Sześćdziesiąt opowiadań

Okładka książki Sześćdziesiąt opowiadań Dino Buzzati
Okładka książki Sześćdziesiąt opowiadań
Dino Buzzati Wydawnictwo: Świat Literacki Seria: Biblioteka literatura piękna
517 str. 8 godz. 37 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Biblioteka
Tytuł oryginału:
Sessanta racconti
Wydawnictwo:
Świat Literacki
Data wydania:
2006-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2006-01-01
Liczba stron:
517
Czas czytania
8 godz. 37 min.
Język:
polski
ISBN:
9788360318072
Tłumacz:
Marcin Wyrembelski, Jarosław Mikołajewski, Joanna Wajs, Piotr Drzymała, Mateusz Salwa
Tagi:
realizm magiczny literatura włoska choroba
Średnia ocen

8,2 8,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Mistrzowie opowieści. O kobiecie. Od Virginii Woolf do Agnieszki Szpili Chimamanda Ngozi Adichie, Margaret Atwood, Ingeborg Bachmann, Lucia Berlin, Dino Buzzati, Radka Denemarková, Tove Jansson, Han Kang, Selma Lagerlöf, Clarice Lispector, Sándor Márai, Herta Müller, Charlotte Perkins Gilman, Edgar Allan Poe, Cora Sandel, Agnieszka Szpila, Ludmiła Ulicka, Virginia Woolf, Marguerite Yourcenar, Oksana Zabużko
Ocena 7,0
Mistrzowie opo... Chimamanda Ngozi Ad...
Okładka książki Literatura na świecie nr 2/1974 (34) Anthony Burgess, Dino Buzzati, Julio Cortázar, Gyula Krúdy, Redakcja pisma Literatura na Świecie
Ocena 0,0
Literatura na ... Anthony Burgess, Di...
Okładka książki Literatura na świecie nr 1/1973 (21) Dino Buzzati, Italo Calvino, Camilo José Cela, Danuta Ćirlić-Straszyńska, Nikołaj Gumilow, Hanna Kirchner, Julian Krzyżanowski, Ivan Kušan, Nadżib Mahfuz, Osip Mandelsztam, Stefan Morawski, Wojciech Natanson, Radovan Pavlovski, Jacques Prévert, Redakcja pisma Literatura na Świecie, Wacław Sadkowski, Barbara L. Surowska, Sylvia Townsend Warner, Boris Vian
Ocena 5,0
Literatura na ... Dino Buzzati, Italo...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,2 / 10
84 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
311
141

Na półkach:

KRÓTKO:

Dino Buzzati bez większego trudu robi to, co każdy dobry pisarz robić powinien. Daje rozrywkę: niepozbawioną humoru, ironii, zaskakujących zakończeń i szczypty niesamowitości. Jest to rozrywka dość lekkostrawna, nigdy jednak prymitywna.

Jeden z lepszych zbiorów opowiadań jakie dane mi było czytać.

***
DŁUŻEJ

Nieczęsto zdarza mi się obcować ze zbiorami liczącymi aż sześćdziesiąt opowiadań. Już chociażby z tego powodu Buzzati Dino wzbudził we mnie ciekawość i coś na kształt subtelnego podziwu.

Utrzymywały się one od pierwszego aż do ostatniego opowiadania, mimo iż – muszę to napisać – są tutaj opowiadania lepsze i gorsze. Jako że te lepsze są naprawdę bardzo dobre, a gorsze można wciąż nazwać przyzwoitymi, przyznaję zasłużone, mocne i zbite 7,5. Zdecydowanie bliżej tu do ósemki, niż siódemki.

Zaskoczył mnie Buzzati ilością opowiadań z wątkami niesamowitymi. Jest tu wszystko: od kosmicznej fantastyki i lądowania Marsjan, przez niepokojące spotkania ze śmiercią i diabłem ("Płaszcz", "Spotkanie z Einsteinem"),grozę z nutką makabry ("Oko za oko"),aż po stylistykę weird ("Lawina", "Tylko na to czekali").

Włoski pisarz potrafi więc zaniepokoić, ale także wzbudzić całą gamę innych emocji. Trzeba być doprawdy nieczułym skurczybykiem, aby nie wzruszyć się przy historii syna, który po latach wojennej zawieruchy odwiedza swą matkę i z jakiegoś powodu nie chce zdjąć wierzchniego odzienia (Płaszcz). Trzeba być zblazowanym hipsterem, by nie czuć zaskoczenia mistrzowskim rozwojem dialogu w Zaczyna się na "T". I tak dalej.

Skoro Buzzati to wszystko potrafi, a przy tym pisze zwięźle i ciekawie, wniosek może być tylko jeden: świetny z niego pisarz. I tego się trzymam.


5 najlepszych opowiadań (kolejność przypadkowa):


„Siedem pięter”
Najsłynniejszy (i najlepszy) w okolicy szpital chlubi się swą wyjątkową strukturą. Otóż, podzielony jest na siedem pięter, z których każde odpowiada stopniowi zaawansowania choroby. I tak na siódmym piętrze przebywają pacjenci prawie zdrowi, na szóstym ci z lekkimi schorzeniami, i tak dalej – aż do piętra pierwszego, zwanego umieralnią, gdzie trafiają śmiertelnie chorzy.

Pewnego dnia do szpitala trafia pacjent z zupełnie niegroźną, lekką chorobą. Trafia oczywiście na piętro siódme. Wkrótce jednak zostaje poproszony o zwolnienie miejsca matce z dziećmi i przeniesienie się – w drodze wyjątku - na piętro szóste. Ma złe przeczucia, ale się zgadza…

Świetna rzecz, która naprawdę daje do myślenia.

„Pancernik <Tod>”
Jedno z najdłuższych opowiadań w zbiorze. Główny bohater, Hugo Regulus – niegdyś oficer marynarki - obecnie pracuje w kartotece podoficerów, obserwując ich promocje, przeniesienia i przepustki. Dni mijają rutynowo jeden za drugim, aż do momentu, gdy Regulus zauważa dziwną prawidłowość. Od pewnego czasu lawinowo zaczęła wzrastać liczba powołań, których cel opisywano jako „Ewentualność 9000 – misja specjalna”. Fala nie omija nawet najbliższego współpracownika Regulusa, Willy’ego Untermeyera. Problem w tym, że nikt nie wie (lub nie chce zdradzić),co oznacza kryptonim „Ewentualność 9000”. Wkrótce staje się to obsesją głównego bohatera, który postanawia na własną rękę rozwikłać tajemnicę.

Thriller szpiegowski z elementami grozy, trzyma w napięciu od pierwszej (no dobra, drugiej),do ostatniej strony.


„Panika w La Scali”
Wyśmienite studium psychologiczne. Krążące od jakiegoś czasu po Mediolanie pogłoski o rzekomej rewolucji/obaleniu władzy osiągają kulminację podczas spektaklu teatralnego pt. Rzeź niewiniątek. Najpierw widzów rozstraja dziwna, nerwowa muzyka. Następnie w jednej z loży pojawiają się tajemniczy, eleganccy mężczyźni o woskowych twarzach, by po drugim akcie zniknąć, wraz z prefektem policji.

Budynek La Scali staje się miejscem knowań, sojuszy, plotek. Widzowie – elita finansowa i śmietanka towarzyska Mediolanu – niejako z własnej woli zostaje uwięziona w gmachu teatru i gorączkowo zastanawia się, którą stronę poprzeć. Podobno władza została już obalona, a ulice opustoszały. Ktoś apeluje o rozsądek i opuszczenie teatru. Inni lawirują między zwolennikami przewrotu a konserwatystami. Co robić, komu można zaufać?

W końcu jeden z nich – wiekowy już maestro pianina Claudio Cottes – postanawia wyjść na zewnątrz…

"Z tym światowym blaskiem kontrastowała jedna jedyna loża, niczym ciemne, nieruchome oko pośród rozedrganych kwiatów. Loża na trzecim piętrze, z trójka mężczyzn w wieku od trzydziestu do czterdziestu lat (…) – wszyscy ubrani byli w czarne garnitury z dwurzędowymi marynarkami i ciemnymi krawatami, wszyscy mieli chude, ponure twarze. Nieruchomi, niemi, (…) uporczywie wpatrzeni w kurtynę, jakby to była jedyna rzecz godna uwagi: wyglądali nie jak widzowie, którzy przyszli raczyć się spektaklem, lecz sędziowie jakiegoś strasznego trybunału. (…) Kto zatrzymał na nich spojrzenie, od razu poczuł się nieswojo".


„Tylko na to czekali”
Niepokojąca rzecz. Zmęczone podróżą małżeństwo dociera do nienazwanego miasta. Szukają noclegu, co wydaje się łatwym zadaniem. Dziwna sprawa: wszystkie hotele w mieście mają pełne obłożenie, chociaż w środku nie widać śladu życia – nie licząc śpiącego recepcjonisty. Aby wziąć kąpiel, należy ustawić się w olbrzymiej kolejce do miejskiej łaźni i okazać dokument tożsamości. Zmęczenie i nerwy dają znać o sobie, a wkrótce okazuje się, że ta uśpiona, leniwa mieścina skrywa coś niepokojącego, coś bardzo groźnego…

"Inna kobieta, o lisiej twarzy, uniosła dłonie i potrząsnęła nimi.
- To fontanna dla dzieci – krzyknęła. – Rozumie pani? Dla dzieci!
Pozostałe odezwały się jak echo:
- Proszę wyjść z fontanny! Wyjść! Jest dla dzieci!
Słysząc okrzyki, Anna odwróciła się powtórnie, ale chyba nie zauważyła, jaki wyraz przybrały w kilka chwil twarze kobiet dookoła: były spocone, zaczerwienione, gniewne, z odpychającymi załamaniami w kącikach ust".


„Lawina”
Początkujący reporter zostaje wysłany do małej górskiej mieściny w celu zebrania materiału o lawinie, która nawiedziła te okolice. Podekscytowany wyrusza na miejsce. Jest przekonany, że z tej historii powstanie artykuł, który uczyni z niego gwiazdę dziennikarstwa. Jakież jest jego zdziwienie, gdy mieszkańcy wioski nie mają pojęcia o żadnej lawinie. Jednak młody dziennikarz nie daje za wygraną, co uruchomi pewien łańcuch zdarzeń…

To tylko pięć opowiadań, bez problemu mógłbym wybrać 10, a nawet 15. Te jednak najbardziej wbiły mi się w pamięć, bo siłą rzeczy po przeczytaniu sześćdziesięciu opowiadań większość z nich wyleci z głowy bardzo szybko.

Motywy, które najczęściej rozgrzebuje Buzzati to przewrotność ludzkiego losu (Zaczyna się na "T"),czająca się za rogiem śmierć oraz ułudy i miraże, którym bardzo łatwo – zbyt łatwo! – ulegają ludzie (wspomniana już Panika w La Scali, czy Mury Anagoor, o mieście skrytym za wielkimi murami, które nie wpuszcza do środka absolutnie nikogo. Ciekawa jest również kolejowa miniaturka pt. Coś się wydarzyło opisująca podróż pasażerów ekspresu, którzy przez szyby pędzącego pociągu obserwują panikę w każdym napotkanym mieście, jednak zamknięci w bryle pociągu nie wiedzą, co się stało.

KRÓTKO:

Dino Buzzati bez większego trudu robi to, co każdy dobry pisarz robić powinien. Daje rozrywkę: niepozbawioną humoru, ironii, zaskakujących zakończeń i szczypty niesamowitości. Jest to rozrywka dość lekkostrawna, nigdy jednak prymitywna.

Jeden z lepszych zbiorów opowiadań jakie dane mi było czytać.

***
DŁUŻEJ

Nieczęsto zdarza mi się obcować ze zbiorami liczącymi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
784
309

Na półkach: , ,

Buzzati to moje wielkie literackie odkrycie. Znalazłam kiedyś informację, że tworzy klimat podobny do Kafki, więc MUSIAŁAM to sprawdzić. Faktycznie, można znaleźć podobieństwa w tym świecie pełnym niepokoju i dziwności, ale Buzzati pozostaje sobą, a jego opowiadania to dziesiątki doskonałych konceptów. Znalazłam tu kilkanaście perełek, do których na pewno będę wracać, bo zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Ogólnie: przewspaniała literatura na najwyższym poziomie.

Buzzati to moje wielkie literackie odkrycie. Znalazłam kiedyś informację, że tworzy klimat podobny do Kafki, więc MUSIAŁAM to sprawdzić. Faktycznie, można znaleźć podobieństwa w tym świecie pełnym niepokoju i dziwności, ale Buzzati pozostaje sobą, a jego opowiadania to dziesiątki doskonałych konceptów. Znalazłam tu kilkanaście perełek, do których na pewno będę wracać, bo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1173
1149

Na półkach:

Wybitne (w większości) opowiadania włoskiego mistrza, z których wiele ma charakter eschatologiczny, a zatem nie emanują przesadnym optymizmem i tzw. wiarą w człowieka. Przepojone prześmiewczym, a nawet lekko wisielczym, poczuciem humoru, nie są lekturą dla każdego, a już na pewno nie na plażę.

Jako tzw. małolat w latach 70. zaczytywałem się „Przekrojem”, gdzie zawsze drukowano jakieś opowiadanie, nierzadko był to właśnie Buzzati, który od tego czasu należy do moich ulubionych autorów. Nowelistyka była jego mocną stroną, o czym świadczy to solidne tomiszcze – choć według mnie największe jego arcydzieło to jednak powieść ”Pustynia Tatarów”.

Na szczęście mało które opowiadanie kończy się „happy endem” i to nie tylko dlatego, że generalnie są one dość oniryczne, odrealnione, zabierające nas w inne, czasami lepsze, częściej gorsze światy. Ich bohaterowie najczęściej nie są w stanie uniknąć swego przeznaczenia. Wydaje się nawet, że według Autora człowiek uwolnić się od niego nie może, w ogóle chyba niewiele może wobec losu czy jakiejś innej siły.

Jak słusznie napisał Utracjusz, najwspanialsze opowiadanie („Siedmiu posłańców”) dostajemy na otwarcie tomu – o niemożności przegonienia czasu i dogonienia świata, powrotu do siebie. „Na próżno usiłowałem przekonywać sam siebie, że chmury, które płyną nade mną, przypominają te, które widziałem w dzieciństwie, że niebo nad moim odległym miastem nie rożni się od błękitu, jaki widzę nad sobą, że takie samo jest powietrze, że podobny jest podmuch wiatru, że bliźniaczo brzmią śpiewy ptaków”.

Aby zbytnio nie odstręczać pesymizmem, warto dodać, że wiele tekstów skrzy się niezwykle inteligentnym żartem - napisałbym że typowo włoskim, gdyby to cokolwiek znaczyło.

Np.w opowiadaniu ”Koniec świata” grzeszni ludzie rzucają się do spowiedzi, a sprytni oszuści przebrani za księży, proponują penitentom niebotyczne opłaty, aby zdążyli przed końcem… Inni zaś śpieszą, by ostatni raz zaznać słodkiego grzechu ciała. Ot, cała ludzkość w jej ostatnich chwilach...

Albo opowiadanie zaczynające się: „Od kiedy zakazano poezji, życie u nas z pewnością stało się o wiele prostsze. Nie ma już tego rozluźnienia ducha ani tego chorobliwego podniecenia, ani pobłażliwości dla wspomnień – tych wszystkich spraw wymierzonych w kolektywny interes. Produktywność, to jedyna rzecz, która się naprawdę liczy i zaiste nie sposób pojąć, jakim cudem ludzkość przez tysiąclecia była nieświadoma tej podstawowej prawdy”.

W „Lądowaniu latającego talerza” Marsjanie pytają księdza, co to za antena na jego domu. Oburzony ksiądz odpowiada, że to krzyż i wyjaśnia im istotę chrześcijaństwa. Odpowiadają mu, że u nich „drzewo poznania dobra i złego” wciąż jest zielone i dotychczas nikt nie zjadł jego owocu. „– Prawo tego zabrania. Ksiądz Piotr dyszał upokorzony. A więc ci dwaj byli nieskazitelni, podobni do aniołów z nieba”.

„Spotkanie z Einsteinem” pokazuje, jaka to ”siłą wyższa” sprawiła, ze bomba atomowa musiała powstać.

Wspaniała jest purnonsensowa nowelka o kropli wody wchodzącej po klatce schodowej kamienicy. „Może to jakaś alegoria? Może to ma symbolizować śmierć? Albo jakieś niebezpieczeństwo? Albo przemijanie? Nic z tych rzeczy, proszę państwa, to zwyczajna kropla, tyle tylko, że wchodzi po schodach”.

„Płaszcz” byłby najgenialniejszy, gdyby tylko Buzzati powstrzymał swoja manierę (dość niestety częstą w tym tomie”) wykładania ”kawy na ławę” i dopowiadania „oczywistej oczywistości”, kto taki czeka na żołnierza przybyłego do rodzinnego domu z krótką wizytą…

W innym tekście insekty biorą zasłużony odwet na ludzkości za stulecia cierpień, czego zapłonem może być ludzka wypowiedź: „Ktoś, kto przez całe życie nie robi nic innego, tylko myśli o zemście, jest dla mnie robakiem, jakąś niższą istotą”. Także i myszy sposobią się do takiej zemsty….

Gdzie indziej można tylko zgadywać, a nigdy nie odgadnąć, jakie to słowo zostało zakazane w pewnym mieście. Nikomu nie wolno go wymówić – i nigdy się tak nie stanie, skoro nikt nie wie, jakie to słowo. ….

Nienazwane zagrożenie czai się w opowiadaniu „Coś się wydarzyło”, w którym siedzimy w pociągu pędzącym bez przystanku na północ kraju, gdy tymczasem pasażerowie widzą przez okna powszechny exodus uciekających właśnie na południe. Klimat tu prawie, jak w słynnych „kolejowych” opowiadaniach Stefana Grabińskiego – polskiego mistrza grozy.

W innym miejscu pada zdanie, które naprawdę zamieniłoby nasze życie w koszmar: „Wystarczy, na przykład, że człowiek wie, kiedy ma umrzeć, proszę mi wierzyć, już taka wiedza wystarczy, żeby zatruć mu całą resztę życia”.

Na koniec dostajemy interesującą fantazję o największym pancerniku II wojny światowej „Koenig Friedrich II” i jego apokaliptycznej bitwie z wysłannikami piekieł.

Wybitne (w większości) opowiadania włoskiego mistrza, z których wiele ma charakter eschatologiczny, a zatem nie emanują przesadnym optymizmem i tzw. wiarą w człowieka. Przepojone prześmiewczym, a nawet lekko wisielczym, poczuciem humoru, nie są lekturą dla każdego, a już na pewno nie na plażę.

Jako tzw. małolat w latach 70. zaczytywałem się „Przekrojem”, gdzie zawsze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
75
16

Na półkach:

60 opowiadań na 60 wieczorów... Nieoczywista tematyka, zaskakujące zakończenia, ciekawa interpretacja, ukazywanie rzeczy oczywistych w nieoczywisty sposób, lekkie pióro... I ta częsta "dziura" w mózgu, gdy dotrze się do zwieńczenia.
Ciekawa przygoda: czasem śmieszna, czasem przygnębiająca, ale zawsze powodująca chwilę zatrzymania się i pomyślenia.
Polecam.

60 opowiadań na 60 wieczorów... Nieoczywista tematyka, zaskakujące zakończenia, ciekawa interpretacja, ukazywanie rzeczy oczywistych w nieoczywisty sposób, lekkie pióro... I ta częsta "dziura" w mózgu, gdy dotrze się do zwieńczenia.
Ciekawa przygoda: czasem śmieszna, czasem przygnębiająca, ale zawsze powodująca chwilę zatrzymania się i pomyślenia.
Polecam.

Pokaż mimo to

avatar
890
226

Na półkach:

Kto normalny rozpoczyna zbiór sześćdziesięciu opowiadań arcydziełem?

Buzzati to niewątpliwie autor z wyższej półki. Jego wyobraźnia jest nieograniczona; światy, jakie buduje – zniewalające. Tworzy fantastyczne fabuły i nie zawsze potrzebuje do tego fantastycznych rekwizytów. Nastrój jest często baśniowy; rzeczywistość pozornie zwyczajna nagle zyskuje dodatkowy wymiar, zdradza swą inność jakimś obcym elementem, nową regułą.

Poraża wręcz mnogość poetyk, po które sięga autor. Przy tej różnorodności nie sposób uniknąć pokrewieństwa, choćby ze słynnymi rodakami – jakiś tekst przywiedzie na myśl Calvina, inny Moravię. Tych powinowactw jest więcej i niemal wszystkie w dobrym smaku. Na szczęście jego orężem znacznie częściej jest metafora niż symbol. Metafora pobłogosławiona jest darem wieloznaczności i u Buzzatiego często wiedzie węszącego czytelnika na manowce.

Włoskiego pisarza pasjonuje zagadka ludzkiej duchowości, co rusz ją bada, szturcha, prowokuje. Próbuje wywołać niepokój aksjologiczny poprzez natarczywe i pomysłowe kontestowanie wartości, którym zwykle hołdujemy, niezupełnie skrycie, ale i nie do końca oficjalnie, honorując rozmaite niepisane, lecz haniebne pakty, utrwalając semantyczny rozdźwięk między znakiem a desygnatem.

Sięga do samego sedna człowieka, do jego egzystencjalnego jądra; stawia go w obliczu tajemnic, które go przerastają, które muszą pozostać nierozwiązane, ale wcale nie mniej przez to nurtujące, wręcz bardziej: odwodzą od rutynowych zajęć, które zwykliśmy uważać za treść życia. Tymczasem Buzzati sugeruje, że treścią życia są właśnie te niepojęte tajemnice, skarby czekające za rogiem, do którego nie zdołamy się doczołgać, ale do którego musimy się czołgać: być może poprzez pył, w którym się czołgamy, zdołamy w końcu dojrzeć jakiś cień, jakieś odbicie, jakiś zarys albo tylko złudzenie czegoś większego od nas samych.

Niestety, opowiadania są nierówne; to znaczy styl i smak pozostają na niezmiennie wysokim poziomie, ale niektóre spośród historii na nieszczęście zawierają morał i wówczas Buzzati czuje potrzebę wyrażenia go wprost, dopowiedzenia tam, gdzie czytelnik powinien mieć przestrzeń na własną intelektualną przygodę. Świetnym przykładem jest opowiadanie „Spotkanie z Einsteinem”, które powinno się było zakończyć na przedostatniej stronie.

Bo mniej więcej w dwóch trzecich tomu opowiadania tracą impet, od kwestii egzystencjalnych dryfują ku sprawom bardziej przyziemnym, za czym idzie zamiana środków wyrazu na mniej wyrafinowane; momentami niebezpiecznie ociera się Buzzati o publicystykę, z okazjonalnymi wypadami na terytorium groteski. Choć elementy fantastyczne nie znikają całkowicie, dominuje ton jakiejś złośliwej prozaiczności, z coraz surowszymi wyrokami ferowanymi przez autora. I mimo że kilka tekstów z ostatniej części wyłamuje się z tej formuły, prawdopodobnie lepiej by było, gdyby ten zbiór nosił adekwatny tytuł „Czterdzieści opowiadań”.

Kto normalny rozpoczyna zbiór sześćdziesięciu opowiadań arcydziełem?

Buzzati to niewątpliwie autor z wyższej półki. Jego wyobraźnia jest nieograniczona; światy, jakie buduje – zniewalające. Tworzy fantastyczne fabuły i nie zawsze potrzebuje do tego fantastycznych rekwizytów. Nastrój jest często baśniowy; rzeczywistość pozornie zwyczajna nagle zyskuje dodatkowy wymiar,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3137
676

Na półkach: ,

Wydana po 17 latach od wyboru polskiego w tomie: "Polowanie na smoka z falkonetem" całość. Wreszcie. Choć nadal nie znamy w języku polskim innych opowiadań autora (chociażby zbioru kolejnych 50 opowiadań wydanych po włosku w 1966). Całość wytrzymuje próbę czasu. Zdecydowanie polecam osobom, które szukają nowych wyzwań czytelniczych.

Wydana po 17 latach od wyboru polskiego w tomie: "Polowanie na smoka z falkonetem" całość. Wreszcie. Choć nadal nie znamy w języku polskim innych opowiadań autora (chociażby zbioru kolejnych 50 opowiadań wydanych po włosku w 1966). Całość wytrzymuje próbę czasu. Zdecydowanie polecam osobom, które szukają nowych wyzwań czytelniczych.

Pokaż mimo to

avatar
341
318

Na półkach:

Krótko charakteryzując jego pisarstwo: świat jest podły, a ludzie to świnie. Opowiadania są smutne, przygnębiające, właśnie depresyjne. Kończą się albo źle, albo happy endem nader wątpliwym. Ale zmuszają do myślenia, są świetnie napisane, choć bez językowych fajerwerków – nie ma przerostu formy nad treścią.

WIĘCEJ:
http://seczytam.blogspot.com/2016/07/dino-buzzati-o-smoku-i-psie.html

Krótko charakteryzując jego pisarstwo: świat jest podły, a ludzie to świnie. Opowiadania są smutne, przygnębiające, właśnie depresyjne. Kończą się albo źle, albo happy endem nader wątpliwym. Ale zmuszają do myślenia, są świetnie napisane, choć bez językowych fajerwerków – nie ma przerostu formy nad...

więcej Pokaż mimo to

avatar
498
171

Na półkach: ,

To absolutnie najbardziej pełne, soczyste, pięknie i klimatyczne opowiadania jakie czytałam. Może 2-3 książki mogą z tą konkurować w tej kategorii. Każda historia była niesamowita od początku do końca. To sześćdziesiąt historii zbudowanych od początku do końca, każda z pomysłem, każda równie zaskakująca NIE-SA-MO-WI-TE. Przepraszam za gwałt typograficzny ale nie wiem jako to wyrazić, żeby było widać natychmiast!

Minęło już trochę czasu odkąd przeczytałam tę książkę i mogę powiedzieć, że część opowiadań wraca do mnie jak dawno obejrzane filmy i sceny z nich,których nie sposób zapomnieć.
Muszę powiedzieć, że to naprawdę jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam w życiu i żałuję, że pożarłam ją w błyskawicznym tempie, zanim spędzić 60 cudownych wieczorów.

To absolutnie najbardziej pełne, soczyste, pięknie i klimatyczne opowiadania jakie czytałam. Może 2-3 książki mogą z tą konkurować w tej kategorii. Każda historia była niesamowita od początku do końca. To sześćdziesiąt historii zbudowanych od początku do końca, każda z pomysłem, każda równie zaskakująca NIE-SA-MO-WI-TE. Przepraszam za gwałt typograficzny ale nie wiem jako...

więcej Pokaż mimo to

avatar
626
57

Na półkach: ,

Czytam już ponad rok - opowiadania bardzo piękne i prawdziwe ale niesamowicie smutne i przygnębiające. Po 3-4 muszę sobie robić przerwę na regenerację psychiki.

Czytam już ponad rok - opowiadania bardzo piękne i prawdziwe ale niesamowicie smutne i przygnębiające. Po 3-4 muszę sobie robić przerwę na regenerację psychiki.

Pokaż mimo to

avatar
521
378

Na półkach:

Piękna, wciągająca, ale za smutna...

Piękna, wciągająca, ale za smutna...

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    257
  • Przeczytane
    111
  • Posiadam
    40
  • Teraz czytam
    10
  • Ulubione
    8
  • Literatura włoska
    4
  • 2018
    2
  • Włochy
    2
  • Realizm magiczny
    2
  • Literatura piękna
    2

Cytaty

Więcej
Dino Buzzati Sześćdziesiąt opowiadań Zobacz więcej
Dino Buzzati Sześćdziesiąt opowiadań Zobacz więcej
Dino Buzzati Sześćdziesiąt opowiadań Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także