rozwińzwiń

People Who Eat Darkness: The True Story of a Young Woman Who Vanished from the Streets of Tokyo--and the Evil That Swallowed Her Up

Okładka książki People Who Eat Darkness: The True Story of a Young Woman Who Vanished from the Streets of Tokyo--and the Evil That Swallowed Her Up Richard Lloyd Parry
Okładka książki People Who Eat Darkness: The True Story of a Young Woman Who Vanished from the Streets of Tokyo--and the Evil That Swallowed Her Up
Richard Lloyd Parry Wydawnictwo: FSG Originals reportaż
465 str. 7 godz. 45 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
FSG Originals
Data wydania:
2012-05-12
Data 1. wydania:
2012-05-12
Liczba stron:
465
Czas czytania
7 godz. 45 min.
Język:
angielski
Średnia ocen

9,0 9,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
9,0 / 10
1 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
289
55

Na półkach:

Bardzo ciekawym doświadczeniem było przeczytanie książki o historii, którą znam z telewizji z czasów dzieciństwa. Nie jest to na pewno bezstronny reportaż ale osobiście nie tego szukałam, czytanie opowieści opatrzonej opinią autora ma swoje dodatkowe walory, pozwala zrozumieć jego motywacje do zrodzenia danej pracy a co za tym idzie otwiera nas na historie wewnątrz historii. Sam przypadek Lucie Blackman jest oczywiście wystarczająco zajmujący, cieszę się że polecono mi tę książkę, która jeszcze raz skierowała moją uwagę w stronę tej smutnej sprawy.

Bardzo ciekawym doświadczeniem było przeczytanie książki o historii, którą znam z telewizji z czasów dzieciństwa. Nie jest to na pewno bezstronny reportaż ale osobiście nie tego szukałam, czytanie opowieści opatrzonej opinią autora ma swoje dodatkowe walory, pozwala zrozumieć jego motywacje do zrodzenia danej pracy a co za tym idzie otwiera nas na historie wewnątrz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
20
20

Na półkach:

Bardzo fajna książką. Czasami przynudzała, trochę za długa ale ogólnie interesująca z dobrą analizą japońskiego społeczeństwa.

Bardzo fajna książką. Czasami przynudzała, trochę za długa ale ogólnie interesująca z dobrą analizą japońskiego społeczeństwa.

Pokaż mimo to

avatar
494
14

Na półkach:

Mam wrażenie że książka jest nierówna, ogólnie mam z nią pewien problem. Napisana dość zgrabnie, trochę faktów mniej znanych o Japonii ( praca wymiaru sprawiedliwości),jednak wciąż coś zgrzyta. Historia sama w sobie jest na tyle interesującą, że warto ją poznać.

Mam wrażenie że książka jest nierówna, ogólnie mam z nią pewien problem. Napisana dość zgrabnie, trochę faktów mniej znanych o Japonii ( praca wymiaru sprawiedliwości),jednak wciąż coś zgrzyta. Historia sama w sobie jest na tyle interesującą, że warto ją poznać.

Pokaż mimo to

avatar
321
127

Na półkach:

Reportaż o ofierze seryjnego zabójcy i gwałciciela Joji Obary Lucie Blackman. W tle historia japońskiego wymiaru sprawiedliwości i zwyczajach. Ciemna strona życia w Tokio. W głowie pytania o gajdziny, refleksje o zadośćuczynieniu i pokucie.

Reportaż o ofierze seryjnego zabójcy i gwałciciela Joji Obary Lucie Blackman. W tle historia japońskiego wymiaru sprawiedliwości i zwyczajach. Ciemna strona życia w Tokio. W głowie pytania o gajdziny, refleksje o zadośćuczynieniu i pokucie.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
22
22

Na półkach: ,

Dla mnie to wartościowa pozycja z uwagi na realia społeczne, kulturowe, relacje japońsko-koreańskie, różnice w odbiorze Europy, Europejek a dodatkowo intrygujący jest tu aspekt psychologii postaci.

Dla mnie to wartościowa pozycja z uwagi na realia społeczne, kulturowe, relacje japońsko-koreańskie, różnice w odbiorze Europy, Europejek a dodatkowo intrygujący jest tu aspekt psychologii postaci.

Pokaż mimo to

avatar
316
294

Na półkach: ,

To była dosyć przerażająca lektura i to oparta na faktach autentycznych. Co prawda nigdy wcześniej się nie „potknęłam” o tę historię więc czytało się to naprawdę z zapartym tchem i jak już się zaczęło to trudno było skończyć. Japonia i ta kultura to jednak jak dla mnie jedno dosyć spore dziwactwo ( o nas pewnie można powiedzieć to samo zwłaszcza człowiek który mieszka na drugim końcu świata). A po tej lekturze mam wrażenie że są jeszcze bardziej odjechani. Przerażająca historia o młodej Brytyjce która wydawałoby się ma wszystko ale udaje się na drugi koniec świata w celach zarobkowych. Zostaje hostessą w japońskim klubie nocnym, która to praca ma być sposobem na szybki zarobek i podratowanie sytuacji finansowej. I już w tym momencie następuję rozjazd w rozumieniu słowa hostessa przez nas a Japończyków. A dalej jest jeszcze ciekawiej jeżeli chodzi o stronę kulturową. Po kilku miesiącach kobieta wychodzi z domu na spotkanie z klientem i ślad po niej ginie. Książka opowiada o poszukiwaniach i jak się można domyśleć smutnym finale. Dosyć szczegółowo opisuje to co przechodziła rodzina zaginionej i jaki to na nich wywarło wpływ przez te wszystkie lata Jednocześnie pokazuje jak ogromne różnice występują dosłownie we wszystkich aspektach życia między Europą a Japonią. Od procesu poszukiwań po finał na sali sądowej. To był naprawdę solidny kawał reportażu i nie wiem czy momentami nie był straszniejszy od samego mistrza grozy Kinga….

To była dosyć przerażająca lektura i to oparta na faktach autentycznych. Co prawda nigdy wcześniej się nie „potknęłam” o tę historię więc czytało się to naprawdę z zapartym tchem i jak już się zaczęło to trudno było skończyć. Japonia i ta kultura to jednak jak dla mnie jedno dosyć spore dziwactwo ( o nas pewnie można powiedzieć to samo zwłaszcza człowiek który mieszka na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
270
269

Na półkach:

W książce o intrygującym tytule „Ludzie, którzy jedzą ciemność” opisana jest autentyczna historia zaginięcia Lucie Blackman - młodej Brytyjki, która w 2000 roku wyjechała do Japonii, gdzie podjęła pracę w charakterze hostessy w japońskim klubie dla mężczyzn. Do jej obowiązków należało zabawianie rozmową gości, głównie biznesmenów i zestresowanych pracowników korporacji, oraz naciąganie ich na jak najdłuższe przebywanie w klubie, a zatem i na zapłacenie wysokich rachunków. Warto na wstępie wyjaśnić, że praca w charakterze hostessy była przeszczepieniem starodawnej japońskiej tradycji gejsz na współczesne, mocno konsumpcyjne uwarunkowania. Oprócz tego kobiety pracujące w tym zawodzie zobowiązane były do tzw. dohan, a więc spotkań na obiedzie z najwierniejszymi klientami. Dzięki temu uzyskiwały one dodatkowy zastrzyk gotówki. Właśnie z jednego z takich spotkań poza klubem bohaterka reportażu Richarda Lloyd Parry'ego nie wróciła. Po prostu zniknęła. „Ludzie, którzy jedzą ciemność” to szczegółowa, reporterska relacja z tej głośnej ówcześnie sprawy kryminalnej. Niestety, bez happy endu.

Jeśli chodzi o styl autora, to muszę powiedzieć, że książka zbudowana jest naprawdę bardzo poprawnie. Mamy obszerny wstęp, prezentujący głównych bohaterów dramatu, mamy stopniowo budowaną atmosferę tajemnicy wokół sprawy zaginięcia Lucie, mamy wreszcie wejrzenie w japoński „mokry biznes”, a więc tamtejszy rynek usług erotycznych. Gdzieś w połowie książki następuje jednak ujawnienie sprawcy zaginięcia dziewczyny i od tego momentu intensywność narracji spada. Sporo miejsca zajmuje omówienie procesu oskarżonego o uprowadzenie i uśmiercenie dziewczyny, Jojiego Obary. To jedna z mocniej pokręconych części książki. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że momentami autor za bardzo wikła się w szczegóły rozprawy, a opowieść traci swój naturalny rytm i zaczyna się dłużyć. Na pewno może to zniechęcić część czytelników, którzy w momencie odkrycia kart przez autora, zupełnie stracą zainteresowanie tym, co było dalej. A owo „dalej” ciągnęło się przez ponad 8 lat procesu przed japońskimi sądami różnych instancji.

W czym zatem upatrywałbym siły historii opisanej przez RLP? Otóż w mojej ocenie reportaż przybiera mocne cechy śledztwa psychologicznego. Autor, poprzez skrupulatność i szczegółowość opisów, próbuje nie tylko samemu wejść w psychikę opisywanych osób, ale także dać takową możliwość czytelnikowi. Dzięki temu zbrodnia na Lucie Blackman nie jest kolejną „anonimową” historią, w której można pobawić się w detektywa, ale psychologiczną próbą, w którą wypada się choć trochę zaangażować emocjonalnie. Tylko w tym ujęciu tytuł książki ma jakieś głębsze znaczenie. A przynajmniej ja staram się takowego doszukać, mając nadzieję, że nie jest on jedynie kolejnym zabiegiem marketingowym (o mocno przekłamanej okładce książki napisze na końcu, gdyż jest to „sprawka” wydawcy).

Kim zatem są „ludzie, którzy jedzą ciemność”? To w gruncie rzeczy wszyscy główni bohaterowie książki. To rodzina Blackmanów, na czele z Lucie. Psychologiczny obraz naszkicowany przez autora przedstawia nam na pozór spokojną, brytyjską rodzinę, której szczęście nagle zostało zburzone przez zdradę męża. Oczywiście nie jest to do końca prawda, gdyż ze słów Tima Blackmana można się domyślić, że w związku tym od dłuższego czasu działo się źle. Efektem jest rozpad małżeństwa i konieczność dorastania trójki dzieci w warunkach narastającej wojny między rodzicami. Brak rodzinnego ciepła i oparcia skutkuje poważnymi konsekwencjami dla zdrowia psychicznego dzieci Blackmanów, a w szczególności najstarszej Lucie, która przedwcześnie musiała stać się osobą dorosłą. Musiała zaopiekować się rodzeństwem, przede wszystkim młodszą siostrą, ale także matką, która daleka była od obrazu odpowiedzialnej rodzicielki. Dziecko, które przedwcześnie staje się dorosłym, nigdy tak naprawdę nie przestanie być dzieckiem, czego dowodzi przykład Lucie, która wyrosła na dziewczynę niestabilną emocjonalnie, przesadnie zwracającą uwagę na swój wygląd zewnętrzny (kompleksy na punkcie figury i kształtu oczu),niepotrafiącą zapanować nad swoimi potrzebami (zakup łóżka księżniczki),przez co szybko popadła w długi, ale przede wszystkim nie wiedzącą, czego chce od życia. Próbując łatwy rozwiązań i szybko wycofując się z tych zbyt trudnych, koniec końców trafia do Japonii (choć tak naprawdę nie chce tam jechać, ale ulega namowie najlepszej przyjaciółki),gdzie podejmuje pracę w roli hostessy, licząc na łatwy zarobek. Ale także i tutaj nie idzie jej za dobrze, czego efektem są powtarzające się nastroje depresyjne. Dopiero poznanie amerykańskiego żołnierza oraz nowego, bogatego klienta zdaje się zwiastować lepszą passę w jej życiu. Cóż bowiem złego może się stać w najbezpieczniejszym mieście świata?

Autor stawia tezę, że Lucie Blackman miała najzwyczajniej w świecie pecha, gdy na jej drodze pojawiła się osoba Jojiego Obary, wielokrotnego gwałciciela i przypadkowego mordercy. Człowieka nie zostawiającego za sobą żadnych wyraźnych śladów, a do tego posiadającą nie tylko patologiczną osobowość, ale także ogromne pieniądze. To niebezpieczne połączenie. Uważny czytelnik nie może jednak oprzeć się wrażeniu, że Lucie nie pomogła swojemu szczęściu, nie zachowując zasad zdrowego rozsądku. Skuszona wizją łatwego uzyskania własnego telefonu komórkowego, godzi się pojechać w nieznane z nowopoznanym klientem. Zdawałoby się, że obraz pociesznych Japończyków, którzy lubią posiedzieć z zagranicznymi dziewczynami w klubie, bardzo skutecznie uśpił instynkt samozachowawczy nie tylko Lucie, ale także innych hostess. Właśnie to wykorzystywał Obara, aby realizować swoje wynaturzone cele.

Ciemność zatem czai się w bohaterach tej książki. Jest obecna w Lucie, w osobie jej mordercy, nawet w osobie jej ojca, którego zachowanie jest tak niepasujące do roli skrzywdzonego rodzica, że aż wzbudzające podejrzenia. Tym bardziej, że w pewnym momencie godzi się on przyjąć od Obary pieniężne zadośćuczynienie (co ważne, nie jest to zasądzone przez sąd odszkodowanie),pod warunkiem podpisania pisma, w którym stawia mordercę swojej córki w nieco lepszym świetle. Próba usprawiedliwienia przez autora tego posunięcia jest jednym z najsłabszych i najbardziej wątpliwych fragmentów książki. Tak na marginesie, trudno nie odnieść wrażenia, że sympatia autora w małżeńskim sporze Blackmanów jest jednak wyraźnie przechylona na stronę Tima. Tak jakby uległ jego czarowi osobistemu. Tylko pamiętać trzeba, że mówimy o człowieku, który zdradził swoją żonę, opuścił dzieci, a kontakt z Lucie odnowił stosunkowo niedawno przed jej wyjazdem do Japonii. Jeśli nie dostrzegamy tutaj ludzkiej ciemności, wolno zapytać, czym ona w takim razie jest?

Myślę, że odczytywanie książki w tym sensie, a więc poprzez wykorzystanie danych dostarczanych przez autora do stworzenia obrazu psychologicznego poszczególnych postaci dramatu, jest czymś bardzo interesującym. Dzięki temu opisana przez RLP sprawa nie jest tylko historią prawdziwej zbrodni, ale także zapisem prawdziwego życia przed, w trakcie i po jej zaistnieniu. To powiązanie losów ludzkich z konkretnym faktem, aby ukazać złożoność i nieprzewidywalność życia. W tym wypadku skomplikowanego dodatkowo przez bezsensowną zbrodnię. W takim ujęciu morderca nie jest tylko mordercą, ale jest także ofiarą życiowego procesu, który stworzył go takim, jakim był. Koreańczykiem odrzuconym przez japońskie społeczeństwo, synem stłamszonym przez rodzinę, zakompleksionym sybirakiem nie potrafiącym osiągnąć satysfakcjonujące go bliskości bez zastosowania środków znieczulających. Nawet jeśli uwzględnimy, że jego zabójstwa były niezamierzone i przypadkowe, nie zmienia to w niczym faktu, że, koniec końców, mamy do czynienia z mordercą.

Kilka słów jeszcze o okładce książki, gdzie wydawca chyba odrobinę przesadził, jeśli chodzi o reklamę „Ludzi, którzy jedzą ciemność”. Najczystszą manipulacją jest oczywiście slogan: „Tokio – miasto mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet”. A „Są narkotyki, jest seks, jest zbrodnia” brzmi jak odwołanie do najniższych ludzkich instynktów, byle tylko sprzedać książkę. O wiele bardziej stonowane są wyrywki z Joanny Bator, która lepiej oddaje treść książki. Swoją droga, ciekawe na ile historia opisana przez RLP stała się inspiracją dla „Wyspa łza” tejże pisarki, gdzie rusza ona śladami zganionej Sandry Valentine? Ale to takie skojarzenie na marginesie.

Tak czy inaczej, „Ludzie, którzy jedzą ciemność” to bardzo ciekawy reportaż, ale adresowany do specyficznego odbiorcy. Osoby poszukujące zagadki kryminalnej z dreszczykiem, dość szybko poczują się zawiedzione. Mimo że autor wykonał naprawdę dobrą robotę i umiejętnie buduje napięcie wokół tej historii, nie uznał on ujawnienia zbrodniarza za jej ostateczne zamknięcie. Wręcz przeciwnie, dla niego jest to etap pośredni do kontynuowania swojej opowieści o ciemności tkwiącej w człowieku i o tym, jak się ona przejawia w prawdziwym życiu. Dlatego według mnie książkę RLP polubią przede wszystkim osoby, które szukają psychologicznej głębi. To także ciekawe źródło do poznania pewnej mało znanej strony japońskiego społeczeństwa, choć jest ono tutaj naszkicowane niejako na marginesie historii zaginięcia Lucie, o czym należy pamiętać. Przy uważnej lekturze można jednak uzyskać z książki sporo ciekawych informacji.

W książce o intrygującym tytule „Ludzie, którzy jedzą ciemność” opisana jest autentyczna historia zaginięcia Lucie Blackman - młodej Brytyjki, która w 2000 roku wyjechała do Japonii, gdzie podjęła pracę w charakterze hostessy w japońskim klubie dla mężczyzn. Do jej obowiązków należało zabawianie rozmową gości, głównie biznesmenów i zestresowanych pracowników korporacji,...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
37
3

Na półkach:

Za dużo informacji o życiu ofiary w Anglii, jej koleżankach, rodzinie itd Poddałem się bardzo szybko. Jeżeli interesuje kogoś Japonia to są dużo lepsze pozycje.

Za dużo informacji o życiu ofiary w Anglii, jej koleżankach, rodzinie itd Poddałem się bardzo szybko. Jeżeli interesuje kogoś Japonia to są dużo lepsze pozycje.

Pokaż mimo to

avatar
459
380

Na półkach: , , ,

Kolejna nudna książka... kolejna przez którą byłoby ciężko przebrnąć czytając (ciężko było nawet słuchając). To jest przykład literatury, gdzie opis brzmi mega interesująco... (i tytuł też, szkoda że nie ma nic wspólnego z treścią),a potem człowiek czyta i się męczy. W ogóle spodziewałem się bardziej czegoś jak powieść, chyba gdzieś nie doczytałem albo zignorowałem, że to reportaż ;)
Książka oparta o prawdziwą historię, której jednak nie znałem, początek był nawet wciągnął, naprawdę ciekawy, to zagadnienie z sektą - chciało się wiedzieć co dalej. Ale całość jest niesamowicie rozwleczona (gdyby miała tak z 1/3 treści, to powiedziałbym że książka w porządku),poznajemy historię ze wszystkimi szczegółami, łącznie z tym że ojciec Lucie nie nosił skarpetek, oraz co robili bracia Obary. To się może spodobać chyba tylko prawdziwym pasjonatom...
I jeszcze ta wszechobecna krytyka, której najwięcej zgarnął chyba Tim (ojciec Lucie),jakieś że zostawił rodzinę (tylko się rozwiódł - to się przecież zdarza, lepiej się rozwieść niż trwać w nieszczęśliwym związku, a przecież rozwód nie równa się zostawieniu rodziny),że nie tak się zachowywał (któż to wie jak by się człowiek zachował w takiej sytuacji jak strata dziecka, ludzie różnie reagują),albo że wziął pieniądze od mordercy (na to kilka interpretacji podał już autor). Ja przyznam, że moją sympatię on wzbudził, choćby za takie zdanie:

"W późniejszym czasie, w trakcie jednej z długich rozmów, które przeprowadzałem z Timem, zapytałem go o Obarę i o to, jak się czuł, stając z nim twarzą w twarz. Tim namyślał się przez chwilę, co rzadko mu się zdarzało podczas udzielania wywiadów. W końcu powiedział:
– Było to dla mnie coś na kształt objawienia, chociaż może przez to, co mówię, wydam się komuś dziwny. Cóż, może i jestem dziwny, gotów jestem to przyznać. – Znów urwał, a następnie westchnął. – Pamiętam tamto uczucie [...] Widzę kogoś, kto jest w tym samym wieku co ja i kto przez swoje postępowanie sprowadził na siebie ogromne, ogromne kłopoty, a innym ludziom wyrządził potworną krzywdę. Jest w tym wszystkim jakiś [...] tragizm, który osłabia znacznie bardziej naturalną reakcję, jaką jest gniew.
Gdy zadałem kolejne pytanie, w moim głosie pobrzmiewało większe zdumienie, niż się spodziewałem:
– Współczujesz mu?
Na co Tim odpowiedział:
– Tak, współczuję mu. Tak. Naprawdę mu współczuję.
Różnica wieku, która dzieliła Tima i Obarę, wynosiła zaledwie jedenaście miesięcy. Obydwaj byli właścicielami jachtów, obydwaj dorobili się w branży nieruchomości. Żadna inna uwaga ani czyn nie oddawały lepiej złożoności charakteru Tima, jego konsekwentnie nieszablonowego zachowania, które ja osobiście lubiłem i podziwiałem, ale które sprawiało, że wielu ludzi zrażało się do niego. Niemal dla zasady odrzucał oczywisty punkt widzenia i pokusę poddania się konwencjonalnym normom moralnym. Mógł wspiąć się na wyżyny moralizatorstwa i spoglądać na wszystkich z góry, on jednak wolał zostać na dole i iść własną, często krętą i nieudeptaną ścieżką, a po drodze dostrzegać różne odcienie tragizmu
i wieloznaczności tam, gdzie inni widzieli jedynie czerń i biel. Ludzie patrzący na niego z boku byli nie tylko zdziwieni jego postępowaniem, ale wręcz zbulwersowani."

- cóż, zdaniem jakie ja mam ludzie też są chyba często co najmniej zdziwieni, pewnie dlatego go polubiłem, bo mam trochę podobny tok rozumowania.

Natomiast ogólnie co do wyrokowania, to autor jeszcze dobrze to ujmuje w innym miejscu:

"Ludzie obawiają się historii takich jak historia Lucie, historii o pozbawionej sensu, gwałtownej, przedwczesnej śmierci, jednak większość z nich nie potrafi przyznać się do tego strachu. Dlatego ratują się ucieczką w ferowanie wyroków moralnych, którymi wymachują niczym płonącą gałęzią w nadziei, że uda im się odgonić czające się w mroku wilki."

- może tak rzeczywiście jest, może stąd potrzeba tak wielu ludziom mieć zdanie (zazwyczaj krytyczne i oceniające) na każdy temat... Może to jest pewien rodzaj obrony, przynajmniej emocjonalnej.

Jak widać nawet z tej książki coś wyniosłem, więc daję 3 gwiazdki (na 5),choć miałem dać max 2,5.

(czytana/słuchana: 18-20.05.2021)
3-/5

Kolejna nudna książka... kolejna przez którą byłoby ciężko przebrnąć czytając (ciężko było nawet słuchając). To jest przykład literatury, gdzie opis brzmi mega interesująco... (i tytuł też, szkoda że nie ma nic wspólnego z treścią),a potem człowiek czyta i się męczy. W ogóle spodziewałem się bardziej czegoś jak powieść, chyba gdzieś nie doczytałem albo zignorowałem, że to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
25
13

Na półkach:

Dobra pozycja . Solidny reportaż trochę przynudnawy w chwilach opisywania dzieciństwa głównej bohaterki. Ale ogóle polecam.

Dobra pozycja . Solidny reportaż trochę przynudnawy w chwilach opisywania dzieciństwa głównej bohaterki. Ale ogóle polecam.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    1 017
  • Przeczytane
    691
  • Posiadam
    183
  • Teraz czytam
    28
  • Chcę w prezencie
    15
  • Reportaż
    13
  • Japonia
    12
  • Ulubione
    11
  • E-book
    10
  • Ebooki
    9

Cytaty

Podobne książki

Przeczytaj także