Kroniki literackie prowincji

Okładka książki Kroniki literackie prowincji Witold Banach
Okładka książki Kroniki literackie prowincji
Witold Banach Wydawnictwo: Muzeum Miasta Ostrowa Wielkopolskiego, Wydawnictwo Poznańskie Seria: Biblioteka Ostrowska publicystyka literacka, eseje
494 str. 8 godz. 14 min.
Kategoria:
publicystyka literacka, eseje
Seria:
Biblioteka Ostrowska
Wydawnictwo:
Muzeum Miasta Ostrowa Wielkopolskiego, Wydawnictwo Poznańskie
Data wydania:
2016-12-01
Data 1. wyd. pol.:
2016-12-01
Liczba stron:
494
Czas czytania
8 godz. 14 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379765829
Tagi:
fikcja historyczna Ostrów Wielkopolski historia regionalna
Średnia ocen

8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
9 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
337
185

Na półkach:

Cała recenzja a karowisniewska.pl

Witold Banach posiada ogromną wiedzę o swoim mieście. Pozwoliło mu to rzetelnie, swobodnie i kwiecistym językiem opowiedzieć o ludziach z nim związanych i o samym Ostrowie. Książka jest naprawdę solidnych rozmiarów, ale nie jest to lanie wody, tylko fascynująca, ciekawa podróż po przemieniającym się niby prowincjonalnym, ale niezwykle znaczącym dla środowiska literackiego mieście. Każdy miłośnik literatury i każdy miłośnik Ostrowa znajdzie w tej książce coś dla siebie. Tak samo jak każdy, kto o tym pięknym mieście nie wie nic. Bo warto.

Cała recenzja a karowisniewska.pl

Witold Banach posiada ogromną wiedzę o swoim mieście. Pozwoliło mu to rzetelnie, swobodnie i kwiecistym językiem opowiedzieć o ludziach z nim związanych i o samym Ostrowie. Książka jest naprawdę solidnych rozmiarów, ale nie jest to lanie wody, tylko fascynująca, ciekawa podróż po przemieniającym się niby prowincjonalnym, ale niezwykle...

więcej Pokaż mimo to

avatar
845
2

Na półkach:

Jak często przechadzamy się po ulicach rodzinnego miasta nie znając ich historii? Nie zastanawiając się nawet, jak kształtowało się miasto i zmieniali jego mieszkańcy? Ostrów Wielkopolski zamieszkuje obecnie ponad siedemdziesiąt tysięcy ludzi. Nie sposób policzyć tych, którzy to miasto odwiedzili. A przecież każdy człowiek to odrębna opowieść. Witold Banach wyłuskuje te najciekawsze i oddaje czytelnikowi w Kronikach literackich prowincji.
Witold Banach rozpoczyna swą opowieść od 1797 roku, kiedy księżna Radziwiłłowa z Hohenzollernów zapisała w swoim pamiętniku: „Ostrów, było to miasteczko zamieszkałe wyłącznie przez żydów, którzy na nasze spotkanie wyjechali konno. W braku odpowiedniego ubrania, dla uczczenia przyszłych dziedziców przywdziali aksamitne suknie swoich żon. Można sobie wyobrazić, jak wspaniale przedstawiała się naszym oczom cała ta kawalkada!”. Już ta krótka anegdota świadczy o tym, że czytelnik nie ma do czynienia z rozprawą historyczną, lecz zajmującym zbiorem opowieści. Narracja utrzymana jest w duchu gawędziarskim, przez co można odnieść wrażenie, że autor zabiera nas na swego rodzaju spacer ulicami Ostrowa i jak przewodnik wskazuje co bardziej interesujące punkty. Skupia się przede wszystkim na ludziach, którzy w jakiś sposób zaznaczyli swą obecność w Ostrowie. Możemy zatem usłyszeć o dziadku Wisławy Szymborskiej, nobliście J.M. Coetzee czy Wojciechu Bąku (poecie obecnie nieco zapomnianym, lecz z bardzo kontrowersyjną biografią. Co ciekawe, wspomina o nim również Marcin Kącki w reportażu Poznań. Miasto grzechu). Usłyszymy jednak również o postaciach anonimowych, ale w pewien sposób symbolicznych, jak Jerome, który „zauważa z okna pociągu fragment swojego przeznaczenia”. Każda z tych historii, choć bez wątpienia prawdziwa i historycznie udokumentowana, jest nieco fabularyzowana. W ten sposób autor sprytnie przemyca opis miasta, np. : „Przed budynkiem ››Orbisu‹‹, pan Gustaw skręcił w prawo przez tzw. Zielony Rynek, który faktycznie nazywał się placem 23 Stycznia, dla upamiętnienia wjazdu do miasta sowieckich czołgów i wyrzucenia okupantów niemieckich, ale i tak wszyscy w mieście mówili – Zielony Rynek. Była to dawna dzielnica żydowska, niewielka w tym wielkopolskim miasteczku, którą teraz wypełniał plac-park zbudowany przez więźniów w czasie wojny”. W ten sposób czytelnik nawet nie zauważa kiedy rejestruje zmiany w architekturze zaszłe od XVIII wieku. Podobnie przedstawione są zmiany społeczne oraz zjawisko przenikania się kultur. Banach nie traktuje Ostrowa jak wyspę oderwaną od reszty świata, lecz ujmuje miasto i mentalność jego mieszkańców w szerszym kontekście. Stara się przy tym zachować obiektywizm, nie idealizować i nie fantazjować. Tam, gdzie brakuje sprawdzonej wiedzy o faktach, Witold Banach po prostu pokornie się wycofuje: „Ciśnie się wiele pytań dotyczących ich [Witolda Leitgebera oraz jego żony] historii, nie znam na nie odpowiedzi, a z szacunku dla losu nieszczęśliwego Witolda po prostu nie chcę zmyślać”.
Witold Banach kończy opowieść na roku 2014, jednak z pewnością, jako historyk z zawodu i zamiłowania, obserwuje rozwój miasta, a i sam ma nań wpływ. Kroniki literackie prowincji to dla mieszkańców i sympatyków Ostrowa pozycja obowiązkowa. Nawet ci, którzy uważają, że znają miasto jak własną kieszeń, spojrzą na nie z innej perspektywy. Pozostali czytelnicy z pewnością również odnajdą w tak bogatych w treści Kronikach cos dla siebie.

Jak często przechadzamy się po ulicach rodzinnego miasta nie znając ich historii? Nie zastanawiając się nawet, jak kształtowało się miasto i zmieniali jego mieszkańcy? Ostrów Wielkopolski zamieszkuje obecnie ponad siedemdziesiąt tysięcy ludzi. Nie sposób policzyć tych, którzy to miasto odwiedzili. A przecież każdy człowiek to odrębna opowieść. Witold Banach wyłuskuje te...

więcej Pokaż mimo to

avatar
330
39

Na półkach: ,

Rodzinne ślady Johna Maxwella Coetzee, południowoafrykańskiego noblisty, prowadzą do południowej Wielkopolski. Tej samej południowej Wielkopolski, w której pojawiał się i Jerome David Salinger.

Tego typu literackie ciekawostki, nie tylko o wielkich autorach, odkrywa w swojej najnowszej książce Witold Banach - historyk, pisarz i lokalny działacz kulturalny z Ostrowa Wielkopolskiego. "Kroniki literackie prowincji" są bardzo ciekawym przykładem wyszukiwania i utrwalania lokalnych tradycji pisarskich. Sam nie jestem nijak związany z Ostrowem, ale życzyłbym także "moim" miejscom, żeby miały takich swoich lokalnych pasjonatów. Zwłaszcza sprawnych literacko.

Rodzinne ślady Johna Maxwella Coetzee, południowoafrykańskiego noblisty, prowadzą do południowej Wielkopolski. Tej samej południowej Wielkopolski, w której pojawiał się i Jerome David Salinger.

Tego typu literackie ciekawostki, nie tylko o wielkich autorach, odkrywa w swojej najnowszej książce Witold Banach - historyk, pisarz i lokalny działacz kulturalny z Ostrowa...

więcej Pokaż mimo to

avatar
325
27

Na półkach:

Sir Arthur Conan Doyle ustami Sherlocka Holmesa wypowiada pewnego razu słowa: Spośród wszystkich duchów przeszłości najgorsze są duchy tych, których kochaliśmy. Witold Banach w swojej książce niektóre rozdziały poświęca właśnie im. I udowadnia, że duchy te można ujarzmić, a nawet oswoić, jeśli tylko dobrze zna się ich środowisko. A on, oprócz tego, że nie gubi się na jego zakrętach, dodatkowo darzy je uczuciem.

Wspomnianą sceną, przez którą przetaczają się wszystkie postacie w książce jest rodzinne miasto autora – Ostrów Wielkopolski. Tym, których noga nigdy jeszcze nie miała okazji stąpać po ostrowskiej ziemi, Ostrów z „Kronik” będzie jawił się jako miasto pachnące wspomnieniami i żywą historią. Myślę jednak, że momentami trudno będzie im odnaleźć się na mapie i większą przyjemność z lektury będą czerpali ci, którzy zawarli chociaż przelotną znajomość z miastem. Tak jak niektórzy bohaterowie książki.

Wszyscy z nich – czy to zasłużeni dla ludzkości, czy bliscy sercu autora w pewnym momencie swojego życia przeprowadzają swoje życiowe ścieżki przez Ostrów Wielkopolski. Moimi ulubionymi momentami w książce są rozdziały opowiadające o Cioci Zosi i fragmenty dziennika Zinaidy Gippius, być może dlatego że bliski jest mi, bądź co bądź, feministyczny charakter obu postaci. Jedna z nich – pisarka, druga – ekscentryczka. Pierwsza prześlizgująca się przez miasto niczym zjawa, druga –uchwycona w szczegółowych wspomnieniach rodzinnych i obrysowana historią krewnych. Warto zwrócić uwagę na misterne ułożenie rozdziałów, które biegną chronologicznie. Mamy więc nie tylko kalejdoskop bohaterów, ale także kalejdoskop Ostrowa na przestrzeni wieków.

Zazdroszczę autorowi zabawy, jaką musiało mu sprawiać dokopywanie się do dokumentów (np. fragmentów „Orędownika Ostrowskiego”, które umieszcza w książce i które potwierdzają jego słowa),fragmentów zapisków swoich bohaterów (dopełniając ich psychologicznego portretu) i śladów ich obecności w jego mieście. Jestem przekonana, że tak właśnie nazwałby Ostrów – jako swoje miasto. Bo związanie z rodzinnym miastem emanuje przez karty książki i kreuje aurę ogromnej pisarskiej pasji pana Banacha, którą odżywiają korzenie zapuszczone na ostrowskiej ziemi.

Sir Arthur Conan Doyle ustami Sherlocka Holmesa wypowiada pewnego razu słowa: Spośród wszystkich duchów przeszłości najgorsze są duchy tych, których kochaliśmy. Witold Banach w swojej książce niektóre rozdziały poświęca właśnie im. I udowadnia, że duchy te można ujarzmić, a nawet oswoić, jeśli tylko dobrze zna się ich środowisko. A on, oprócz tego, że nie gubi się na jego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
270
16

Na półkach: ,

Kroniki literackie prowincji, to niezwykła książka o „prowincji” z pozoru tylko, bo w różne ciekawe historie związane z Ostrowem związani są nie tylko mało znani lub zapomniani literaci: Witold Leitgeber, Gustaw Bojanowski, Józef Jachimek. Okazuje się, że związki z tym miastem lub jego najbliższymi okolicami mają: wdowa po E.T.A. Hoffmannie,Dymitr Mereżkowski, Jarosław Iwaszkiewicz, szwajcarski pisarz Edzard Schaper, J. M. Coetzee, Jurij Andruchowycz. W zaskakujących kontekstach na kartach książki pojawiają się nawet: Dostojewski, Proust, Salinger i Capote. Co ciekawe, historie o autorach drugo-, i trzeciorzędnych są równie zajmujące jak te poświęcone pisarzom powszechnie znanym.
34 historie, z których najstarsza dotyczy końca XVIII wieku, najnowsza (o Andruchowyczu) pochodzi z 2014 roku pisane są w różnej formie: opowiadania, gawędy, reportażu historycznego, czy studium.
Zaskakujące historie z niepozornego miasta. Dobrze się czyta.

Kroniki literackie prowincji, to niezwykła książka o „prowincji” z pozoru tylko, bo w różne ciekawe historie związane z Ostrowem związani są nie tylko mało znani lub zapomniani literaci: Witold Leitgeber, Gustaw Bojanowski, Józef Jachimek. Okazuje się, że związki z tym miastem lub jego najbliższymi okolicami mają: wdowa po E.T.A. Hoffmannie,Dymitr Mereżkowski, Jarosław...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    11
  • Chcę przeczytać
    6
  • Posiadam
    4
  • 2017
    1
  • Z polecenia
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Kroniki literackie prowincji


Podobne książki

Przeczytaj także