„Zmarli nie krzywdzą. Ból zadają żywi.”

W opactwie Graystones zostaje zamordowana młoda zakonnica. Druga, z bardzo ciężkimi obrażeniami, trafia do szpitala. W opuszczonym budynku, w którym kiedyś mieściła się restauracja, zostają odnalezione straszliwie okaleczone zwłoki kobiety. W małej wiosce w Indiach, zamieszkałej przez trędowatych, dochodzi do masakry, z której nikt nie wychodzi żywy. Trzy sprawy zupełnie ze sobą niezwiązane. A może jednak? Detektyw Jane Rizzoli i patolog sądowy Maura Isles starają się poznać prawdę.

Ach, kiedy wzięłam do ręki swojego tableta, ułożyłam się wygodnie na łóżeczku i zagłębiłam w lekturze „Grzesznika”, uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. Jakże mi tego brakowało! Pozornie chłodna i twarda Rizzoli oraz próbująca wszystko naukowo wyjaśnić Maura – tego duetu nie da się nie kochać. A ja po raz kolejny przekonałam się, że po każdą z książek Tess Gerritsen mogę sięgać w ciemno i nie poczuję się zawiedziona. Książkę czytało się szybko. Miałam ten komfort, że nikt mi nie przeszkadzał i mogłam przeczytać ją od razu, bez żadnych przerw. Nie wiem nawet, czy byłabym w stanie ją odłożyć. Autorka tym razem postanowiła pobawić się troszkę w romanse, ale nie przeszkadzające w odbiorze całości i nie wpływające na jej jakość. Większość opisanych wydarzeń dotyczyła wątku kryminalnego. A głównie na to liczymy sięgając po tego rodzaju lektury. Większość moich znajomych dziwi się, że czytam tyle thrillerów i kryminałów, a mimo to jestem spokojną osobą. Ach, te uprzedzenia i stereotypy… Ale przecież nie o tym miałam pisać. Więc szybciutko wracam do książki.

Jest tu jeden drobny minus… A mianowicie jest nim zakończenie. Kto jest mordercą domyśliłam się na długo przed przeczytaniem o tym. Jednak nie ocenia się książki jedynie po zakończeniu, prawda? Plus natomiast stanowią wspaniałe kreacje głównych bohaterek. Coraz lepiej je poznajemy, coraz więcej dowiadujemy się o ich życiu prywatnym… Ja, niestety, na temat tego ostatniego narobiłam sobie spoilerów, czytając trzy późniejsze tomy cyklu. Ale teraz miałam okazję dowiedzieć się, jak do tego doszło. Jeżeli miałabym wybrać, którą z bohaterek polubiłam bardziej, bez wahania wskazałabym postać Jane. Stara się być twarda, ale w środku jest wrażliwą kobietą, która boi się zranienia i odrzucenia. Łatwiej też właśnie z nią się utożsamić.

Sięgając po „Grzesznika” nie miałam obaw, że będę się nudzić. Tess Gerritsen nie schodzi poniżej pewnego poziomu i mam nadzieję, że tak będzie nadal. Polecam każdą z jej książek, które do tej pory przeczytałam, nie tylko tą!

„Zmarli nie krzywdzą. Ból zadają żywi.”

W opactwie Graystones zostaje zamordowana młoda zakonnica. Druga, z bardzo ciężkimi obrażeniami, trafia do szpitala. W opuszczonym budynku, w którym kiedyś mieściła się restauracja, zostają odnalezione straszliwie okaleczone zwłoki kobiety. W małej wiosce w Indiach, zamieszkałej przez trędowatych, dochodzi do masakry, z której nikt...