rozwińzwiń

Something wicked this way comes

Okładka książki Something wicked this way comes Ray Bradbury
Okładka książki Something wicked this way comes
Ray Bradbury Wydawnictwo: Orion Publishing Group horror
288 str. 4 godz. 48 min.
Kategoria:
horror
Wydawnictwo:
Orion Publishing Group
Data wydania:
2015-10-08
Data 1. wydania:
2015-10-08
Liczba stron:
288
Czas czytania
4 godz. 48 min.
Język:
angielski
ISBN:
9781473212046
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Złoty Wiek amerykańskiej SF, tom 1 Isaac Asimov, Ray Bradbury, Robert A. Heinlein, Clifford D. Simak
Ocena 8,0
Złoty Wiek ame... Isaac Asimov, Ray B...
Okładka książki Drugie lądowanie Władlen Bachnow, Dmitrij Bilenkin, Ben Bova, Ray Bradbury, Fredric Brown, Kir Bułyczow, Thomas M. Disch, Randall Garrett, Ron Goulart, Harry Harrison, Robert A. Heinlein, Shin'ichi Hoshi, Langdon Jones, Morio Kita, Cyril M. Kornbluth, Tuli Kupferberg, Raphael A. Lafferty, Keith Laumer, C. C. MacApp, Dean McLaughlin, William F. Nolan, Rick Norwood, Frederik Pohl, Mack Reynolds, Bob Shaw, Robert Sheckley, Henry Slesar, Władimir Szczerbakow, Ilja Warszawski, Jack Williamson
Ocena 7,4
Drugie lądowanie Władlen Bachnow, Dm...
Okładka książki 17 podniebnych koszmarów Ambrose Bierce, Tom Bissell, Ray Bradbury, Roald Dahl, James Dickey, Arthur Conan Doyle, Cody Goodfellow, Joe Hill, Stephen King, E. Michael Lewis, Richard Matheson, David J. Schow, Dan Simmons, Peter Tremayne, E. C. Tubb, John Varley, Bev Vincent, Bev Vincent
Ocena 5,7
17 podniebnych... Ambrose Bierce, Tom...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
4 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1966
1802

Na półkach: , ,

Klimatyczna, mocno amerykańska młodzieżówka.

Klimatyczna, mocno amerykańska młodzieżówka.

Pokaż mimo to

avatar
884
96

Na półkach:

Jezusicku jak mnie to zauroczyło, nie mogłam się oderwać!
Cały ten język ,styl, wszystkie metafory .... ale też niepowtarzalny klimat i mnóstwo emocji....

Jezusicku jak mnie to zauroczyło, nie mogłam się oderwać!
Cały ten język ,styl, wszystkie metafory .... ale też niepowtarzalny klimat i mnóstwo emocji....

Pokaż mimo to

avatar
437
52

Na półkach:

Ray Bradbury od zachwytu (Fahrenheit 451) przechodzi do znużenia. Przebrnięcie przez pierwszych sto stron to wyzwanie przez poetycki język rzadko kryjący za sobą jakąś treść. Nieważne jak pięknie pisze, trudno znaleźć punkt zahaczenia. Kiedy w końcu zaczynasz rozumieć, co się dzieję i akcja rusza do przodu, przemyślenia autora przemycone w tej opowieśći mogą zachwycić. Na zawsze zapamiętam rozmowę syna z ojcem o uśmiechniętych ludziach. Niestety problemy Raya wracają w momentach, które powinni kipić od wartkiej akcji. Pisarz wprowadza chaos przez swój barwny język. Ten sam problem pojawił się już w Fahrenheit 451, kiedy ważna scena była przemycona tak, że zrozumiałem, co się wydarzyło dopiero po trzech stronach i musiałem do niej wrócić. „Jakiś potwór tu nadchodzi” byłoby znacznie lepsze krótką historią.

Ray Bradbury od zachwytu (Fahrenheit 451) przechodzi do znużenia. Przebrnięcie przez pierwszych sto stron to wyzwanie przez poetycki język rzadko kryjący za sobą jakąś treść. Nieważne jak pięknie pisze, trudno znaleźć punkt zahaczenia. Kiedy w końcu zaczynasz rozumieć, co się dzieję i akcja rusza do przodu, przemyślenia autora przemycone w tej opowieśći mogą zachwycić. Na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3489
803

Na półkach: ,

Niestety nie przypadła mi do gustu, ale nie twierdzę, że jest zła, po prostu nie moje klimaty.

Czytało się ją dosyć opornie, chyba jednak nie najlepiej zestarzała się ta forma pisarska, jaką zastosował autor i stąd moje odczucia.

Sama fabuła intryguje, tajemniczy lunapark jego mroczni mieszkańcy i dwóch chłopców wciągniętych w niesamowity wir fantastycznych wydarzeń z pogranicza jawy i snu.

Dodatkowym atutem tej mini powieści jest przekaz autora, że człowiek powinien być dobry i dobrem się kierować, co nie zawsze jest łatwe do zrealizowania. Szczęście jest w nas, nie trzeba się za nim uganiać, a radość i uśmiech pomogą rozwiązać wiele problemów i wyprowadzić nas na prostą w najbardziej dramatycznych momentach.

Niestety nie przypadła mi do gustu, ale nie twierdzę, że jest zła, po prostu nie moje klimaty.

Czytało się ją dosyć opornie, chyba jednak nie najlepiej zestarzała się ta forma pisarska, jaką zastosował autor i stąd moje odczucia.

Sama fabuła intryguje, tajemniczy lunapark jego mroczni mieszkańcy i dwóch chłopców wciągniętych w niesamowity wir fantastycznych wydarzeń z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
465
339

Na półkach: , , ,

Klasyka horroru i w ogóle literatury fantastycznej może łatwo brzydko się zestarzeć. Tymczasem wygląda na to, że Ray Bradbury to nie ten przypadek, a to dzięki temu, że dysponował on w tej kwestii skutecznym antidotum: były nim indywidualny styl oraz, jak na jego czasy, nowatorskość i odważne przecieranie fantastyczno-strasznych szlaków.

To nie jest horror, który czyta się dla fabuły, ani książka z gatunku wciągających. Ale, słodka dynio wycinana, jaki to ma klimat! Do tego niepodrabiany. Autor urodził się w Stanach, a jego własne, prywatne dzieciństwo przypada na lata dwudzieste i trzydzieste dwudziestego wieku. Jest jasne, że od urodzenia gromadził doświadczenia, z których przy pisaniu fabuł mógł czerpać garściami. Dodać do tego fantazję i pisarską wrażliwość - trochę naiwną, ale autor podobno był urodzonym w biednej rodzinie samoukiem, więc i tak jest przed czym chylić czoła - i już ze zwykłego obwoźnego wesołego miasteczka robi się coś bardzo, bardzo niepokojącego. Książka jest wypakowana po brzegi klimatycznymi pomysłami: jest ślepa czarownica z zaszytymi powiekami, organy parowe, które grają same, nawiedzony gabinet luster, pewna bardzo dziwna karuzela, "zły siostrzeniec" itede itepe, no i jest plejada niezwykłych postaci z gabinetu osobliwości. Do tego smaczny sosik sennego małego miasteczka zawieszonego gdzieś w przestrzeni i czasie - obyczajowy aspekt jest odsunięty na niewidoczny plan i dzięki temu akcja powieści mogłaby rozgrywać się dosłownie w którejkolwiek dekadzie dwudziestego wieku.

Wreszcie: styl, który umie tyleż nużyć, co dogłębnie intrygować. Autor bawi się tekstem z radością i entuzjazmem dziecka, czasem wychodzi mu z tego grafomania, ale równie często bardzo nastrojowa, refleksyjna opowieść, i ostatecznie przeczytawszy całość stwierdziłam, że trochę mnie ta powieć zmęczyła, ale tak właściwie to chętnie przeczytałabym ją znowu, byle tylko wyłapać wszystko, co potencjalnie przeoczone. To po prostu nie jest tekst nadający się do czytania w biegu czy przy połowicznej koncentracji, ale jak już się złapie odpowiednie nastrojenie fal, to jest naprawdę super. To prawdziwie jesienna książka: łączy najśliczniejsze halloweenowe straszaki z autentycznym nastrojem zadumanej jesieni.

Co ciekawe, teraz czytam zeszłorocznego Kinga ("Fairy Tale") i autor nie tylko uhonorował tę książkę umieszczając ją na stoliku nocnym jednego z bohaterów, ale wypełnił swój tekst odwołaniami do niej. I słusznie! Wszystko wskazuje na to, że to naprawdę ważna część popkultury w podkategorii horror.

Ogółem: dla miłośników literatury grozy, jej ewolucji i historii jest to, uważam, obowiązkowa praca domowa do odrobienia, jeśli nawet nie do pokochania ze względu na charakterystyczny styl i senne tempo.

Klasyka horroru i w ogóle literatury fantastycznej może łatwo brzydko się zestarzeć. Tymczasem wygląda na to, że Ray Bradbury to nie ten przypadek, a to dzięki temu, że dysponował on w tej kwestii skutecznym antidotum: były nim indywidualny styl oraz, jak na jego czasy, nowatorskość i odważne przecieranie fantastyczno-strasznych szlaków.

To nie jest horror, który czyta się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4948
4739

Na półkach:

Ebook.Bardzo wciąga mnie .

Ebook.Bardzo wciąga mnie .

Pokaż mimo to

avatar
316
314

Na półkach:

Doceniam za język i poetyckie opisy. Doceniam za pomysły i nastrój. Doceniam za dziwaczność i oryginalność. Ale lektura ciągnęła się bardzo. Może przez nadmiar metafor. Nie dziwię się, że klasyka i to doceniana. Ale cieszyłam się, że dobrnęłam do końca.

Doceniam za język i poetyckie opisy. Doceniam za pomysły i nastrój. Doceniam za dziwaczność i oryginalność. Ale lektura ciągnęła się bardzo. Może przez nadmiar metafor. Nie dziwię się, że klasyka i to doceniana. Ale cieszyłam się, że dobrnęłam do końca.

Pokaż mimo to

avatar
829
671

Na półkach: , , , , , , ,

Biorąc do ręki książkę Raya Bradbury'ego "Jakiś potwór tu nadchodzi" liczyłem, że przeczytam, coś na miarę "Serc Atlantydów" Stephena Kinga, gdyż to właśnie ta powieść najbardziej mi się kojarzy z tym, czym jest dzieciństwo dla dorosłego człowieka w jego wspomnieniach. Dzieciństwo, które już przeminęło, które w niektórych momentach pozostawiło mgłę zapomnienie, zostawiając chwile, które udało się zachować w pamięci...

...będąc dziećmi naszym najważniejszym celem, który rozpala nasze zmysły jest dorosłość. Jako dzieciaki i nastolatkowie staramy się jak najszybciej do niej dopędzić. Ta iluzja wspaniałości i wszystkich tych przyjemnych i pełnych nadziei oczekiwań jest w dużej mierze iluzją.
Bo owszem, dorosłość ma swoje plusy. Dojrzewa świadomość naszego życia, przeżywamy i doświadczamy miłości fizycznej na bazie nagromadzonych uczuć ( to też ma swoje plusy i minusy ). Nikt nas nie jest w stanie do niczego zmusić, a jeśli już to oparte jest to na psychologicznej manipulacji, więc nabywa prawo do własnych decyzji...
Z pewności jest znacznie więcej zalet dorosłości, poza tymi, które wymieniłem, ale tutaj skupiłem się właśnie na tych, wyżej wymienionych.
Jednak im bardziej dojrzewa w nas świadomość życia, im więcej decyzji i samodzielnych wyborów, do których nabyliśmy prawo; im więcej w nas relacji w poszukiwaniu miłości fizycznej ( i nie tylko ),tym rośnie w nas coraz większa tęsknota do dzieciństwa, do tamtej beztroski. Nie dźwigamy wtedy ciężaru odpowiedzialności za swoje życiowe decyzje, bo odpowiedzialnych decyzji jako dzieciaki nie musimy podejmować. Robią to za nas dorośli. Nie rozpaczamy i łamiemy sobie serc związkami, bo w głowie naszej plączą się dziecięce przygody, oparte na totalnej wolności, która daje niebywałą swobodę. Jako dzieci nie jesteśmy też świadomi, tego wszystkiego, o czym dowiadujemy się z upływem czasu i stawania się osobą świadomą i dojrzałą, a co za tym idzie, im mniej wiesz, tym w duszy większy spokój panuje.
Dlatego właśnie dorosłość jest jednym wielkim tęsknieniem za dzieciństwem, za beztroską, za młodocianymi, spontanicznymi przygodami, do których później, jako dorośli ludzi, z tak wielkim sentymentem powracamy we wspomnieniach.

Czy zatem moje oczekiwania i nadzieje względem tej powieści okazały się słuszne? Nie wiem, gdyż za mną dopiero dwadzieścia kilka stron. Jestem na samym początku i piszę tę myśl, by mi później nie uciekła, bo chciałem sprawdzić czy moja intuicja w tym przypadku słusznie wszystko przewidziała...
Można powiedzieć, że to pewnego rodzaju wstęp do mojej opowieści o tej książce...

Jest dwóch przyjaciół Will i Jim.

"Jakiś potwór tu nadchodzi jest mieszanką wielu kingowskich powieści, bowiem jest tu trochę Joyland, Sklepik z marzeniami, Serca Atlantydów, trochę Przebudzenia, trochę z opowiadania Ciało. Czuć w powieści Bradbury'ego też troszkę Roberta McCammona, zwłaszcza i przede wszystkim z powieści "Magiczne lata".

Jednak w największym stopniu ta książka jest mieszanką Sklepiku z marzeniami, Serc Atlantydów i dodał bym jeszcze jedną, której wcześniej nie wspomniałem, której podobieństwo nasunęło mi się dopiero w drugiej połowie tej książki, a mianowicie "Doktor sen" i cała tamtejsza banda, grupa staruszków szumnie nazywająca siebie PRAWDZIWYM WĘZŁEM. Jak dobrze pamiętają wszyscy miłośnicy książek, którym dane było przeczytać drugi tom przygód Danny'ego Torrencea, wysysali oni z żyjących ludzi, z ich aury ( metafora dla duszy ) moc dla samych siebie, by przez wieki mogli trwać w nieskończoność.
Czymś nowym jest doświadczać i smakować słowa lektur, których treść stała się inspiracją dla samego Stephena Kinga. Bo nie wierzę, że King jej nie przeczytał. Zbyt wiele jest podobieństw w klimacie i treści, by ktokolwiek mógł temu twierdzeniu zaprzeczyć.

Czytając książki Kinga, często natykałem się, gdy wspominał czasami o Richardzie Mathesonie i Rayu Bradburym. Starałem sobie wyobrazić klimat ich powieści, o czym piszą, jak bardzo aura ich książek przypomina Kinga.
Z tych dwóch, jak na razie bliższy mi jest Matheson, co nie znaczy, że Bradbury jest gorszy, gdyż jego 450 stopni Farhenheita oceniam bardzo wysoko.

Jednak w tej powieści, mimo, że też dostrzegam w niej wielką wartość, nie czuję do końca autora i sposobu jego zabawy słowem. Nie daje mi lektura tej książki, aż tak wielkiej przyjemności, jak myślałem, że będzie dawać... - i tu też należy się sprostowania, aktualizacja, gdyż powyższą myśl zawarłem mniej więcej w połowie książki. Zapisałem sobie ją na brudno, żeby później do niej wrócić.
Otóż tej przyjemności nie odczuwałem tak mniej więcej do połowy. Później im dalej w las, im bardziej doświadczałem tego mroku i ciemności, tym łatwiej było mi dostrzec kontury zawartych przez Bradbury'ego myśli. Oczy po dłuższym przebywaniu w ciemności przyzwyczają się do niej, a to pozwala dostrzegać więcej niż na początkowym etapie jej doświadczania.
Więc mniej więcej drugą połowę książki czytałem z dużo większą przyjemnością...

Bardzo podobał mi się ten moment, gdy relacja ojca z synem Willem wyszła z cienia. Gdy w momencie wielkiej próby, poznali się na nowe i udało im się uratować swoje dusze i kilka innych również.
Lecz z niezwykłą lekkością i naturalnością ukazał autor relację tej dwójki, tak prawdziwie, tak namacalnie. Jeden o drugim nie wiele wiedział. Ojciec zamykał się w swoim świecie w strachu przed akceptacją ze strony swego syna. Ze względu na swój wiek czuł się dla niego bardziej dziadkiem, niż ojcem. Will natomiast jak to dzieciak, przez ten dystans, który ojciec od jego urodzenia mu wyznaczył, odgradzając się od niego, nie miał okazji poznać swojego staruszka.
Gdy obaj otworzyli swoje serca na prawdę, jeden i drugi doświadczyli największego życiowego zaskoczenia. Takie przeżycia papierowych bohaterów, dla większości czytelników są jednym z najciekawszych i najbardziej fascynujących literackich przeżyć. Dla takich momentów czyta się książki...

*******************************
KLASYFIKACJA GENERALNA
*******************************
Jakość i piękno słowa...czyli literacki warsztat autora *** 7/10 Proza *** 8/10
Dialogi *** 7/10
Klimat i nastrój powieści *** 8/10
Malowniczość i dokładność miejsc akcji *** 7/10
Wpływ na wyobraźnię *** 6/10
Pokarm dla świadomości *** 8/10
Płynność czytania *** 9/10
Portrety psychologiczne bohaterów *** 7/10

Biorąc do ręki książkę Raya Bradbury'ego "Jakiś potwór tu nadchodzi" liczyłem, że przeczytam, coś na miarę "Serc Atlantydów" Stephena Kinga, gdyż to właśnie ta powieść najbardziej mi się kojarzy z tym, czym jest dzieciństwo dla dorosłego człowieka w jego wspomnieniach. Dzieciństwo, które już przeminęło, które w niektórych momentach pozostawiło mgłę zapomnienie, zostawiając...

więcej Pokaż mimo to

avatar
555
59

Na półkach:

Bez sensu czytać to w tłumaczeniu.

Bez sensu czytać to w tłumaczeniu.

Pokaż mimo to

avatar
94
18

Na półkach:

Książka, którą momentami dość trudno się czyta, ponieważ pojawia się w niej bardzo dużo długich wywodów o młodości, dobroci, miłości. Pomimo tego, ma niesamowity klimat, ciekawe postacie i wciągającą fabułę, a to wszystko składa się w całkiem dobry horror.

Książka, którą momentami dość trudno się czyta, ponieważ pojawia się w niej bardzo dużo długich wywodów o młodości, dobroci, miłości. Pomimo tego, ma niesamowity klimat, ciekawe postacie i wciągającą fabułę, a to wszystko składa się w całkiem dobry horror.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    622
  • Przeczytane
    329
  • Posiadam
    93
  • Fantastyka
    19
  • Ulubione
    19
  • Horror
    10
  • Chcę w prezencie
    7
  • 2013
    4
  • 2022
    4
  • 2019
    4

Cytaty

Więcej
Ray Bradbury Jakiś potwór tu nadchodzi Zobacz więcej
Ray Bradbury Jakiś potwór tu nadchodzi Zobacz więcej
Ray Bradbury Jakiś potwór tu nadchodzi Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także