To jedna z wielu książek w tej tematyce, które bywały na moich półkach. Uderza jej zwięzłość, malutka objętość w której zawarł się ogrom cierpienia i dosadność, niezwykle mroczny klimat. Autor jako piętnastolatek nie widział w obozie niczego ponad cierpienie - nie ma tutaj tak częstych w różnych relacjach drobnych, humorystycznych akcentów (wynikających z pewnością z odruchów obronnych więźniów, nie sugeruję absolutnie, że obozy były w jakikolwiek sposób zabawne same z siebie). Z powodu tej jednostronności relacji książka jest tak uderzająca. Trudno oczywiście oceniać ją w kategoriach "dobrej i złej literatury", więc nawet nie próbuję. Fragment z szubienicą i Bogiem szczególnie poruszający, nie mogę też nie pochwalić okładki, która mnie wręcz zahipnotyzowała, jest genialna.

Natomiast jedna rzecz mnie zabolała - narrator przytoczył jako fakt oczywisty rzekomy handel dziećmi przez jednego z dozorców, który sprzedawał je obozowym homoseksualistom. Nic mi nie wiadomo o takich zjawiskach, ponadto pedofile byli oznaczeni w obozach jako "kryminalni". Ten fragment traktuję jako produkt powszechnej w tamtych czasach homofobii, przecież nawet inni więźniowie lubili czasami dokopać różowym - prawdopodobnie autor po prostu uznał to za oczywiste - ale dlaczego korekta nie opatrzyła tego choć jednym małym przypisem, to już nie rozumiem. Warto dodać i nie komentować więcej, że "Bóg na szubienicy" był określony jako "pipel" co oznaczało w miażdżącej większości przypadków nic innego, jak młodego więźnia będącego w homoseksualnej relacji z którymś przełożonym w zamian za przywileje.

To jedna z wielu książek w tej tematyce, które bywały na moich półkach. Uderza jej zwięzłość, malutka objętość w której zawarł się ogrom cierpienia i dosadność, niezwykle mroczny klimat. Autor jako piętnastolatek nie widział w obozie niczego ponad cierpienie - nie ma tutaj tak częstych w różnych relacjach drobnych, humorystycznych akcentów (wynikających z pewnością z...