rozwińzwiń

Rockowy armagedon

Okładka książki Rockowy armagedon George R.R. Martin
Okładka książki Rockowy armagedon
George R.R. Martin Wydawnictwo: Zysk i S-ka fantasy, science fiction
479 str. 7 godz. 59 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
The Armageddon Rag
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2005-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2005-01-01
Data 1. wydania:
2013-02-01
Liczba stron:
479
Czas czytania
7 godz. 59 min.
Język:
polski
ISBN:
9788372987679
Tłumacz:
Michał Jakuszewski
Tagi:
dark fantasy; spisek; muzyka rockowa; legendarne grupy rockowe; rewolucja lat sześćdziesiatych
Średnia ocen

6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
251 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
399
152

Na półkach:

Niby "uznany" pisarz Sandy Blair (alter ego autora) jest niby człowiekiem sukcesu, ale w gruncie rzeczy, słabo odnajduje się w zimnym świecie "prawicowych" lat osiemdziesiątych XX w. Opuściła go twórcza wena i beznadziejnie utknął na kilkudziesiątej stronie rozgrzebanej kolejnej powieści.

Nadzieją na przełamanie marazmu będzie dla niego sentymentalna podróż. Spróbuje odnaleźć dawne miłości, starych przyjaciół i utracone ideały. A także uczestniczyć w sensacyjnym powrocie na scenę (z nowym wokalistą) swojej ukochanej supergrupy The Nazgul (kiedy Tolkien był Bogiem...). Jej muzyka prowadziła go przez "magiczne", "lewicowe" lata sześćdziesiąte. Czasy utraconej młodości.

"Jeśli pamiętasz lata sześćdziesiąte – to znaczy, że cię tam nie było!" – jak powiedział śp. Dennis Hopper. Powrót do wspomnień musiał niezawodnie wzbudzać czułe (i bolesne – Wietnam..!) struny u amerykańskich czytelników z powojennej generacji Baby Boomers.

Ale dla polskiego czytelnika (nawet, gdyby należał do jego pokolenia) problem z odbiorem powieści zaczyna się od słabej przystawalności kultur i pokoleniowych doświadczeń. Zupełnie innych "mitów założycielskich" i kształtujących czynników. Zresztą i samemu Martinowi/Blairowi, próba "wejścia drugi raz do tej samej rzeki" wychodzi tak sobie. Zarówno narrator, jak i czytelnicy nie mogą nie dostrzec, że nie tylko tamta woda dawno już odpłynęła, ale i koryto zmieniło bieg i... wyschło jakby.

Wskrzeszaniu i planowaniu trasy legendarnej kapeli rockowej towarzyszy złowroga, kryminalno-terrorystyczna (nadprzyrodzona nawet?) – intryga. Ale od czasu, kiedy przeczytałem książkę, szczegóły tego czysto pretekstowego wątku wyleciały mi z pamięci bez śladu. I bez żalu.

Co zostało? Magia starego, dobrego rocka i światło zachodzącego słońca w ciepły wieczór na pustyni przed koncertem...

"Rock and roll band, everybody's waitin'
Gettin' crazy, anticipatin'
Love and music, play, play, play..."
[to już nie z książki – z prawdziwych klasyków rocka]

Niby "uznany" pisarz Sandy Blair (alter ego autora) jest niby człowiekiem sukcesu, ale w gruncie rzeczy, słabo odnajduje się w zimnym świecie "prawicowych" lat osiemdziesiątych XX w. Opuściła go twórcza wena i beznadziejnie utknął na kilkudziesiątej stronie rozgrzebanej kolejnej powieści.

Nadzieją na przełamanie marazmu będzie dla niego sentymentalna podróż. Spróbuje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1598
964

Na półkach:

Książkę zdecydowałem się przeczytać skuszony jedynie nazwiskiem autora. Pan Martin ma talent i potrafi pisać o wszystkim ale nie wychodzi mu to zawsze tak samo dobrze. Dałbym kilka gwiazdek więcej, ale zakończenie moim zdaniem było do niczego. Tak naprawdę nie do końca wiadomo dlaczego Sandy chciał zrobić to co robił, intryga okazała się prosta (żeby nie napisać prostacka). Nie polecam zbyt gorąco.

Książkę zdecydowałem się przeczytać skuszony jedynie nazwiskiem autora. Pan Martin ma talent i potrafi pisać o wszystkim ale nie wychodzi mu to zawsze tak samo dobrze. Dałbym kilka gwiazdek więcej, ale zakończenie moim zdaniem było do niczego. Tak naprawdę nie do końca wiadomo dlaczego Sandy chciał zrobić to co robił, intryga okazała się prosta (żeby nie napisać prostacka)....

więcej Pokaż mimo to

avatar
535
40

Na półkach: ,

George R. R. Martin - bez smoków, Lannisterów i Straży Nocnej, ale za to z potężną dawką rock'n'rolla!! \m/

... i THE NAZGUL! :D

George R. R. Martin - bez smoków, Lannisterów i Straży Nocnej, ale za to z potężną dawką rock'n'rolla!! \m/

... i THE NAZGUL! :D

Pokaż mimo to

avatar
5
5

Na półkach:

Książka na początku bardzo mnie wciągnęła, spodziewałam się rozwiązywania tajemnicy morderstwa, zamiast tego bohater prowadzi przydługie dialogi z nieznaczącymi postaciami. Kilka dni przerwy w lekturze spowodowało, że zapomniałam kto jest kim, pogubiłam się i jakoś dobrnęłam do końca. Kulminacja powieści mnie zwiodła.

Książka na początku bardzo mnie wciągnęła, spodziewałam się rozwiązywania tajemnicy morderstwa, zamiast tego bohater prowadzi przydługie dialogi z nieznaczącymi postaciami. Kilka dni przerwy w lekturze spowodowało, że zapomniałam kto jest kim, pogubiłam się i jakoś dobrnęłam do końca. Kulminacja powieści mnie zwiodła.

Pokaż mimo to

avatar
854
320

Na półkach: , ,

Po przeczytaniu tej książki mam bardzo mieszane uczucia. Jest to literatura znacznie różna od "Gry o tron" i mimo iż język i styl pasują do jednego autora, to ciężko mi przypisać go do obu tych pozycji. Fanką "Gry" jestem niezaprzeczalnie, tutaj natomiast nie byłabym już tak bezkrytyczna. Książka jest ciekawa i porywająco skonstruowana, ale brakuje jej tego elementu "WOW!". Jakby po drodze coś ciągle umykało. Niemniej autor trzyma klasę, więc przeczytać książkę warto.

Po przeczytaniu tej książki mam bardzo mieszane uczucia. Jest to literatura znacznie różna od "Gry o tron" i mimo iż język i styl pasują do jednego autora, to ciężko mi przypisać go do obu tych pozycji. Fanką "Gry" jestem niezaprzeczalnie, tutaj natomiast nie byłabym już tak bezkrytyczna. Książka jest ciekawa i porywająco skonstruowana, ale brakuje jej tego elementu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
179
88

Na półkach:

Jeśli kiedykolwiek zdarzyło Ci się pomyśleć: szkoda, że nie dane mi było urodzić się dobrych kilkadziesiąt lat wcześniej, mieli wtedy najlepszą muzykę na świecie - ta książka da Ci możliwość przeniesienia się do tych czasów - na kilka godzin.

Martin w tak plastyczny sposób opisuje koncerty, że czytelnik odnosi wrażenie, jakby w tym niesamowitym muzycznym wydarzeniu uczestniczył. Mało tego - czasem zapominałam, że grupa The Nazgȗl to wytwór wyobraźni pisarza - tak realistycznie zostali przedstawieni, że granica między prawdziwą muzyką a muzyką wymyśloną tu i ówdzie się zacierała.

Dodatkowy atut „Rockowego Armagedonu” stanowi zamieszczony na ostatnich stronach spis utworów cytowanych w treści - Jimi Hendrix, Beatlesi, Paul Simon, Bob Dylan, same perełki(minusem jest to, że cytaty z tychże utworów zostały przetłumaczone na polski, no ale nie można mieć wszystkiego) :)

Jeśli kiedykolwiek zdarzyło Ci się pomyśleć: szkoda, że nie dane mi było urodzić się dobrych kilkadziesiąt lat wcześniej, mieli wtedy najlepszą muzykę na świecie - ta książka da Ci możliwość przeniesienia się do tych czasów - na kilka godzin.

Martin w tak plastyczny sposób opisuje koncerty, że czytelnik odnosi wrażenie, jakby w tym niesamowitym muzycznym wydarzeniu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
413
391

Na półkach: ,

Rock i heavy metal to najlepsze gatunki muzyki, kto twierdzi, że jest inaczej nie ma pojęcia o czym mówi. Muzyka oparta na ostrych riffach, perkusji, solówkach i charyzmatycznych głosach wokalistów to nie tylko hałas, to coś więcej, to filozofia i sposób życia. Właśnie o tym jest Rockowy Armagedon Martina i aż sam się sobie dziwię, że tak późno zabrałem się za tą książkę. Nazwisko świetnego autora plus moja ulubiona muzyka, w dodatku w konwencji thrillera. Oczekiwania były wręcz gigantyczne. Wszystko zaczęło się w najlepszym stylu. Sandy, dawny rewolucjonista, dziś pisarz, właściciel sportowego auta, domu i pięknej kobiety mając problem z nową książką postanawia napisać artykuł o legendarnej grupie The Nazguls, która rozpadła się w wyniku zabójstwa ich wokalisty Hobbita. W drastyczny sposób ginie dawny menedżer grupy, zabity w dość okrutny sposób i Sandy zaczyna śledztwo. Fabuła skupia się kolejnych odwiedzinach członków grupy, a bohater staje się naocznym świadkiem ich upadku. Akcja rwie do przodu i szykuje się kapitalna historia i pościg za mordercą, który być może chce zabić resztę Nazguli. Niestety akcja podąża w złym kierunku i Sandy zamiast szukania mordercy odwiedza kolejnych znajomych z przeszłości. Martin świetnie buduje klimat dla opowieści, lecz w okolicy połowy książki brakuje mu pomysłów. Historia mrożąca krew w żyłach zamienia się w próbę reaktywacji Nazguli, co w środowisku rockowym bądź metalowym nigdy się nie udało. Owszem zmieniali się wokaliści, którzy po latach i tak wracali do macierzystych zespołów. Sandy dowiaduje się kto jest mordercą, ale zamiast tego przyłącza się do pseudo okultystów i pomaga w reaktywacji zespołu. Zabieg ten wygląda dość żałośnie i burzy koncepcję książki. Martin miał dziwne pomysły w latach osiemdziesiątych i nie panował nad historiami. Podobnie sprawa miała się z Ostatnim rejsem Fevre Dreams, gdzie dochodziło do punktu kulminacyjnego, a potem na sto kartek siadała fabuła i klimat, a przede wszystkim napięcie. Powrót Nazguli w żaden sposób mnie nie przekonał, a zakończenie woła o pomstę do nieba i nie pasuje do mrocznej historii. Martin mógł stworzyć genialną książkę. Po części mu się to udało. Genialnie odmalowuje lata 60 i 80, ruch hipisów, kolejne zamieszki, życie rockendrolowców, świat narkotyków, show biznesu i wojny wietnamskiej. Klimat, aż wylewa się z kartek. Nazgule przypominają nieco Black Sabbath, a gdyby istnieli naprawdę pewnie byłbym ich fanem. Szkoda, że historia nie podążyła kryminalnym krokiem, a fabuła nie skupiła się na latach 60-tych i odkrywaniu brudnej historii zespołu, bo mógł wyjść świetny dreszczowiec, były ku temu przesłanki. Szkoda, wielka szkoda.

Rock i heavy metal to najlepsze gatunki muzyki, kto twierdzi, że jest inaczej nie ma pojęcia o czym mówi. Muzyka oparta na ostrych riffach, perkusji, solówkach i charyzmatycznych głosach wokalistów to nie tylko hałas, to coś więcej, to filozofia i sposób życia. Właśnie o tym jest Rockowy Armagedon Martina i aż sam się sobie dziwię, że tak późno zabrałem się za tą książkę....

więcej Pokaż mimo to

avatar
227
39

Na półkach: , , , ,

Niesamowite, że można zepsuć tak ciekawie rozwijającą się historią. Dopóki tajemnica nie zostaje wstępnie wyjaśniona jest świetnie, ale potem... męczyłam się tylko ze względu na mój szacunek do GRR Martina (za PLiO). Wydłużone, nudne i rozczarowujące. Może gdybym była fanką rocka, to przynajmniej tematyka by mnie porwała.

Niesamowite, że można zepsuć tak ciekawie rozwijającą się historią. Dopóki tajemnica nie zostaje wstępnie wyjaśniona jest świetnie, ale potem... męczyłam się tylko ze względu na mój szacunek do GRR Martina (za PLiO). Wydłużone, nudne i rozczarowujące. Może gdybym była fanką rocka, to przynajmniej tematyka by mnie porwała.

Pokaż mimo to

avatar
75
5

Na półkach:

Bardzo wciągający thriller, jednak historia sama w sobie nierówna - zapowiadało się na coś więcej, skończyło zbyt fantastycznie. Po lekturze książki łapałam się na tym, że z chęcią posłuchałabym ów fikcyjnego zespołu ;f

Bardzo wciągający thriller, jednak historia sama w sobie nierówna - zapowiadało się na coś więcej, skończyło zbyt fantastycznie. Po lekturze książki łapałam się na tym, że z chęcią posłuchałabym ów fikcyjnego zespołu ;f

Pokaż mimo to

avatar
261
98

Na półkach: ,

Muzyka rockowa, bunt, niezgoda na bycie dorosłym i poważnym, Hipisi, chęć powrotu do lat młodości, kiedy miało się cel i dążyło do niego ze wszystkich sił. Niesamowity zespół, który wyznaczał drogę całemu pokoleniu, i jego zamordowany wokalista. Czy można zmienić historię, czy sprawy wyglądające na beznadziejne da się uratować? Jak łatwo manipulować człowiekiem, ile żalu jest w nas i ilu rzeczy nie potrafimy zapomnieć...
A przy okazji książka na niesamowite zakończenie, któego nigdy bym się nie spodziewała. A przecież zaczyna się jak typowy kryminał-morderstwo i pogrążony w niemocy twórczej pisarz, która ma dla gazety, w której kiedys pracował, napisać artykuł o nim. Akcja rozwija się w sposób wręcz nieprawdopodobny i zaskakujący. Autor ma sporą wiedzę muzyczną (interesuję się tematem, więc jest dla mnie ważne choćby to, czy podaje marki gitar-wiedza Martina w pełni mnie zadawala),całkiem dobry styl...
No właśnie, styl. Spodoba się miłosnikom kryminałów dla dorosłych. Ale ja go nie lubię. Drażni mnie, od kiedy pierwszy raz podwędziłam mamie poważny kryminał. Jest mało artystyczny, niewysublimowany, bez charakteru (możliwe, że wina tłumacza...),i nudzi kogoś, kto uwielbia np. Terry'ego Pratchetta.
Kolejna wada to depresyjność. Jestem młoda i całe życie przede mną, a czytając te książkę czuję się stara i bez perspektyw. Wskazuje to na posiadanie przez autora dużego daru do ukazywania emocji w książce- po prostu w końcu zaczęłam czuć się jak główny bohater. Ale jestem uczniem, i muszę czytać mnóstwo smutnych, depresyjnych lektur... I po prostu mam dość. Od popkultury wymagam choc trochę poczucia humoru. Pod koniec u Martina się to poprawia... Ale dopiero zupełnie na koniec.
Ogólnie wysoko oceniam tę książkę, ale głównie przez ten styl pisania, nie jest dla mnie perełką.

Muzyka rockowa, bunt, niezgoda na bycie dorosłym i poważnym, Hipisi, chęć powrotu do lat młodości, kiedy miało się cel i dążyło do niego ze wszystkich sił. Niesamowity zespół, który wyznaczał drogę całemu pokoleniu, i jego zamordowany wokalista. Czy można zmienić historię, czy sprawy wyglądające na beznadziejne da się uratować? Jak łatwo manipulować człowiekiem, ile żalu...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    340
  • Przeczytane
    313
  • Posiadam
    77
  • Ulubione
    7
  • Chcę w prezencie
    7
  • Literatura amerykańska
    6
  • Fantastyka
    5
  • Teraz czytam
    5
  • 2013
    5
  • 2011
    3

Cytaty

Więcej
George R.R. Martin Rockowy armagedon Zobacz więcej
George R.R. Martin Rockowy armagedon Zobacz więcej
George R.R. Martin Rockowy armagedon Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także