Tysiąc pięter

Okładka książki Tysiąc pięter Katharine McGee
Nominacja w plebiscycie 2017
Okładka książki Tysiąc pięter
Katharine McGee Wydawnictwo: Moondrive, Otwarte Cykl: Tysiąc pięter (tom 1) literatura młodzieżowa
416 str. 6 godz. 56 min.
Kategoria:
literatura młodzieżowa
Cykl:
Tysiąc pięter (tom 1)
Tytuł oryginału:
The Thousandth Floor
Wydawnictwo:
Moondrive, Otwarte
Data wydania:
2017-04-26
Data 1. wyd. pol.:
2017-04-26
Data 1. wydania:
2016-08-30
Liczba stron:
416
Czas czytania
6 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375152494
Tłumacz:
Mariusz Gądek
Tagi:
pogoń za bogactwem technologia sekret uczucia
Inne

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
641 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
666
290

Na półkach: ,

Gdybym miała oceniać tę książkę w kategorii "guilty pleasure", dostałaby ode mnie nawet siedem gwiazdek, ponieważ czytało się ją bardzo szybko i, w gruncie rzeczy, przyjemnie. Aczkolwiek nawet przelatując w zaledwie kilka dni przez te czterysta stron, starając się nie myśleć za bardzo, nie mogłam nie zauważyć dwóch rzeczy.

Po pierwsze, ta książka nie jest inspirowana "Plotkarą". To jest bezczelna zżyna z "Plotkary" doprawiona elementami futurystycznymi. Dobrze, że nie pełnoprawną dystopią z YA, bo Avery na czele rebelii sprawiłaby, że popłakałabym się ze śmiechu.

Po drugie... pani McGee zdaje się mieć kilka poważnych problemów.

!!!PONIŻEJ SPOILERY!!!

Zacznijmy od głównego wątku miłosnego w tej książce - głównego, ponieważ poświęconego "sztandardowej" postaci, Avery Fuller. Otóż drugą połówką Avery jest... jej brat. Owszem, adopcyjny. Szkoda, że
a) wychowali się razem od dziecka;
b) powtarzano im od zawsze, że są rodzeństwem;
c) AVERY DOSŁOWNIE CAŁY CZAS MYŚLI O NIM JAKO O BRACIE. TAK. GO. NAZYWA.
Ja naprawdę rozumiem zabieg używania kazirodztwa w literaturze, jeśli jest użyty umiejętnie. Robienie z niego głównego shipa serii, licząc, że czytelnicy będą temu kibicować, umiejętne nie jest. Czy możemy znaleźć jakiś inny powód do "zakazanego" romansu niż chęć przespania się ze swoim rodzeństwem? Bo to nie jest podniecające. To przypomina te filmy pornograficzne dla ludzi, których kręci seks z krewnymi, ale głupio się przyznać, więc każde video ma w tytule przedrostek "step-".

Zostając przy wątkach miłosnych: każdy facet w tej książce to jakaś odmiana creepa. Atlas jest obrzydliwy, ponieważ wydaje się dużo bardziej świadom sytuacji oraz swojej seksualności od młodszej siostry, a przy tym na pytanie, czemu przespał się z jej najlepszą przyjaciółką, odpowiada dosłownie "bo nie mogłem mieć ciebie". Oh wow, co za romantyzm. Cord przystawia się do kompletnie obcej dziewczyny, której w dodatku płaci za pracę i rzuca tekstami każdego edgey boya z tumblra, że nie wierzy w miłość itp. Wspominałam o tym, że nie ma problemu z faktem, że jego dziewczyna u niego pracuje jako sprzątaczka? We love power imbalance. Watt wykorzystuje dziewczyny, włamując się z pomocą AI do ich BARDZO personalnych komputerów, które są umieszczone w ich głowie. I, wciąż, Watt jest najbardziej przyzwoitym facetem w książce, który ma zrywy, by zachowywać się jak człowiek. Choć może to kwestia tego, że jest narratorem. O postaciach męskich w tle nawet nie ma co rozmawiać, bo wszystkie (Brice, Hiral, V) są tym samym obleśnym, mizoginistycznym jockiem.

A skoro my o płciach jesteśmy - w książce pojawia się wątek LGBT. Miło jest zobaczyć wyoutowaną, otwarcie biseksualną postać - szczególnie gdy jako jedyna ma pełen rozwój charakteru. Szkoda, że jest to zarazem ten bardzo krzywdzący stereotyp osoby biseksualnej i sypiającej z każdym. No ale nic. Dostajemy całkiem sympatyczny, realnie napisany wątek miłosny pomiędzy dwiema dziewczynami... Który kończy się śmiercią Eris. Bury your gays po raz pierwszy, ale patrząc na recenzje kolejnych tomów z GR - nie ostatni. Swoją drogą, Eris jako JEDYNA postać kobieca w tej książce ma niezłe relacje z kobietami spoza swojej rodziny. Całymi dwiema, bo poza swoją dziewczyną jako jedyna zdaje się normalnie przyjaźnić z Avery. Cała reszta kobiet w książce skacze sobie do oczu albo posiada przyjaciółki-widmo, które pojawiają się na jedną scenę.

Kolejna kwestia: czy na niższych, "ubogich" piętrach tzw. "slum-Wieży" mieszkają JACYKOLWIEK biali ludzie, pomijając Eris i jej matkę? Rylin jest częściowo Azjatką, Watt chodzącym hinduskim stereotypem, Mariel to (chyba) Wenezuelka/Kubanka... Właściwie każda uboga postać w tej książce, którą poznajemy z imienia, jest POC. Oczywiście, na górze, wśród najbogatszych również mamy dwie POC. Azjatkę-papierową sucz oraz mulatkę-obsesyjną stalkerkę-hardkorową ćpunkę-główną antagonistkę książki. Okej, to może nie wyszło tak celowo. Wygląda, jakby autorka chciała dodać trochę różnorodności do książki, by wszyscy nie byli biali i hetero. Ale pani McGee jest ewidentnie biała, hetero i zna mniejszości tylko z seriali CW, jak widać po sposobie dodawania tychże mniejszości do "Tysiąca Pięter". Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane, aczkolwiek doceniam, że jedyny wątek miłosny, przy którym nie trafia szlag, to ten między dwoma dziewczynami.

!!!KONIEC SPOILERÓW!!!

Czy coś w "Tysiącu Pięter" w ogóle jest dobre? Cóż, owszem. Przede wszystkim, jako chamska zżyna z "Plotkary", "Tysiąc Pięter" również pisane jest prostym, lekkim stylem, który jednak nie trąci przesadną infatylnością. Ot, taki nachos literacki, który szybko wejdzie i szybko wyjdzie. Poradził sobie również tłumacz, gdyż chyba tylko raz mi coś zgrzytnęło; wszelkie neologizmy (których trochę jest) przełożono zgrabnie.

Wspomniany futurystyczny świat to zdecydowanie plus - przede wszystkim dlatego, że jest skromny. Akcja książki rozgrywa się w 2118 roku i choć wizja klimatyczna jest chociażby aż nadto optymistyczna, to miło dla odmiany poczytać o świecie, który nie jest dystopią, a naszą rzeczywistością dostosowaną do futurystycznych realiów. Elementy świata przedstawionego wprowadzane są w sposób dosyć niewymuszony i nie zostają nienaturalnie tłumczone w przydługiej ekspozycji.

Eris. Kreacja postaci Eris zdecydowanie jest na plus. Chyba jedyna postać, której potencjał w pełni wykorzystano i nie rozmieniono go na drobne. Jako jedyna z całego grona bohaterów, Eris rzeczywiście przechodzi jakąś w miarę realną drogę rozwoju, dojrzewa i zmienia się na lepsze.

Chciałabym polecić tę książkę. Bo jest lekka, łatwa i przyjemna - jak muzyka disco polo, a przy disco polo łatwo dobrze się bawić. Tyle że zawarte w "Tysiącu Pięter" treści są tak koszmarnie stereotypowe (albo niesmaczne, vide: wątek Avery), że nawet typowy czytelnik YA je dostrzeże i nie będzie zachwycony, jak wnioskuję po recenzjach, które przeczytałam. Nie dziwię się, że "Tysiąc Pięter" nie stało się hitem i nie pozyskało fandomu. Jeszcze parę lat temu z pewnością by to osiągnęło. Jednak 2017 to trochę za późno, by odnieść sukces na miarę ikonicznych dziś tytułów YA, jeśli treść wygląda jak wygląda. "Tysiąc Pięter" to trylogia, ale od wydania w Polsce pierwszego tomu mijają dwa lata i nie zapowiada się, żeby wydawnictwo zamierzało przetłumaczyć kolejne części cyklu. Nieco żałuję, bo otwarty koniec (oraz ten oczywisty rip-off "Plotkary") zachęca do kontynuowania lektury. Ale tylko nieco. Ponieważ są też książki, które idą z duchem czasu.

Gdybym miała oceniać tę książkę w kategorii "guilty pleasure", dostałaby ode mnie nawet siedem gwiazdek, ponieważ czytało się ją bardzo szybko i, w gruncie rzeczy, przyjemnie. Aczkolwiek nawet przelatując w zaledwie kilka dni przez te czterysta stron, starając się nie myśleć za bardzo, nie mogłam nie zauważyć dwóch rzeczy.

Po pierwsze, ta książka nie jest inspirowana...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    1 169
  • Przeczytane
    841
  • Posiadam
    283
  • 2018
    39
  • Ulubione
    36
  • Teraz czytam
    35
  • 2017
    15
  • Ebook
    10
  • Chcę w prezencie
    10
  • Fantasy
    7

Cytaty

Więcej
Katharine McGee Tysiąc pięter Zobacz więcej
Katharine McGee Tysiąc pięter Zobacz więcej
Katharine McGee Tysiąc pięter Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także