Chcecie bajki, oto bajka...
Był sobie bardzo zacny, inteligentny, sprytny, pracowity, szczęśliwy, zakochany z wzajemnością Człowiek. Danny mu było na imię. Pochodził z tak prostego ludu, iż mimo uczęszczania do jakiejś szkoły nie opanował sztuki pisania, choć nieźle stawiał czoła rachunkom. Zły Los postawił na jego drodze okrutnego przedstawiciela wyjątkowej kasty (he, he,…), młodego prawnika – mordercę. Za jego to przyczyną Danny trafił do więzienia niesłusznie oskarżony o zbrodniczy czyn. Ale od czego jest Dobry Los oraz bijący w oczy prawy charakter naszego bohatera? Ano, o tym to już należy poczytać. :)

Przyznaję, że pierwszą część przekartkowałam. Bardziej mnie interesowała zemsta na wrogach i tu trochę się zawiodłam. Stanowczo za dużo tych cudów i szczęśliwych przypadków – wolałabym bardziej finezyjne poprowadzenie intrygi. Bohaterowie dzielą się niemal wyłącznie na czarno-białe postaci. No cóż, takie są reguły bajek. Ale że pora wakacyjna, to nawet takie perełki łatwo się łyka:
„- Przecież widzieliśmy tylko pięć dni!
-Ale kochaliśmy się więcej razy…”
(dialog partnerów na wiadomość o ciąży, Anglia XXI w.)

Zatem, jeśli ktoś lubi bajki (ja lubię), to polecam - do poczytania na plaży i szybkiego zapomnienia.

Chcecie bajki, oto bajka...
Był sobie bardzo zacny, inteligentny, sprytny, pracowity, szczęśliwy, zakochany z wzajemnością Człowiek. Danny mu było na imię. Pochodził z tak prostego ludu, iż mimo uczęszczania do jakiejś szkoły nie opanował sztuki pisania, choć nieźle stawiał czoła rachunkom. Zły Los postawił na jego drodze okrutnego przedstawiciela wyjątkowej kasty (he,...