Gdańsk 1627 roku jest zmienny niczym morskie fale uderzające o klify. To tu można zaobserwować bogatych kupców, zręcznych rzemieślników i szerokie życie towarzyskie mieszkańców, lecz ten sam Gdańsk jest też siedliskiem różnej maści żebraków, złodziejaszków, ulicznic i krętaczy, nawet na szerokich szczeblach władzy. I to tu Arendt Dickmann będzie musiał postawić wszystko na jedną kartę i liczyć na to, by Fortuna szczęścia dopisała mu w jego zamiarach. Wraz z szlachcicem Markiem Jakimowskim, notabene skrywającym mroczną tajemnice, wyrusza w podróż, która wszystko odmieni...

Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z literaturą marynistyczną. Unikałem jej jak ognia, ale jako, że lubię i cenie twórczość Jacka Komudy postanowiłem spróbować. Już od pierwszych stron autor rzucił mnie w wir tajemniczych zdarzeń dziejących się na morzu, nie zaniedbał przy okazji fachowego języka z terminologii morskiej. Wszystkich tych określeń różnych części statków itd. jest tu mnóstwo, ale na szczęście przypisy podane na końcu znacznie ułatwiają lekturę. Powieść ta jest w gruncie rzeczy książką awanturniczą, choć autor wspomina na końcu, że jest to thriller historyczny. I to też jest prawdą. Mamy tu postacie i wydarzenia, które faktycznie miały miejsce w przeszłości. do tego dochodzi lekki dreszczyk grozy, kiedy opisywane są zdarzenia na pełnym morzu. Komuda zadbał o szczegóły i widać doskonale jak wiele pracy włożył w całą historię, która może nie jest zbytnio oryginalna, lecz nadrabia to swoim stylem i tematyką.

Czyta się to świetnie, dialogi są pełnokrwiste. Znajdziemy tu mnóstwa akcji, opisów bitew i pojedynków - często krwawych i naturalistycznych w przekazie. Nie mogło zabraknąć także charakterystycznego dla autora humoru, takiego z sarmackim przytupem. Wszystko to sprawia, że dostajemy produkt zapewniający godziwą rozrywkę na kilka wieczorów. Myślę więc, że warto sięgnąć po książkę, dać ponieść się historii niczym okręty na wzburzonych falach Bałtyku.

Gdańsk 1627 roku jest zmienny niczym morskie fale uderzające o klify. To tu można zaobserwować bogatych kupców, zręcznych rzemieślników i szerokie życie towarzyskie mieszkańców, lecz ten sam Gdańsk jest też siedliskiem różnej maści żebraków, złodziejaszków, ulicznic i krętaczy, nawet na szerokich szczeblach władzy. I to tu Arendt Dickmann będzie musiał postawić wszystko na...