„Efekt Rosie” Graeme Simsion wkracza do księgarń i jestem pewna, że nikt nie przejdzie obok niej obojętnie, ponieważ o poprzedniczce „Projekcie Rosie” było dość głośno. To książki z gatunku tych, które po prostu trzeba przeczytać.

Zabawna historia, która pozostaje w pamięci czytelnika. Tak mogłaby brzmieć reklama tej książki. I w sumie tymi słowami byłoby najprościej i najszybciej streścić samą treść. Postaram się jednak nieco rozwinąć recenzję.

Don Tillman po udanym projekcie na Rosie teraz staje przed kolejnym wyzwaniem życiowym. Muszę jednak uprzedzić, że tego się nie spodziewał, w żaden sposób nie planował. Musi zmierzyć się z projektem UWAGA! Dziecko!

Rosie, żona bohatera. Kompletnie szalona kobieta. Nieprzewidywalna i wymykająca spod kontroli. Pasuje do swego męża jakby byli dla siebie stworzeni. Jego Asperger i jej szalony charakter współgrają ze sobą idealnie. Życie upływa im w dość chaotyczny, a jednak bardzo zorganizowany, sposób i właśnie w tym momencie pojawia się zawirowanie w postaci przyjaciela Dona, który został porzucony przez żonę i nie ma się gdzie podziać oraz wiadomości o ciąży Rosie.

Tego jest jakby za dużo na raz zarówno dla Rosie, jak i dla jej męża. Ale nie, nikt się nie poddaje. Rozwiązanie dla Dona jest tylko jedno! Trzeba rozpisać plan na ciążę i dziecko. Trzeba stworzyć odpowiednie arkusze kalkulacyjne, ustalić szczegółowe zasady i oczywiście stworzyć idealny wózek dla potomka.

Efektem tych wszystkich planów i zasad jest totalne szaleństwo: masa niesamowitych obliczeń, konstrukcji i ustaleń. Rosie przestaje ogarniać całą sytuację i własnego męża. Po prostu ma serdecznie dość!

Przekonajcie się sami drodzy Czytelnicy jak wiele radości i zabawnych wydarzeń serwuje autor w „Efekcie Rosie”. Nie przestaniecie się śmiać, nawet wtedy gdy sytuacja wydaje się pozornie poważna. Zaskoczycie samych siebie tym jak długo może utrzymać się uśmiech na twarzy podczas czytania. Rzadko spotyka się tego typu książki. Bardzo rzadko wycieram oczy z powodu śmiechu. W przypadku tej opowieści trzeba mieć w pogotowiu chusteczki, ale tylko na wypadek wybuchu śmiechu do łez.

Polecam każdemu, kto lubi nietypowe opowieści. Nie ważny jest Twój wiek ani płeć, ani nawet pozycja zawodowa, czy orientacja seksualna. Wszyscy w obliczu tej książki stajemy się równi. Jesteśmy zaśmiewającymi się do łez czytelnikami, którzy zapamiętają na długo najnowszy projekt Dona – projekt na ciążę i dziecko. Przekonajcie się sami. Gwarantuję, że warto! 

Iwona Migowska