Pedant w kuchni
- Kategoria:
- publicystyka literacka, eseje
- Tytuł oryginału:
- The Pedant in the Kitchen
- Wydawnictwo:
- Świat Książki
- Data wydania:
- 2017-03-29
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-03-29
- Liczba stron:
- 184
- Czas czytania
- 3 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380316294
- Tłumacz:
- Dominika Lewandowska-Rodak
- Tagi:
- esej estetyka kuchnia kulinaria styl życia
Ambicja pedanta jest prosta. Chce gotować smaczne, pożywne potrawy, nie chce zatruć przyjaciół i zamierza wzbogacać, powoli i z przyjemnością, swój kulinarny repertuar. Jest surowym krytykiem dla siebie i innych, wie, że nigdy nie będzie wymyślać własnych przepisów (choć może, w przypływie entuzjazmu, zmienić ulubione składniki), przeciwnie, woli śledzić receptury innych. To właśnie w analizowaniu ich przepisów przejawia się jego pedanteria. Jak drobna, dokładnie, powinna być kostka, w którą trzeba coś pokroić? Jaka jest różnica między krojeniem a siekaniem? Kiedy coś skropić, a kiedy oblać?
Ta książka jest dowcipnym i praktycznym efektem poszukiwań gastronomicznej precyzji. Pocieszy każdego, kto poległ pokonany przez książki kucharskie. Nikt z legionu wiernych czytelników Juliana Barnesa nie będzie chciał Pedanta w kuchni przegapić.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Całkiem smacznie!
Większość z nas, drodzy Państwo, z pewnością podpisałaby się pod tymi słowami: czytam sporo, ale zdecydowanie za mało. Wniosek wypływający z tego prostego zdania jest tyleż banalny, co tragiczny: nigdy nie zapoznamy się ze wszystkimi lekturami, które gdzieś na naszych długich listach się znajdują, dlatego też za każdym razem musimy podejmować trudny wybór i decydować się na te jedną, która akurat zasłużyła na szansę. Moje kryteria, wstyd się przyznać, nie są szczególnie skomplikowane: po pierwsze – tematyka, czego tłumaczyć nie będę, aby nie uwłaczać ani własnej, ani Państwa inteligencji; po drugie zaś – nazwisko. „Pedanta w kuchni” nigdy bym nie przeczytał, gdyby nie napisał go Julian Barnes; moje umiejętności kulinarne bardzo chciałyby zyskać miano „przyzwoitych”, ale jako sprawiedliwy sędzia nie mogę nazwać ich inaczej niż „dopuszczającymi”, lecz odpuścić sobie tekstu spod pióra jednego z najwybitniejszych żyjących prozaików po prostu nie umiem.
I dobrze! Felietony kulinarne nigdy nie staną się literaturą, po którą będę sięgał bez wahania i z entuzjazmem, tego jestem pewien, żadnej z opisywanych przez pisarz potraw nie znałem, ba, większości nie potrafiłem sobie nawet wyobrazić „Pedant w kuchni” kryje w sobie jednak coś – albo raczej kogoś – co nie pozwoliło mi tej lektury zwyczajnie odrzucić: w tej książce jest Barnes. Co chwilę wygląda zza strony, serwując czytelnikowi ironiczny angielski humor najwyższej próby i sympatyczne, aczkolwiek kąśliwe złośliwostki; zwyczajnie nie pozwala się odbiorcy nudzić, nieważne czy ten jest tematem zainteresowany, czy też, tak jak ja, trafił na książkę z nieco innych względów.
Zresztą nie tylko drobnymi zastrzykami absurdu Barnes pobudza czytelnika. Choć autor w „Pedancie w kuchni” jest przede wszystkim kucharzem-amatorem (dla uczciwości dodajmy: doświadczonym, sprawnym i ambitnym), to pozostaje także człowiekiem literatury. Jego komentarze dotyczące poradników kulinarnych z pewnością będą ciekawsze dla Brytyjczyka, ale i polski odbiorca może bez trudu zauważyć tę piękną więź pomiędzy człowiekiem a książką, która, szczególnie w tym wypadku, łączy w sobie z jednej strony pragmatyzm i wieloletnie przyzwyczajenie, z drugiej zaś – szacunek. Barnes pozostaje przy tym czytelnikiem uważnym i spostrzegawczym, nie tylko cytuje przepisy, ale też je interpretuje, zastanawia się nad nimi, patrzy na nie przez pryzmat swoich doświadczeń nie tylko kuchennych, ale i literackich. Zmienia felieton kulinarny w danie – może nie pierwszorzędne, ale smaczne i sycące.
„Pedant w kuchni” z pewnością nie jest kamieniem milowym pisarskiej kariery Juliana Barnesa, ale przecież nie to stanowi cel tej krótkiej, lekkiej książeczki. Wydaje mi się, że skoro spodobała się takiemu kulinarnemu beztalenciu jak niżej podpisany, to na każdym powinna zrobić przynajmniej dobre wrażenie.
Bartosz Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 151
- 110
- 42
- 5
- 4
- 4
- 3
- 3
- 3
- 3
Opinia
Recenzja pochodzi z bloga http://blurppp.com/blog/julian-barnes-pedant-kuchni/
Uwielbiam książki kucharskie, mam ich sporą kolekcję a recenzje przynajmniej kilku z nich trafiły na bloga. Nie jestem w tym swoim umiłowaniu jedyny. Miłośnicy tego typu publikacji wywodzą się z różnych kręgów, niedawno do swojej nimi fascynacji przyznał się uznany pisarz Julian Barnes. Swój kulinarny comming out oblekł w formę literacką i tak na księgarskie półki trafił „Pedant w kuchni”. Od razu powiem, że jest to książka niezwykła, bo osobista. Pisarz zaprasza nas do swojej własnej kuchni i opowiada nam o sobie i o świecie, a wszystko poprzez kontekst kulinarny.
Pozycja zawiera siedemnaście żartobliwie napisanych felietonów, do których punktem wyjścia jest zawsze jakaś kuchenna przygoda, nieodmiennie związana z interpretacją zapisu w książce kucharskiej. Autor żartuje sobie z nieprecyzyjności przepisów - bo ile to jest garść porzeczek? Czy odnosi się to do dużych męskich dłoni czy do drobnych dłoni kobiety, dla której danie powstaje? Czy ta różnica ma jakiekolwiek znaczenie dla kogokolwiek poza tytułowym Pedantem. W innym miejscu kpi sobie z oderwania części receptur od rzeczywistości i ich stopnia skomplikowania przewyższającego możliwości domowych kucharzy. Bo jak tu przygotować kolacje dla znajomych, kiedy przez 50 minut trzeba nieprzerwanie mieszać. W jeszcze innym śmieje się ze zbytnich uproszczeń w wyniku czego danie jest dalekie od oryginału.
I choć „Pedant w kuchni” jest zdecydowanie w całym przekazie krytyczny wobec większości pozycji kulinarnego pisarstwa to nie ma w tym jadu. Jest ciepło, z humorem i z wielką klasą. I powiem szczerze, właśnie ten sposób żartobliwej, lekko ironicznej krytyki sprawił mi sporo frajdy. Nie będę ukrywał, że również przez swoja odmienność od tego co na co dzień serwuje nam polska rzeczywistość. Julian Barnes nikogo nie glanuje, nie miesza z błotem, nie określa mianem gorszego. Raczej delikatnie podszczypuje i co ważne robi to z uśmiechem.
Do tego robi to po nazwiskach, przywołując przy tym konkretne tytułu, szkoda że wiele z nich nie jest obecnych na polskim rynku książek kucharskich. Mimo tego książka skończyła się skandalem ani procesami sądowymi, co prawdopodobnie miało by miejsce nad Wisłą. Jak widać krytyka podana w tej formie nie boli, a z pewnością jest skuteczna.
Zdecydowanie powinniśmy na „Pedanta w kuchni” patrzeć w szerszym niż kulinarny kontekście. Powinniśmy się z tej pozycji uczyć tego jak ważnym dla odbiorcy jest precyzja formowania przekazu. Jak nie wolno niczego zostawić w domyśle. Przede wszystkim powinna to być dla wszystkich lekcja głoszenia krytyki. Lekcja pokazująca jak oddzielić problem, wątpliwość, zdanie odmienne od osoby je wygłaszającej.
A najfajniejsze jest, że te lekcje są więcej niż zabawne. Barnes ma bardzo lekkie pióro felietonisty, dzięki czemu na 3-4 stronach udaje mu się zamknąć zabawną, czasami powodującą u czytelnika niekontrolowany wybuch śmiech anegdotę a potem na jej bazie przeprowadzić logiczny wywód piętnujący to czy tamto. Każda z siedemnastu opublikowanych miniaturek, to całościowa perełka. Dla tego też, choć na przeczytanie tej pozycji wystarczy dłuższe popołudnie, pozycja liczy sobie mniej niż 190 stron, ja czytałem to tydzień, dawkując sobie po dwa felietony. I przy ostatnich odczuwałem niekłamany żal, że to już koniec. Czy potrzeba lepszej rekomendacji.
Sięgnijcie po tę pozycję koniecznie i to bez względu na to czy zdąża wam się pitrasić od czasu do czasu czy kuchnie omijacie z daleka. „Pedant w kuchni” uwiedzie każdego, a prócz wszystkich wymienionych wyżej elementów dostaniecie też obraz kulinarnej Anglii, ale o nim nic nie powiem, to już musicie odkryć sami.
Bardzo POLECAM
Recenzja pochodzi z bloga http://blurppp.com/blog/julian-barnes-pedant-kuchni/
więcej Pokaż mimo toUwielbiam książki kucharskie, mam ich sporą kolekcję a recenzje przynajmniej kilku z nich trafiły na bloga. Nie jestem w tym swoim umiłowaniu jedyny. Miłośnicy tego typu publikacji wywodzą się z różnych kręgów, niedawno do swojej nimi fascynacji przyznał się uznany pisarz Julian Barnes. Swój...