, sam uzależniony od narkotyków od 16 do 28 roku życia i nie raz bliski przedawkowania, brawurowo oddaje ten czas w „Złych wieściach”, epizodzie nowojorskim, gdy Patrick wyrusza po prochy ojca. Lata później, już w „Jakiejś nadziei” bohater próbuje pogodzić się z przeszłością i próbuje zdobyć się na przebaczenie; a przy okazji daje w kość snobistycznemu i uprzywilejowanemu środowisku, z którego sam się wywodzi.
Myślałam, że nikt nie kala własnego gniazda tak bezlitośnie, a przy tym tak zabawnie jak Philip Roth, ale Edward St Aubyn mógłby stanąć z nim w szranki. Pisarz o przedstawicielach brytyjskich elit „mających pieniądze, nazwisko i niewiele poza tym” wypowiada się bez najmniejszych sentymentów. Wystawne przyjęcie zwieńczające trylogię (autor nie zawahał się zaangażować w fabułę samą księżniczkę Małgorzatę) staje się dość smutną karykaturą takiego stylu życia. Ale St Aubyn nie oszczędza nikogo, a zwłaszcza własnej rodziny. Tutaj jest jeszcze gorzej. Z powieści wyłania się odstręczający obraz ojca Patricka, który jak się wydaje nie miał w życiu lepszych zajęć niż gnębienie swoich najbliższych. Autor za to stosunkowo niewiele wspomina o matce, ale to wcale nie świadczy na jej korzyść - po prostu Eleanor Melrose nigdy nie była osobą, u której syn mógł szukać wsparcia. Czyżby St Aubyn miał się rozprawić z nią dopiero w dalszej części?
Ciężar emocjonalny tej prozy byłby pewnie trudny do zniesienia, gdyby nie była ona tak komiczna. Edward St Aubyn rozkłada na łopatki swoim niestrudzonym poczuciem humoru w obliczu coraz to nowych przeszkód na drodze Patricka Melrose'a, czyli również na własnej. W końcu ten gość pisze o najgorszych chwilach swojego życia, a robi to tak jakby go to w ogóle nie dotyczyło - jakby pisał o kimś innym; o wymyślonym pięciolatku i jego ojcu sam na sam w sypialni czy o jakimś obcym narkomanie, który nie umiał żyć bez siedmiu gramów kokainy dziennie. Dopiero gdzieś w „Jakiejś nadziei” ironia zostaje oficjalnie zaliczona do kolejnych mechanizmów obronnych, a przy innej okazji zostaje metaforycznie zestawiona z heroiną. W każdym razie, Edward St Aubyn pisze tak, że mógł wpędzić w kompleksy bardzo wielu pisarzy. Założę się jednak, że żaden z nich nie chciałby ryzykować jego doświadczeń, bo to one w konsekwencji uczyniły go takim człowiekiem, a później również takim pisarzem.
Nie trudno zrozumieć, czemu „Patrick Melrose” wzbudza takie emocje i robi takie wrażenie. Ta historia bywa nie tylko wstrząsająca, ale jest przede wszystkim w całej swej rozciągłości prawdziwa. Nie ma tu żadnych fałszywych tonów i próżno szukać w niej śladów manipulacji czy nieszczerości. Dzisiaj, Edward St Aubyn już otwarcie mówi o swojej przeszłości i wydaje się, że wreszcie odnalazł wewnętrzny spokój. Ważnym krokiem na tej drodze było właśnie pisanie o Melrose'ach. To znaczące, gdy literatura potrafi równie silne oddziaływać na twórcę, co odbiorcę! A póki, co, z Patrickiem nie rozstajemy się na długo, finałowa odsłona cyklu w postaci „Mleka matki” i „W końcu” dopiero przed nami. I tą pokrzepiającą myślą muszę się teraz zadowolić - w końcu to zawsze jakaś nadzieja.
Anna Aniszczenko
Oceny
Książka na półkach
- 896
- 615
- 153
- 60
- 19
- 18
- 14
- 9
- 9
- 9
Opinia
NIESAMOWITE. To tak na wstępie nadmienię.
Kim jest Patrick Melrose? Trudno to określić jednym słowem, zwłaszcza jeśli prześledzimy jego dorastanie i to, co się z nim dzieje potem, gdy staje się ( co w jego przypadku zabrzmi górnolotnie) odpowiedzialnym za siebie człowiekiem. Bo czy dziecko molestowane przez własnego ojca, może się stać kimś wartościowym? Choćby we własnych oczach? Czy z traumy można się wyzwolić?
Lecz zacznijmy od początku
Oto Patrick u boku rodziców, którzy mu nie poświęcają czasu. Dorasta lecz nikt go tak na prawdę nie zna. Nikt nic o nim nie wie. Matka wiecznie na rauszu, większą dbałość przykłada do zawartości promili w sowim organizmie, aniżeli dbałości o syna. Ojciec zaś jest sceptykiem, egocentrykiem i (trzeba powiedzieć szczerze) chamem. Nie tylko w stosunku do znajomych, lecz do własnej rodziny także. Liczy się jego postrzeganie świata, jego racja i wyższość. Zarówno żona, jak i Patrick są nikim.
Z takiego domu pochodzi Melrose.
I z pewnością to staje się powodem do sięgnięcia po narkotyki. Kokaina, heroina, kraki wszelakie...Lub ich zamienniki i "równoważniki", by serce nie wysiadło, by umysł był w miarę stabilny, by "zjazd" nie był zbyt nagły... Patrick to specjalista w każdym calu. A że ma pieniądze, to tym bardziej nie przebiera w środkach.
Pewnego dnia dostaje telefon o śmierci ojca. Niby nic, musi jechać po zwłoki, a raczej prochy. I wydawać by się mogło, że nie ma nic łatwiejszego. O i tu się mylimy. Wylot Patricka to jedna długa droga naznaczona białymi kreskami, brudnymi strzykawkami i miejscami zgoła nie będącymi pokojami hotelowymi. Wszędzie musi być spid. Bo, jak sam to sobie uzasadnia, musi przeżyć i, jak mu się mętnie wydaje, zachować samokontrolę. Jak z tym jest, łatwo się domyślić. Patrzymy tu na degradację samego siebie, na bliskość śmierci, na unicestwienie tego, co jest żywe...
Wszystko po to, by osiągnąć dno i... wybić się z niego. W trzeciej części Patrick staje się "czysty". Po detoksie staje się zatwardziałym zwolennikiem jasnego umysłu, co czasem staje się mylnym złudzeniem. Walka z uzależnieniem jest walką do końca życia. Musi się pilnować, kontrolować miejsca, do których idzie i ludzi, z którymi się spotyka. Ale, co dziwne, dużo o narkotykach mówi i częstokroć przebywanie w jego towarzystwie może być złudne dla drugiego. Jego cięty język, riposty i postrzeganie świata nie są zbyt pomocne dla rozmówców. Trudno przebić jego argumenty za i przeciw. Trudno czasem pojąć jego zdanie. Lecz kim by był, gdyby nie ten jego język? Gdyby nie ta jego nonszalancja?
Ta ksiązka kipi od emocji, od amplitud. Od upadków i szybkich powstań. Od bezbrzeżnych wątpliwości co jest dobre, co złe, co jest właściwe. Kto jest przyjacielem? Kto wrogiem?
Przesiąkamy oparami papierosów, dusznymi, zatęchłymi pomieszczeniami i majakami, jakie wywołują narkotyki. Trudno nam oddzielić jawę od snu. I chyba to lawirowanie jest nam potrzebne, by w końcu otworzyć oczy na to co ostateczne.
St.Aubyn pokazuje nam świat pełen blichtru, bogactwa, wprost wszędobylskiego (okropnego) bogactwa i wyuzdania. Nie mamy tu jedynie Patricka. On jest poniekąd przedmiotem, owocem tego wszystkiego. Skutkiem wynikłym z prostego dodawania. mamy tu poboczne osoby, jak znajomych rodziny i ich fałszywe gęby. Gdzie szacunek do drugiego równa się zeru. Gdzie do łóżka bierze się kogokolwiek. Liczy się bowiem zaspokajanie żądzy, własna przyjemność i chwytanie okazji. W końcu człowieka zdobywa się tak, jak majątek. Po trupach do celu, byle uważnie stawiać kroki w trosce o samego siebie.
St Aubyn opisując ten przepych pustych ludzi, pokazuje nam zniszczenia, jakie dokonuje. Co się dzieje z dzieckiem odstawionym na boczny tor? Co to dziecko robi? Za czym tęskni? Kim się staje, gdy jako jedynak wchodzi w dorosłość?
Przy okazji, powieść została teraz wydana ponownie w nowej okładce i chyba to zjednało jej wielu nowych czytelników (to po 1sze) i jednocześnie przyciagneło magnesem innych (Benedict Cumerbatch, czyli plakat serialu). Serial, co też warto nadmienić, kładzie na łopatki.
geniusz w formie papierowej i wizualnej.
'Polecam
NIESAMOWITE. To tak na wstępie nadmienię.
więcej Pokaż mimo toKim jest Patrick Melrose? Trudno to określić jednym słowem, zwłaszcza jeśli prześledzimy jego dorastanie i to, co się z nim dzieje potem, gdy staje się ( co w jego przypadku zabrzmi górnolotnie) odpowiedzialnym za siebie człowiekiem. Bo czy dziecko molestowane przez własnego ojca, może się stać kimś wartościowym? Choćby we własnych...