Cóż można najlepszego powiedzieć o Fantastycznych zwierzętach? Najprawdziwsze będzie napisać, że wydanie książki jest bardzo ładne. Cudna okładka i ilustracje. A zawartość to już jak kto lubi. Dla wielkich fanów gratka, ci co nie lubią, raczej nawet po to nie sięgną. A dla mnie osobiście, mimo iż świat Harrego Pottera uwielbiam, przeczytałam, zaliczyłam, a kiedy w atlasie zaczęła się litera „z” odetchnęłam z ulgą.

Kiedyś w dzieciństwie uwielbiałam przeglądać atlasy z różnymi zwierzętami, tutaj forma jest podobna. Magiczne zwierzątka od a do z, z opisem. Duży plus za wstęp, trochę historii świata czarodziejów nigdy nie zaszkodzi. Nie mówię, że reszta nie była interesująca. Były owszem zwierzęta, które mnie zaciekawiły, zwłaszcza kelpia oraz te bardziej groźne. O smokach było dużo, szkoda, że nudno. Część zwierząt była mi znana z Harrego, innych fantasy czy też gry HoMM, ale jednak wiele było nowości. Tu i ówdzie powieka mi się przymknęła, gdzieniegdzie następowało przebudzenie smoka, bo zwierzak był cudny a jego egzystencja urocza. Za mało dla mnie o tych stworzeniach, na które czekałam – jednorożce, centaury, trytony. Rozumiem, że mniej znane w świecie czarodziejów, ale fascynujące.

Nie wiem, jak to ocenić uczciwie. Sentymenty na bok, z wielkim żalem, ale tylko szóstka.

Cóż można najlepszego powiedzieć o Fantastycznych zwierzętach? Najprawdziwsze będzie napisać, że wydanie książki jest bardzo ładne. Cudna okładka i ilustracje. A zawartość to już jak kto lubi. Dla wielkich fanów gratka, ci co nie lubią, raczej nawet po to nie sięgną. A dla mnie osobiście, mimo iż świat Harrego Pottera uwielbiam, przeczytałam, zaliczyłam, a kiedy w atlasie...