Był sobie pies

Okładka książki Był sobie pies W. Bruce Cameron
Logo Lubimyczytac Patronat
Logo Lubimyczytac Patronat
Okładka książki Był sobie pies
W. Bruce Cameron Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece Cykl: Był sobie pies (tom 1) Ekranizacje: Był sobie pies (2017) Seria: Był sobie pies powieść przygodowa
392 str. 6 godz. 32 min.
Kategoria:
powieść przygodowa
Cykl:
Był sobie pies (tom 1)
Seria:
Był sobie pies
Tytuł oryginału:
A Dog's Purpose: A Novel for Humans
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Kobiece
Data wydania:
2017-02-15
Data 1. wyd. pol.:
2012-01-01
Data 1. wydania:
2012-07-05
Liczba stron:
392
Czas czytania
6 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365506986
Tłumacz:
Edyta Świerczyńska
Ekranizacje:
Był sobie pies (2017)
Tagi:
pies ekranizacja przygodowe miłość optymizm pogoda ducha powieść obyczajowa przygoda przyjaźń

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Pies i jego chłopiec



841 1 313

Oceny

Średnia ocen
8,1 / 10
3858 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
90
34

Na półkach:

Odkąd pamiętam kochałam zwierzęta i zawsze pałałam gorącą miłością do książek w których są one głównymi bohaterami. Już raz o tym pisałam, w przypadku recenzji "Paxa" autorstwa Sary Pennypacker, którą możecie przeczytać tutaj, także serdecznie was do niej zapraszam. Pamiętam, że byłam tą książką zachwycona, jednak pół roku później trafiłam na pozycję, którą pokochałam jeszcze mocniej, goręcej. Książkę, którą przeczytałam w jeden dzień nie potrafiąc się powstrzymać. To było dla mnie niespotykane, dawno mi się to nie zdarzyło. Słowa były jak ziarenka piasku w klepsydrze. Ale w przeciwieństwie do klepsydry upływały, przepływały szybko przed moimi oczami mimo, że nie chciałam tak szybko jej kończyć. Płynęły jak woda w rzece, nieustannie i nieubłaganie. Nic nie mogłam na to poradzić.

Już samo spojrzenie na okładkę przyprawiło mnie prawie o palpitacje serca, jakby chciało mi powiedzieć, że wielkim krokami zbliża się do mnie miłość. Będąca jedynie na wyciągnięcie ręki. Serce mówiło mi, że pochlebne recenzje tej książki, które co chwila widywałam na blogach, nie są kłamstwem a najszczerszą prawdą. Uwierzcie mi, uwielbiam słodzić książkom, uwielbiam wyrażać swoje zadowolenie i spełnienie po zakończeniu lektury danej książki. Jednak w tym przypadku słowa nie są w stanie opisać tego jak się czułam, gdy ją skończyłam. Albo po prostu starzeję się i zapominam słów. Co jest bardzo możliwe. Gdy zobaczyłam to cudeńko na półce w szkolnej bibliotece, to praktycznie się na nią rzuciłam jakbym zobaczyła tam bon na 5 tysięcy złotych do empiku. Złapałam ją w dłonie i prawie się popłakałam. I mówię tutaj całkowicie poważnie.

Wiem, że za bardzo się uzewnętrzniam, ale chcę po prostu być szczera. Przytuliłam książkę do siebie i z głupim uśmieszkiem wypożyczyłam. Pani bibliotekarka widząc moje zadowolenie, sama aż się uśmiechnęła i stwierdziła, że to najpiękniejsza książka w bibliotece, na co ochoczo skinęłam głową. Bo to prawda. Książka jest przepiękna. Ledwo powstrzymywałam się przed rozpoczęciem czytania w tej sekundzie. Jak tylko dotarłam na przystanek autobusowy, to zagłębiłam się w lekturze. Miałam ogromne oczekiwania. I wiecie co? Ta książka je przewyższyła.

Zaczytałam się tak bardzo, że prawie przegapiłam autobus. Nie zwracałam kompletnie uwagi na krzywe spojrzenia ludzi, gdy przez prawie godzinę czytałam w miejscu publicznym książkę. I tutaj pragnę dodać, że nie potrafię zrozumieć krzywych spojrzeń ludzi, gdy widzą kogoś z książką, która jest czymś innym niż podręcznikiem szkolnym. Nie raz się z tym spotkałam i po prostu byłam zdumiona. Dlaczego społeczeństwo reaguje w ten sposób? Chyba napiszę o tym osobny post, co wy na to? Ale wracając do "Był sobie pies" i czytania w miejscu publicznym, to chciałam dodać, że nie przejmowałam się spojrzeniami. Po prostu zagłębiłam się w lekturę. Byłam pod tak wielkim wrażeniem, że świat zewnętrzny kompletnie mnie nie interesował. Uwielbiam to uczucie, gdy książka wciąga mnie tak mocno, że nie zauważyłabym gdyby nagle porwało mnie tornado. Uwierzcie mi od tej książki naprawdę ciężko jest się oderwać. Jeżeli już chcecie po nią sięgnąć, to przygotujcie sobie wolny wieczór i upewnijcie się, że nic wam nie będzie przeszkadzać.

"Był sobie pies" to urocza opowieść o pewnym cudownym psiaku, który z całego serca kocha swojego chłopca Ethana. Nie odstępuje go nawet na krok, a każda rozłąka, nawet ta najkrótsza, jest dla niego bólem nie do wytrzymania. Jednak każde życie kiedyś się kończy. Bailey także umiera, czuję się spełniony i szczęśliwy, jednak okazuje się, że jego przeznaczenie nie wypełniło się. Pies odradza się, za każdym razem gdy umrze. Najpierw jest Tobym, potem Bailey'em, Emily. Psiak mimo, że stara się to zrozumieć, to nie potrafi. Cierpi, tęskniąc za swoim panem i za swoim dawnym życiem. Pamięta każdy szczegół z dawnych żyć, jednak po jakimś czasie wspomnienia się zacierają. Tęskni za chłopcem, jednak jest bystrym psiakiem i rozumie, że tamten czas minął bezpowrotnie, dlatego stara się żyć mimo bólu rozrywającego jego serce. Jaki jest sens życia Bailey'a? Dlaczego nie może on po prostu odejść? Jakie jest jego przeznaczenie?

"Był sobie pies" jest książką jedyną w swoim rodzaju. Jest urocza, podnosząca na duchu, cudownie swojska. Czytanie jej jest czystą przyjemnością, mimo iż w niektórych momentach serce aż kraja się z bólu i ledwo wytrzymuje to, co dzieje się w książce. Uwierzcie mi, opis z tyłu książki, nawet w jednej setnej procenta, nie oddaje jej zawartości. Zanim zapoznałam się z tą książką, wiedziałam, że jest poruszająca i niesamowicie piękna w swojej prostocie. Wiele osób przy niej płakało, jednak nie sądziłam, że i ja uronię łzę. Nigdy nie płaczę przy książkach. I to nie tak, że jestem nieczuła, czy brak mi wrażliwości. Jest wręcz przeciwnie. Czasami płaczę z błahych powodów. Ale przy książce? Nigdy.


Smaczna ta książka!
Mogę na palcach jednej ręki policzyć książki, przy których płakałam. I wśród nich jest właśnie ta piękność, którą wam dziś recenzuję. Płakałam z żalu, z bólu, ze współczucia, ze szczęścia. Co prawda spodziewałam się, że ta powieść mnie poruszy. Jednak łez się nie spodziewałam. I dlatego byłam naprawdę zdumiona, gdy pierwsza łza spłynęła po mojej twarzy.

Uwielbiam powieści pisane z perspektywy zwierzęcia. Jest w nich coś magicznego, coś co przyciąga i nie pozwala się oderwać. Gdy je czytam, zawsze w sercu czuję pewien rodzaj tęsknoty, którą naprawdę ciężko mi zrozumieć. Zawierają one w sobie pewien rodzaj wolności, powiew wiatru w futrze, tupanie łap na leśnej ścieżce. I bezgraniczną miłość, mocną i twardą jak stal, którą nic nie może przełamać. I dokładnie to podarował mi autor "Był sobie pies". Nie mogłam się nadziwić lekkości, z jaką przyszło mu pisanie. Jego styl ma w sobie pewnego rodzaju urok, który zachwyca. A historia, którą opowiedział, niby zwyczajna, niby nie będąca wielkim odkryciem i czymś co zmieniło cały świat, ma w sobie coś takiego, co sprawia, że ja pokochałam ją z całego serca.

Naprawdę ciężko jest mi ubrać w słowa moje odczucia wobec tej książki, więc stwierdziłam, że nie będę się bezsensownie rozpisywać.

Chcę wam powiedzieć, że naprawdę warto. Jest to jedna z tych książek, która na dłużej zostaną w sercu czytelnika. Poruszająca, niepokojąca, prawdziwa. Opowieść o miłości, która przekracza nawet granice śmierci. Psy to nasi przyjaciele. Zawsze o tym wiedziałam. Jednak, gdy przeczytałam tę powieść, spojrzałam na własnego psa całkowicie inaczej. Zrozumiałam, że nawet jeśli czasami mnie irytuje, gdy skacze po mnie i drapie mi całe nogi, albo gryzie w radosnym szale, to jest to oznaka jego miłości. Zrozumiałam, że ja i moja rodzina, jesteśmy wszystkim co ma i że jesteśmy w jego maleńkim, przepełnionym dziką radością i ekscytacją, serduszku, które każdego dnia bije dla nas.

Polecam wam tę książkę z całego serca. Ona nie tylko porusza, ale zmienia myślenie na pewne tematy. Jest przepiękna i warta każdej spędzonej przy niej chwili.

więcej recenzji na blogu: ksiazkowa-dusza.blogspot.com

Odkąd pamiętam kochałam zwierzęta i zawsze pałałam gorącą miłością do książek w których są one głównymi bohaterami. Już raz o tym pisałam, w przypadku recenzji "Paxa" autorstwa Sary Pennypacker, którą możecie przeczytać tutaj, także serdecznie was do niej zapraszam. Pamiętam, że byłam tą książką zachwycona, jednak pół roku później trafiłam na pozycję, którą pokochałam...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    4 751
  • Chcę przeczytać
    3 555
  • Posiadam
    1 508
  • Ulubione
    403
  • Teraz czytam
    145
  • 2018
    98
  • 2017
    78
  • Chcę w prezencie
    70
  • 2019
    61
  • E-book
    37

Cytaty

Więcej
W. Bruce Cameron Był sobie pies Zobacz więcej
W. Bruce Cameron Był sobie pies Zobacz więcej
W. Bruce Cameron Był sobie pies Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także