Bardzo dużo negatywnych ocen o tej książce świadczy moim zdaniem o zbyt poważnym potraktowaniu jej.

O pozycji "Mężczyźni kochają zołzy" zawsze myślałam jako o poradniku dla niedowartościowanych desperatek. Nie planowałam też czytać tej książki, ale ostatnio moja siostra zachęcona opiniami swoich koleżanek nabyła tą książkę, więc stwierdziłam, że co mi szkodzi pożyczyć i przeczytać.

Już na samym początku moje nastawienie było bardzo sceptyczne, ale po jakimś czasie przekonałam się, że tak samo jak autorka sugeruje, że słowo 'zołza' nie należy brać dosłownie, tak samo i samą książkę nie można traktować jak swojego rodzaju biblię kobiet. A tak nawiasem mówiąc tytułowa 'zołza' to kobieta świadoma swojej wartości, a nie wredna baba.

Myślę, że mimo wszystko autorka zamieściła wiele cennych spostrzeżeń i warto sobie czasami pewne elementarne prawdy przypomnieć jak chociażby to, że gdy kobieta będzie spełniona i szczęśliwa sama ze sobą, nie stanie się bluszczem wysysającym z mężczyzny wszystkie siły witalne i ostatecznie doprowadzi związek do ruiny.

Treść należy też przełożyć na ograniczenia związane z przekładem i różnice kulturowe. To co w Ameryce jest normą (przykłady z pierwszą kolacją, czyli popcorn, "maczanki" i kupne ciasto) jest nie do przyjęcia w Polce, bo zostanie odebrane jako niekulturalne. Przymknijmy na to oko i czytajmy świadomie.

Poza tym sam styl zastosowany przez autorkę bardzo degraduje w moim odczuciu ten poradnik, ponieważ miałam cały czas wrażenie, że czytam gazetkę z poradami dla nastolatek. Chyba miało być lekko i przyjemnie, ale autorka niemal krzycząca ze stron 'ej siostro, zrób coś z sobą, żeby być fajną babką' raczej odstrasza niż zachęca. No chyba, że ktoś tak lubi, bezpośrednio i bez miejsca na własne przemyślenia.

Zachęcam do przeczytania chociażby po to, żeby wyrobić sobie opinie o książce. Polecam też od samego początku złapać dystans i nie traktować wszystkiego dosłownie. Być może wtedy pojawi się przyjemność z czytania tego poradnika.

Bardzo dużo negatywnych ocen o tej książce świadczy moim zdaniem o zbyt poważnym potraktowaniu jej.

O pozycji "Mężczyźni kochają zołzy" zawsze myślałam jako o poradniku dla niedowartościowanych desperatek. Nie planowałam też czytać tej książki, ale ostatnio moja siostra zachęcona opiniami swoich koleżanek nabyła tą książkę, więc stwierdziłam, że co mi szkodzi pożyczyć i...