Making Faces
- Kategoria:
- literatura obyczajowa, romans
- Seria:
- Editio Red
- Tytuł oryginału:
- Making Faces
- Wydawnictwo:
- Editio
- Data wydania:
- 2017-01-05
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-01-05
- Data 1. wydania:
- 2013-10-12
- Liczba stron:
- 344
- Czas czytania
- 5 godz. 44 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328319493
- Tłumacz:
- Joanna Sugiero
- Tagi:
- Amy Harmon new adult romans
W małym, cichym miasteczku mieszkała grupa przyjaciół. Wśród nich Ambrose Young — błyskotliwy i śmiały, młody zapaśnik ze sporymi szansami na sportową karierę. Nic dziwnego, że nie zwrócił uwagi na Fern Taylor. Zawsze miła i pogodna, nie rzucała się w oczy. Nie zauważył, że obdarzyła go uczuciem szczerym i silnym — to dla niego za mało.
Ich wspólna historia mogłaby nigdy nie powstać, gdyby pewnego dnia nie wybuchła wojna. Ambrose wraz z czterema przyjaciółmi z miasteczka wyruszył do Iraku. Wrócił sam, ciężko ranny. Stracił nadzieję, ale nie Fern. Jej uczucie do niego wciąż trwało, choć już wkrótce okazało się, że miłość do mężczyzny ze złamaną duszą nie jest prosta.
To historia małego miasteczka, piątki przyjaciół i opowieść o wojnie, z której wrócił tylko jeden. To piękna bajka o miłości jak z kart romansów, o zwykłej dziewczynie, która pokochała zranionego wojownika. Tej historii nie można było piękniej napisać.
Czy masz odwagę spojrzeć w utraconą twarz?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 1 181
- 1 095
- 165
- 111
- 33
- 24
- 21
- 17
- 17
- 13
Opinia
"- (...) Dlaczego straszne rzeczy przytrafiają się tak dobrym ludziom? - spytał Ambrose.
- Bo straszne rzeczy przytrafiają się wszystkim, Brosey. Tylko tak bardzo jesteśmy skupieni na sobie, że nie widzimy gówna, z którym zmagają się wszyscy inni."
Uwielbiam to uczucie, gdy sięgając po jakąś książkę myślę, że wiem czego mogę się spodziewać, a następnie po przeczytaniu jej jestem w szoku, bo treść przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Tak było właśnie w przypadku "Making faces", która jest pierwszą książką Amy Harmon, jaką przeczytałam.
Nie spodziewałam się lekkiej powieści, bo w końcu opis głosi "To historia małego miasteczka, piątki przyjaciół i opowieść o wojnie, z której wrócił tylko jeden."... Ale nie spodziewałam się również takiego ładunku emocjonalnego. W sumie podeszłam do tej książki bez większych oczekiwań, gdyż przed nią czytałam "Confess" i obawiałam się, że po niej przez jakiś czas wszystko będzie wypadać blado. Jednak ta książka okazała się godnym następcą powieści Colleen.
Tych książek co prawda nie da się porównać, bo są one kompletnie inne, ale mimo, że obie są też niezwykle oryginalne, to jednak "Confess" jest typowym romansem. Natomiast w "Making faces" nic nie jest typowe.
Powiem szczerze, że pierwszy raz zdarzyło mi się, bym poczuła się przeładowana emocjami. Łzy towarzyszyły mi praktycznie przez całą książkę, w niektórych momentach bardziej, w innych mniej, ale zdarzało się to wyjątkowo często. Bo ta historia jest przepełniona rozpaczą i łamie serce na tysiąc kawałków.
Ale jest to również historia, która niesamowicie daje do myślenia.
Porusza ona ciężki temat, jakim jest nieuleczalna choroba. Poznajemy bohatera, dla którego każdy dzień jest w jakimś sensie walką. Widzimy, jak wielu najprostszych rzeczy nie jest w stanie zrobić sam. I uświadamiamy sobie, jak wiele rzeczy - niekonieczne słusznie - bierzemy za pewnik. Widzimy bohatera, który dostał od losu nie najlepsze karty, a mimo to stara się je wykorzystać w stu procentach i zawsze stara się myśleć pozytywnie. A my uświadamiamy sobie, że wiele z naszych problemów to tak właściwie nie są prawdziwe problemy i uświadamiamy sobie również, że skoro osoba w dużo gorszej sytuacji może czerpać z życia garściami i to życie kochać - to my tym bardziej powinniśmy.
Ale to nie wszystko.
Ta książka uczy wielu rzeczy. Również tego, by być wdzięcznym, za to co się ma. By cieszyć się małymi rzeczami. By mieć wiarę i nadzieję. By szanować własne życie. By walczyć, bo sama walka jest zwycięstwem.
Uczy, że piękno nie jest kwestią wyglądu, a tego co się ma w sercu i jakim jest się człowiekiem.
Jest to również historia o tym, jak ważne jest akceptowanie samego siebie. Bo prawda jest taka, że jeśli człowiek nie zaakceptuje samego siebie - nigdy nie będzie w stanie stworzyć niczego trwałego z drugim człowiekiem.
"Making faces" opowiada również o stracie najukochańszy osób. O tym, jak olbrzymi jest to cios i co można zrobić, by było chociaż odrobinę łatwiej się z tym pogodzić. Bo oczywiście prawda jest taka, że nikt nigdy nie będzie w stanie pogodzić się z czymś takim w stu procentach. Ale czy tego chcemy czy nie - życie toczy się dalej, więc musimy nauczyć się sobie z nim radzić.
"Nie ma smutku, jeśli wcześniej nie było radości. Nie odczułabym tej straty, gdybym go nie kochała. Nie mogłabym wyleczyć się z tego bólu, nie wyrzucając go z mojego serca. Dlatego wolę ten ból, niż gdybym miała nigdy go nie poznać."
Ta książka pokazała mi również, że postać, która przyniosła największą rozpacz, mogła również przynieść najwięcej radości. Bo tak było w przypadku Baileya. Wylałam z jego powodu mnóstwo łez, ale również z jego powodu najwięcej się uśmiechałam. Był takim promyczkiem słońca, gwiazdką na niebie i światełkiem w tunelu. Naprawdę szczerze go pokochałam.
"- Tato, czy ja mogę kiedyś zostać takim bohaterem jak Herkules?
- Nie musisz być Herkulesem, kochanie. (...)Bohaterem można być na wiele sposobów."
Prawdopodobnie zapomniałam o czymś, co jeszcze powinno się znaleźć w tej opinii, ale tak to jest, gdy w głowie ma się jeden wielki chaos. Gdy książka siedzi człowiekowi w głowie długo po tym, jak skończył ją czytać, przez co ma się o niej tyle myśli, że ciężko je jakoś uporządkować. Ale właściwie to chyba mówi samo za siebie?
Więc - jeśli smutek może iść w parze z zachwytem, to ja jak najbardziej jestem zachwycona. Ta książka jest skarbnicą uczuć i mądrości. Dopiero skończyłam czytać, a już kilka razy wróciłam do ulubionych fragmentów. I z pewnością jeszcze nie raz przeczytam tę książkę od początku do końca. Dlatego z całego serca ją polecam.
P.S: Nigdy nie sądziłam, że opowieść o grupce ludzi z małego miasteczka może być tak znacząca i tak warta każdej poświęconej na nią minuty.
"- (...) Dlaczego straszne rzeczy przytrafiają się tak dobrym ludziom? - spytał Ambrose.
więcej Pokaż mimo to- Bo straszne rzeczy przytrafiają się wszystkim, Brosey. Tylko tak bardzo jesteśmy skupieni na sobie, że nie widzimy gówna, z którym zmagają się wszyscy inni."
Uwielbiam to uczucie, gdy sięgając po jakąś książkę myślę, że wiem czego mogę się spodziewać, a następnie po przeczytaniu jej...