Polecam książkę, ale Alissa była tak irytująca. Tym bardziej że już w poprzedniej części kreowała się na męczącą bohaterkę.

Polecam książkę, ale Alissa była tak irytująca. Tym bardziej że już w poprzedniej części kreowała się na męczącą bohaterkę.

Jak dla mnie chyba najlepsza część z całej serii:D
Collin okazał się być wrażliwym, troskliwym i opiekuńczym mężczyzną w takim stopniu, że miło zostałam zaskoczona;D
Wszystkie sprawy zostają wyjaśnione i wszystko się dobrze kończy;)
Zdecydowanie polecam!

Jak dla mnie chyba najlepsza część z całej serii:D
Collin okazał się być wrażliwym, troskliwym i opiekuńczym mężczyzną w takim stopniu, że miło zostałam zaskoczona;D
Wszystkie sprawy zostają wyjaśnione i wszystko się dobrze kończy;)
Zdecydowanie polecam!

Najbardziej podobała mi się z całej serii, na początku trochę mnie Alissa irytowała, ale potem jak poznałam jej historię to zrozumiałam dlaczego tak się zachowywała a nie inaczej. Colin super gość

Najbardziej podobała mi się z całej serii, na początku trochę mnie Alissa irytowała, ale potem jak poznałam jej historię to zrozumiałam dlaczego tak się zachowywała a nie inaczej. Colin super gość

Ta część była tak samo dobra jak pierwsza. Duża dawka humoru, trochę dramatu i przede wszystkim ukazanie jak wiele można zdziałać gdy ma się kolo siebie wiernych przyjaciół.

Ta część była tak samo dobra jak pierwsza. Duża dawka humoru, trochę dramatu i przede wszystkim ukazanie jak wiele można zdziałać gdy ma się kolo siebie wiernych przyjaciół.

Trudno mi napisać czy to była najlepsza część. była na pewno inna. Myślę, że historia Alissy i Collina była najbardziej rzeczywista. Miała swoje momenty pełne humoru (team Teagan&Quin wymiótł wszystko!) ale również ciągłego użalania się nad sobą. Tka piszę o Alissie. Była ona bohaterką, która od początku była mi totalnie obojętna. W swojej części tylko mnie wkurzała. Rozumiem, że miała trudną sytuację, życie jej się pogmatwało, ale żeby narzekać przez 3/4 książki to już lekka przesada. Collin to taki anioł stróż i dobra duszyczka wśród całej ekipy. Żałuję, że miał swojego POV bo moglibyśmy go poznać jeszcze lepiej :) Teraz po przeczytaniu wszystkich 3 częśći, pomyślałam, że tak naprawdę nie poznałam do końca braci Rebel. Myślę, że autorka mogła jednak pokusić się na opowiedzenie historii również ze strony braci. Collin został moim ulubionym bohaterem, nie tylko dlatego, że miał zlote serce, ale również dlatego, że pomimo całej tej agresywności zachował swoje poczucie humoru :) jego fascynacja ciążą trochę mnie zdziwiła i rozśmieszyła :) nadal nie wiem, czemu nagle załapał wielkim uczuciem do Alissy (chyba nie z powodu jej charakteru). Na pewno jest kilka momentów, których długo nie zapomnę :) choćby kopanie grobu czy Teagan i jej palka :) hahaha. Historia skończyła się dobrze, chociaż ja chyba nie dałabym rady tak szybko wybaczyć rodzicom, ale w końcu to tylko książka. Szkoda tylko, że nie wiemy jak potoczą się losy całej tej szalonej paczki :)
jedna gwiazdka więcej tylko dla Collina :P

Trudno mi napisać czy to była najlepsza część. była na pewno inna. Myślę, że historia Alissy i Collina była najbardziej rzeczywista. Miała swoje momenty pełne humoru (team Teagan&Quin wymiótł wszystko!) ale również ciągłego użalania się nad sobą. Tka piszę o Alissie. Była ona bohaterką, która od początku była mi totalnie obojętna. W swojej części tylko mnie wkurzała....

Trzeci i ostatni tom serii "Rebel Wheels". Tym razem to historia Colina "Trouble" i Allisy Benson.

Alissa straciła całe swoje dotychczasowe życie, kiedy zaszła w ciążę. Plany, szkoła, chłopak i rodzice - wszystko stało się przeszłością. Do tego sposób w jaki zaszła w ciążę spowodował, że zaczęła kwestionować wszystko, a najbardziej samą siebie.

Pomocną rękę wyciągnęły do niej Teagan i Quinn - takim sposobem dołączyła do tej zwariowanej grupy ludzi.

Colin to chodzące Kłopoty. Przeszłość związana z jego siostrą i matką tak głęboko osiadły w jego głowie, że przewróciło to jego życie i myślenie do góry nogami. Więzienie, a teraz start od nowa... Facet pełen sprzeczności. Z jednej strony wdaje się w bójki, z drugiej jest wrażliwym artystą. Początkowa rezerwa do Allison zmienia się z czasem w coś znacznie innego.

Czy da dwójka stawi czoła swoim kłopotom razem czy osobno?


Poniżej możliwe SPOILERY!

Bardzo dobry tom. Po pierwsze udani bohaterowie główni. Colin świetny facet, a Allison pomimo początkowych irytujących zachowań okazała się naprawdę fajną młoda kobietką.

Ta dwójka zmaga się z dużą ilością bałaganu w swoim życiach.

Allison i jej ciążą to nie wszystko o czym musi myśleć - utknęła w martwym punkcie i nie wie jak ma ruszyć dalej. Nie wie jak rozwiązać problemy przez które musi przejść, aby zacząć z czystą kartą. Jednak ta zwariowana grupa ludzi z Rebel Wheels ma naprawdę wielkie serce i to jak jej pomogli... naprawdę wielkie pokłony.

Colin to dość niesamowity facet. Jego obraz, który został nakreślony w poprzednich tomach okazał się całkiem mylny, bo tak naprawdę to facet z ogromny sercem i wielką ilością ciepła w sobie. Jego podejście do Allison było naprawdę przeurocze i urzekające :).

Poza tym naprawdę fajnie czytało się podczas tego tomu o całej reszcie bohaterów z poprzednich tomów. Tworzą prawdziwą nabytą rodzinkę. Stawiają czoła przeciwnościom losu i stają za sobą jak mur. Nieocenione wsparcie.

Autorka rozwiązała także wątek, który toczył się od pierwszego tomu - ten związany ze śmiercią ojca Teagan i wszelkimi 'śmierdzącymi' okolicznościami z tym związanymi.

Bardzo dobrze bawiłam się przy tym tomie. Był dramat, były problemy, trochę złości, wiele miłości, ciepła i przyjaźni. Ach no i oczywiście nie zabrakło szalonego humoru :). I był mój Jersey :D ten dzieciak sprawia, że moje serce jest jak papka, a na ustach mam durnowaty uśmiech :D.

Ten tom zdecydowanie polecam!

Trzeci i ostatni tom serii "Rebel Wheels". Tym razem to historia Colina "Trouble" i Allisy Benson.

Alissa straciła całe swoje dotychczasowe życie, kiedy zaszła w ciążę. Plany, szkoła, chłopak i rodzice - wszystko stało się przeszłością. Do tego sposób w jaki zaszła w ciążę spowodował, że zaczęła kwestionować wszystko, a najbardziej samą siebie.

Pomocną rękę wyciągnęły do...