Farba znaczy krew

Okładka książki Farba znaczy krew
Zenon Kruczyński Wydawnictwo: Czarne Seria: Poza serią reportaż
312 str. 5 godz. 12 min.
Kategoria:
reportaż
Seria:
Poza serią
Wydawnictwo:
Czarne
Data wydania:
2017-05-31
Data 1. wyd. pol.:
2008-01-01
Liczba stron:
312
Czas czytania
5 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380494978
Tagi:
łowiectwo ochrona przyrody polowania
Średnia ocen

                7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
350 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
3058
484

Na półkach: , , ,

Miałem nie opisać opinii do tej książki, ale bardzo mi przykro – sumienie mi nie pozwala… Uprzedzam, subiektywizm będzie się lał oknami i drzwiami.
Cóż, od zawsze wiadomo, że neofici są najgorsi… I Autor się w to wpisuje idealnie.
Rzucam myślistwo, przechodzę na wegetarianizm. Piję zieloną herbatkę. Sztampa? Sztampa, ale ludziom się widać podoba.
Autor rzuca łowiectwo po dwudziestu latach polowań. I super. Chwała mu za to. Tyle pisze o etyce łowieckiej, powołuje się na różne zapisy, ale jego wspomnienia to niestety wielki jej brak. Nie tylko tej łowieckiej. Kto normalny łapie przez dwa dni osiemnaście szczupaków i wszystkie zabiera do domu?
Że myśliwi są różni to wiem nie od dziś. Że PZŁ to bagno w bagnie to też wiem. Każdy monopol jest słaby, a gdy takim monopolem rządzą jeszcze ludzie żądni władzy – robi się to, co się robi. To, że niektórzy nie powinni zostawać myśliwymi – to jedyny punkt, w którym zgadzam się z Autorem. Ale taki jest PZŁ. Zdawałem egzamin w jednej części Polski, gdzie odsiew kandydatów był ogromny, naprawdę człowiek bez podstaw zoologii czy bhp nie miał szans zostać myśliwym. O uprawnienia na wyższy poziom wtajemniczenia starałem się już w drugim końcu kraju. Tu podejście było całkowicie inne. Zdawał każdy. Liczyły się wyniki… Jak już pisałem taki jest PZŁ. Ale to nie miejsce na szersze opisy. W końcu oceniam książkę a nie PZŁ, któremu dowalać ostatnio jest „trendi”.
U Autora wychodzą właśnie elementarne braki w wykształceniu przyrodniczo-łowieckim. Drogi Autorze, słowo „poroże” powstało dla odróżnienia tworu kostnego od wytworu skóry jakim są „rogi”. Może używasz tego złośliwie, nie wiem, ale dla mnie to są braki i tyle. Zaszpanujesz? Może, ale niewiedzą.
Pierwsza część książki to męki Autora podczas jego kariery myśliwskiej. Biedak… męczył się tak dwadzieścia lat zamiast to rzucić. Grafomania przebija z każdej strony. Brązowe śliczne oczy sarenek… no proszę…
Druga część – wywiady. Miodzio. Sama rozkosz dla duszy. Kogo tu nie ma… Psycholog, weterynarz, guru zen, dwie biedne kobiety – żony myśliwych, które nie akceptują hobby mężów. Dlaczego Autor nie znalazł żon, które popierają to hobby – wiadomo. A już dwugłos – Autor - byk jelenia na rykowisku… Hahahaha. Autora odsyłam do książek Tytusa Karpowicza. Tak się powinno pisać o przyrodzie.
Co tu pisać. Człowiek trochę zorientowany, z wiedzą o środowisku, który odsieje bzdury i stereotypy od reszty prawdopodobnie wywali książkę po kilkunastu stronach. Kto chce niech czyta. Autor wyniuchał koniunkturę i w zeszłym roku na fali bluzgów na leśników i myśliwych wydał wznowienie „Farby…”. Nie czytałem poprzedniej wersji, stwierdziłem, że nie będę nabijał kabzy Autorowi. Ten egzemplarz pożyczył mi Kolega, za co mu niniejszym dziękuję. Książkę puszczam dalej, poza środowisko leśników, myśliwych i jedzących mięso.

Ja zdecydowanie odradzam. Nawet śmiać się nie chce.

Miałem nie opisać opinii do tej książki, ale bardzo mi przykro – sumienie mi nie pozwala… Uprzedzam, subiektywizm będzie się lał oknami i drzwiami.
Cóż, od zawsze wiadomo, że neofici są najgorsi… I Autor się w to wpisuje idealnie.
Rzucam myślistwo, przechodzę na wegetarianizm. Piję zieloną herbatkę. Sztampa? Sztampa, ale ludziom się widać podoba.
Autor rzuca łowiectwo po...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    567
  • Przeczytane
    436
  • Posiadam
    110
  • Teraz czytam
    17
  • Ulubione
    14
  • 2018
    10
  • Zwierzęta
    8
  • Chcę w prezencie
    7
  • Przyroda
    7
  • Reportaż
    6

Cytaty

Więcej
Zenon Kruczyński Farba znaczy krew Zobacz więcej
Zenon Kruczyński Farba znaczy krew Zobacz więcej
Zenon Kruczyński Farba znaczy krew Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także