Baśnie: Camelot
- Kategoria:
- komiksy
- Cykl:
- Baśnie (tom 20)
- Tytuł oryginału:
- Fables: Camelot
- Wydawnictwo:
- Egmont Polska
- Data wydania:
- 2017-04-05
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-04-05
- Data 1. wydania:
- 2014-08-02
- Liczba stron:
- 168
- Czas czytania
- 2 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328119628
- Tłumacz:
- Krzysztof Uliszewski
Kolejny tom niezwykle popularnej i wielokrotnie nagradzanej serii.
Największy bohater Baśni, Wilk Bigby, nie żyje. Jego żona, Królewna Śnieżka pchnęła podłego zabójcę prosto w serce. Jedno z dzieci Bigby’ego i Śnieżki zostało nowym Północnym Wiatrem.
Dla mieszkańców Baśniogrodu nastały dziwne czasy. Czy może być lepszy moment na przywrócenie staroświeckiego stylu panowania Króla Artura?
Róża Czerwona, siostra Królewny Śnieżki wierzy, że na gruzach starego Baśniogrodu można zbudować nowy Camelot. Potrzebuje kilku tysięcy dobrych bohaterów, by tego dokonać. Ale by stać się współczesną legendą, Róża musi dobrze wykorzystać moce, o których posiadanie sama siebie nie podejrzewa, a także stworzyć wrogów, których sama nie może pokonać. Bo gdziekolwiek i kiedykolwiek powstanie nowy Camelot, zawsze będzie nosił w sobie zalążek zagłady.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 97
- 44
- 27
- 21
- 8
- 3
- 3
- 2
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
"Baśnie" nadal zachowują swoje wysokie standardy, przygotowując czytelników na nadchodzący finał serii. Róża stara się utworzyć nowy Okrągły Stół, co prowadzi do konfliktów i napięć między postaciami. Ten tom działa jako fundament pod konflikt, który zbliża się wielkimi krokami, nadając mu spokojniejszy ton niż poprzednie części. Mimo to historia wciąż jest pełna działania i niespodziewanych zwrotów akcji.
"Baśnie" nadal zachowują swoje wysokie standardy, przygotowując czytelników na nadchodzący finał serii. Róża stara się utworzyć nowy Okrągły Stół, co prowadzi do konfliktów i napięć między postaciami. Ten tom działa jako fundament pod konflikt, który zbliża się wielkimi krokami, nadając mu spokojniejszy ton niż poprzednie części. Mimo to historia wciąż jest pełna działania...
więcej Pokaż mimo toBaśniowcy przeprowadzają się do Zamku pana Mrocznego. Miejsce wydaje się być idealnym schronieniem, ale siedziba Mrocznego skrywa wiele niezbadanych pomieszczeń, w których czai się zło. Czarownice próbują uratować Bigby'ego i tak się poświęcają temu zadaniu, iż nie zauważają, że jego morderca żyje.
https://salomonik.eu/blog/przeczytane/2345-basnie-tom-20-camelot
Baśniowcy przeprowadzają się do Zamku pana Mrocznego. Miejsce wydaje się być idealnym schronieniem, ale siedziba Mrocznego skrywa wiele niezbadanych pomieszczeń, w których czai się zło. Czarownice próbują uratować Bigby'ego i tak się poświęcają temu zadaniu, iż nie zauważają, że jego morderca żyje.
Pokaż mimo tohttps://salomonik.eu/blog/przeczytane/2345-basnie-tom-20-camelot
Delikatne przystopowanie akcji przed finałem. Tu ostatecznie ujawnia się to to do czego dąży cała seria i chociaż gdyby zastanowić się nad tym głębiej, to wszystko było do przewidzenia od samiutkiego początku. Tym bardziej brawa dla twórców za to, że ukryli najważniejszy wątek tak skutecznie.
Delikatne przystopowanie akcji przed finałem. Tu ostatecznie ujawnia się to to do czego dąży cała seria i chociaż gdyby zastanowić się nad tym głębiej, to wszystko było do przewidzenia od samiutkiego początku. Tym bardziej brawa dla twórców za to, że ukryli najważniejszy wątek tak skutecznie.
Pokaż mimo toO, jaki ten tom nudny, o, jak straszliwie przegadany, o, jak niemożliwie naciągany. Przedzierałem się przez niego równo miesiąc. Nie żartuję. Przede mną jeszcze dwa tomy, ale sięgnę po nie już bez jakiegokolwiek entuzjazmu. Baśnie powinny się jednak zakończyć na tym 12. tomie.
Więcej o komiksach piszę na fb.com/polishpopkulture
O, jaki ten tom nudny, o, jak straszliwie przegadany, o, jak niemożliwie naciągany. Przedzierałem się przez niego równo miesiąc. Nie żartuję. Przede mną jeszcze dwa tomy, ale sięgnę po nie już bez jakiegokolwiek entuzjazmu. Baśnie powinny się jednak zakończyć na tym 12. tomie.
Pokaż mimo toWięcej o komiksach piszę na fb.com/polishpopkulture
Omówienie pierwotnie ukazało się na portalu:
http://szortal.com/node/12353
Ciąg dalszy
„Baśnie. Tom 20. Camelot” Willinghama i Buckinghama zostały wydane, a potem przeze mnie przeczytane. Specjalnie dla Was! No, może myślałem też trochę o sobie. Dwa kolejne tomy czekają na wydanie i nastąpi koniec serii. Tom 21 jest zapowiedziany na lipiec, więc pewnie we wrześniu otrzymamy ostatni. Będę musiał wtedy pomyśleć, na jaką lekturę się przerzucić, co zacząć czytać, żeby znowu móc wyczekiwać następnych tomów.
Czy żałuję, że seria się już kończy? I tak, i nie. Tak, bo już nie będzie na co czekać, autor już nas niczym nie zaskoczy. Seria jest zbudowana na naprawdę świetnym pomyśle, jednak z drugiej strony widać, że ten pomysł już się wyczerpuje. Zatem może faktycznie lepiej zakończyć tworzenie teraz, niż na siłę oddawać w ręce czytelników coraz słabsze pozycje. Zresztą, może pamiętacie, że w ostatnich omówieniach „Baśni” pisałem, że jest więcej średnich i słabych tomów niż tych dobrych i bardzo dobrych.
Tym razem otrzymujemy coś ponad normę. Niestety, tylko jeśli chodzi o liczbę stron, a nie jakość. 256 stron to dużo jak na „Baśnie”. Rzadko się zdarzało, żeby tom był aż tak obszerny. W środku aż cztery części: jedna najdłuższa – właściwa oraz trzy poboczne, jak to w „Baśniach” bywa. Na koniec zwyczajowo dostajemy graficzny gadżecik, czyli cztery strony szkiców Marka Buckinghama.
Tom zaczyna się od najkrótszej opowieści zatytułowanej „Junebug”, dotyczącej perypetii córki drewnianych dzieci Dżepetta. Mogę napisać, że to pełna napięcia i elementów horroru historia wędrówki dziewczynki po zamku. Tyle wprowadzenia wystarczy, z dalszym ciągiem zaznajomcie się sami. To sympatyczna, momentami straszna opowieść.
Drugą opowieść jest najdłuższa i nosi tytuł „Camelot”, jak cały tom. Jej bohaterką jest Róża Czerwona, która stała się jedną z głównych postaci końcowych tomów „Baśni”. Pozostali bohaterowie albo zmarli, albo zginęli. Ewentualnie zeszli na drugi czy trzeci plan. Historia jest dość prosta. Niby ciągnie główną opowieść z poprzednich tomów, ale jednak skręca w bok, pewnie w następnym tomie wyjaśni się, co autor miał na myśli. Nadzieja przypomina Róży Czerwonej, że ta jest jej agentką i że nadszedł już czas działania. Róża, początkowo oporna, postanawia działać i wymyśla, jak odbudować potęgę Baśniogrodu. Zamierza mianowicie, po przypadkowej rozmowie z Tereską i Śnieżką, odbudować Camelot i powołać nowych Rycerzy Okrągłego Stołu. Rozsyła wysłanników na cały świat, aby zebrali rycerzy ze wszystkich światów, ze wszystkich baśni i opowieści. Mają przybyć i stworzyć nową drużynę Okrągłego Stołu. I prawie cała historia jest właśnie o tym. Po drodze siostry kłócą się o pewne zdarzenie, do którego doprowadziła Róża Czerwona, a któremu przeciwstawiała się Śnieżka, co je mocno poróżniło. Wygląda trochę na to, że skoro Baśniogród nie ma już żadnych większych wrogów zewnętrznych, to najwyższy czas pobić się między sobą. Czyżby Willingham kreśląc historię Baśniogrodu, czytał wcześniej o Polsce? To długa opowieść, niepotrzebnie tak długa. No ale wnosi na tyle dużo, że prawdopodobnie będzie miała duży wpływ na przebieg akcji w następnych dwóch tomach. Jednak jak na razie wszystko jakieś takie powolne, średnio ciekawe, mało interesujące, może oprócz środkowego rozdziału zatytułowanego „W głąb kniei”.Nie jest on związany z opowieściami z Camelotu, to po prostu opowieść w opowieści. To historia spotkania Bigbiego Wilka z Niebieskim, w zaświatach oczywiście. Bo gdzie mieliby się spotkać? Jest to spotkanie trochę mistyczne, zamykające pewne sprawy. Bardzo podobał mi się ten fragment. Podsumowując, opowieść tytułowa nie jest dobra: za dużo stron, zbyt obszerne opisy, rozciągnięta fabuła.
Trzecia część tomu, zatytułowana „Korzeń i gałąź”, to historia o wiecznie knującym Dżepetcie, czego się pewnie domyśliliście po tytule. Taka sobie opowiastka zapchajdziura. Bo ileż można czytać o tym, że Dżepetto jest zły, a wszyscy dokoła pozwalają mu ciągle na jakieś wyskoki, by potem próbować ugasić ogień, który ciągle wznieca. To, niestety, nie jest już zbyt ciekawe.
Ostatnia historia, czyli „Chłopaki z zespołu” przedstawia nam historię z gatunku płaszcza i szpady. Imperium, jak wiadomo, upadło, a poszczególne krainy, spustoszone przez armię Dżepetta, są opanowywane przez różnych możnowładców, przez potwory oraz postaci spod ciemnej gwiazdy. Kiedy czytamy opis tego, co zostało po Imperium, można się zastanowić, czy rzeczywiście coś się zmieniło. Mam na myśli to, że Imperium było złe, ale czy jednak nie lepsze od tego, co przyszło po nim? Bo na dodatek nie widać szans na żadną poprawę. Przypomina mi się historia istniejących w przeszłości imperiów. Trzeba długo odczekać, aby coś się zmieniło in plus. Tutaj Willingham dobrze odrobił lekcję historii. I właśnie do takiej zaginionej krainy udają się chłopaki z zespołu grającego na farmie (jeden chłopak to dziewczyna, a drugi to Kot w Butach, ale ok). Walczą z potworami i złymi charakterami, aby odzyskać krainę jednego z nich. Przez kilkadziesiąt stron mamy pojedynki i walkę. To poprawna opowieść. Wprawdzie szału żadnego nie ma, ale dobrze się czytało. Pewnie równie szybko się zapomni.
Jeśli chodzi o stronę graficzną, jest zwyczajnie, że tak napiszę. Podstawowa ekipa jest ciągle ta sama, więc cóż miałoby się zmienić w dwudziestym tomie? Jednak nie mogę nic zarzucić ilustracją. Rysunki idealnie oddają to, co się dzieje w „Baśniach”. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, po przeczytaniu tych wszystkich tomów, że mogłoby być inaczej. To znaczy, że już przywykłem do tego i ściśle powiązałem grafikę Marka Buckinghama z wizją i scenariuszem Billa Willinghama. Po prostu idealnie do siebie pasują. Jedyna zmiana jest taka, że od paru tomów są wprowadzani nowi rysownicy, który dbają o stronę graficzną opowieści pobocznych, jednak nigdy historii tytułowej, to jest zawsze domena Buckinghama. I patrząc na ich prace, można stwierdzić, że nieźle sobie radzą. Czasami tylko drażni, że nagle postacie są całkowicie inaczej przedstawiane, ale można się szybko przestawić i czytać.
Tym razem napisałem więcej niż zwykle o treści, ale tutaj mam podobnie jak z Dickiem. Cóż można pisać dodatkowego przy dwudziestym tomie? Wszystkie moje przemyślenia dotyczące serii przedstawiłem Wam już pewnie z kilka razy, więc wolę się nie powtarzać. I tak jakoś samo wyszło, że tym razem na temat treści było najwięcej. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Podsumowanie może być tylko jedno. Wiecie już, co sądzę o poszczególnych częściach. Niestety, jest średnio (nie licząc tomu osiemnastego, który jest wyjątkiem od reguły). Seria nie porywa już świeżością. Miałem wrażenie, że ktoś musiał coś zrobić i zrobił to na siłę. Czyżby kontrakt był na określoną liczbę tomów, więc trzeba było je czymś zapełnić? To nie jest zły komiks, to po prostu prawie ciągle to samo. I niby lubimy to, co już znamy, ale w „Baśniach” oczekuję jednak czegoś innego. Chciałbym czegoś nowego, błyskotliwego, porywającego pomysłem, a dostaję tylko standardowy kotlet schabowy z ziemniakami i marchewką z groszkiem.
Czekam na ostatnie dwa tomy, ale już bez jakiejś większej nadziei na to, że będą tak dobre, jak pierwsze. I życzę sobie, tak po cichutku, żebym się mylił.
Omówienie pierwotnie ukazało się na portalu:
więcej Pokaż mimo tohttp://szortal.com/node/12353
Ciąg dalszy
„Baśnie. Tom 20. Camelot” Willinghama i Buckinghama zostały wydane, a potem przeze mnie przeczytane. Specjalnie dla Was! No, może myślałem też trochę o sobie. Dwa kolejne tomy czekają na wydanie i nastąpi koniec serii. Tom 21 jest zapowiedziany na lipiec, więc pewnie we wrześniu...
O, jaki ten tom nudny, o, jak straszliwie przegadany, o, jak niemożliwie naciągany. Przedzierałem się przez niego równo miesiąc. Nie żartuję. Przede mną jeszcze dwa tomy, ale sięgnę po nie już bez jakiegokolwiek entuzjazmu. Baśnie powinny się jednak zakończyć na tym 12. tomie.
Więcej o komiksach piszę na fb.com/polishpopkulture
O, jaki ten tom nudny, o, jak straszliwie przegadany, o, jak niemożliwie naciągany. Przedzierałem się przez niego równo miesiąc. Nie żartuję. Przede mną jeszcze dwa tomy, ale sięgnę po nie już bez jakiegokolwiek entuzjazmu. Baśnie powinny się jednak zakończyć na tym 12. tomie.
Pokaż mimo toWięcej o komiksach piszę na fb.com/polishpopkulture
Już tylko dwa tomy... Ech... <ociera łzy rozpaczy>
Róża nareszcie zaakceptowała fakt bycia jedną z podwładnych Nadziei. Aby udowodnić, że jest tego miana godna, wpada na pomysł uformowania nowego Okrągłego Stołu, skupiającego rycerzy dbających o drugie życiowe szanse (no bo trochę ich sama Róża dostała). Rozpoczyna się długi proces wyboru tych, którzy dostąpią tego zaszczytu, zapadają też kontrowersyjne decyzje, dość negatywnie wpływające na kontakty między niektórymi Baśniowcami.
Wyjątkowo spokojny tom. Działający raczej bardziej jako fundament pod ostateczny konflikt w tym świecie. Wszystko bowiem zmierza ku kozackiej konkluzji. Obie siostry bowiem (w sensie że Róża i Śnieżka) poróżnione przez jedną decyzję, stają po różnych stronach barykady, zaczynają przekonywać ludzi do swoich racji... pachnie wojną. W tej kwestii jest porządnie. Zresztą ogólnie bardzo dużo się w tym tomie dzieje. Nic w tym dziwnego, skoro postaci trochę się namnożyło, a numerów do końca niewiele. Willingham jednak z pisarską wprawą kończy jeden wątek za drugim, łączy je lub też rzuca zwrotami akcji, jak zwykle łącząc cały świat Baśniowców w jedną, logiczną i spójną całość. Także jak mówiłem, jest porządnie. Ciekawe spojrzenie na historię Camelotu i Okrągłego Stołu, dobry wstęp do wielkiego finału.
Ktoś mógłby sobie teraz zadać pytanie "No ale zaraz, skoro jest tylko dobrze, no to czemu aż 8?!". Ano dlatego, że jedna z pobocznych historii (bo ogólnie jest ich aż 4, chyba rekord) jest prawdopodobnie najlepszym numerem Baśni. Tak, mówię oczywiście o historii spotkania Bigby'ego i Niebieskiego w Zaświatach. Kawał naprawdę szczerego i mocnego komiksu. Ciepła i inteligentna opowieść, zagłębiająca się w dwie najlepsze postacie serii. Totalny popis talentu autora, brawo.
Także ten... nie wierzę, że to mówię, ale chyba wolałbym jakąś wpadkę w tej serii, może łatwiej byłoby się rozstać, a tak to... No cóż, jest doskonała. Nic więcej dodać nie potrafię.
Już tylko dwa tomy... Ech... <ociera łzy rozpaczy>
więcej Pokaż mimo toRóża nareszcie zaakceptowała fakt bycia jedną z podwładnych Nadziei. Aby udowodnić, że jest tego miana godna, wpada na pomysł uformowania nowego Okrągłego Stołu, skupiającego rycerzy dbających o drugie życiowe szanse (no bo trochę ich sama Róża dostała). Rozpoczyna się długi proces wyboru tych, którzy dostąpią tego...
Równia która pochyliła się w dół po tomie 11 osiągnęła wreszcie dno. Pokraczna fabuła, idiotyczne rozwinięcie Róży. Baśń o baśniach stała się parodią samej siebie. Tytuł Camelot dodany chyba tylko po to żeby przyciągnąć więcej czytelników.
Równia która pochyliła się w dół po tomie 11 osiągnęła wreszcie dno. Pokraczna fabuła, idiotyczne rozwinięcie Róży. Baśń o baśniach stała się parodią samej siebie. Tytuł Camelot dodany chyba tylko po to żeby przyciągnąć więcej czytelników.
Pokaż mimo toBaśnie to dobra seria która ma dużo ciekawych wątków. Czasami można się zadziwić do czego niektóre z nich prowadzą. Fajna lektura.
Baśnie to dobra seria która ma dużo ciekawych wątków. Czasami można się zadziwić do czego niektóre z nich prowadzą. Fajna lektura.
Pokaż mimo to