Matrix. Deus Ex. Kill Bill. Akira. Ghost in the Shell. Proza Brunnera.
To tylko niektóre studnie popkultury, takie które szybko przyszły my na myśl, a z których "Tokyo Ghost" czerpie garściami i które łączy w bardzo ciekawy futurystyczny kocioł.
W roku 2084 ludzkość już nie żyje, a ledwie egzystuje. Ludzie zatracają się w wirtualnym świecie, który z powodzeniem zastępuje im wszelkie uczucia i wypełnia po brzegi ich czas pustą rozrywką. Ciągły szum mediów społecznościowych i głupkowatych seriali odciąga żyjących od ponurej rzeczywistości; Los Angeles jest zdewastowane i skażone, kontrolowane przez samozwańczego władcę i depresyjne do granic możliwości, a życie ludzkie już dawno straciło jakąkolwiek wartość.
Para bohaterów głównych jest na swój sposób wyjątkowa na tle tego ponurego obrazka. Debbie i Led to para służąca w milicji, która ma wykonać klasyczne "ostatnie zadanie". W czym tkwi ich wyjątkowość? Debbie to jedyna osoba w całym LA, która pozostała "czysta", wolna od wszędobylskiej technologii; brak implantów pod skórą, wszelakich ulepszeń i ciągłego streamu syfu tuż przed oczami. Po drugiej stronie stoi Led, a więc góra mięśni napakowana po brzegi ulepszeniami, postrach bandytów (a więc tych, których boss nakaże uspokoić) i kompletna ofiara medialnego szumu, która powoli traci kontakt z rzeczywistością.
Tych dwoje w myśl zasady, że przeciwieństwa się przyciągają, kochają się nawzajem już od dziecka. Oboje wyrośli w piekle i oboje mają podstawy to bycia tym kim są. Ich wzajemna relacja, pełna wzlotów i upadków to główna oś tego komiksu. W tle zaś istnieje konflikt natury i technologii, który w "Tokyo Ghost" jest wyraźnie zaakcentowany i czasem nawet dość trywialnie pokazany. Przeciwwagą dla zatraconego w technologicznym pędzie LA jest oczywiście japońskie Tokio, które w porę zawróciło z ścieżki zniszczenia i powróciło do życia na łonie natury. Ta idylla jest jednak wrażliwa i kiedyś musi pęknąć...
Jeśli chodzi o szatę graficzną to wyraźnie nawiązuje ona do mang i stylistyki rodem z Kill Billa. Kreska i "brudne" kolory wpasowują się w klimat komiksu, a niektóre splashe są iście imponujące.
Nie pozostaje mi nic innego jak polecić pierwszy tom "Tokyo Ghost", bo chociaż historia jest odrobinkę przedramatyzowana, to jednak dwie główne postaci i otaczający ich świat są przekonujące i angażujące czytelnika. A że w dodatku całość kończy się cliffhangerem z prawdziwego zdarzenia, pozostaje tylko czekać na wydanie tomu drugiego.

Matrix. Deus Ex. Kill Bill. Akira. Ghost in the Shell. Proza Brunnera.
To tylko niektóre studnie popkultury, takie które szybko przyszły my na myśl, a z których "Tokyo Ghost" czerpie garściami i które łączy w bardzo ciekawy futurystyczny kocioł.
W roku 2084 ludzkość już nie żyje, a ledwie egzystuje. Ludzie zatracają się w wirtualnym świecie, który z powodzeniem zastępuje im...