Mimo mojego uwielbienia dla twórczości Gerritsen wystawiam tej książce dość niską ocenę. Do przeczytania "Ciała" zabrałam się stosunkowo późno, znając już inne tytuły autorki, przy których ta książka wypadła raczej blado.
Wiem, że Tess zaczynała od romansideł i "Ciało" było etapem przejściowym między nimi, a typowymi thrillerami. Jednak nawet mimo pewnej dozy wyrozumiałości nie potrafiłam nie zauważyć banalności wątku romansowego.

On przystojny i bogaty, ona piękna i... piękna. Bo krojenia trupów raczej do damskich zalet zaliczyć nie można. Wpadli sobie w oko nad prosektoryjną szufladą z zimnym trupem. Dalej też nic odkrywczego Tess nie napisała, nie minęło kilka stron i był seks, później przyszły rozterki sercowe "on taki piękny i bogaty, a ja trupy kroję, nie pasujemy do siebie", w tle było trochę bombowo i miejscami groźnie, ale zakończenie niczego nie urywa.

Dla mnie to jeden z gorszych wytworów autorki, która próbowała namówić mnie do zauważenia przewagi thrillera w romansidle. Chyba muszę okulistę odwiedzić, bo moje obserwacje są zupełnie odwrotne! ;) Gdyby oceniać tę książkę tylko w kategorii "thriller dla bab" to może skusiłabym się na gwiazdkę więcej.

Mimo mojego uwielbienia dla twórczości Gerritsen wystawiam tej książce dość niską ocenę. Do przeczytania "Ciała" zabrałam się stosunkowo późno, znając już inne tytuły autorki, przy których ta książka wypadła raczej blado.
Wiem, że Tess zaczynała od romansideł i "Ciało" było etapem przejściowym między nimi, a typowymi thrillerami. Jednak nawet mimo pewnej dozy...