Duszny kraj

Okładka książki Duszny kraj
Bob Dylan Wydawnictwo: Biuro Literackie Seria: Poezje poezja
352 str. 5 godz. 52 min.
Kategoria:
poezja
Seria:
Poezje
Wydawnictwo:
Biuro Literackie
Data wydania:
2017-02-20
Data 1. wyd. pol.:
2017-02-20
Liczba stron:
352
Czas czytania
5 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365125439
Tłumacz:
Filip Łobodziński
Tagi:
nagroda Nobla literatura amerykańska poezja amerykańska piosenka amerykańska
Średnia ocen

                7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
62 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
353
96

Na półkach: ,

TAK SOBIE KRWAWIĘ

Filip Łobodziński przekłada teksty Boba Dylana od niemal 40 lat, jednak do niedawna tłumaczenia te nie funkcjonowały w obiegu publicznym. Dopiero teraz, zbiegając się z niedawną Nagrodą Nobla, ukazuje publikacja książkowa, zawierająca aż 132 przekłady tekstów amerykańskiego barda. Nadarza się więc znakomita okazja, by przyjrzeć się jego twórczości na poważnie, w sposób pogłębiony. Dostajemy po polsku już nie nie pojedyncze utwory ani nawet pojedynczy album, a obszerny przegląd dorobku bogatego w treść, motywy, symbole, nawiązania. Cały literackie uniwersum.

Łobodziński występuje w tej publikacji w kilku rolach: jako tłumacz, ale też redaktor układu oraz autor przypisów. Słowem - jest przewodnikiem po świecie Dylanowskich opowieści. Wprowadzenie podziału na dwanaście bloków tematycznych uwydatnia dominanty obecne w twórczości Dylana. Oczywiście podział ten jest sprawą umowną i wiele utworów mogłoby znaleźć się w innych miejscach zbioru. Ale w ten sposób udało się wyeksponować takie motywy twórczości autora "Tęsknego jazzu o podziemiu" jak różne warianty gniewnej krytyki społecznej, rozmaite odcienie i etapy miłości, skomplikowane relacje z Bogiem, powracające wątki przemijania i samotności, trawestacje motywów wziętych z tradycji folkowej i dziedzictwa Pogranicza, czy wreszcie wizje w których Breughlowskie obrazowanie łączy się z portretem kraju w zmieniających się czasach. Dylan to bard swoich czasów, ale też czuły kochanek, mężczyzna porzucony i porzucający, chrześcijański neofita, wędrowny "dziad"-balladzista, a także po prostu starzejący się facet, rozliczający się z nieubłaganie kończącego się życia. Klarownie i mocno te znaczenia wybrzmiewają, a zestawione w ten sposób teksty niejako wspierają się nawzajem (ot, choćby przez powracające w kilku utworach te same zwroty).

Obok ogromnego rozstrzału tematycznego, pieśni Dylana to też rozmaitość środków wyrazu, kontekstów i nawiązań. Kłopot w tym, że nie wszystkie z nich zrozumiałe są nad Wisłą. Łobodziński, zdając sobie z tego sprawę, poszukuje niekiedy czytelniejszych, bardziej uniwersalnych symboli. Próbuje zaczepić teksty Dylana w rodzimym klimacie literackim, sięga do polskich idiomów i zwrotów. Na szczęście czyni to z wyczuciem, nie usiłując budować iluzji Dylana piszącego po polsku czy o Polsce, więc nie wpycha na siłę rodzimej scenografii czy topografii. Z wieloma z tych zabiegów można by dyskutować i ich odbiór jest w oczywisty sposób subiektywny. W większości wypadków pozornie ryzykowne pomysły tłumacza doskonale się sprawdzają. Łobodziński ma świetną rękę do nośnych, obrazowych zwrotów, które służą mu na zasadzie wytrychów: innymi słowami, innymi metaforami, buduje bliźniacze względem autorskich znaczenia. Tak funkcjonuje fenomenalne "w szarych pętach dżdżu" (or. "tangled up in blue" - dosł. "zaplątany w smutku"), które akustyką i symboliką odwołuje się nienachalnie i nie wprost do Leopolda Staffa. Podobnie działa zastąpienie "every grain of sand" przez "każde trawy źdźbło", gdzie wartością dodaną jest delikatność symbolu. Wreszcie - "jak błądzący łach" zamiast słynnego "toczącego się kamienia" w jednym z największych evergreenów Dylana. Brzmi jak profanacja - ale to pozór, bo ten przedziwny i jakże malowniczy zwrot kapitalnie się sprawdza i doskonale brzmi. To była pierwsza piosenka w tym zbiorze, przy której dopisałem sobie akordy. Takich celnych zabiegów translatorskich jest tu mnóstwo, co nie zmienia faktu, że w kilku przypadkach Łobodziński idzie zbyt daleko. To oczywiście sprawa indywidualnego odbioru, dlatego jeden czytelnik będzie uważał zastąpienie stanu Missisipi zwrotem "duszny kraj" za nadmiernie opisowe, inny widziałby w tym miejscu "Ciemnogród", a jeszcze inny uzna, że to zmiana zbędna. Trudno też zrozumieć zmianę Idiot wind w wiatr imbecylny. Zbyt dużym odstępstwem zdaje się przebudowa "Maggie's Farm" w "Firmę Ziuty", a także przemiana "Sad-Eyed Lady of The Lowlands" w "Smutnooką panią w sari" (tłumacz argumentuje to niemożnością przetłumaczenia "Lowlands", ale przecież "Highlands" ostało się w brzmieniu oryginalnym!). Być może do tych przekładów nie udało się znaleźć innych kluczy, ale to nie poprawia oceny przyjętych rozwiązań. Z reguły jednak niuanse i wieloznaczności tych tekstów uchwycone są - nomen omen - koncertowo, a w niektórych miejscach odpowiedni dobór słów tworzy nowe skojarzenia. Na przykład polskie "stuknąć", oprócz wykorzystania formy "stuknięty" (w oryginale "to stone" i "stoned") niesie też ze sobą żartobliwe znaczenie nieobecne w oryginale. Pan Wąs zamiast Jonesa też staje się nazwiskiem znaczącym.

Łobodziński zresztą wiele swoich decyzji wyjaśnia w przypisach, dzięki czemu mamy wgląd w niektóre spośród zawiłości tekstów. Przypisy te stanowią same w sobie fascynującą lekturę, przybliżającą tak twórczość jak i życiorys barda zza oceanu. Mnóstwo przytoczonych tam historii i uwag to świadectwo wieloletniego i wnikliwego zgłębiania meandrów tych pieśni. Tropy biograficzne, nieprzebrane nawiązania literackie, folkowe, religijne, polityczne i historyczne tworzą sieć kontekstów, której Łobodziński rzecz jasna nie objaśnia wyczerpująco, ale uwrażliwia na te drugie i kolejne dna i znaczenia. Reszta należy do nas samych - czy będziemy Dylana czytać i słuchać.

No właśnie a propos słuchania - zasadniczo utwór Dylana to pewien komplet, który składa się z tekstu, melodii i niepodrabialnego wykonania. Czy wobec tego jest sens te teksty czytać? Moim zdaniem jak najbardziej. Dlatego, że przekład, likwidując barierę językową pozwala skupić się na treści, a w przypadku twórczości tak nabrzmiałej znaczeniami właśnie dopiero forma drukowana pozwala na wnikliwą lekturę. Dylan, traktuje rytm tekstu w specyficzny, swobodny sposób, a Łobodziński pieczołowicie ten rytm odtwarza. Nie jest to więc twórczość łatwa w czytaniu. Ale warto się z nią zmierzyć i odkryć bogactwo tego przekazu choćby z odsłuchem oryginałów (wtedy łatwiej docenić wspomnianą wierność rytmiczną). Już otwierający "Tęskny jazz o podziemiu" powala kondensacją i dynamiką wersów ostrych jak krótkie serie z karabinu. Na wskroś epicka i kapitalnie przełożona jest gorzka i gniewna opowieść o niesłusznie skazanym za zabójstwo bokserze Rubinie "Hurricane'ie" Carterze. Wyrazisty rytm unosi ciąg osobistych refleksji podsumowanych genialnym w swojej prostocie zdaniem "Nie myśl już, jest jak jest" ("Don't think twice, it's alright"). Bez trudu bronią się "Czasy nadchodzą nowe" i ładnie dwuznaczny kluczowy zwrot w słynnym "Odpowiedź unosi wiatr". Ale najlepsza jest chyba kaskada obrazów zebranych pod mistrzowsko przełożonym szyldem "Oj tam, stara (tak sobie krwawię") ("It's alright, Ma (I'm only bleeding)"). To cały Dylan - gorzki i poważny, ale jednocześnie błyskotliwie ironiczny. A Łobodziński jest najlepszy w takich właśnie błyskotliwych zwrotach. Trafił swój na swego, a nam pozostaje się cieszyć, że ten wyjątkowy twórca trafił na tak znakomicie rozumiejącego go tłumacza.

___
www.ZaOkladkiPlotem.pl : Rzetelne recenzje od 2011 r.

TAK SOBIE KRWAWIĘ

Filip Łobodziński przekłada teksty Boba Dylana od niemal 40 lat, jednak do niedawna tłumaczenia te nie funkcjonowały w obiegu publicznym. Dopiero teraz, zbiegając się z niedawną Nagrodą Nobla, ukazuje publikacja książkowa, zawierająca aż 132 przekłady tekstów amerykańskiego barda. Nadarza się więc znakomita okazja, by przyjrzeć się jego twórczości na...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    143
  • Przeczytane
    79
  • Posiadam
    38
  • Poezja
    10
  • Teraz czytam
    6
  • Muzyka
    5
  • Ulubione
    4
  • 2019
    4
  • Poezja
    4
  • Nobel
    2

Cytaty

Więcej
Bob Dylan Duszny kraj Zobacz więcej
Bob Dylan Duszny kraj Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także