Sto zabobonów. Krótki filozoficzny słownik zabobonów

Okładka książki Sto zabobonów. Krótki filozoficzny słownik zabobonów Józef Maria Bocheński
Okładka książki Sto zabobonów. Krótki filozoficzny słownik zabobonów
Józef Maria Bocheński Wydawnictwo: Oficyna Liberałów filozofia, etyka
118 str. 1 godz. 58 min.
Kategoria:
filozofia, etyka
Wydawnictwo:
Oficyna Liberałów
Data wydania:
1988-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1988-01-01
Liczba stron:
118
Czas czytania
1 godz. 58 min.
Język:
polski
ISBN:
2716800987
Tagi:
zabobony. o. J.M. Bocheński
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
3 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
310
92

Na półkach: , , ,

Czyta się lepiej niż "Sens życia". Nie tylko dla filozofów.

Czyta się lepiej niż "Sens życia". Nie tylko dla filozofów.

Pokaż mimo to

avatar
56
48

Na półkach:

oceniam na 1000/10(=100)

oceniam na 1000/10(=100)

Pokaż mimo to

avatar
396
28

Na półkach:

Jest to interesująca lektura, ale nie należy przyjmować bezkrytycznie wszystkich opinii spisanych przez autora. Będzie to całkiem zgodne z jego zaleceniem, aby za autorytety uważać ludzi znających się na danej dziedzinie. J.M. Bocheński pisze tu o rozmaitych kwestiach, również o tych dziedzinach, w których specjalistą nie jest.
O ile argumentacja na rzecz uznania pewnych rzeczy za zabobon jest spójna i często oparta na zdrowym rozsądku, to niestety są też takie fragmenty, gdzie argumenty są mocno naciągane albo żenujące. Jasno widać, że i wielkim ludziom zdarzają się wielkie błędy.
Przykładem niech będzie hasło: kobieta. Z jednej strony kobieta wg. autora była ofiarą zabobonu mówiącego, że jest człowiekiem gorszego rodzaju. Szkoda, że dalej pisze: ,,Wypada stwierdzić, że kobieta jest z natury (wystarczy zwrócić uwagę na budowę jej ciała) przyporządkowana do dzieci, które są jej pierwszym i podstawowym powołaniem. Mniemanie, że młoda kobieta powinna się zajmować sprawami, które z natury rzeczy leżą poza jej głównym zadaniem, jest zatem zabobonem." Niestety autor nie zamieścił hasła: mężczyzna, zatem nie dowiemy się do czego jest on ze swej natury przyporządkowany. Zapewne do tych wszystkich celów, do których zajęte rozmnażaniem kobiety nie powinny aspirować.
Autor twierdzi, że natura nas kobiety nagradza w okresie po klimakterium. Stajemy się matronami, czyli rodzajem nadmężczyzny. Jakież to super moce i przywileje zyskujemy już nie wyjaśnia, bo to oczywiste. Wg. autora cała historia świadczy o tej super pozycji matrony (kobiety po klimakterium). Aż ciśnie się na klawiaturę sarkazm: Dziewczyny! Czekajmy na klimakterium, super moc będzie z nami!

Jest to interesująca lektura, ale nie należy przyjmować bezkrytycznie wszystkich opinii spisanych przez autora. Będzie to całkiem zgodne z jego zaleceniem, aby za autorytety uważać ludzi znających się na danej dziedzinie. J.M. Bocheński pisze tu o rozmaitych kwestiach, również o tych dziedzinach, w których specjalistą nie jest.
O ile argumentacja na rzecz uznania pewnych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
239
62

Na półkach:

Krótka lekcja racjonalności, lektura wielu potrzebna.

Krótka lekcja racjonalności, lektura wielu potrzebna.

Pokaż mimo to

avatar
221
144

Na półkach: ,

W książce znajdziemy 104 zabobony na takie tematy jak filozofia, polityka, ekonomia itp. Wiele z nich dotyczy marksizmu. Każdy zabobon zawiera krótki opis a następnie krytykę zabobonu. Jako zabobon, autor rozumie nieprawdziwy pogląd/teorię na jakiś temat, która często jest uznawana za prawdziwą.

Poziom książki jest różny, bo książka jest luźnym zbiorem poglądów i ich krytyki. W niektórych fragmentach autor dokonuje dość ostrej krytyki i czasami nie przebiera w słowach. Według mnie w wielu przypadkach wypadałoby lepiej uzasadnić, dlaczego coś jest według autora zabobonem.

Dodam też, że w niektórych przypadkach autor sam tworzy zabobony. Przykładem niech będzie choćby kapitalizm i ekonomizm . Według autora ekonomizm oznacza, że człowiek ma tylko potrzeby materialne lub że zaspokojenie tych potrzeb zaspokaja wszystkie inne i że prowadzi to do szczęścia ludzi. Następnie w haśle kapitalizm zarzuca liberałom gospodarczym i marksistom, że wyznają taki pogląd. Widziałem wiele tekstów przedstawicieli obu grup i jedynie co zaobserwowałem, to że obie strony chętnie zarzucają taki pogląd swoim przeciwnikom. Dlatego też takie twierdzenie uważam za nieuzasadnione. Według mnie takich słabo uzasadnionych stwierdzeń jest w tym dziele znacznie więcej. Czasami można też natknąć się na dziwne stwierdzenia bez żadnego uzasadnienia.

Książkę mogę polecić osobom zainteresowanym filozofią, polityką itp. Jednak według mnie wielu recenzentów przesadza nad zachwytami nad tym krótkim dziełem.

W książce znajdziemy 104 zabobony na takie tematy jak filozofia, polityka, ekonomia itp. Wiele z nich dotyczy marksizmu. Każdy zabobon zawiera krótki opis a następnie krytykę zabobonu. Jako zabobon, autor rozumie nieprawdziwy pogląd/teorię na jakiś temat, która często jest uznawana za prawdziwą.

Poziom książki jest różny, bo książka jest luźnym zbiorem poglądów i ich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
8
8

Na półkach:

Osobiście książka nie przypadła mi do gustu, a te tzw. Zabobony są przeważnie niedorzeczne, oraz sprzeczne z tym co ja uważam za rzeczywistość pewnych zabobonów, takie trochę kiepskie masło maślane :D

Można przeczytać, ale książka nie dla każdego :/

Osobiście książka nie przypadła mi do gustu, a te tzw. Zabobony są przeważnie niedorzeczne, oraz sprzeczne z tym co ja uważam za rzeczywistość pewnych zabobonów, takie trochę kiepskie masło maślane :D

Można przeczytać, ale książka nie dla każdego :/

Pokaż mimo to

avatar
476
457

Na półkach: ,

Zbiór ponad stu niedługich (średnio nieco ponad stronę),ułożonych alfabetycznie haseł dotyczących różnych "zabobonów" czy też przesądów lub błędów bardzo rozpowszechnionych w ostatnich dziesięcioleciach; od "aktywizmu" do "zwierząt". Terminy najczęściej dotyczą filozofii i ekonomi (zwłaszcza politycznej). Zapewne głównie ta druga dziedzina — acz niekoniecznie tylko ona — sprawiła, że książka nie mogła ukazać się w normalnym trybie. Najpierw opublikowano ją w Paryżu, potem miało miejsce kilka nielegalnych polskich wydań...

Przemyślenia Autora uważam za interesujące i warte poznania. Podejrzewam, że gdyby więcej ludzi uświadomiło sobie popełniane błędy, a czasami po prostu głupie nieporozumienia, świat stałby się piękniejszy.

Nieco więcej tutaj: http://finklaczyta.blogspot.com/2017/04/sto-zabobonow-sensowny-zbiorek.html

Zbiór ponad stu niedługich (średnio nieco ponad stronę),ułożonych alfabetycznie haseł dotyczących różnych "zabobonów" czy też przesądów lub błędów bardzo rozpowszechnionych w ostatnich dziesięcioleciach; od "aktywizmu" do "zwierząt". Terminy najczęściej dotyczą filozofii i ekonomi (zwłaszcza politycznej). Zapewne głównie ta druga dziedzina — acz niekoniecznie tylko ona —...

więcej Pokaż mimo to

avatar
950
950

Na półkach:

Książka wpadła mi w ręce jeszcze w czasach studenckich, drukowana w technikach offsetowych, bez późniejszej autocenzury i skreśleń wynikłych z wrzasku ludzi zarażonych zabobonnym myśleniem. Niestety tę wersję pożyczyłem i mi ukradziono, a ta którą zakupiłem, nie zawiera niestety tych skreślonych rozważań.
Tematy, które porusza autor i to o czym pisze, to sprawy oczywiste, jeśli ktoś uważa, że Bocheński się myli w tej książce w czymkolwiek, to znaczy, że jest ofiarą zabobonów, które wyznaje. Bocheński jest filozofem,a filozofia zajmuje się dalece bardziej skomplikowanymi zagadnieniami, niż te oczywistości, które autor w swej książce porusza.
Problem w tym, że autor nad tymi oczywistościami nie rozprawia, mógłby to rzecz jasna zrobić ośmieszając oponentów (o ile w ogóle potrafiliby zrozumieć, co pisze),jednak rozmiary tej książeczki, to broszurka i wymaga skrótów. Autor nie uznał za celowe rozwodzenie się nad oczywistościami licząc, że czytelnicy sami użyją swoich mózgów i dostępnej literatury filozoficznej, żeby sobie to i owo wyklarować.
Problem polega na tym, że pewne zabobony tak wrosły w naszą cywilizację, że ich kwestionowanie wywołuje bezrozumne oburzenie. Takie bezrozumne oburzenie dotknęło rozważania autora na temat pogrzebów i „szacunku dla ciała” osoby zmarłej, palenia świeczek i pogrzebowych rytuałów. Choć to oczywiste zabobony, wywołały „święte oburzenie” „zabobońców”, więc autor skreślił to w późniejszych wydaniach słusznie uważając, że poziom szkodliwości akurat tych zabobonów nie jest aż tak wysoki, żeby z nich leczyć, sądzę osobiście, że zabobony pogrzebowe kiedyś w przyszłości być może same odejdą w mrok przeszłości.
Zestaw stu zabobonów wcale nie był przypadkowy, jak to uważa bezrozumnie część osób, został celowo tak skonstruowany - by wybrać ich co prawda arbitralnie sto - ale podług ważności.
Opisywać wszystkiego tutaj nie zamierzam, a książkę bardzo polecam dosłownie każdemu do przeczytania. Jeśli ktoś czytając uzna, że nie zgadza się z autorem, to proponuję takiej osobie rozpocząć drążenie tematu w tym kierunku żeby pojąć, dlaczego się w tym niezgadzaniu myli.
Chciałbym korzystając z okazji zwrócić uwagę na najbardziej agresywnie szerzące się zabobony w świecie dzisiejszym, a przez to najbardziej szkodliwe i rozpowszechniające obrzydliwe zakłamania.
Chodzi mi o hasła: „autorytet”, „artysta”, „dziennikarz”, „intelektualista”. Otóż w naszym paskudnym neomarksistowskim, antykulturowym świecie mamy do czynienia z wyjątkowo ohydną formą nadużywania swojego autorytetu. Wszyscy zdajemy sobie sprawę ze specjalizacji w naszym świecie i język fizyka czy matematyka uniwersyteckiego dla tak zwanej „gawiedzi” jest niezrozumiały. Jednak nie wiadomo dlaczego gawiedź uważa się za osoby posiadające kompetencje w takich dziedzinach, jak polityka, gospodarka, prawo, moralność, a nawet medycyna.
Kim jest dziennikarz? Tylko człowiekiem wykwalifikowanym do przekazywania informacji, niczym więcej. Kim jest aktor (artysta)? Zaledwie klaunem potrafiącym na scenie czy w filmie umiejętnie udawać postać, którą odtwarza. Jakim prawem osoby te, z gruntu nie posiadające żadnych ku temu kompetencji nadużywają swojego autorytetu rozszerzając go do dziedzin, na których się nie znają lepiej od każdego z nas: do rozsiewania własnych przekonań politycznych? Właśnie robiąc to stają się tak zwanymi „intelektualistami”, dziś powiedzielibyśmy - celebrytami i korzystają bezprawnie z ze swojego autorytetu we własnej dziedzinie do rozpowszechniania poglądów poza ich kompetencjami: przede wszystkim racji politycznych. W mojej ocenie jest to jedna z najgorszych form powszechnego współczesnego łajdactwa. Jeśli ktoś posiada tytuł profesora, to dotyczy on wyłącznie tej dziedziny nauki, którą ta osoba się zajmowała. Jeśli aktorzyna, dziennikarzyna, czy profesor czegokolwiek przy pomocy jakichś „listów otwartych”, „apeli” albo innych środków publicznego przekazu usiłuje zwielokrotnić swój obywatelski głos nadużywając swego autorytetu, to staje się obrzydliwą świnią, a my którzy jego autorytet uznalibyśmy, stajemy się ofiarami doprawdy kompromitującego zabobonu.
Jak bardzo to antykulturowe narzędzie jest obecnie nadużywane, widzimy nie tylko w naszym kraju, widać to choćby w USA, gdzie aktorzyny Meryl Strepp i Robert de Niro śmią wypowiadać się jako autorytety publiczne przeciwko prezydentowi Trumpowi, a przecież prezydent Trump nigdy nie pouczał tych aktorzyn, w jaki sposób mają się zachować na scenie, gdzie jest ich miejsce i gdzie są autorytetami. Chyba że mi o czymś nie wiadomo.

Książka wpadła mi w ręce jeszcze w czasach studenckich, drukowana w technikach offsetowych, bez późniejszej autocenzury i skreśleń wynikłych z wrzasku ludzi zarażonych zabobonnym myśleniem. Niestety tę wersję pożyczyłem i mi ukradziono, a ta którą zakupiłem, nie zawiera niestety tych skreślonych rozważań.
Tematy, które porusza autor i to o czym pisze, to sprawy oczywiste,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2120
613

Na półkach: , ,

Dzieło dosyć zabawne. Niby napisane przez dominikanina, a uświadczyć można w nim zdrowej porcji randyzmu, jak np. przy masakrze altruizmu, podejściu autora do państwa czy obronie egoizmu. Bocheński również bezlitośnie się rozprawia z dialektyką, komunizmem, socjalizmem, konwencjonalizmem, marksizmem, materializmem, nacjonalizmem, relatywizmem, kolektywizmem i biurwami.

Skąd ten rozrzut tematów? Książka ta to spis skrótowo omówionych haseł, przy których narosło sporo zabobonów. W związku z tym autor nie tylko krytykuje, ale też rozjaśnia, czego przykładem mogą być hasła: miłość, rasizm, literat, intelektualista, artysta.

Żeby jednak nie było zbyt słodko, są i potknięcia. Bocheński ewidentnie bredzi na temat anarchizmu, etyki, kapitalizmu, społeczeństwa, państwa (myląc te dwa ze sobą),wartości (bo nie zna się na ekonomii),wolności (w jej aspekcie politycznym, bo w innych aspektach ma rację). Sporo wątpliwości miałem też co do humanizmu i antropocentryzmu, ale ostatecznie przekonał mnie (za sprawą obalenia "praw zwierząt"),że w tych sprawach trzymałem się zabobonu.

Czy warto przeczytać? Jeżeli jesteście obeznani z podstawami filozofii i macie sensowne zdanie na temat podstawowych haseł, to zapewne wiele się nie dowiecie. Z drugiej strony, jeżeli dopiero stawiacie pierwsze kroki na drodze ku jakimś poważniejszym rozważaniom, książka ta będzie naprawdę cennym źródłem informacji i dobrym punktem wyjścia do dalszych rozważań. Jeżeli dla kogoś to argument decydujący, to warto jeszcze wspomnieć, że jest bardzo krótka i niezwykle przyjemnie się czyta.

Dzieło dosyć zabawne. Niby napisane przez dominikanina, a uświadczyć można w nim zdrowej porcji randyzmu, jak np. przy masakrze altruizmu, podejściu autora do państwa czy obronie egoizmu. Bocheński również bezlitośnie się rozprawia z dialektyką, komunizmem, socjalizmem, konwencjonalizmem, marksizmem, materializmem, nacjonalizmem, relatywizmem, kolektywizmem i biurwami....

więcej Pokaż mimo to

avatar
1383
657

Na półkach: ,

Sięgnęłam po tę książkę już drugi raz. Zawsze po jej lekturze ubolewam nad marnością mojej wiedzy filozoficznej. Ojciec Bocheński był nieznany i nieceniony w PRL-u i to nie dziwi. Chciałam dodać, że powinno dziwić, iż taki stan rzeczy trwa do dziś, ale chyba jednak też nie dziwi. Polecam szczególnie hasło URZĘDNIK. Oczywiście wszystkie inne także, ale to moje ulubione.

Sięgnęłam po tę książkę już drugi raz. Zawsze po jej lekturze ubolewam nad marnością mojej wiedzy filozoficznej. Ojciec Bocheński był nieznany i nieceniony w PRL-u i to nie dziwi. Chciałam dodać, że powinno dziwić, iż taki stan rzeczy trwa do dziś, ale chyba jednak też nie dziwi. Polecam szczególnie hasło URZĘDNIK. Oczywiście wszystkie inne także, ale to moje ulubione.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    169
  • Przeczytane
    134
  • Posiadam
    26
  • Teraz czytam
    9
  • Filozofia
    8
  • Do kupienia
    2
  • Filozofia
    2
  • Religie itp
    1
  • Dad's
    1
  • Zbiory
    1

Cytaty

Więcej
Józef Maria Bocheński Sto zabobonów. Krótki filozoficzny słownik zabobonów Zobacz więcej
Józef Maria Bocheński Sto zabobonów. Krótki filozoficzny słownik zabobonów Zobacz więcej
Józef Maria Bocheński Sto zabobonów. Krótki filozoficzny słownik zabobonów Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także