rozwińzwiń

Dwie świątynie

Okładka książki Dwie świątynie Mateusz Bajas
Okładka książki Dwie świątynie
Mateusz Bajas Wydawnictwo: Novae Res literatura obyczajowa, romans
310 str. 5 godz. 10 min.
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2016-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2016-01-01
Liczba stron:
310
Czas czytania
5 godz. 10 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380833388
Średnia ocen

7,7 7,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,7 / 10
27 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
292
46

Na półkach:

Książka, która na chwilę pozwalana nam się zatrzymać i daje do przemyślenia podążać za ambicją za wszelką cenę i robić coś co nie przynosi nam satysfakcji. Czy podążać i realizować własne marzenia. W dzisiejszych czasach jest to trudny wybór. Polecam tą pozycję dodać do swojej listy do przeczytania.

Książka, która na chwilę pozwalana nam się zatrzymać i daje do przemyślenia podążać za ambicją za wszelką cenę i robić coś co nie przynosi nam satysfakcji. Czy podążać i realizować własne marzenia. W dzisiejszych czasach jest to trudny wybór. Polecam tą pozycję dodać do swojej listy do przeczytania.

Pokaż mimo to

avatar
1662
1653

Na półkach: ,

Czy dwóch całkowicie różnych mężczyzn, którzy przypadkowo spotykają się (a właściwie wpadają na siebie) na ulicy może coś łączyć? Jak udowadnia w swojej debiutanckiej książce „Dwie świątynie” Mateusz Bajas – może. I to bardzo dużo. Choć żaden z nich nie zdaje sobie z tego sprawy, ich życia – pozornie zupełnie różne – wykazują bardzo wiele podobieństw. Historie obu mężczyzn uświadamiają, jak wiele obliczy może mieć sukces i jak wielką cenę można czasem zapłacić za jego osiągnięcie.

Pełna recenzja książki na stronie:
http://moznaprzeczytac.pl/dwie-swiatynie-mateusz-bajas/

Czy dwóch całkowicie różnych mężczyzn, którzy przypadkowo spotykają się (a właściwie wpadają na siebie) na ulicy może coś łączyć? Jak udowadnia w swojej debiutanckiej książce „Dwie świątynie” Mateusz Bajas – może. I to bardzo dużo. Choć żaden z nich nie zdaje sobie z tego sprawy, ich życia – pozornie zupełnie różne – wykazują bardzo wiele podobieństw. Historie obu mężczyzn...

więcej Pokaż mimo to

avatar
759
708

Na półkach: ,

Czytanie tej powieści było nie tylko wyśmienitym relaksem, wywołało we mnie również wiele głębokich refleksji.
Historia Piotrka i Marcina może się przydarzyć każdemu z nas, dlatego warto ją poznać, by nie popełnić w swoim życiu tych strasznych błędów. Sądzę, że niejednemu zdarza się, iż po osiągnięciu sukcesu woda sodowa troszkę uderza do głowy, jednak nie mamy świadomości jak bardzo może nas to zniszczyć. Zarówno Piotrek jak i Marcin, bez względu na to z jakich środowisk się wywodzą, pragnęli osiągnąć sam szczyt i prawie im się udało...Tak mało brakowało, tak byli pewni sukcesu, że nie zauważyli nawet kiedy znaleźli się na samym dnie. Powieść ta uświadamia nas, że człowiek do niczego nie dojdzie w pojedynkę. Często nie doceniamy tego, ile poświęcają dla nas przyjaciele i rodzina. Ignorujemy ich i obarczamy winą za swoje niepowodzenia, bo łatwiej jest zrzucić odpowiedzialność na kogoś. Odrzucamy prawdziwą przyjaźń i miłość a dajemy się zmanipulować fałszywym osobom, które chcą nas wykorzystać i zniszczyć. Wierzymy i kochamy ich bo nas wychwalają w momencie gdy najbliżsi próbują nas sprowadzić na ziemię. Człowiek, który staje się egoistą nie osiągnie niczego. Nie można wejść na szczyt idąc na skróty, można to osiągnąć tylko ciężką pracą. Niestety, gdy nabieramy zbyt wielkiej pewności siebie, zaczynamy często iść na skróty a to nas zawsze gubi.
Historia ta również pokazuje, że nie można się skupić tylko na pracy. Trzeba żyć, kochać, mieć pasję. Fortuna kołem się toczy i triumf, który osiągnęliśmy na drodze zawodowej, może zniknąć tak szybko jak się pojawił a wtedy zostajemy z niczym, zupełnie osamotnieni i nieszczęśliwi. Nawet pieniądze w takich okolicznościach nie cieszą.
Sądzę jednak, że najważniejszą lekcją, jaką daje ta opowieść jest fakt, jak niszczący wpływ ma alkohol. Póki bohaterowie od niego stronili wszystko jakoś się powoli układało. Z czasem jednak stał się on nieodłącznym elementem ich życia. Był nagrodą za osiągnięcia ale także pocieszeniem na smutki i niepowodzenia. Stopniowo mężczyźni pili go coraz więcej aż przestali racjonalnie myśleć i radzić sobie z problemami, potrafili jedynie się napić. Trunek ten wprowadził w ich życie agresję i pustkę. Alkohol nie jest rozwiązaniem a niestety tak wielu jest przez niego zniewolonych. Doskonale opisuje to fragment piosenki Pezeta "Szósty zmysł" :
"W tym kraju pijesz, gdy się cieszysz.
Pijesz, gdy jesteś smutny.
Ludzie zmienili miłość do życia w miłość do wódki.
Zmienili tylko kiedy? Historia nie pamięta.
Szczęście na nieszczęściach, majątki na przekrętach.
Im większy interes tym większa butelka.
I tak wielu z nas zniewala wolność, którą mamy w rękach. "
Podsumowując "Dwie świątynie" doskonale pokazuje nam, jakie pułapki czekają nas w otaczającym świecie, w momencie gdy postanowimy iść na łatwiznę. Należy ciągle iść do przodu ale można to osiągnąć tylko ciężką pracą. Na szczyt nie prowadzą drogi na skróty . Bez miłości i przyjaciół żądne osiągnięcie nie będzie nas cieszyć, ale żeby kogoś pokochać naprawdę, najpierw musimy pokochać samego siebie.
Dawno żadna powieść nie wydawała mi się tak okrutnie prawdziwa. Wzbudziła we mnie wiele emocji i głębokich przemyśleń. Każdemu z nas na co dzień przydarzają się podobne sytuacje, w których tak łatwo się gubimy. Powieść ta uświadamia co jest naprawdę ważne w życiu. "Dwie świątynie" jest w pewnym sensie przestrogą dla każdego z nas i uważam, że każdy powinien ją poznać.

Recenzja pochodzi z bloga: http://zfascynacjaoksiazkach.blogspot.com/

Czytanie tej powieści było nie tylko wyśmienitym relaksem, wywołało we mnie również wiele głębokich refleksji.
Historia Piotrka i Marcina może się przydarzyć każdemu z nas, dlatego warto ją poznać, by nie popełnić w swoim życiu tych strasznych błędów. Sądzę, że niejednemu zdarza się, iż po osiągnięciu sukcesu woda sodowa troszkę uderza do głowy, jednak nie mamy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
496
329

Na półkach: ,

Gdy pewnego zimowego dnia otrzymałam od Wydawnictwa wykaz propozycji do zrecenzowania, pamiętam, że wówczas po ujrzeniu tytułu "Dwie świątynie" pomyślałam - to zapewne literatura fantastyczna. Dlatego też ani nie skusiłam się, aby obejrzeć okładkę, ani też nie widziałam potrzeby zapoznania się z jej opisem. Jednak po kilku dniach - przeglądając recenzje na innych blogach - dostrzegłam właśnie tytuł owej książki. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam oprawę, która nijak się miała do moich pierwotnych skojarzeń o tejże powieści. Poza tym - owszem - przyciąga uwagę, ale nie przypadła mi do gustu i prawdę mówiąc, gdybym napotkała ją w jakiejkolwiek księgarni, to na pewno nie wyciągnęłabym po nią ręki, a tym samym nie miałabym ochoty przyjrzeć się jej zawartości. Mimo to, postanowiłam przeczytać recenzję powieści i doznałam kolejnego zaskoczenia, którego powodem nie była pozytywna ocena, a raczej skrywana w owej książce opowieść. Nagle zapragnęłam poznać ukrytą w niej historię, a ponadto uświadomiłam sobie po raz kolejny, że nie ocenia się książki nie tylko po okładce, ale także po tytule. Poczułam się zaintrygowana i zachęcona do jej lektury. Więc, gdy całkiem niedawno nadarzyła się takowa okazja, to postanowiłam z niej skorzystać. I to była słuszna decyzja. Zapraszam na recenzję.

Mateusz Bajas - urodzony 18.06.1990 roku w Łodzi. Z wykształcenia turysta i rekreant. Zodiakalny bliźniak, czyli człowiek dwoisty. Miłośnik wszystkiego, co skrajne, wyraźne i charakterystyczne. Poszukiwacz paradoksów i nieścisłości, co potwierdzają jego zainteresowania. Sześciokrotny maratończyk, ze sporym zacięciem do jazdy na rowerze i pływania. Fan niełatwej literatury, do której uwielbia wypić ciekawe piwo. Włóczykij, z planem obejścia globu, choć póki co bez wielkich sukcesów na polu turystyki przez duże "Te". Tata - domator, pragnący szczęścia kobiety i syna, i marzący o krainie wiecznie posprzątanego mieszkania. Równie mocno co spacery po klimatycznej Łodzi, uwielbia trzaskający w ognisku ogień, gdzieś w głuszy Beskidu Niskiego. A to wszystko spina niezmienna miłość do hip-hopowego werbla. (źródło: okładka książki "Dwie świątynie")

Marcin Pieniążek jest jednym z gości pięciogwiazdkowego hotelu. Właśnie szykuje się na niezwykle ważne spotkanie służbowe, z potencjalnym udziałowcem. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, nawiąże on bowiem cenną współpracę, co pozwoli mu rozwinąć od dawna planowaną inwestycję, a tym samym odnieść sukces i zarobić mnóstwo pieniędzy. Czuje, że mu się uda, tym bardziej, że potrafi przewidzieć zachowania i poszczególne kroki postępowania rozmówców. Ponadto jest perfekcyjnie przygotowany pod względem merytorycznym, a także pewny siebie. Ma świadomość, że musi doskonale odegrać kolejną rolę w swoim życiu... Nie wie tylko, że zostanie poddany testowi...
Tymczasem Piotr przechadza się łódzkimi uliczkami, słuchając muzyki, poddając się niesamowitym rytmom hip-hopu i kontemplacji na temat obecnego życia, jak i najbliższej przyszłości. Pragnie zrealizować jedno ze swych pragnień. Marzy bowiem o wyjściu na scenę, rapowaniu, wydobywaniu z siebie kolejnych wersów, stworzeniu własnej płyty będącej odzwierciedleniem jego emocji i myśli. Marzy o sukcesie oraz stabilizacji finansowej, dzięki której mógłby wreszcie rozpocząć życie na własny rachunek, a przy okazji pomóc najbliższym... Marzenia się spełniają...
Pewnego dnia drogi obu mężczyzn się przecinają. Panowie wpadają na siebie przed budynkiem luksusowego hotelu. Od tego momentu ich życie ulegnie diametralnej zmianie... Przypadkowe zderzenie będzie punktem zwrotnym w ich życiu... Dla każdego z nich będzie początkiem walki przede wszystkim o siebie...

Nie ukrywam, że kompletnie nie spodziewałam się tego, iż książka "Dwie świątynie" wywrze na mnie tak ogromne wrażenie. Już zaledwie po kilku stronach byłam przekonana, że to moje pierwsze spotkanie z piórem autora będzie nie tylko niezwykle udane, ale również niezapomniane. Dawkowałam sobie lekturę owej powieści. Za każdym razem przenosiłam się w inny świat, zatracałam się w nim do tego stopnia, że nie chciałam go opuszczać. Do tej pory nie potrafię zdefiniować dokładnie tego, co czułam i czuję nadal. Powieść ta ma w sobie to "coś", co sprawia, że człowiek odpływa, całkowicie odrywa się od rzeczywistości, a nawet o niej zapomina. Nieustannie w trakcie jej lektury łapałam się na tym, że nie chciałam, aby ta historia się skończyła. Wiedziałam, że będę tęsknić za niepowtarzalnym i wyjątkowym klimatem stworzonym przez autora. W każdym słowie, wyrażeniu, zdaniu czułam jego pasję i miłość do muzyki oraz do miasta kontrastów - Łodzi. To mi się udzieliło. Słyszałam bity i dopasowane do nich rymy roznoszące się w całym klubie, poruszałam się w ich takt, przepadłam. Uświadomiłam sobie wtedy, że dawno nie słuchałam hip-hopu, mimo iż jeszcze parę lat temu uwielbiałam owy gatunek muzyczny. Ponadto miałam wrażenie, jakbym rzeczywiście przechadzała się urokliwymi i klimatycznymi uliczkami w Łodzi, będącymi kumulacją wszelakich zapachów: starych kamienic, spalin, jedzenia i alkoholu. Jakbym codziennie podążała tą trasą, którą pokonywał jeden z głównych bohaterów. A dodatkowo niejednokrotnie byłam świadkiem rozmów biznesowych, prowadzonych negocjacji i warunków współpracy. I co najważniejsze, nie nudziłam się. Uważam, że to było ciekawe doświadczenie. Uczestniczyłam zatem w podróży pełnej przeszywających ciało dźwięków, ludzi wyróżniających się pasją i ambicją, ale także zmagających się z przeciwnościami losu, biznesowych intryg i gier, decyzji zmieniających życie, sukcesów i porażek oraz ciekawych, refleksyjnych i wpływających na zmianę podejścia do wielu kwestii opowieści zwykłych osób - głównie mężczyzn, którzy ponoszą konsekwencje własnych wyborów.

"Dwie świątynie" to opowieść, która wzbudziła we mnie mnóstwo emocji, niektórych nie potrafię sprecyzować. Jedno jest pewne, że po skończeniu lektury owej książki, popadłam w głęboką zadumę. Siedziałam kilkanaście minut w tej samej pozycji, nie mogłam się ruszyć, nie chciałam odkładać powieści na półkę. Ba! Ja nie mogłam się pogodzić z tym, że to koniec. Nie umiałam powrócić do rzeczywistości, krzątałam się po domu bez celu, nie potrafiłam się na czymkolwiek skupić, zebrać sensownych myśli. Nie wiem, czy jasno się wyrażam, ale inaczej nie potrafię. Są bowiem takie książki, do końca których nie chcemy dotrzeć, bo jeśli przewrócimy ostatnią kartkę, wówczas będziemy musieli się z nią rozstać. I wtedy pozostaje jedynie smutek, tęsknota, a czasem pustka...

Głównymi bohaterami powieści jest dwóch mężczyzn. Różnią się pochodzeniem, wykształceniem, statusem materialnym i społecznym oraz poglądami. Ale też wiele ich łączy, obaj są ambitni, pełni pasji, spragnieni sukcesu, zdobycia szczytu, sławy, pieniędzy. Obaj mają marzenia, które pragną zrealizować i urzeczywistnić. Piotrek to skromny i odpowiedzialny chłopak, mieszka z rodzicami, młodszym bratem i babcią. Rodzina jest dla niego bardzo ważna, łączy go niezwykle silna więź z matką. Swego czasu musiał porzucić szkołę, aby znaleźć zatrudnienie i pomóc najbliższym w trudnej sytuacji finansowej. Kiedy jednak mama podjęła pracę, Piotrek postanowił oddać się swojej pasji jaką od zawsze był hip-hop. To właśnie z muzyką wiązał swoją przyszłość. Od początku obdarzyłam go sympatią, za szczerość, minimalizm, chęć pomocy, za bycie sobą oraz miłość do muzyki. Gdy popełniał błędy - trzymałam za niego kciuki i mu kibicowałam. Natomiast Marcin to mężczyzna wywodzący się z dobrego domu, wykształcony, bogaty. To perfekcjonista, człowiek charakteryzujący się wysokim mniemaniem o sobie, niekiedy wulgarny, nie radzący sobie ze swoimi emocjami, nieprzyjmujący do wiadomości porażek, gardzący ludźmi, nieszanujący kobiet, które traktuje przedmiotowo, pozbawiony pozytywnych uczuć i skrupułów oraz wieczny egoista. Uważał bowiem, że za pieniądze można wszystko kupić, zainteresowanie i przychylność innych ludzi, a nawet przyjaźń lub miłość kobiety. Nie liczył się z uczuciami innych, nie dostrzegał ich. Dla niego najważniejsza była ilość cyfr na koncie bankowym. Dopiero z czasem się przekonał, że pieniądze to nie wszytko. Nie są one bowiem wyznacznikiem szczęścia. Zarówno Piotr, jak i Marcin zostaną poddani wielu próbom, napotkają na swej drodze wiele przeszkód, zaznają też chwil szczęścia, w ich życiu pojawią się również kobiety, poznają mnóstwo interesujących osób. Jednak przede wszystkim każdy z nich zmierzy się z samym sobą, zasmakuje sukcesu oraz porażki, a także dosięgnie dna. Pytanie tylko, czy i który z nich się podniesie?

Fabuła książki jest oryginalna, niesamowicie wciągająca, a co najważniejsze nieprzewidywalna. Z ciekawością, zainteresowaniem i wnikliwością śledziłam losy bohaterów. Każda kolejno przewracana kartka była dla mnie jedną wielką niewiadomą. To sprawiło, że z przyjemnością chłonęłam tę historię. Ponadto powieść napisana jest lekkim, przejrzystym i sympatycznym stylem. Wyraźnie czułam też zaangażowanie Mateusza Bajasa w napisanie tejże książki. Przepełniona jest ona mnóstwem pięknych, wartościowych cytatów, trafnych spostrzeżeń, niepowtarzalnych uczuć oraz cennych myśli, które pozwalają się na chwilę zatrzymać, zastanowić się na ich głębią i sensem, a także spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy.

Podsumowując, "Dwie świątynie" to bez wątpienia udany debiut literacki. Prawdę mówiąc, najlepszy spośród wszystkich dotychczas przeze mnie poznanych. Wyróżnia się między innymi intrygującą, a nawet uzależniającą fabułą, będącą połączeniem fascynacji hip-hopem, miłości do pełnej rozbieżności i tajemnic Łodzi oraz skomplikowanego świata biznesu, a poza tym naprzemienną trzecioosobową narracją z perspektywy głównych bohaterów, doskonałą kreacją postaci i przyjemnym stylem pisania. To szczera, prawdziwa, poruszająca, emocjonalna i refleksyjna opowieść o pasji, dokonywaniu wyborów ważących na dalszym życiu, dążeniu do upragnionego celu, osiąganiu sukcesów, poznawaniu gorzkiego smaku porażek, zaspokajaniu ambicji, rezygnacji z własnych planów na rzecz dorównania oczekiwaniom innych, zacieraniu się granicy między samospełnieniem a autodestrukcją, a także o trudnej walce o siebie, a jednocześnie swoje życie. To historia z niejednym cennym przesłaniem. Na długo zapada w pamięć. Zapewne nie raz do niej powrócę. Warto sięgnąć po ową opowieść. Warto odbyć tę trudną, ale jakże frapującą i ważną podróż. Gorąco polecam.

Gdy pewnego zimowego dnia otrzymałam od Wydawnictwa wykaz propozycji do zrecenzowania, pamiętam, że wówczas po ujrzeniu tytułu "Dwie świątynie" pomyślałam - to zapewne literatura fantastyczna. Dlatego też ani nie skusiłam się, aby obejrzeć okładkę, ani też nie widziałam potrzeby zapoznania się z jej opisem. Jednak po kilku dniach - przeglądając recenzje na innych blogach -...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1504
1200

Na półkach: , , , ,

Od jakiegoś czasu chodziła mi po głowie myśl, by zapoznać się z książką Mateusza Bajasa, więc gdy nadarzyła się ku temu okazja, postanowiłam z niej skorzystać. Z racji tego, że jestem wzrokowcem i dużą wagę przywiązuje do okładek – Dwie świątynie zdecydowanie wpadają w oko, dzięki wyróżniającej się grafice witającej każdego potencjalnego czytelnika, który zechce zerknąć na ten tytuł.

Główni bohaterowie powieści Mateusza Bajasa to dwaj mężczyźni, który tak naprawdę nie łączy nic. Nic poza chęcią osiągnięcia sukcesu.
Piotr – mocno doświadczony przez życie młody mężczyzna z biednego domu, którego pasją jest hip-hop. Jego marzenie – wybicie się na rynku muzyczny, zdobycie sławy i pieniędzy ma szansę się zrealizować… Pytanie, czy będzie umiał wykorzystać swoją szansę?
Marcin – wykształcony i ambitny przedsiębiorca, który łaknie sukcesu, pieniędzy i władzy. Jednak jego zatracenie w realizacji tych kroków sprawia, że to, co łatwo przyszło, szybko odeszło… Jak poradzi sobie z zaistniałą sytuacją?

Sukces definicji ma wiele. Dla każdego będzie oznaczał coś zgoła innego, choć część ich będzie się pokrywać. Różnica polegać będzie zawsze na drogach do niego i sposobu, w jaki zostanie spożytkowany… Czy dana jednostka będzie umiała sobie z nim poradzić i go „okiełznać”, czy spadnie… na samo dno… podnosząc się bądź tkwiąc w nim już na zawsze?

Mateusz Bajas na przykładzie wykreowanych przez siebie bohaterów ukazał prawdopodobne scenariusze życia człowieka dążącego do sukcesu… Krok po kroku. Ukazał oblicza tej drogi, jak i samego „szczytu”, a także tego, co dzieje się z człowiekiem, gdy zachłyśnie się nim i straci zdrowy rozsądek.
Historia zarówno Marcina, jak i Piotra pokazują, jakie znaczenie i wagę w życiu mają decyzje… Decyzje i ich konsekwencje… Bo przecież każdy jest kowalem swojego losu i tylko od niego zależy, jakim on też będzie.

Całości dopełnia współczesny obraz Łodzi tak pełnej kontrastów, gdzie bogactwo miesza się z biedą i odwrotnie. Obraz idealnie oddający klimat powieści i nadający jej niewątpliwie głębi i charakteru.

Podsumowując: Debiutancka powieść Mateusza Bajasa Dwie świątynie to przyjemna i szybka lektura, która zapewne wielu przypadnie do gustu. Autor porusza w książce bardzo ciekawy i trudny temat, jakim jest sam sukces, jak i dążenie do niego, które okazuje się drogą bardzo wyboistą… czasem kończącą się murem nie do przebicia, ale czy faktycznie tak jest, dowiecie się, sięgając po tę powieść.
Dodam jeszcze, że przez całą rozciągłość czasu poświęconego książce (bardzo przyjemnie spędzonego),w głowie „obijała” mi się myśl, że jest to bardzo „męska” książka… choć i kobiety nie powinny narzekać ;)

Od jakiegoś czasu chodziła mi po głowie myśl, by zapoznać się z książką Mateusza Bajasa, więc gdy nadarzyła się ku temu okazja, postanowiłam z niej skorzystać. Z racji tego, że jestem wzrokowcem i dużą wagę przywiązuje do okładek – Dwie świątynie zdecydowanie wpadają w oko, dzięki wyróżniającej się grafice witającej każdego potencjalnego czytelnika, który zechce zerknąć na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
450
346

Na półkach: ,

Niezbyt często mam okazję czytać książki obyczajowe, ale lubię w nich to, że nierzadko ukazują te fragmenty życia codziennego, z którymi zazwyczaj nie mam do czynienia. Tak właśnie jest w przypadku książki polskiego autora, którą polecono mi przeczytać jako przykład dobrego debiutu. Chodzi o powieść "Dwie świątynie", którą napisał Mateusz Bajas - autor młodego pokolenia, bloger, pisarz, podróżnik-krajoznawca.

"Dwie świątynie" to oryginalna opowieść zbudowana na zasadzie kontrastu, stawiająca naprzeciw siebie dwóch, jakże różnych bohaterów. Przypadek sprawił, że ich drogi na chwilę zostały przecięte, by za chwilę zmierzyć ich ze zmianami mającymi wpływ na ich dalszą egzystencję. Pewnego marcowego wieczoru dwóch młodych mężczyzn spotkało się na łódzkim chodniku w pobliżu luksusowego hotelu. Właściwie zderzyli się, co zapoczątkowało opowieść o życiu ludzi z dwóch różnych światów. Marcin i Piotr. Bogaty, bezkompromisowy biznesmen i źle sytuowany pasjonat hip-hopu, chwilowo bez żadnych perspektyw na sukces.
Przypadkowe spotkanie stało się momentem zwrotnym w życiu bohaterów. Ich losy możemy śledzić na zmianę. Autor przedstawia nam ich drogę do szczęścia, miraż powodzenia budowany krok po kroku, pogoń za dużymi pieniędzmi, sławą, karierą otwierającą wszystkie drzwi.
Marcin walczy o kontrakt wart wiele milionów złotych. W tym czasie zostaje wystawiony na ciężką próbę, poddany testowi. W świecie wielkich korporacji Marcin jest niczym człowiek-cyborg. Obdarzony nienaganną aparycją, narcystyczny, cyniczny i chorobliwie ambitny uważa się za kogoś wyjątkowego. Zaślepiony pogardą wobec innych, czy zdoła zrozumieć, co tak naprawdę jest ważne w życiu?
Z kolei Piotrek, mieszkaniec jednej z łódzkich famuł, dostaje od losu niebagatelną szansę. Może zmierzyć się z tuzami sceny hip-hopowej. Nieznany nikomu raper szybko winduje się na szczyt freestyle'u.

Poczynania dwóch tak różnych postaci prowadzą ich do życiowej krawędzi. W efekcie obaj mężczyźni muszą poradzić sobie z upadkiem: finansowym i moralnym.

"Dwie świątynie" to, przede wszystkim, powieść o samotności, ludzkich żądzach, upadku z piedestału, na którym sami się stawiamy. Historie przedstawione przez autora wywołują wiele emocji. Przerażają, smucą, złoszczą. Jednocześnie pokazują, że można znaleźć wyjście z najczarniejszej sytuacji. Trzeba tylko chcieć. A może korzystać też z pomocy innych. Chociaż nie zawsze zauważamy wyciągniętą ku nam pomocną dłoń.

Kreacje głównych bohaterów są skrojone na miarę współczesności. To dobitnie przedstawieni młodzi ludzie, umiejscowieni w autentycznym środowisku. Autor świetnie kontrastuje świat wielkiego biznesu ze sceną polskiego hip-hopu. Dla mnie oba te światy były obce. Dzięki "Dwóm świątyniom" miałam możliwość zajrzeć za kulisy obu rzeczywistości. I obie skłoniły mnie do przemyśleń. Mateusz Bajas zaskoczył mnie mocną i bezpardonową prozą, dojrzałym spojrzeniem na życie i ludzi wokół nas. Poza tym jest kolejnym autorem, który postanowił umieścić swoją fabułę w Łodzi, mieście kontrastów, pięknym i smutnym zarazem.

Jak czytało mi się "Dwie świątynie"? Na początku zainteresowało mnie zetknięcie ze sobą dwóch różnych literackich bohaterów. Z ciekawością śledziłam ich koleje losu. Na zmianę walczyli o moją sympatię. Ostatecznie utkwili w mojej pamięci, sekundowałam im w dążeniu do szczęścia, wybaczałam porażki i małe lub większe podłości. Opisy finansowych poczynań Marcina, kolejne bangerowe bity Piotrka otwierały przede mną drzwi do światów, których nie znałam. Czasem przedzierałam się przez fragmenty wypełnione slangiem typowym dla raperów, czasem zaś wczytywałam się w kwestie prawne, inwestycyjne i gry na giełdzie. W obu przypadkach autor przybliżył mi tematykę, która nie pozostaje w sferze moich głównych zainteresowań. I za to mogę mu podziękować.

"Dwie świątynie" to na wskroś współczesna powieść obyczajowa, która stara się odpowiedzieć na odwieczne pytanie: co tak naprawdę jest ważne w życiu?
Jeśli chcecie skonfrontować swoją odpowiedź na to pytanie z wizją przedstawioną przez autora powieści, przenieście się na chwilę do Łodzi. Poznajcie Marcina, Piotrka, Mińskiego, Ankę i wielu innych bohaterów towarzyszących opowieści o dwóch drogach do szczęścia. Jak to w życiu bywa, nie zawsze usłanych różami.

Niezbyt często mam okazję czytać książki obyczajowe, ale lubię w nich to, że nierzadko ukazują te fragmenty życia codziennego, z którymi zazwyczaj nie mam do czynienia. Tak właśnie jest w przypadku książki polskiego autora, którą polecono mi przeczytać jako przykład dobrego debiutu. Chodzi o powieść "Dwie świątynie", którą napisał Mateusz Bajas - autor młodego pokolenia,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
5687
730

Na półkach: , ,

//Opinia do przeczytania również na: http://kaginbooks.blogspot.com/2017/02/64-dwie-swiatynie-mateusz-bajas.html#

Jest ich dwóch.

On Pierwszy - biznesmen, bogacz, człowiek sukcesu, dla którego pieniądze nie grają roli a luksusowe hotele są codziennością. On Drugi - dzieciak ze slumsów, dla którego hip-hop jest całym światem, a dwadzieścia złotych musi oglądać ze wszystkich stron, nim je wyda. A na ich drodze - wypadek, zderzenie, spotkanie. Zwał jak zwał. Dość, że w pewien dziwny sposób los przecina obu drogi...
Marcin to mężczyzna urodzony, wydawać się mogło, pod szczęśliwą gwiazdą. Jest młody, świetnie wykształcony. Ma ambicje stać się potężnym przedsiębiorcą i wydaje się, że absolutnie nic nie stoi na drodze do jego sukcesu. To ceniony prawnik z "dobrego domu", gdzie rodzice nie tylko wspierali go w każdym jego wyborze, ale i dawali możliwość edukacji i wyboru kariery. Tam pieniądze, wydawać się może, kompletnie nie grają żadnej roli. Podejmuje więc wyzwanie, postanawia samemu zmierzyć się z pewnym ważnym udziałowcem - i wydaje się, że niczym ten czołg, przejdzie przez każdą przeszkodę. W końcu jest inteligentny, skupiony i świetnie prowadzi rozmowę - wydaje się być więc doskonałym partnerem zawodowym, przewidującym niemal każdą ewentualność. Los jednak z tego super-czołgu postanawia sobie wyraźnie zakpić. Test, jakiemu zostaje poddany, ma pokazać, jak się zachowa w pewnej sytuacji. Czy uda mu się wygrać? Czy zdobędzie wart olbrzymie pieniądze kontrakt? A co z rodzicami i dopiero rodzącym się związkiem z niedawno poznaną kobietą? Czy to będą wartości, które pomogą mu czy przeszkodzą...?

Po drugiej stronie barykady mamy Piotra, młodego chłopaka, żyjącego w łódzkich slumsach, niemal w samym centrum miasta. Wspólna toaleta na piętrze, odrapane ściany, brak pieniędzy - oto jego codzienność. Sytuacja pogorszyła się, gdy ojciec Piotrka stracił pracę. Chłopak, mimo wszystko, stara się pomagać rodzinie, łapie się dodatkowych prac, by choć nieco odciążyć domowy budżet. Ale tak po prawdzie to jego największą pasją jest hip-hop. Wraz z kumplami wykorzystuje każdą okazję, by ćwiczyć i szlifować swój talent. Szybko jednak się przekona, że to, co dla niego jest pasją, dla jego kolegów jest tylko zabawą, hobby, które nie napełni ich żołądków i kieszeni. Ale i tu los postanawia zainterweniować. Podczas gdy kumple Piotrka zajmują się swymi sprawami, ten zauważa plakat informujący o bitwie hip-hopowej we Freestyle. Młody, nikomu nieznany ale ambitny artysta postanawia zmierzyć się z wyzwaniem, sprawdzić swe siły, wierząc, że oto los daje mu szansę, jakiej nie miał. Czy ewentualny sukces nie zamiesza mu w głowie? Jak zareagują jego najbliżsi na podobne działania? A ewentualna porażka? Czy Piotr ma świadomość tego, jak może to na niego wpłynąć?

Trzecim, ale chyba najmniej docenianym bohaterem powieści jest sama Łódź. Swego czasu zdołałam ją poznać - ładne, ale pełne kontrastów miasto. Z jednej strony nowoczesne, z drugiej przerażające slumsami w samym centrum - do dziś nie zapomnę tego widoku: słynna Piotrkowska, odnowiona, elegancka... ale wystarczyło zajrzeć w jedną z bocznych uliczek, by zobaczyć odrapane, zniszczone elewacje, graffiti - powszechny smród, brud i - nie ma co ukrywać, ubóstwo. Miasto kontrastów - ale dzięki sposobowi opisu w książce, Łódź jawi się jako miejsce nader interesujące i godne uwagi. Dlatego? Tu radzę sięgnąć po książkę...

"Dwie świątynie" to nader interesujący debiut młodego autora, Mateusza Bajasa. Z dużą wnikliwością opisuje dwa światy, absolutne kontrasty dla siebie, pokazując, że nie jest istotne, skąd pochodzimy, lub czym się zajmujemy. Sukces i porażka potrafią po obu stronach barykady doprowadzić do równie skrajnych emocji. Owszem, to tylko kwestia naszego podejścia, naszych wyborów i tego, czy zauważymy dane od losu nam sygnały - jednak później możemy albo wdrapać się na sam szczyt... albo upaść boleśnie na samo dno. Tylko od nas samych zależy, jak sobie z danym wyborem poradzimy. Istotnym jest również słuchanie bliskich: rodziny, przyjaciół - oni również mogą nam pomagać, jeśli tylko sobie na to pozwolimy.

Nie ukrywam, że takie podejście do tematu całkiem mnie zaskoczyło, ale to było całkiem sympatyczne zaskoczenie. Choć idea hip-hopowej muzyki jest mi absolutnie... obca ;)

A postacie? Powiem szczerze, że chyba lepiej wyszła kreacja Piotra niż Marcina. Młody hip-hopowiec ewidentnie bliższy był sercu autora, stał się lepiej rozbudowany, bardziej realny. Młody przedsiębiorca był przeciwwagą, ale czegoś w nim mi brakowało, jakiejś "ludzkiej" nuty. Był taki trochę płaski, trochę sztampowy i - mi osobiście - wydawał się być wręcz egoistycznie zapatrzony w siebie. Postacie tła zaś były dość różne, ale żadnej jakoś nie zapamiętałam. Faktycznie "wypełniały sobą tło", nie wnosząc specjalnie nic. Niestety, ale tu było już kiepsko.

Ale przyznać muszę, że całkiem zaintrygowała mnie okładka. Może i "twarz biznesmena" z nałożoną na to maską przedstawiającą rozświetlone biurowce nie jest jakoś specjalnie porażająca, ale idea odbijania się dwóch skrajnie różnych wydarzeń w okularach - no, tu już robi się całkiem ciekawie. A że ciekawe okładki zwykle moją uwagę przyciągają, tak - nie ukrywam - tu właśnie ona zwróciła moją uwagę i sprawiła, że pozycję przeczytałam. Naprawdę mile się zaskoczyłam. To obiecujący debiut, który przedstawia sobą całkiem sporo. Po odłożeniu książki na półkę można spokojnie zastanowić się nad tym, co i jak, gdzie i kiedy. Jak nasze decyzje wpłyną na nasze życie, jak sobie poradzimy z różnymi sytuacjami, i czy będziemy w stanie zaufać naszym bliskim.

Polecam.


Za możliwość recenzji tej książki. dziękuję wydawnictwu Novae Res.

//Opinia do przeczytania również na: http://kaginbooks.blogspot.com/2017/02/64-dwie-swiatynie-mateusz-bajas.html#

Jest ich dwóch.

On Pierwszy - biznesmen, bogacz, człowiek sukcesu, dla którego pieniądze nie grają roli a luksusowe hotele są codziennością. On Drugi - dzieciak ze slumsów, dla którego hip-hop jest całym światem, a dwadzieścia złotych musi oglądać ze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1654
1654

Na półkach: , ,

Długo nie mogłam zdecydować się czy sięgnąć po tę książkę. To kolejny już debiut, jaki ostatnimi czasy miałam okazję poznać. Cieszę się, że mogłam tę książkę przeczytać, była dla mnie sporym zaskoczeniem. Tym bardziej, gdy dowiedziałam się, że inspiracją do napisania niniejszej książki była dla Mateusza Bajasa krótka praca w recepcji hotelowej. Z jednej strony ulicy mamy luksusowy hotel, a po drugiej mieszkania bez toalet. Zderzenia tak odległych światów musiało dać upust w postaci tej książki. To daje tej powieści wiarygodności, łatwiej jest nam to wszystko, co opisuje autor sobie wyobrazić.

W "Dwóch świątyniach" mamy dwóch młodych, nieznających się mężczyzn. Ich drogi w pewnym momencie przecinają się. I to w dosłowny sposób - zderzają się przed wejściem do hotelu. To wydarzenie staje się przyczynkiem do zmian w życiu obu bohaterów. To co ich łączy, to jeden cel - sukces. Ale czy obaj go odniosą? A co w przypadku ewentualnej porażki?

Poznajemy Marcina - wykształconego, skupionego na karierze, ambitnego przedsiębiorcę. Wywodzi się z tzw. "dobrego domu", gdzie miał wszystko. Pewnego dnia podejmuje decyzję o prywatnej inwestycji. Ma ważną rozmowę z udziałowcem. Zostaje poddany testowi, który ma sprawdzić to jak się zachowa. Czy uda mu się zgarnąć milionowy kontrakt? W jego życiu oczywiście pojawi się kobieta. Jaką rolę odegra Julia?

"Trzeba wyjątkowo mocnego, a jednocześnie chłodnego intelektu, żeby móc pozwolić sobie na planowanie tak nieprzewidywalnych sytuacji, jakimi są relacje międzyludzkie. Tylko rozległa wiedza, ogromne doświadczenie i niezachwiana pewność siebie gwarantowały tu powodzenie."

Drugim mężczyzną jest rozważny Piotr, który mimo młodego wieku został już doświadczony przez los. Gdy jedno z jego rodziców traci pracę, on bierze na swoje barki pomoc rodzicom. Podejmuje się różnego rodzaju prac dorywczych, jednakże te prace nie dają mu satysfakcji. Jego pasją jest hip-hop. Pragnie zaistnieć w tym świecie. Pewnego dnia natrafia na afisz informujący o konkursie. Postanawia wziąć w nim udział. Czy spełni się jego największe muzyczne marzenie? W jego życiu również pojawi się kobieta. Czy zawalczy o nią tak samo jak o muzykę?

Bohaterowie zostali dobrze wykreowani. Są wyraziści, barwni, można zarówno ich polubić, ale i czuć niechęć w stosunku do ich postępowania. poza tym bardzo podobała mi się przedstawiona silna emocjonalna więź Piotra z matką.

Autor przestawiając te dwie historie, pokazuje jak trudne życiowe wybory, jakich dokonujemy wpływają na nasze życie i jak musimy sobie z nimi radzić, z wszelkimi ich konsekwencjami. Bo tu zarówno sukces, jak i porażka mogą nieść wiele emocji pozytywnych, jak i negatywnych, wręcz tragicznych. Możemy wznieść się na szczyt, ale i pójść na samo dno. Tylko od nas samych zależy czy i jak sobie poradzimy w obliczu pojawienia się wyzwania. Poza tym autor podkreśla jak ważna jest pomoc i wsparcie rodziny oraz przyjaciół. To oni często stojąc z boku, przyglądając się nam, widzą więcej. Widzą to, czego często my nie widzimy albo nie chcemy dostrzec. Czasem warto posłuchać dobrych rad.

Książka wzbudziła we mnie skrajne emocje. Ale co ciekawe jest jednocześnie lekka, czyta się w ekspresowym tempie, a akcja mknie bardzo szybko.

To, co zasługuje na uwagę to przedstawione współczesne, pełne kontrastów - miasto Łódź. Autor zadbał, aby wydobyć z niego wszystko to, co najciekawsze.

Debiut bardzo udany, traktujący o trudnych, współczesnych problemach. Dwa odmienne życiorysy, dwa różne spojrzenia na świat. Powieść daje do myślenia. Zmusza do zastanowienia się nad naszymi wyborami. Pokazuje jak łatwo zagubić się w skomercjalizowanym świecie. Ale i wskazuje, że zawsze można żyć inaczej, że można wybrać inną drogę.

Długo nie mogłam zdecydować się czy sięgnąć po tę książkę. To kolejny już debiut, jaki ostatnimi czasy miałam okazję poznać. Cieszę się, że mogłam tę książkę przeczytać, była dla mnie sporym zaskoczeniem. Tym bardziej, gdy dowiedziałam się, że inspiracją do napisania niniejszej książki była dla Mateusza Bajasa krótka praca w recepcji hotelowej. Z jednej strony ulicy mamy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Dwie świątynie ...dwa światy.
Diametralnie różne charaktery głównych bohaterów sprawiają ,że książka już od pierwszych chwil zaciekawia.
Przypadkowe spotkanie i nieprzewidywalne koleje losu.
Intrygi,pasje,uczucia,które opisuje autor pozwalają by czytający wyciągnął wnioski i zastanowił się nad własnym życiem.
Czym naprawdę powinniśmy kierować się podejmując ważne dla nas decyzje.
Polecam gorąco.Książka dla każdego.
Poruszy,zaskoczy,rozbawi i nauczy...
Czekam z niecierpliwością na kolejną równie intrygującą opowieść.

Dwie świątynie ...dwa światy.
Diametralnie różne charaktery głównych bohaterów sprawiają ,że książka już od pierwszych chwil zaciekawia.
Przypadkowe spotkanie i nieprzewidywalne koleje losu.
Intrygi,pasje,uczucia,które opisuje autor pozwalają by czytający wyciągnął wnioski i zastanowił się nad własnym życiem.
Czym naprawdę powinniśmy kierować się podejmując ważne dla nas...

więcej Pokaż mimo to

avatar
160
19

Na półkach:

książka ukazująca dwa życia. Realizację marzeń oraz dążenie do celu za wszelką cenę. Co jest lepsze ?

książka ukazująca dwa życia. Realizację marzeń oraz dążenie do celu za wszelką cenę. Co jest lepsze ?

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    32
  • Przeczytane
    30
  • Posiadam
    9
  • Beletrystyka: Ogólnie
    1
  • Wymienię
    1
  • Moje
    1
  • Proza
    1
  • Książki 2019
    1
  • 2017 rok
    1
  • Teraz czytam
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dwie świątynie


Podobne książki

Przeczytaj także