Wieczny Batman: Tom 2
- Kategoria:
- komiksy
- Cykl:
- Wieczny Batman (tom 2)
- Seria:
- Nowe DC Comics!
- Tytuł oryginału:
- Batman Eternal Vol. 2
- Wydawnictwo:
- Egmont Polska
- Data wydania:
- 2016-06-15
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-06-15
- Liczba stron:
- 296
- Czas czytania
- 4 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328116818
- Tłumacz:
- Marek Starosta
- Tagi:
- DC Comics Batman fantastyka
Drugi tom sagi o wiecznym Batmanie tworzonej przez prawie trzydziestu autorów, którzy – z zachowaniem pełnej spójności fabularnej – opowiadają historię walki Nietoperza o Gotham.
Komisarz Gordon trafia do więzienia, a nowym szefem policji zostaje młody Bard. Dla kogo tak naprawdę pracuje? Tymczasem całe miasto opanowuje chaos komunikacyjny i informacyjny. Trwa wojna gangów, w podziemiach Arkham rodzi się mroczna magia, a w końcu dochodzi do zamachów terrorystycznych. Wiele pozornie niepowiązanych ze sobą spraw stanowi część planu, za którym stoi tajemniczy przeciwnik. Na szczęście skłócona rodzina Nietoperzy postanawia znów się zjednoczyć i wspólnie stawić czoło niebezpieczeństwu. Także Catwoman odkrywa, że coś ją łączy z obrońcami Gotham spod znaku Batmana. Tyle że zagrożeń z każdym dniem przybywa, a wojna z nieznanym wrogiem ma wiele zaskakujących odsłon.
Pośród autorów opowieści znajdują się twórcy tak znani, jak Scott Snyder (Amerykański Wampir, Swamp Thing),James Tynion IV (Szpon, Detective Comics) czy Jason Fabok (Liga Sprawiedliwości).
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 91
- 36
- 23
- 17
- 4
- 3
- 3
- 2
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Na pewnym etapie lektury komiksów superbohateskich można dojść do wniosku, że znajomość ich zbyt wielu jest przekleństwem. Można zauważyć pewne schematy czy recykling stosowanych już pomysłów. Często mam takie wrażenie przy lekturze komiksów o Batmanie. Jednakże nie jest to problemem kiedy scenarzyści potrafią sensownie wykorzystać sprawdzone motywy. Jak wypada to w drugim tomie „Wiecznego Batmana”, gdzie jeden ze scenarzystów czyli John Layman zostaje zastąpiony przez Kyle'a Higginsa?
Batman odkrywa, że poluje na niego jego dawny wróg czyli Hush. Tym razem bohater nie może liczyć na pomoc Alfreda, ale kogoś innego. W tym samym czasie Stephanie Brown musi dalej uciekać przed swoim ojcem, Catwoman postanawia zrobić porządek z gangsterami w Gotham, a demoniczne siły usiłują przejąć władzę w Gotham.
Mam duży sentyment do oryginalnej historii „Hush” ze względu na to, że czytałem ją w czasie, kiedy na nowo zacząłem interesować się Batmanem. Tutaj jednak temu przeciwnikowi wyraźnie brakuje sensownego planu. Pokazane jest wprawdzie, że ma wszystkich w kieszeni, ale działa bardzo chaotycznie, a w finale zachowuje się bardzo nierozsądnie. Na dodatek dodano do jego genezy wątek obsesji na punkcie Bruce'a Wayne'a, która wypada niezamierzenie śmiesznie.
Bardzo dobrze wypada za to nowa pomocnica Batmana. Nie przebiera się za superbohatera, ale bardziej działa zza kulis stanowiąc wsparcie techniczne dla Człowieka-Nietoperza. W finale ma pewną scenę akcji, ale jest ona dosyć krótka. Nie jest to wprawdzie żaden nowy motyw, ale jest dobrze poprowadzony.
Spodobały mi się też perypetie Stephanie Brown. Działa bardzo sprytnie usiłując przechytrzyć swoich przeciwników i unika bezpośredniej konfrontacji.
Wątek Catwoman to właściwie dopiero zapowiedź tego co nastąpi. W bardzo dramatyczny sposób przekonuje się, że musi zmienić swoje dotychczasowe metody działania. Moim zdaniem można było bardziej rozbudować jej więź z jedną postaci, żeby wywołać mocniejszy efekt emocjonalny. Łączy się to z Killer Crocem, który tutaj staje się swego rodzaju bohaterem własnej historii.
Wątek Arkham przypomina stereotypowe współczesne filmy superbohaterskie z obowiązkowym promieniem energii uderzającym w niebo. Pomimo udziału sił piekielnych i demonicznych, jest to tak naprawdę niewiele więcej niż jedna wielka rozwalanka. Konsekwencje samego zdarzenia są interesujące, ale jest to motyw bardzo często wykorzystywany w komiksach o Batmania. Bardzo obiecująca jest tu współpraca Alfreda z... Banem. Niestety nie prowadzi to do zbyt wielu ciekawych dialogów.
Podobnie jak w poprzednim tomie, tutaj też za rysunki odpowiada cały szereg rysowników. Najlepiej moim zdaniem wypadają Jason Fabok, Alvaro Martinez i Andy Clarke. Wszyscy rysują realistycznie i dokładnie, chociaż ten ostatni czasami rysuje dosyć nienaturalne twarze. Kreska Jorge Lucasa też byłaby nie taka zła, ale nadużywa czarnego tuszu i kontury postaci są zbyt grube. Niestety pozostali rysownicy są dla mnie strasznym rozczarowaniem. Na kreskę R. M. Guery aż ciężko patrzeć, Dustin Nguyen czy Simon Coleby rysują strasznie niestarannie. Podobnie też jest z kreską Meghana Hetricka, który wyraźnie wzoruje się na mandze i całość wygląda bardzo sztucznie.
Podsumowując, po lekturze tego tomu odczuwam pewien brak pomysłów. Niestety sprawdzone rozwiązania zostały już zastosowane lepiej wcześniej, przez co czułem się jak podczas spożycia źle odgrzanego kotleta. Mam nadzieję, że trzeci tom pociągnie pewne obiecujące wątki w interesującą stronę.
Na pewnym etapie lektury komiksów superbohateskich można dojść do wniosku, że znajomość ich zbyt wielu jest przekleństwem. Można zauważyć pewne schematy czy recykling stosowanych już pomysłów. Często mam takie wrażenie przy lekturze komiksów o Batmanie. Jednakże nie jest to problemem kiedy scenarzyści potrafią sensownie wykorzystać sprawdzone motywy. Jak wypada to w drugim...
więcej Pokaż mimo to„Wieczny Batman” to projekt na naprawdę dużą skalę. W Stanach Zjednoczonych kolejne numery ukazywały się co tydzień, co wymagało zatrudnienia wielu scenarzystów i rysowników. Całość pod swoje skrzydła, zapewniając jej linię przewodnią, wzięli Scott Snyder i James Tynion IV, lecz pisanie kolejnych odcinków pozostawili innym twórcom. Częstotliwość, z jaką powstawały kolejne odsłony serii, wymagała sporego wysiłku twórczego. W pierwszym tomie, zbierającym w całość dwadzieścia jeden zeszytów, zróżnicowanie stylistyczne na przestrzeni całego albumu było spore i brakowało wyraźnie zarysowanego głównego motywu. Takowy pojawia się (przynajmniej w pewnym stopniu) teraz.
Zakończenie pierwszego tomu „Wiecznego Batmana” przyniosło kilka sporych zaskoczeń. Nie wszyscy okazali się tym, kim byli na pierwszy rzut oka, a na Batmana i jego współpracowników spadło wiele poważnych problemów. Tym razem Nietoperz będzie miał jeszcze więcej roboty. Na scenę wrócił Hush, a jego ambicją jest zniszczenie Bruce’owi życia. Wielki plan, który ma złamać Nietoperza jest jednak autorstwa kogoś zupełnie innego, wciąż ukrytego w cieniu. To wszelako zaledwie część zagrożeń, z jakimi przyjdzie walczyć bohaterom – światek przestępczy Gotham może zyskać nowego, niebezpiecznego przywódcę, pod Azylem Arkham czają się piekielne moce, a w niebezpieczeństwie znajdzie się także płynność finansowa zaplecza technicznego Batmana.
Jak wspominałem we wstępie, tym razem w „Wiecznym Batmanie” pojawiła się wyraźniejsza linia przewodnia. Nie znaczy to bynajmniej, że zniknęło poczucie stylistycznego rozstrzelenia kolejnych zeszytów. To wciąż jest widoczna cecha, po prostu historia powoli zaczyna zmierzać do końca, i scenarzyści musieli umieścić tu jakiś element spajający. Najkorzystniej prezentuje się chyba wątek główny, w którym Batman musi skonfrontować się z Hushem. Dawny towarzysz Bruce’a, teraz zaś jego zaciekły wróg, doskonale zna słabsze strony swojego przeciwnika, co pomaga mu przewidywać jego ruchy i uderzać w miejsca, które zabolą. Wprowadzany w mieście chaos ma osłabić Batmana, a niektóre elementy planu Husha (a w domyśle – kogoś innego, stojącego wyżej i wciąż ukrytego w cieniu) i jego główne założenia, przypominają nieco punkt wyjścia klasycznego „Knightfall”. Porównania wypadają jednak, niestety dla „Wiecznego Batmana”, na korzyść tytułu starszego. Tam nie było tyle chaosu w warstwie scenariusza i takiego natłoku niepotrzebnych wątków.
Skoro już mowa o poszczególnych liniach fabularnych tytułu wymyślonego przez Snydera i Tyniona IV, to fakt, z jaką łatwością twórcy odrzucają te, które przestały być przydatne, ale nie są do końca rozwiązane, może nieco niepokoić. Wątek zamkniętego w celi Gordona niósł ze sobą wielki potencjał, a tymczasem został wykorzystany tylko po to, by zawiązać całą akcję. Tym razem nie mamy praktycznie żadnych wieści o byłym komisarzu GCPD, gnijącym w więzieniu w otoczeniu przestępców, których sam wsadził za kraty. Cóż za marnotrawstwo… Kolejnym przykładem jest kwestia tajemniczych nanobotów w Gotham, których tropem podążał Red Robin w towarzystwie Harper Row. Gdzie się podziały? Czy po chwilowej przydatności dla rozwoju całości, mamy w końcu szanse dowiedzieć się jak ów wątek się zakończył? Inne zaś wypływają na chwilę na powierzchnię tylko po to, by zakończyć dany zeszyt efektownym cliffhangerem.
Duża rotacja artystów pracujących na łamach „Wiecznego Batmana” jest sprawą dosyć dyskusyjną. Z jednej strony czytelnik otrzymuje spore zróżnicowanie stylistyczne na przestrzeni tych niecałych trzystu stron, z drugiej jednak zasadnym wydaje się być pytanie – czy ten zabieg naprawdę dobrze wpływa na odbiór całości? Już samo rysowanie twarzy przedstawia się naprawdę różnie i widać tu jakość poszczególnych twórców. Za przykład weźmy postać Julii Pennyworth. W interpretacji Fernando Pasarina kobieta ma blisko osadzone siebie oczy i okrągłą twarz. U Jasona Faboka bohaterka wygląda zaś zupełnie inaczej – rysy twarzy są ostrzejsze, fryzura jest mniej ulizana, nieco inny jest także odcień skóry. Podobnych przykładów można na przestrzeni całego albumu znaleźć więcej. Style kolejnych rysowników mocno się od siebie różnią, na pewno presja czasu zrobiła tu swoje – ukazywanie się kolejnych numerów w tygodniowych odstępach wymusiło tak dużą płynność w doborze wykonawców, tytułowi przydałaby się jednak nieco większa stabilizacja w tym zakresie. Osobiście nie narzekałbym na więcej numerów ilustrowanych przez Jasona Faboka – jego ostra kreska i dbałość o twarze oraz detale wyjątkowo dobrze sprawdzają się w przygodach Nietoperza. To zwyczajnie najlepszy twórca w stawce, a zadowolić musiał się pracą nad zaledwie dwoma zeszytami. To zdecydowanie za mało.
Drugi tom „Wiecznego Batmana” stoi na podobnym poziomie co jego poprzednik – to dosyć sprawnie napisane i, w większej części, dobrze zilustrowane czytadło, skrojone na miarę potrzeb dzisiejszego czytelnika. Co to znaczy? Akcja, akcja i jeszcze raz akcja, bez jakiejkolwiek głębszej refleksji. Jako czysta rozrywka „Wieczny Batman” sprawdzi się więc całkiem dobrze, ale w ramach The New 52 jest to kolejny obok „Detective Comics” i „Mrocznego Rycerza” tytuł z Batmanem w roli głównej, który nie oferuje niczego więcej (główna seria stanowi tu chlubny wyjątek). Zbyt wiele już się pewnie w tej materii nie zmieni, ale warto poczekać na finałowy tom, który na naszym rynku ukaże się w październiku. Projekt nie trzyma być może najwyższego poziomu, ale nie jest to też tytuł słaby, po prostu trzeba odpowiednio skalibrować oczekiwania. Wtedy lektura może przynieść nieco frajdy.
Recenzja do przeczytania także na moim blogu - http://zlapany.blogspot.com/2016/07/wieczny-batman-tom-2-recenzja.html
oraz na łamach serwisu Szortal - http://szortal.com/node/10258
„Wieczny Batman” to projekt na naprawdę dużą skalę. W Stanach Zjednoczonych kolejne numery ukazywały się co tydzień, co wymagało zatrudnienia wielu scenarzystów i rysowników. Całość pod swoje skrzydła, zapewniając jej linię przewodnią, wzięli Scott Snyder i James Tynion IV, lecz pisanie kolejnych odcinków pozostawili innym twórcom. Częstotliwość, z jaką powstawały kolejne...
więcej Pokaż mimo toTym czytelnikom, którym spodobał się pierwszy tom Wiecznego Batmana, drugi także przypadnie do gustu. Komiks pewnie trzyma raz obrany poziom i choć tym razem prezentuje nieco inny odcień tej niezwykle długiej historii, potrafi utrzymać napięcie od samego początku do niespodziewanego końca. Tak, właśnie końca, bowiem na ostatnich stronach pojawia się interesujący suspens, nakazujący z niecierpliwością wypatrywać finału tej opowieści. Rysunki także nie zawodzą, choć mi osobiście nie specjalnie podchodzą interpretacje Guery. Na szczęście wykonał on zaledwie dwie części z całego albumu.
Chcecie zobaczyć czy Batman poradzi sobie z Hush'em? Przeczytajcie Batman Eternal!
Tym czytelnikom, którym spodobał się pierwszy tom Wiecznego Batmana, drugi także przypadnie do gustu. Komiks pewnie trzyma raz obrany poziom i choć tym razem prezentuje nieco inny odcień tej niezwykle długiej historii, potrafi utrzymać napięcie od samego początku do niespodziewanego końca. Tak, właśnie końca, bowiem na ostatnich stronach pojawia się interesujący suspens,...
więcej Pokaż mimo to