Zaczyna się niesamowicie, to fakt.
Dwie pierwsze (prologowe) niepowiązane – czyżby? – ze sobą historie sprawiają, że na ciele czytelnika pojawia się gęsia skórka i włoski stają dęba, rodzi się także chęć poznania prawdy i dowiedzenia się, do czego to wszystko doprowadzi lub co było tego przyczyną, co będzie skutkiem, czyli innymi słowy nie mamy ochoty na nic – jedzenie, spanie, etc. – jeżeli nie przeczytamy całości do końca i nie odpowiemy sobie na te wszystkie pytania.
Fabuła ukazana jest bardziej z perspektywy osób znających się na starożytnym Egipcie, dlatego my [czytelnicy] możemy jeszcze bardziej się w nią wczuć, jeszcze lepiej ją zrozumieć oraz poznać. I wyciągnąć, oczywiście, wnioski. Główna bohaterka to właśnie egiptolog - zajmuje się jedną z wielu dziedzin, a mianowicie tłumaczeniem hieroglifów, co pracą jest niełatwą oraz wymagającą i poświęcenia ogromu czasu, i sporego oddania. Po prostu musi ona być pasją, a nie przykrym obowiązkiem.
Właśnie tak było z Eryką Baron.
Uwielbiała swój wykonywany fach najbardziej na świecie, nie widziała poza tym aspektem życia żadnego innego. Właśnie dlatego odeszła od swojego narzeczonego; wyjechała z rodzinnego Bostonu prosto w sidła starożytnego, niebezpiecznego, pełnego pułapek i ciągle trwających, niezgodnych z prawem inwestycji Egiptu. I dokładnie od tej pory zaczęły się wszelkie jej problemy oraz koszmary senne, ale także wiele upojnych nocy z przystojnym Francuzem i prawie codzienne spotkania z przemiłym Arabem. Pomiędzy pojawił się także Włoch, Amerykanin, Egipcjanin oraz Anglik (potencjalnie), więc - jak widać – jej życie w państwie piramid zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni.
Bardzo ważną częścią książki były także kryminalne wątki oraz próby ich rozwiązywania, co nie zawsze się udawało i wówczas bohaterowie ginęli albo ocierali się o śmierć.
A wszystkie te czynniki miały swoje korzenie w starożytności!
I to jest właśnie najbardziej interesujące, ponieważ skąd ludzie naszych czasów mogą wiedzieć, co takiego się wtedy dosadnie działo, co wówczas myślano i jak łączono ze sobą różne refleksje, że na końcu wyszła strasznie trudna zagadka, której nawet najwybitniejsi naukowcy nie sprostali? No właśnie, nie można było... Do czasu.
Nie powiem jednak do jakiego czasu – nie takie jest moje zadanie. Po prostu pragnę Was, moi drodzy, wyłącznie zachęcić do bliższego przyglądnięcia się i tej lekturze, w której na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Mogę to obiecać, mając nadal czyste sumienie.
Niestety, tak jak to czasem bywa, pojawiło się także wiele wręcz przewidywalnych, co z tym idzie, nudnych sytuacji, przy których naprawdę można było posnąć jak kawki. Ale to zdarzało się rzadko, ponieważ zazwyczaj opisy były bogate w przyrodę, uczucia i wszelkie inne widoki, dzięki czemu można bardziej poznać Egipt i jego miejscowości, obywateli i kulturę. Także książkę oprócz dobrej odskoczni od rzeczywistości, można traktować również w pewnym sensie jako przygodowy podróżnik przez państwo.
A wszystko to wyszło spod pióra – moim zdaniem – najbardziej wybitnego i najgenialniejszego pisarza thrillera medycznego, Robina Cooka.

http://img21.imageshack.us/img21/2998/robincook4.jpg

Przyznam, że czytałam parę jego dzieł, ale ta nadzwyczaj przypadła mi do gustu. I to chyba ją w pierwszej kolejności będę polecać, jeżeli coś będzie dotyczyło i czegoś innowacyjnego, i czegoś wywołującego dreszczyk emocji oraz gęsią skórkę - z nadmiaru tych emocji, naturalnie. ;)

Zaczyna się niesamowicie, to fakt.
Dwie pierwsze (prologowe) niepowiązane – czyżby? – ze sobą historie sprawiają, że na ciele czytelnika pojawia się gęsia skórka i włoski stają dęba, rodzi się także chęć poznania prawdy i dowiedzenia się, do czego to wszystko doprowadzi lub co było tego przyczyną, co będzie skutkiem, czyli innymi słowy nie mamy ochoty na nic – jedzenie,...