Grzybowska 6/10. Lament

Okładka książki Grzybowska 6/10. Lament Aleksandra Domańska
Okładka książki Grzybowska 6/10. Lament
Aleksandra Domańska Wydawnictwo: Krytyka Polityczna reportaż
296 str. 4 godz. 56 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Krytyka Polityczna
Data wydania:
2016-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2016-01-01
Liczba stron:
296
Czas czytania
4 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365369093
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
34 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
5
4

Na półkach:

Książka zrobiła na mnie duże wrażenie. Czytałem jaszcze "Ulicę cioci Oli " Autorki, ale "Grzybowska..." nieporównywalnie lepsza. Losy bohaterów przedstawione w taki sposób, że przez długi czas nie można o nich zapomnieć. Dla mnie wybitna...

Książka zrobiła na mnie duże wrażenie. Czytałem jaszcze "Ulicę cioci Oli " Autorki, ale "Grzybowska..." nieporównywalnie lepsza. Losy bohaterów przedstawione w taki sposób, że przez długi czas nie można o nich zapomnieć. Dla mnie wybitna...

Pokaż mimo to

avatar
1757
883

Na półkach:

Hmmm...
Jak zacząć, by nie zachować się jak słoń w składzie porcelany? Choć z jednej strony sam pomysł na książkę znakomity - mowa o widmowych przedwojennych domach i ich mieszkańcach, to jednak nowicjuszowskie podejście do tematu getta irytuje mnie i drażni, powodując, że chwalebna idea przywrócenia pamięci umyka i traci na mocy.
Zaczyna szperać w poszukiwaniu śladów. Pierwsze tropy prowadzą do wykazu dłużników, którzy nie płacili za gaz. I tak powoli, systematycznie odkrywa autorka kolejne nazwiska, kolejnych żydowskich mieszkańców Grzybowskiej 6/10.
Gdy autorka zaczyna snuć wnioski, robi się nieciekawie. Domorosłe osądy, wizje i spojrzenia znacząco wpływają na odbiór książki. Gorące emocje, powtarzanie truizmów, serwowanie prawd zastanych i dość wyświechtanych nie tylko deprymujące, ale zwyczajnie nie na miejscu. Przynajmniej dla mnie.

Więcej na: https://buchbuchbicher.blogspot.com/2017/10/aleksandra-domanska-grzybowska-610.html

Hmmm...
Jak zacząć, by nie zachować się jak słoń w składzie porcelany? Choć z jednej strony sam pomysł na książkę znakomity - mowa o widmowych przedwojennych domach i ich mieszkańcach, to jednak nowicjuszowskie podejście do tematu getta irytuje mnie i drażni, powodując, że chwalebna idea przywrócenia pamięci umyka i traci na mocy.
Zaczyna szperać w poszukiwaniu śladów....

więcej Pokaż mimo to

avatar
1298
1273

Na półkach: , ,

Warszawa ul. Grzybowska6/10
Biografia ulicy? Migawki ludzkiego losu, aby pozostało po nich trochę więcej niż wspominana przez autorkę sentencja: "Żyłem, starałem się, umarłem". Wspomnienie wykradzione, wyszarpane przeszłości...
Przepiękna, wybitna książka!

Warszawa ul. Grzybowska6/10
Biografia ulicy? Migawki ludzkiego losu, aby pozostało po nich trochę więcej niż wspominana przez autorkę sentencja: "Żyłem, starałem się, umarłem". Wspomnienie wykradzione, wyszarpane przeszłości...
Przepiękna, wybitna książka!

Pokaż mimo to

avatar
11
6

Na półkach:

Niesamowita opowieść. Autorka chce prześledzić losy kilka kamienic pod obecnym tytułowym adresem i w trakcie poszukiwań odnajduje jedynego człowieka z tej ulicy, który przeżył wojnę, bo Grzybowska była na terenie getta. To ten chłopczyk z okładki. Sama historia zdjęcia - jedynego jakie ma ze swoim tatą - lekarzem, który został w getcie do końca - jest niesamowita. Niesłychanie wzruszająca książka, która przy tym analizuje też przyczyny Zagłady w zupełnie nieoczywisty sposób. Chyba po prostu każdy powinien to przeczytać. Bardzo polecam.

Niesamowita opowieść. Autorka chce prześledzić losy kilka kamienic pod obecnym tytułowym adresem i w trakcie poszukiwań odnajduje jedynego człowieka z tej ulicy, który przeżył wojnę, bo Grzybowska była na terenie getta. To ten chłopczyk z okładki. Sama historia zdjęcia - jedynego jakie ma ze swoim tatą - lekarzem, który został w getcie do końca - jest niesamowita....

więcej Pokaż mimo to

avatar
331
235

Na półkach:

kotnakrecacz.pl

„A tam gdzieś „za rogiem” tego zatęchłego, brudnego starego świata szykował się pierwszy na niego zamach. W dalekiej od ulicy Grzybowskiej Europie nabierał wigoru zachwycony swą przyszłością młody, choć jeszcze na dobre nierozpoczęty, wiek XX. (…) Młody duch szukał dla siebie kształtu. Przepędziwszy przestarzałego Pana Boga, pragnął samodzielnie stworzyć sobie ze świata właściwą dla siebie formę.”

Dawno temu, kiedy jeszcze moja wizja przyszłości oparta była o postawienie przed nazwiskiem dwóch literek (bez kropki!),rozważaliśmy ze współtowarzyszami niedoli, czy można i czy powinno się publikować „historię rogu ulicy”. Oczywiście, że można. Ba, warto! I nie dam się zwieść temu, co jeszcze niedawno w „Książkach” pisał Marek Bieńczyk (już po lekturze „Książki twarzy” wiedziałam, że się z Bieńczykiem–publicystą nie polubię, choć jako tłumacza bardzo go cenię). Historia w skali mikro to ta, która dotyczy nas wszystkich, makro — jedynie wielkich tego świata. Kiedy więc przeczytałam o książce Aleksandry Domańskiej pt. „Grzybowska 6/10. Lament”, nie mogłam się powstrzymać, by natychmiast jej nie pochłonąć. Jednym tchem.

Grzybowska 6/10 istnieje dziś. Ale dlaczego 6/10? I co stało tu wcześniej, zanim w latach 60. ubiegłego wieku kilku warszawskich architektów postanowiło wybudować bloczyska Osiedla Za Żelazną Bramą? Domańska dotarła do zdjęć lotniczych, historycznych planów miasta, książek telefonicznych i wreszcie nazwisk kilkorga mieszkańców (szczególnie tych, którzy prowadzili na ówczesnej Grzybowskiej 10 interesy lub… zalegali z opłatami za gaz) oraz ich prywatnych dokumentów. Chciała przekopać historię skrawka Warszawy, który zamieszkuje jej mama, a dokopała się do tragicznej, słodko-gorzkiej (bo zaczęła się wygodnym i szczęśliwym życiem w dobrobycie, a skończyła tak, jakbyśmy się tego mogli spodziewać) historii rodziny, która doświadczyła piekła mieszkania w getcie. Niewątpliwie jest to historia, którą trzeba opowiedzieć (choć jest dość standardowa),bo za kilka, maksymalnie kilkanaście lat, nie będzie ust, które mogłyby ją wysłowić ani ręki, która mogłaby ją przelać na papier. Bo historia porusza, bo przypomina o świecie, z którego zostały nam tylko dwa kawałki muru, kilka tablic i pamięć kilkorga ocalałych. I pewnie jeszcze niebo wygląda tak samo.

A jednak coś mi zgrzytało,coś nie pozwoliło zapomnieć o tym, że spodziewałam się jednak historii rogu ulicy. To nie jest książka zła — wręcz przeciwnie! Kto powiedział, że niespełnienie oczekiwań ma przesądzać o negatywnej ocenie lektury? Oczekiwania to mój, nie autorki, problem. Niemniej jednak brakuje mi tu jednolitej koncepcji, spójnej wizji — książki o Jurku Glassie (czy w ogóle rodzinie Graffów z Grzybowskiej),książki o życiu przedwojennej kamienicy i o życiu jej mieszkańców rzuconych nagle na obrzeża getta, czy też książki o procesach, jakie doprowadziły do tej wyniszczającej Europę wojny, a później napędzały jej kołowrotek. Domańska bowiem ma dojrzały, nieco liryczny (ale nie patetyczny) styl, którego może jej pozazdrościć niejeden twórca reportażu literackiego i każda z tych książek w jej wykonaniu byłaby genialna. Dlatego zarzut mam jedynie taki — zamiast trzech książek dostałam jedną, a proporcje pomiędzy tymi tematami są rozdzielone chaotycznie. Każdy z nich jest godny uwagi, ale jeśli autor zajmuje się wszystkim, zawsze zabraknie czegoś, czego brak pozostawi niedosyt. Nawet jeśli ma niebywały talent do budowania sugestywnych obrazów.

O stolicy wiele już napisano, wiele jeszcze książek powstanie, a potem zasili księgarniane i biblioteczne półki. Historii w skali makro warszawiacy mają tyle, ile duża zapragnie i wyobraźni starczy. Ale żeby naprawdę trafić do człowieka, pod tę drugą warstwę skóry — tam, gdzie wchodzą tylko wrażenia wywołujące chłodne dreszcze — konieczna jest opowieść o historii mikro. Historii rogu ulicy.

I jeszcze jeden wniosek Domańskiej, z którym trudno się nie zgodzić: „Można nie lubić Warszawy, ale nie podobna jej nie współczuć”.

SKRÓT DLA OPORNYCH
Dla kogo na pewno tak: dla podwórkowych (w znaczeniu dosłownym!) varsavianistów, dla czytelników zainteresowanych historią w skali mikro i tych, którzy nigdy nie mają dość osobistych historii wojennych, szczególnie związanych z Holokaustem.

Kto powinien unikać: czytelnicy, którzy spodziewają się wielu historii związanych z budynkami, które stały w miejscu dzisiejszej Grzybowskiej 6/10, historią przestrzeni miejskiej, historią kamienicy.

kotnakrecacz.pl

„A tam gdzieś „za rogiem” tego zatęchłego, brudnego starego świata szykował się pierwszy na niego zamach. W dalekiej od ulicy Grzybowskiej Europie nabierał wigoru zachwycony swą przyszłością młody, choć jeszcze na dobre nierozpoczęty, wiek XX. (…) Młody duch szukał dla siebie kształtu. Przepędziwszy przestarzałego Pana Boga, pragnął samodzielnie stworzyć...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1089
999

Na półkach: ,

Przy ulicy Grzybowskiej 6/10 w Warszawie stoi potężny blok z wielkiej płyty, wybudowany ponad 50 lat temu. Nic szczególnego go nie wyróżnia, Aleksandrę Domańską zaciekawiła jednak przeszłość budynku, w którym mieszka jej matka: „Bo przecież - pomyślałam - ten skrawek ziemi zadeptany jest pospiesznymi krokami tysięcy ludzkich istnień, starających się niegdyś, jak my dziś, nadać sens swojemu życiu i poddanych przez los różnym próbom.”

Z informacjami dotyczącymi samej Grzybowskiej i okolicy w zasadzie nie ma kłopotu. Dość szybko dało się na przykład ustalić, że podczas I wojny światowej kilka podwórek dalej, na ulicy Krochmalnej, mieszkała rodzina I.B. Singera, który w kilku powieściach (m.in. Urząd mojego ojca, Szumowiny) odmalował okolicę – tętniącą życiem i biedną. Przytoczone w książce opisy żydowskiego mikroświatka są naturalnie literacką fikcją, ale dają wyobrażenie o specyficznym charakterze dzielnicy i wnoszą niezwykłą aurę do opowieści Domańskiej.

Materiałów źródłowych na temat działki spod numeru 6/10 było niewiele: stare plany, kilka fotografii, przedwojenna książka telefoniczna, wypisy z ksiąg rachunkowych i listy. Okazało się, że jeszcze na początku okupacji niemieckiej stała tu duża kamienica należąca do Salomona Graffa, właściciela składu żelaza. Autorce udało się dotrzeć do mieszkającego w Izraelu Jerzego Glassa, który przez osobę ojca, lekarza, był powiązany z rodziną Graffów i pomógł odtworzyć losy kilkorga mieszkańców z Grzybowskiej. Losów na ogół tragicznych, ponieważ ulica znalazła się w obrębie getta.

Domańska wydobywała fakty niemal z nicości, mając najczęściej do dyspozycji zaledwie szczątki informacji. Żmudne poszukiwania przyniosły kilka ciekawych, acz smutnych historii i jedną ważną znajomość. Przygnębia świadomość, że niektóre nazwiska, a więc osoby, ocalały od zapomnienia tylko dzięki temu, że figurowały na liście dłużników warszawskiej gazowni. A przecież po dziesiątkach innych mieszkańcach nie pozostał nawet tak nikły ślad.

http://czytankianki.blogspot.com/2016/07/grzybowska-610.html

Przy ulicy Grzybowskiej 6/10 w Warszawie stoi potężny blok z wielkiej płyty, wybudowany ponad 50 lat temu. Nic szczególnego go nie wyróżnia, Aleksandrę Domańską zaciekawiła jednak przeszłość budynku, w którym mieszka jej matka: „Bo przecież - pomyślałam - ten skrawek ziemi zadeptany jest pospiesznymi krokami tysięcy ludzkich istnień, starających się niegdyś, jak my dziś,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
506
480

Na półkach:

„Grzybowska 6/10. Lament” jest książką absolutnie niezwykłą . Autorka dokonała podróży w czasie. Podróże takie są tematem wielu filmów, mają one jedną wspólną cechę, wszystko jest w nich zabawne zabawne i dobrze się kończy.
W przypadku „Grzybowskiej” podróż w czasie jest umowna i nie kończy się dobrze. Nie ma też żadnych wygłupów w jej trakcie. Autorka wpadła na niesamowity pomysł. Otóż chciała ustalić, co mieściło się na miejscu bloku, w którym mieszka jej matka, zanim ten blok wybudowano. Z benedyktyńską cierpliwością ustaliła. Przed wojną w tym miejscu krzyżowały się ulice Grzybowska i Krochmalna, a zamieszkane były przez Żydów, stały tam wówczas 3 kamienice. W czasie wojny było tam getto. Udało się jej ustalić, kto konkretnie mieszkał w jednej z tych kamienic, ustaliła te osoby z imienia i nazwiska . Jak się okazało, jedna z tych osób żyje i mieszka w Izraelu. Głównym bohaterem, o ile można to tak nazwać, jest właśnie Jurek Glass, który w czasie wojny był dzieckiem. Ten chłopczyk na okładce książki, to właśnie on. Przy nim na zdjęciu, na okładce, jest jego ojciec , lekarz, który niestety zginął. Autorce udało się nawiązać z Jurkiem kontakt , przyjechał nawet do Polski i udał się nawet w miejsce, gdzie dawniej mieszkał.


Książka opowiada o losach Jurka i jego bliższej i dalszej rodziny, ale napisana jest w nietypowej, bardzo ciekawej formie. Z jednej strony jest to książka historyczna, opowiedziana jest przecież historia rodziny, ale są też osobiste refleksje autorki na różne tematy, a są też i cytaty – refleksje z dzieł innych twórców, którzy podejmowali podobną tematykę . Niektóre fragmenty przypominają z kolei reportaż, szczególnie wtedy, gdy opisywane są poszukiwania ludzi, którzy tam mieszkali. Ta mieszanina form dała rewelacyjny wynik. Książek o Żydach i Zagładzie jest dużo. Kiedy czytała się je, a przynajmniej kiedy ja je czytałam, często reagowałam tak, jak wówczas, gdy czytałam o wydarzeniach sprzed kilkuset lat, czyli było to dawno, wszystko, jest opisane i nie budzi już emocji. „Grzybowska” emocje budzi. Jest to zasługa wplecenia w tekst masy refleksji, nie można czytać tego beznamiętnie. Z jednej strony są więc dzieje jednej rodziny, z drugiej dzieje narodu, który został wtłoczony w getto.


Gdy sięgałam po ta książkę , zastanowiłam się, co ta lektura może mi dać. O dziejach Żydów w warszawskim getcie przecież tyle już napisano. Czy można napisać coś na ten temat, o czym się nie wie? Czy można może wzbudzić takie refleksje, które jeszcze nie przyszły do głowy? Obawiałam się , że nie jest to chyba możliwe, ale próby zrekonstruowania dziejów ludzi, którzy mieszkali tam, gdzie ja bez jakiegokolwiek zastanowienia się, wielokrotnie przechodzę, okazały się magnesem. W kontekście wiedzy o getcie warszawskim książka jednak sporo wnosi. Moja wiedza była jednak mniejsza, niż mi się wydawało. Pewnych rzeczy nie da się jednak zgłębić do końca. Nie będę książki streszczać. Autorka opisuje nie tylko dzieje rodziny w okresie wojny, zaczyna znacznie wcześniej, na wojnie i zagładzie opowieść się kończy. Sporo rzeczy było dla mnie zaskoczeniem, jak chociażby fakt, że szereg rodzin czy osób uratowanych zostało dzięki ich dawnym służącym. Otóż służące nie zapomniały o ludziach, u których pracowały i nawet gdy wybudowano mur, dzielący miasto, pomagały im, donosiły żywność, a niejednokrotnie potem przeprowadzały ich na aryjską stronę i ukrywały ich lub znajdowały schronienie. Tak było z rodziną, którą opisuje autorka. Bez służącej nie przeżyliby. Było to dla mnie zastanawiające. Przecież ludzie ci mieli różnych znajomych, być może niektórych uważali za przyjaciół. Gdzie oni byli? Najprawdopodobniej te więzy z innymi ludźmi nie były prawdziwą przyjaźnią. Służące według mnie nie mogły kierować się wyłącznie względami materialnymi . Perspektywa zysków finansowych była przyszła i niepewna, a zdecydowanie bardziej realna była perspektywa niezwłocznego rozstrzelania w razie wpadki lub w najlepszym razie obozu koncentracyjnego. Co więc decydowało? Właśnie to mnie zastanowiło. Przed służącymi nie dało się nic ukryć, one znały swoich mocodawców od dobrej i złej strony. Może właśnie to decydowało o tej więzi? Ludzi występowali wobec siebie w tych relacjach bez tych przysłowiowych masek na twarzy.


To zaś co wydało mi się przerażające i okrutne, to fakt, że szanse na przeżycie mieli ci najbogatsi i najbardziej bezwzględni. Oni mieli z czego opłacać wyżywienie i pomoc lekarską. Byli lekarze, którzy świadczyli tą pomoc bezpłatnie, ale niekiedy trzeba było ściągać specjalistę z zewnątrz, leki poza tym też kosztowały. W książce opisany jest przypadek chłopaka, który musiał mieć zrobioną operację kręgosłupa, specjalista , nie Żyd, za odpowiednią opłatą zrobił to. Pieniądze umożliwiały przekupienie policji.

całość http://powrot-do-krainy-ksiazki.blogspot.com/2016/05/aleksandra-domanska-grzybowska-610.html

„Grzybowska 6/10. Lament” jest książką absolutnie niezwykłą . Autorka dokonała podróży w czasie. Podróże takie są tematem wielu filmów, mają one jedną wspólną cechę, wszystko jest w nich zabawne zabawne i dobrze się kończy.
W przypadku „Grzybowskiej” podróż w czasie jest umowna i nie kończy się dobrze. Nie ma też żadnych wygłupów w jej trakcie. Autorka wpadła na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
203
65

Na półkach: ,

Oto przedwojenna Grzybowska 10, budynek zbudowany między 1832 a 1838. Brak cech szczególnych. Jego właścicielem (jak i innych okolicznych budynków) był Salomon Graff. To historia jego rodziny będzie w książce Domańskiej tym znaczącym "pierwszym planem", którym być może miało być coś innego. Historia opisywana w listach Romy (córki Salomona) do męża. Rysia do ojca. Listy z getta zamazywane czarnym atramentem. "A w miejscu każdej zatartej litery zalęga się zło". Bo głód, epidemia tyfusa, wysokie mury i huk pociągów. Domańska bardzo prosto i niewydumanie opisuje nam historię żydowskiego getta, ludzi, którzy mieli ocaleć, a nie ocaleli. Pisze o zbrodniarzach wydających wyroki. O dawaniu nadziei i o okrucieństwie. Bardzo zgrabne, mądre wnioski, bardzo dużo poruszeń. Domańska pisze z wyczuciem i z wyraźną emocją. Nie boi się tematu, nie boi się powtarzać historii, którą wszyscy raczej znamy (choćby pobieżnie). Stawia czoło.

więcej: http://przestrzenie-tekstu.blogspot.com/2016/05/grzybowska-610-lament.html

Oto przedwojenna Grzybowska 10, budynek zbudowany między 1832 a 1838. Brak cech szczególnych. Jego właścicielem (jak i innych okolicznych budynków) był Salomon Graff. To historia jego rodziny będzie w książce Domańskiej tym znaczącym "pierwszym planem", którym być może miało być coś innego. Historia opisywana w listach Romy (córki Salomona) do męża. Rysia do ojca. Listy z...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    57
  • Przeczytane
    38
  • Posiadam
    8
  • Teraz czytam
    4
  • Literatura faktu
    3
  • 2016
    2
  • Biografie
    2
  • Prywatna biblioteczka
    1
  • E-book-przeczytane
    1
  • Ebook
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Grzybowska 6/10. Lament


Podobne książki

Przeczytaj także