Słoneczne miasto
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Solstaden
- Wydawnictwo:
- Marginesy
- Data wydania:
- 2017-02-15
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-02-15
- Liczba stron:
- 304
- Czas czytania
- 5 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365586834
- Tłumacz:
- Teresa Chłapowska, Justyna Czechowska
- Tagi:
- literatura fińska powieść obyczajowa relacje międzyludzkie rozrachunek z przeszłością samotność starość Tove Jansson uczucie wspomnienia życie codzienne
Do tomu weszły dwa opowiadania Tove Jansson: „Kamienne pole” (tłum. Teresa Chłapowska) i „Słoneczne miasto” (tłum. Justyna Czechowska).
Jonasza poznajemy w dniu przejścia na emeryturę. Szanowany dziennikarz ma jeszcze do wykonania ostatnie zlecenie – biografię niejakiego Igreka. Bohater wyjeżdża na letnisko, by odpoczywać i pisać. Biografia tajemniczego Igreka staje się autobiografią, spowiedzią i próbą oczyszczenia z grzechów, życia człowieka, który żoną pogardzał, a własnych córek nie znał, choć wychowywały się za ścianą. Zdaje sobie sprawę z tego, jak często uciekał od konfrontacji z życiem w świat słów. Dokonuje bolesnego rozrachunku z własną historią i samym sobą.
„Słoneczne miasto” to zabawna opowieść o grupie staruszków, którzy dożywają swoich ostatnich dni w miasteczku na Florydzie. Odsunięci od swoich rodzin i pozbawieni przynależnych im ról, niechciani i niekochani, żyją na marginesie życia, odcięci od przeszłości, ze strachem, niepewnością patrzą w przyszłość, która wiele im już oferować nie może.
W tej historii humor i komizm przeplatają się ze smutkiem i zadumą nad starością, ludzkimi charakterami, słabościami, lękami i marzeniami. Tove Jansson jest mistrzynią krótkich, celnych scenek, w których potrafi przekazać, co czują i myślą postacie.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Gorycz słońca, ciężar kamieni
Słoneczne miasto. Ciche spokojne Saint Petersburg. Niemal zawsze idylliczne, niemal zawsze spokojne. Z rzędem pensjonatów ozdobionych gankami. Z rzędem bujanych foteli dających miejsce w świecie tym, którzy nie mają już nic pilniejszego do zrobienia. Nic ponad zgrzytanie zębami, ponad surowe, nękające złośliwości. Ponad niezrozumiałe zagubienie w nicości znanych rytuałów. Miejsca w fotelach. Dożywotnie i niezmienne. Jak konwenanse i lekkie szaleństwo zbuntowanych przeciw życiu i nadchodzącej śmierci staruszków.
Barwna mieszanina postaci, każda na swój sposób pogodzona i zwaśniona zarazem ze swoim życiem. Dwie siostry z Bałkanów, zawsze ciche i trzymające się z boku amatorki lektury, wyniosła pani Rubinstein, nieśmiała i zagubiona panna Peabody, irytujący wszystkich pan Thompson. Zdystansowana pani Morris, nijaka Hannah Higgins. Pani Frey i kierowca Johanson. Ich opiekunka, Linda i jej ukochany, Joe. Właścicielka goszczącego ich pensjonatu Butler Arms, panna Ruthermer-Berkeley. Wszyscy z własnymi oczekiwaniami i uczuciami. Czasem nigdy nie nazwanymi. Samotność starców zakleszczona w oparach absurdalnego słońca Florydy. Strach. Nieporadność. Drobne gierki. Nieoczywistość. Irytacja. O co w tym wszystkim chodzi?
I ja czuję irytację. Bo to, co ma wiele znaczeń umyka mi chwilowo. Spróbuję to dostrzec i złapać raz jeszcze. Wtedy będę wiedziała. Lecz czy ma to znaczenie? Czy cokolwiek na świecie ma znaczenie? Tylko tu i teraz się liczy. Nie patrzmy w tył. Nie patrzmy w przód. Żadnych utopii. Tylko dziś, tylko teraźniejszość.
Kamienny krąg. Rozrzucone słowa otaczają życie pisarza Jonasza. Raz wypowiedziane i raz napisane pozostają na zawsze, a on pozostaje z uczuciem zawodu, niedopasowania. Można było użyć innych. Można było wyrazić się inaczej. Ale słów nie da się cofnąć. To ogromna odpowiedzialność.
Jonasz skąpił słów swoim najbliższym. Jakby bał się użyć niewłaściwych. Albo bał się nadszarpnąć swój życiowy zasób słów ważnych, dobranych. Oszczędzał te ważkie do pisania. Do tworzenia. Tworząc zburzył swoją rodzinę. Nie podłożył pod fundamenty bliskości wystarczająco dużo kamiennych słów.
Słowa zdradziły Jonasza. Przestały być odpowiednie. Kamienny krąg zacisnął się wokół niego. Udusił swoją ważkością. Przygniótł masą spadających głazów. A może to zapas się wyczerpał i nic już nie pozostało do opisania pana Igreka? Pan Igrek, książka o nim została pogrzebana w kamiennym kręgu banalnych słów. W niemocy pisarza.
Niewielu wie, że Tove Jansson, znana z serii o Muminkach, była również malarką. I właśnie jak obrazy odbieram te jej wieloznaczne opowieści. Niepowiązane ze sobą, nielogiczne, wyrwane z kontekstu, bez puenty. Bez sensu. Jak mozaika urywanych kawałków obrazów, ułożonych pozornie w niespójny obrazek na posadzce. A jednak piękne w swojej urywanej irracjonalnej formie. Pełne niedomówień wywołujących westchnienie. Irytacji czy zachwytu - zdecyduj sam Czytelniku. Te opowieści dla każdego będą jego własną przygodą. Jak kolor i jak opowieść zamknięta w pocztówce z żaglówką dryfującą ku burzy.
Joanna Jurzyk
Oceny
Książka na półkach
- 311
- 202
- 82
- 10
- 5
- 3
- 3
- 3
- 3
- 3
Opinia
Oczywiście Muminki. To z nimi przywykliśmy kojarzyć Tove Jansson. I nie ma się czemu dziwić ani przeciwko czemu buntować, bo choć sama Tove czuła się bardziej malarką aniżeli pisarką, choć książki o Muminkach zaczęła pisać trochę na uboczu artystycznej działalności, jako odskocznię od przerażającej rzeczywistości wojny, to właśnie sympatyczne trolle przyniosły jej światową sławę.
Jasne jak słońce wydaje się także, że to Muminki właśnie są głównymi postaciami słynnego cyklu. Jeśli jednak przyjrzeć się tytułom poszczególnych tomów, widać, że część z nich wskazuje nie na same Muminki, a na zamieszkiwaną przez nie krainę („W Dolinie Muminków”, „Opowiadania z Doliny Muminków”, „Kometa nad Doliną Muminków”, „Dolina Muminków w listopadzie”). Dolina Muminków – magiczna przestrzeń, dziecięca arkadia. Tak właśnie lubię patrzeć na muminkowy cykl fińskiej artystki. Poprzez pryzmat wykreowanej przez nią przestrzeni – jedynej w swoim rodzaju szczęśliwej doliny, gdzie wszystko wydaje się prostsze, bardziej naturalne. Ale też krainy, która pomimo swojej topografii (doliny, czyli wgłębienia) stwarzającej poczucie przytulności i bezpieczeństwa, wcale przestrzenią zupełnie bezpieczną nie jest. Dolinę Muminków zalewa przecież powódź, zagraża jej kometa, a zamieszkujące ją istoty mają swoje fobie, tęsknoty, melancholie.
Podobnie niby-rajską przestrzeń autorka kreuje w niewielkiej rozmiarowo, skierowanej do dorosłych odbiorców powieści, „Słoneczne miasto”. Saint Petersburg na Florydzie, miejscowość, którą Tove odwiedziła w trakcie jednej ze swoich licznych podróży, „gdzie zawsze jest gorąco, a palmowe esplanady biegną wzdłuż błękitnego morza, ulice są proste i szerokie, a domy otoczone bujnymi krzewami i drzewami”. Aby od początku nie było wątpliwości, że pod tym idyllicznym obrazkiem kryje się ironia, pisarka czyni mottem książki cytat z amerykańskiej broszury:
SUN CITIES te wspaniałe, spokojne miasteczka są ożywcze niczym stare wino… To raj na ziemi. Wieczne słońce – gwarantowane!...
Saint Petersburg – miasto emerytów, którzy zamieszkują pensjonaty z wyspecjalizowaną obsługą, mają do swojej dyspozycji wszelkie udogodnienia i usługi zorientowane na potrzeby staruszków. A co najważniejsze – mają spokój, którego nie zakłócają nawet syreny karetek (takie rzeczy załatwia się po cichu). Mieszkańcy spędzają czas na przechadzkach, okazjonalnych rozrywkach, jak coroczny bal letni, oraz na werandach, w bujanych fotelach.
W takiej sytuacji właśnie poznajemy grupę staruszków, mieszkańców Pensjonatu Butler Arms, każdego na swoim stałym miejscu na werandzie. Trzymającą wszystkich na dystans panią Moris (ograniczającą makijaż do brwi, „które starannie wyczesane tworzyły piękne skrzydła”), nieśmiałą pannę Peabody (z uwagi na małe i wąskie przednie zęby przypominającą ryjówkę), złośliwego i niespecjalnie dbającego o higienę, nieustannie sprawiającego kłopoty, pana Thompsona i innych. Tove Janson z właściwym sobie wdziękiem i subtelnym humorem odmalowuje grupę barwnych postaci. Każdą z inną osobowością, bagażem doświadczeń, charakterystycznym wyglądem. A przede wszystkim – postaci, które mimo podeszłego wieku, mimo tego, że pozornie niewiele się w ich życiu dzieje, nie pozostają w letargu, cichym oczekiwaniu na kres życia. Wręcz przeciwnie! Na słonecznej werandzie Butler Arms aż kipi od emocji, konfliktów, wewnętrznych napięć. U schyłku życia nadal wiele spraw pozostaje niezałatwionych, wiele pytań – bez odpowiedzi, a człowiek nadal zmaga się ze sobą sam. Rację ma być może pani Rubinstain, mówiąc o mieszkankach słonecznego miasta: „[…] te kobiety po tak długim życiu nie wiedzą, czego chcą […] nie mają pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi”.
Śmierć pojawia się w powieści (musi, to jasne, starsi ludzie umierają dość często), ale nie jest jej głównym tematem. Paradoksalnie jest nim raczej życie, choć obserwowane z perspektywy zbliżającego się końca. I to, co w nim trudne – relacje z innymi ludźmi, z bliskimi, samotność. O dziwo, dużo prościej wydają się myśleć u życiu ludzie młodzi. A jest ich w „Słonecznym mieście” dwoje: Linda, pracownica Butler Arms, i zakochany w niej Joe. Dziewczyna jest chyba jedyną postacią w książce całkowicie pogodzoną z rzeczywistością, żyjącą po prostu tu i teraz. Chłopak zaś ma sprecyzowany cel. Utopijny, gdyż jedyne, czego pragnie, co chce osiągnąć, to dołączyć do dzieci Jezusa (ruchu popularnego w Ameryce lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych). Cóż, mówiąc słowami pani Morris, „Ludzie są dziwni, tacy sami niezależnie od wieku”.
Drugą mini-powieścią, a może raczej nowelą, wchodzącą w skład wydania Marginesów, jest „Kamienne pole”. Jonasz, emerytowany pisarz-dziennikarz, zostaje zabrany przez dwie córki do domku letniskowego, gdzie w spokoju i przy opiece kobiet ma napisać biografię znanego potentata prasowego, umownie nazwanego przez siebie Igrekiem. Praca mu jednak nie idzie. Znienawidzony Igrek staje się prześladowcą Jonasza, a on sam – jeszcze bardziej niespokojny i niecierpliwy, obcy dla swoich obu córek.
Tym razem wypełniona znaczeniami przestrzeń to tytułowe kamienne pole, w powieści miejsce pod lasem: „ogromne usypisko okrągłych, szarych, omszałych kamieni, w środku którego powodowani ciekawością ludzie grzebali przez lata, wydobywając kamienie i rzucając je na stos”, „dziura wokół jakiejś zagadkowej i dawno porzuconej idei”. Podobne kamienne kręgi tradycyjnie uznawane są za dawne miejsca kultu, za przestrzenie magiczne. Jest tak poniekąd w utworze Tove Jansson. Kamienne pole staje się metaforą życia Jonasza, pisarza przez lata osaczonego słowami (a słowa, ich znaczenie, precyzyjne stosowanie – to niemalże jego fobia). To krąg oddalający go od rodziny, blokujący uczucia i zrozumienie, separacja.
Proza Tove Jansson, ta przeznaczona dla dorosłego czytelnika w równym stopniu, co ta dla dzieci, niezmiennie urzeka. Choć nie tak pogodna, jak wskazywałby jeden z tytułów, choć nie brak w niej gorzkiej ironii – nie przygnębia. Bardzo refleksyjna, z mnóstwem ukrytych sensów i niedopowiedzeń w prostym, ładnym języku snutych z niezwykłym darem opowieści.
www.zabookowane.pl
Oczywiście Muminki. To z nimi przywykliśmy kojarzyć Tove Jansson. I nie ma się czemu dziwić ani przeciwko czemu buntować, bo choć sama Tove czuła się bardziej malarką aniżeli pisarką, choć książki o Muminkach zaczęła pisać trochę na uboczu artystycznej działalności, jako odskocznię od przerażającej rzeczywistości wojny, to właśnie sympatyczne trolle przyniosły jej światową...
więcej Pokaż mimo to