444
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Wydawnictwo:
- Wielka Litera
- Data wydania:
- 2017-04-26
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-04-26
- Liczba stron:
- 560
- Czas czytania
- 9 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380321625
- Tagi:
- dzieło sztuki dziennikarz II wojna światowa Jan Matejko literatura polska obraz powieść sensacyjna śledztwo śmierć thriller
Przepowiednia ukryta w obrazie Jana Matejki może odmienić losy świata i twoje… W 1881 roku Jan Matejko maluje „Chrzest Warneńczyka”, który wkrótce stanie się najczęściej kradzionym polskim płótnem. Pasjonującą rozgrywkę o „Chrzest” toczą m.in: hitlerowski grabieżca dzieł sztuki, żydowski antykwariusz z Krakowa oraz dyrektor Muzeum Narodowego. Dlaczego?
Tajemnicę obrazu tropi prokurator IPN Jakub Kania. Wpada na trop związku płótna Matejki z islamską przepowiednią arby, według której – co 444 lata czterech wybrańców zyska szansę pojednania islamu z chrześcijaństwem. Jednym z nich jest polski król Władysław Warneńczyk, któremu pojednanie się udało, ale tylko na trzy dni, zanim nie zerwano pokoju w Segedynie. Czy Jakub Kania zdoła wyjaśnić zagadkę obrazu i stawić czoło współczesnej organizacji islamskiej, która zrobi wszystko, aby udaremnić spełnienie przepowiedni?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
A imię jego jest czterysta czterdzieści i cztery
Jeśli Marcin Siembieda równie wdzięcznie charakteryzuje bohaterów swych reportaży i z równą swadą przedstawia wydarzenia, trudno się dziwić, że niemal rokrocznie zbiera za nie nagrody. Kiedy jednak nad jakimś materiałem pracuje się długo, a on wymyka się z rąk – rwie się wątek dziennikarskiego śledztwa, o czymś nie można napisać, bo nie ma na to dowodów, zaś świadkowie z góry się zastrzegają, ze nie potwierdzą przekazanych informacji publicznie, cóż pozostaje rasowemu reporterowi? Napisać powieść.
Autorowi powieści nikt nic nie może zarzucić – ani tego, że rozmawia z żołnierzami GROMu o ściśle tajnych akcjach, z prokuratorami o śledztwach, może bez skrupułów skorzystać z pomocy oficerów kontrwywiadu i Mossadu, wreszcie nawet może wypytać pracowników warszawskiego Muzeum Narodowego, które naprawdę - po cichu i od nieujawnionego ofiarodawcy - otrzymało z powrotem zaginiony obraz Matejki, wokół którego toczy się cała akcja tej książki. W wątek powieści można nawet wpleść najbardziej skryte myśli szejka muzułmańskiego bractwa, o którym nikt nigdy nie słyszał. A wszystko to bez konieczności tłumaczenia się potem przed kimkolwiek, bo i tak powieści nikt nie weźmie na serio, bo autor mógł przecież wszystko wyssać z obsadki długopisu. No, czyż to nie jest kuszące? A szkoda byłoby zostawić taki temat. Dodatkowo, jak ustami swego bohatera stwierdza autor: „nic tak nie uwiarygodnia kłamstwa, jak wpleciony fragment prawdy”. I takich fragmentów mamy tutaj wiele. Kto zechce dowiedzieć się więcej, niech sięgnie do reportaży Siembiedy w śląskich czasopismach sprzed lat, np. do miesięcznika „Opole”. W powieści trudno zorientować się od razu, co może być prawdą, a co nie, lecz wiele nazwisk i wydarzeń jest autentycznych i poszukiwanie rzeczywistych tropów opisanych historii może okazać się dla wielu czytelników dodatkową atrakcją tej lektury.
Autor daje nam znakomitą pożywkę dla wyobraźni: z blokowiska współczesnego Bemowa przenosimy się to do zamku walczących z Maurami rycerzy w hiszpańskiej Galicji przed 1000 rokiem, to na pole bitwy pod Warną, gdzie zginie Władysław Warneńczyk - dowódca chrześcijańskich wojsk walczących z Turkami pod wodzą sułtana Murada II, to pod Łysą Górę w okresie powstania styczniowego, to do pracowni Matejki lub dworu Głębockich w tym razem austriackiej Galicji pod koniec XIX wieku, wreszcie do Bagdadu i innych miejsc Półwyspu Arabskiego, w tym ostatnim miejscu nawet w odległej przyszłości. Siembieda nie był by jednak dokumentalistą, gdyby nawet w swym fantastyczno-naukowym kawałku nie oparł się na naukowych prognozach Georga Friedmana („Następne 100 lat”: Polska jako mocarstwo wschodniej Europy, islam w odwrocie). Co prawda wykroczył nieco bardziej w przyszłość, bo o 200 lat do przodu. Zabawna to wizja i... pouczająca. Balsam na serca zarówno patriotów, jak i osób zmęczonych bezustannym konfliktem politycznym w kraju. Nasz kraj stanie się liderem Międzymorza...Jakim sposobem? Siembieda wskazuje receptę. Ale spójrzmy najpierw, jak wyglądają nasze perspektywy w roku 2332: „Pod pozorem wolności przekonań w Polsce co cztery lata odbywały się powszechne elekcje, podczas których, posługując się kłamstwem i obietnicami bez pokrycia manipulowano społeczeństwem bez skrupułów. (...) Tak powstała hegemonia partii politycznych, które rządziły Polską, prowadząc ją ku przepaści. (...) Na dodatek siły prawicowe, które jako pierwsze w Europie obaliły komunizm, nazajutrz po zdobyciu władzy przyjęły taką samą zasadę politycznej lojalności i certyfikowania ludzi. Polska przez dziesięciolecia była sparaliżowana walką o utrzymanie władzy przez ugrupowania, które się do niej dorwały. Co z reguły kończyło się porażką, bo w takich warunkach i na takich zasadach nie da się zarządzać państwem.” (s.533-534) A co wystarczyło do uzdrowienia sytuacji? A, to pozwólmy sobie opowiedzieć już bezpośrednio przez Marcina Siembiedę...
Arkady Cencora
Oceny
Książka na półkach
- 2 623
- 1 516
- 316
- 68
- 54
- 47
- 46
- 44
- 39
- 30
Opinia
Jak ocenić tą książkę – oto jest pytanie! Reklamowana jako polska wersja „Kodu Da Vinci”, z czym absolutnie się nie zgodzę. Jeśli miałbym już to do czegoś porównać – tu popuszczam własne wodze wyobraźni – to do książek Zbigniewa Nienackiego o Panu Samochodziku. W miarę udany mix powieści przygodowo-sensacyjnej z dużą domieszką historii w tle (ale tylko do pewnego czasu); tak wygląda chyba najlepsze określenie trzech Czwórek.
Powieść ma momenty, że można ją oceniać pozytywnie. Podobało mi się śledztwo prowadzone przez Jakuba Kanię, mozolne ale i konsekwentne poczynania prowadzące do odczytania ‘Kodu Matejki’ (który finalnie nie ma absolutnie nic wspólnego z przepowiednią arby!). To na pewno ciekawsze oblicze powieści.
Z drugiej strony jednak wątek Kani kończy się tak ni z gruszki ni z pietruszki, że przez chwilę myślałem że coś przeoczyłem. Prowadzi on śledztwo, nagle bach! – gość już jest w Izraelu, i to wszystko! Czegoś wiążącego stanowczo tu zabrakło. Kolejna rzecz która mi się kompletnie nie spodobała, to zakończenie – autor przenosi nas do roku 2332, robiąc z tego niepotrzebnie pseudohistoryczne science-fiction – o ile można połączyć słowa „historia” i „science-fiction”!
Przepowiednia przepowiednią, ale… Panie Macieju, serio?
Bo moje odczucie jest takie, że te futurystyczne rozdziały wraz z takim samym epilogiem absolutnie psują całą wymowę książki! O pewnym sympatycznym chrząszczu nie będę z kolei wspominał, żeby się więcej nie pastwić nad zakończeniem…
Jest też jedna rzecz, która mnie setnie ubawiła – XIX-wieczny szejk arabski przebywając praktycznie na drugim krańcu świata robi sobie analizę prasową; czyta interesujące i frapujące go fragmenty z polskich, a raczej polskojęzycznych gazet (warto tu nadmienić, że państwo polskie wtedy nawet nie istniało...). Może i było to wówczas możliwe, ale strasznie to naciągane!
(Toż to prawie przepowiednia sensu i istoty internetu – stwierdzam z przymrużeniem oka…)
Słowo końcowe – „444” można przeczytać ze stricte historycznego punktu widzenia; widać że pod tym kątem Autor przygotowany był solidnie. Jednak globalnie wygląda to tak, jakby zabrakło mu pomysłu na kontynuowanie toku powieści w czasach obecnych, i postanowił napisać, nie wiem? - „Star Trek – 444”? Pewne niedociągnięcia, pewne przegięcia, i kompletnie zawalone zakończenie – to wszystko moim zdaniem zepsuło całkiem ciekawą koncepcję książki, więc z tych powodów moja ocena nie może być zbyt wysoka.
Jak ocenić tą książkę – oto jest pytanie! Reklamowana jako polska wersja „Kodu Da Vinci”, z czym absolutnie się nie zgodzę. Jeśli miałbym już to do czegoś porównać – tu popuszczam własne wodze wyobraźni – to do książek Zbigniewa Nienackiego o Panu Samochodziku. W miarę udany mix powieści przygodowo-sensacyjnej z dużą domieszką historii w tle (ale tylko do pewnego czasu);...
więcej Pokaż mimo to