rozwińzwiń

As I Lay Dying

Okładka książki As I Lay Dying William Faulkner
Okładka książki As I Lay Dying
William Faulkner Wydawnictwo: Vintage literatura piękna
248 str. 4 godz. 8 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Vintage
Data wydania:
2004-01-01
Data 1. wydania:
2004-01-01
Liczba stron:
248
Czas czytania
4 godz. 8 min.
Język:
angielski
ISBN:
9780099479314
Tagi:
literatura amerykańska XX wiek modernizm po angielsku
Inne
Średnia ocen

9,5 9,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
9,5 / 10
2 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
404
210

Na półkach:

Ciekawy tytuł, ciekawy zarys fabuły, wybitny pisarz, a czy wybitna książka?

Matka o imieniu Addie umiera. Niebawem jej dzieci wraz z mężem i z nią w trumnie wyruszają w podróż na cmentarz, aby ją pochować. Śledzimy rodzinę, która na przestrzeni absurdalnych wydarzeń gnije i rozpada się niczym ciało nieboszczki. Każdemu poświęcona jest chwila. każdy prowadzi swoją rozgrywkę.

Faulkner wykorzystał strumień świadomości, aby poprowadzić czytelnika przez opowieść. Połączenie tej techniki z językiem, którym się posługuje, nie jest najłatwiejszy, również dla czytelnika, choć nie sposób nie cenić pisarskiej wartości tekstu. Brak tutaj kwiecistych neologizmów, bardziej powinniśmy się skupić na użytych wyrazach, szyku zdania i konstrukcjach wypowiedzi.

Podzieliłbym tę książkę na trzy części. Wprowadzający początek przed wędrówką, wędrówkę i zakończenie akcji. Najpierw czułem zainteresowanie samym pomysłem, potem znużenie gęstą, lecz niejasną akcją, a na końcu dostałem intrygujące zakończenia. To taki rodzaj książki, która podczas czytania nie wydaje się wybitna, dopiero kiedy ją skończymy, trochę w nas poleży to nabiera większej wartości. Trzeb zauważyć, że genialnym posunięciem wydawnictwa jest danie przestrzeni tłumaczowi, który w posłowiu wyposaża czytelnika w kontekst tworzenia opowieści i samego przekładu.

Z pewnością zostanie we mnie ta książka, choć nie wbiła mnie w fotel, to kawał literatury, z którym polecam Wam się zapoznać.

Instagram: Mateusz o książkach

.

Ciekawy tytuł, ciekawy zarys fabuły, wybitny pisarz, a czy wybitna książka?

Matka o imieniu Addie umiera. Niebawem jej dzieci wraz z mężem i z nią w trumnie wyruszają w podróż na cmentarz, aby ją pochować. Śledzimy rodzinę, która na przestrzeni absurdalnych wydarzeń gnije i rozpada się niczym ciało nieboszczki. Każdemu poświęcona jest chwila. każdy prowadzi swoją...

więcej Pokaż mimo to

avatar
82
82

Na półkach:

Książka wirtuozerska, majstersztyk, w którym nie ma zbędnych słów. Wielkie dzieło, w którym można zatopić się na kilka wieczorów.

Nowy przekład Jacka Dehnela wzbudza kontrowersje samą zmianą tytułu, ale była ona konieczna, o czym za chwilę kilka słów napiszę.

Co tu się wyczynia? To pytanie towarzyszy czytelnikowi powieści Faulknera od pierwszego jej zdania. "Jewel i ja wracamy z pola, idąc ścieżką gęsiego". Kim jest Darl, narrator pierwszego fragmentu "Kiedy leżę, konając"? Co się dzieje w szopie, z której dochodzi dźwięk piły Casha? I dlaczego "Addie Bundren nie mogłaby sobie wymarzyć lepszego cieśli, lepszej skrzyni, coby w niej lec"? Strona po stronie, narratorzy powieści Faulknera odkrywają przed nami swój świat. Ale nigdy do końca. Zawsze bohater, czy narrator wiedzą więcej niż my. Naszym zadaniem podczas lektury jest układanie puzzli. I zagłębianie się w dziwny, mroczny świat bohaterów tej powieści.

Napisano o tej książce już tomy, ma hasło w odpowiednich encyklopediach, więc wyjaśnień akcji państwo poszukają w sieci. Skupić bym chciał się na dwóch intuicjach, które towarzyszyły mi podczas lektury.

Czytając Faulknera wydaje mi się, że jednym z tematów tej powieści jest godność i walka o nią. Amerykański pisarz nie spodobały się współczesnym coachom życia. Cierpienie tu nikogo nie uszlachetnia. Ubóstwo jest po prostu ubóstwem, a "moja matka jest rybą", jak mówi Vardaman, jeden z synów - być może najmłodszy, ale to nie jest oczywiste - Addie Bundren. Temat godności pojawia się już na samym początku "Kiedy leżę...". Oto Addie Bundren umiera i patrzy jak jej syn Cash z mozołem przygotowuje dla niej trumnę. Jednak słowo "trumna" pojawia się tu dopiero po dłuższej chwili. Gdy Addie żyje, żaden z narratorów nie odważa się go wypowiedzieć.

I to leżenie, którego niestety oszczędziła nam poprzednia tłumaczka dzieła Faulknera, Ewa Życieńska. Jacek Dehnel przywraca leżeniu i patrzeniu właściwe im znaczenie. Nie jest to przecież leżenie, które jest tylko oznaką słabości. A leżenie momentami wręcz władcze. Świat - przynajmniej przez chwilę - kręci się wokół Addie Bundren.

Faulkner: "She is propped on the pillow, with her head raised so she can see out the window..."

Życieńska: "Pod głowę jej podłożyli poduszkę, żeby mogła wyglądać przez okno..."

Dehnel: "Leży oparta na poduszce, z uniesioną głową, żeby mogła patrzeć przez okno..."

Dwie sprawy uderzają od razu. U Dehnela Addie Bundren patrzy. I to patrzenie jest kluczowe, bo wokół niego rozgrywa się dramat pierwszej części powieści. I leżenia. A nie podłożenia poduszki, nie wyglądania.

"Addie Bundren, co umiera w samotności, skrywając dumę i złamane serce. Zadowolona, że odchodzi. Leży tam, oparta wysoko na poduszkach, coby patrzeć, jak Cash buduje trumnę, mając baczenie, żeby jej nie spartaczył, bo przecież te chłopy to niczym się nie przejmują...".

Addie Bundren leży. I panuje nad sytuacją. "Szorstkim, mocnym, nienadwątlonym" głosem woła syna chwilę przed śmiercią. Scena śmierci i to, co się po niej dzieje, są rozpisane mistrzowsko. Gdy już wydaje nam się, że wszyscy są pogodzeni z odejściem kobiety, spada deszcz, a Vardaman wybiega z chaty w szaleńczym, wizyjnym pędzie. Tu Faulkner mógł sobie pozwolić na wybujały, ekspresjonistyczny język i widać, że jest to pisanie dopracowane co do najdrobniejszej frazy.

Faulkner miesza stylistyki, języki, sposoby opowiadania. Bohaterowie odróżniają się od siebie sposobem formułowania myśli, zbliżaniem się do strumienia świadomości. Dehnel wspaniale to oddaje, a lektura może traci przejrzystość, którą osiągała poprzednia tłumaczka, ale zyskuje na zbliżeniu się do oryginału.

Bardzo podoba mi się również fakt, że - podobnie jak Tarczyński w "Świetle w sierpniu" - Dehnel również przywraca faulknerowskie neologizmy. Mamy zatem, przykładowo, "nieulampioną ścianę" w miejscu "unlamped wall", zamiast "ściany bez lampy", jak tłumaczyła poprzednia tłumaczka. Zdecydowanie wolę nieulampioną ścianę.

Czy czytać? Czytać, próbować zmierzyć się z tym dziełem, bo życie bohaterów Faulknera nie zostaje tu wykorzystane do stworzenia powieści z kluczem, umoralniającej, quasi mitologicznej opowieści o siłach zła i dobra czy naturze.

Faulkner pisze inaczej, nie nakładając na swoich bohaterów gotowych klisz, wsłuchując się w swój/ich język i z niego wyprowadzając cały świat.

Niezwykła lektura.

Książka wirtuozerska, majstersztyk, w którym nie ma zbędnych słów. Wielkie dzieło, w którym można zatopić się na kilka wieczorów.

Nowy przekład Jacka Dehnela wzbudza kontrowersje samą zmianą tytułu, ale była ona konieczna, o czym za chwilę kilka słów napiszę.

Co tu się wyczynia? To pytanie towarzyszy czytelnikowi powieści Faulknera od pierwszego jej zdania. "Jewel i ja...

więcej Pokaż mimo to

avatar
323
228

Na półkach: , , , , , , , ,

Nie wiem gdzie ten komizm i humor.. ja tu żadnego nie spotkałam. Makabra ,i wszystko sprzysięgło się przeciwko tej rodzinie. Bida , aż piszczy .. obrazy , które miałam w głowie czytając jakby wyjęte z filmów Smarzowskiego i tej biednej uchatanej Polszy.. no i jeszcze ta końcówka.. rozwaliła mnie na łopatki.. !!! aaa! sporo zdań czytałam kilkukrotnie, zanim je zrozumiałam, albo i nie.. bardzo trudna pozycja.. trzeba się namęczyć.. prawdziwe arcydzieło w zalewającej nas zewsząd miernocie współczesnych "pisarzy". POLECAM

Nie wiem gdzie ten komizm i humor.. ja tu żadnego nie spotkałam. Makabra ,i wszystko sprzysięgło się przeciwko tej rodzinie. Bida , aż piszczy .. obrazy , które miałam w głowie czytając jakby wyjęte z filmów Smarzowskiego i tej biednej uchatanej Polszy.. no i jeszcze ta końcówka.. rozwaliła mnie na łopatki.. !!! aaa! sporo zdań czytałam kilkukrotnie, zanim je zrozumiałam,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
158
34

Na półkach:

Ludzie oceniający te książkę na 1 powinni iść na terapię literacką.

Ludzie oceniający te książkę na 1 powinni iść na terapię literacką.

Pokaż mimo to

avatar
160
47

Na półkach: ,

Wgłębiając się w jego wiodące motywy, "Kiedy umieram" zdaje się być książką bardzo pesymistyczną, lecz nie w sposób odrzucający i wzbudzający sprzeciw, lecz okrutnie trafny i finezyjny. Śmierć nie jest tu tylko podstawą do żałoby i zadumy, lecz staje się spotęgowanym brzemieniem: zarzewiem chorób psychicznych, katalizatorem rodzinnych patologii, czy też dosłownie ciężarem, który trzeba taszczyć za sobą ryzykując życiem i zdrowiem. Ciąża i narodziny nie są symbolem poprawy czy nadziei, lecz oznaką piętna, uciemiężenia, zniewolenia. Heroizm i poświęcenie często popadają w absurd i przesadę. Bohaterowie są osamotnieni w swoich własnych światach, rzadko szczerze wyrażają swoje myśli czy uczucia. Rodzina jest systemem z popsutą strukturą, a każdy z bohaterów dokłada do tego swoją własną cegiełkę.
Biję pokłony za umiejętność wzbudzenia współczucia i zachęcenie do zrozumienia każdej postaci z osobna, niezależnie od ich specyficzności czy wad, podobnie jak niezmiernie podziwiam zdolność, a przede wszystkim chęć, do tak drobiazgowego i różnorodnego portretowania bohaterów w pełni ich człowieczeństwa: w indywidualizmie, amoralności, heroizmie i żałobie.
Uwielbiam subtelność i nieuchwytność prozy Faulknera. To że potrafi zawrzeć w niej tyle charakterologicznej głębi i symbolów, jej przykuwającą płynność i rozmycie fabularne (bardzo zresztą wymagające). Jeśli szukacie czegoś podobnego to serdecznie polecam.

Wgłębiając się w jego wiodące motywy, "Kiedy umieram" zdaje się być książką bardzo pesymistyczną, lecz nie w sposób odrzucający i wzbudzający sprzeciw, lecz okrutnie trafny i finezyjny. Śmierć nie jest tu tylko podstawą do żałoby i zadumy, lecz staje się spotęgowanym brzemieniem: zarzewiem chorób psychicznych, katalizatorem rodzinnych patologii, czy też dosłownie ciężarem,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
720
719

Na półkach:

To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Faulknera. Historia wiejskiej, wielodzietnej rodziny, w której umiera żona i matka. Jako, że mąż obiecał jej pochówek w rodzinnej miejscowości, to wraz z całą rodziną biorą denatkę w skonstruowanej trumnie na wóz i próbują dotrzeć do celu. A każdy z członków rodziny ma nieźle pokręcone w głowie. Ten dramat równie dobrze mógł być czarną komedią. Zimny realizm śmierci mieszał się tu z lekkim surrealizmem. Faulkner użył niezwykle popularnego w dzisiejszych czasach zabiegu żeby przedstawić fabułę z różnych perspektyw, oczami wielu bohaterów. Wtedy to było według mnie bardzo oryginalne i nowatorskie. Ogólnie mogę pochwalić pisarza za dużą oryginalność, ale przyznam, że treść była dość ciężkostrawna, chwilami nie mogłem się połapać o co dokładnie chodzi. Także uważam, że powieść była dobra, ale nie będę udawał, że po lekturze jestem zachwycony.

To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Faulknera. Historia wiejskiej, wielodzietnej rodziny, w której umiera żona i matka. Jako, że mąż obiecał jej pochówek w rodzinnej miejscowości, to wraz z całą rodziną biorą denatkę w skonstruowanej trumnie na wóz i próbują dotrzeć do celu. A każdy z członków rodziny ma nieźle pokręcone w głowie. Ten dramat równie dobrze mógł być...

więcej Pokaż mimo to

avatar
211
63

Na półkach:

7 za południowy akcent (audiobook) i na pocieszenie po zmasakrowaniu tej książki jakiego w swoim filmie dokonał Franco.

7 za południowy akcent (audiobook) i na pocieszenie po zmasakrowaniu tej książki jakiego w swoim filmie dokonał Franco.

Pokaż mimo to

avatar
563
500

Na półkach:

Niesamowita i poruszająca historia. Akcja toczy się w około śmierci. Takich książek, kto®e traktują o śmierci jest za mało. Ten temat to dla nas tabu. Natomiast nikt tak jak Faulkner potrafi opisywać emocje związane z trudnymi tematami.

Niesamowita i poruszająca historia. Akcja toczy się w około śmierci. Takich książek, kto®e traktują o śmierci jest za mało. Ten temat to dla nas tabu. Natomiast nikt tak jak Faulkner potrafi opisywać emocje związane z trudnymi tematami.

Pokaż mimo to

avatar
169
26

Na półkach: , ,

Ze śmiałością mogę stwierdzic, że zakup tej lektury to dobrze wydane pieniądze. Ruszyła mnie ta historia do szpiku kości.
Mimo tego że jest napisana w dość ciężki sposób, bardzo przyjemnie się ją czyta.

Ze śmiałością mogę stwierdzic, że zakup tej lektury to dobrze wydane pieniądze. Ruszyła mnie ta historia do szpiku kości.
Mimo tego że jest napisana w dość ciężki sposób, bardzo przyjemnie się ją czyta.

Pokaż mimo to

avatar
129
90

Na półkach:

Czy Anse kochał swoją żonę? Z jednej strony z maniackim uporem dążył do spełnienia danego jej przyrzeczenia, z drugiej traktował ją jak woła roboczego, a w dniu jej pogrzebu zachował się w sposób, który stawia tę miłość pod znakiem zapytania. Czy kochał dzieci? Chyba nie, bo nie przejmował się, że tracą zdrowie fizyczne bądź psychiczne, poza tym bez skrupułów potrafił odebrać im to, co miały najcenniejszego. Czy Bundrenowie byli szaleni? Czy wioząc rozkładające się zwłoki, bezcześcili je czy też okazywali Addie szacunek? Czy nie miała racji postać, która powiedziała, że „szacunek szacunkiem, a kobiecie, co już cztery dni leży w trumnie, najlepiej można go okazać, jak się ją jak najprędzej pochowa”? Podobnych pytań można by stawiać mnóstwo. Czyta się tę powieść z najróżniejszymi uczuciami: ciekawością, podziwem, niedowierzaniem, przerażeniem, a niekiedy, niestety, ze znużeniem, gdyż proza Faulknera nie należy do najłatwiejszych.

Więcej o moim pierwszym spotkaniu z Faulknerem na blogu http://koczowniczkablog.blogspot.com/2020/05/kiedy-umieram-william-faulkner.html

Czy Anse kochał swoją żonę? Z jednej strony z maniackim uporem dążył do spełnienia danego jej przyrzeczenia, z drugiej traktował ją jak woła roboczego, a w dniu jej pogrzebu zachował się w sposób, który stawia tę miłość pod znakiem zapytania. Czy kochał dzieci? Chyba nie, bo nie przejmował się, że tracą zdrowie fizyczne bądź psychiczne, poza tym bez skrupułów potrafił...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    1 540
  • Przeczytane
    588
  • Posiadam
    87
  • Ulubione
    26
  • Teraz czytam
    20
  • Literatura amerykańska
    20
  • Klasyka
    11
  • Chcę w prezencie
    11
  • Nobliści
    7
  • 2012
    6

Cytaty

Więcej
William Faulkner Kiedy umieram Zobacz więcej
William Faulkner Kiedy umieram Zobacz więcej
William Faulkner Kiedy umieram Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także