Sfinks. Wizjonerzy i skandaliści kina

Okładka książki Sfinks. Wizjonerzy i skandaliści kina Faustyna Toeplitz-Cieślak, Izabela Żukowska
Okładka książki Sfinks. Wizjonerzy i skandaliści kina
Faustyna Toeplitz-CieślakIzabela Żukowska Wydawnictwo: Prószyński i S-ka film, kino, telewizja
264 str. 4 godz. 24 min.
Kategoria:
film, kino, telewizja
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2016-04-21
Data 1. wyd. pol.:
2016-04-21
Liczba stron:
264
Czas czytania
4 godz. 24 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380693210
Tagi:
literatura polska biografie wspomnienia polskie kino przedwojenne
Średnia ocen

4,8 4,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
4,8 / 10
26 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
447
97

Na półkach:

Książka, którą dzisiaj omówię to ,,Sfinks. Wizjonerzy i skandaliści kina" Izabeli Żukowskiej i Faustyny Toeplitz-Cieślak. To opowieść o wytwórni filmowej Sfinks i jej twórcy Aleksandrze Hertzu.
Jak piszą autorki- ,,mało kto dziś pamięta, a i podręczniki historii filmu rzadko o tym wspominają, że niewiele brakowało, by to w Warszawie, a nie w Paryżu, odbył się pierwszy, historyczny pokaz filmowy. Cieszyć może fakt, że pamiętał o tym Ludwik Lumiere, jeden z braci, któremu przypisuje się udział w tworzeniu światowej kinematografii. Na posiedzeniu Francuskiej Akademii Nauk wskazał obecnego na nim Kazimierza Prószyńskiego, mówiąc: ,,Panowie, stoi przed wami pierwszy człowiek w kinematografii, ja jestem dopiero drugi."
Ale te wspomniane początki wcale nie były takie łatwe. Sztuce filmowej, a wtedy nikt nie uważał filmów za sztukę, nie sprzyjał klimat tamtych lat. Była to raczej rozrywka niskich lotów, uwielbiana przez mało wykształcone warstwy społeczne i trudno było znaleźć na pierwszych projekcjach widzów z wyższej sfery czy intelektualistów. Dla tych widzów bardziej odpowiedni był teatr. Film był dla plebsu.
Jak czytamy, pierwsze pokazy filmowe organizowano w Warszawie już w kilka miesięcy po słynnym aż do dzisiaj pokazie braci Lumiere ,,Wjazd pociągu na stację" z 1895 roku. Wtedy to widzowie byli przerażeni. Podobny efekt uzyskano wyświetlając filmik, w którym pułk francuskich kirasjerów, w hełmach i pancerzach, pędzi galopem z daleka. Gdy zaczął się zbliżać, cały teatr zaczął krzyczeć, a ludzie zasłaniali się rękami na widok wyskakujących niemalże z ekranu białych koni.
Pierwszą polską projekcję można było obejrzeć już w 1896 roku. Ale, że książka głównie skupia się na wytwórni Sfinks, dodam, że kino pod tą nazwą zostało otwarte w 1909 roku, i był 20 z rzędu teatrem kinematograficznym, jak to wówczas nazywano. Założyła go spółka miejscowych filmowców? No nie, takich jeszcze nie było, takiego zawodu czy profesji jeszcze nie było. ....Miejscowych inżynierów, adwokatów i lekarzy. Dochód z premierowego przedstawienia przeznaczono na rzecz pogotowia. Sfinks był najbardziej eleganckim kinem w Warszawie, ale filmy sprowadzone przez Aleksandra Hertza nie odniosły sukcesu. Widownia była pusta.
Dlaczego zapytacie? Jak to powiedział Karol Irzykowski- ,,Kino jest biznesem, a sztuką ewentualnie bywa." I o tym przekonali się bracia Wonsalowie- Hirsz, Aaron, Izaak i Szmul. Ci synowie szewca ze wsi Krasnosielc, sprzedali konia i zegarek ojca, kupili projektor i dali początek firmie, która dzisiaj rywalizuje z wytwórnią Disneya i jest obecnie jedną z największych wytworni filmowych na świecie. O jakiej firmie mowa? Warner Brothers.
Ale wracając na nasze podwórko, czy wiecie kto to był pyskacz? To zawód, który polegał na objaśnianiu filmów. Osoba, która go wykonywała, jak piszą autorki, musiała dobrze ,,pyskować", by usłyszało ją całe kino. Pierwsze filmy jak wiadomo, nie miały jeszcze ścieżki dźwiękowej, ale także napisów. Warto w tym miejscu wspomnieć, że gdy filmy udźwiękowiono, spotkało się to z ogromną krytyką publiczności, gdyż ta uważała, że od tej pory kino niczym nie będzie różniło się od teatru. Ciekawostką może być też informacja, że właściciele kin nie ogłaszali tytułów filmów, które miały być danego dnia pokazywane, gdyż bali sie konkurencji. A tytuły filmów były tak jakby wykradane.
22 października 1908 roku - czyli za kilka dni będzie rocznica- tę datę przyjmuje się oficjalnie w wielu źródłach za początek polskiego kina. Wtedy odbyła się premiera filmu ,,Antoś pierwszy raz w Warszawie" z Antonim Fertnerem w roli prowincjonalnego fajtłapy, który pada ofiarą rozwiązłych kurtyzan. Tak, dobrze słyszycie. Tak, rozwiązłych kurtyzan. Oczami wyobraźni próbuję zobaczyć ten film, i ciągle mi wychodzi, że to dla widzów dorosłych musiało być. Bardzo dorosłych.
W książce przeczytacie o początkach kariery wielu gwiazd wytwórni Hertza. Byli to między innymi- Pola Negri, Jadwiga Smosarska czy Kazimierz Junosza-Stępowski. Ciekawy jest także rozdział o kasiarzu Szpicbródce. Czy Józefie Piłsudskim.
Dowiedziałam się także z książki, że przeciętny warszawiak w latach dwudziestych chodził do kina 12 razy w ciągu roku. A w 1938 roku, czyli rok przed wybuchem wojny, w Warszawie działało 67 sal kinowych.
Plusem książki jest bibliografia, spis produkcji filmowych w studiu Hertza i jak dla mnie duża, fajna czcionka. Dlatego czyta się szybko i bez przynudzeń.
Ale książka ma także swoje minusy, niestety.
Pisana przez dwie autorki, które nie uniknęły wielu powtórzeń. Brak jakiejś chronologii zdarzeń opisywanych, powoduje, że miałam wrażenie deja vu. To takie ciągłe powroty i omawianie tematów już poruszonych daje wrażenie, że albo autorki nie miały o czym pisać, a chciały, żeby książka była gruba, albo nie przeczytały dzieła po napisaniu i każda w swojej części pisała o tym samym lub podobnym.
Jak dla mnie zabrakło tu solidnej korekty i jakiegoś uporządkowania. A także eliminacji błędów. Mamy aktorkę Karolinę Lubieńską, a nie Łubieńską.
NA stronie 216 pojawia się cytat- komunikat o wybuchu wojny, ale zawiera błąd, co łatwo sprawdzić w internecie, gdzie taki komunikat można wysłuchać. Tu wychodzi na to, że o godzinie 5, 40 oddziałów niemieckich przekroczyły granicę Polski.. A w oryginale chodzi o 5.40.
Dodatkowo uważam za niepotrzebne rozdziały o radiu i zabójstwie prezydenta Narutowicza, które nic tu nie wnoszą z punktu widzenia kinematografii. Znowu mam wrażenie, że nadają tylko objętości książce.
Tyle moich wrażeń. Dużo dobrego materiału, ale czy został on wykorzystany należycie? Wydaje się, że pisanie w duecie, nie zawsze wychodzi książce na dobre.

Książka, którą dzisiaj omówię to ,,Sfinks. Wizjonerzy i skandaliści kina" Izabeli Żukowskiej i Faustyny Toeplitz-Cieślak. To opowieść o wytwórni filmowej Sfinks i jej twórcy Aleksandrze Hertzu.
Jak piszą autorki- ,,mało kto dziś pamięta, a i podręczniki historii filmu rzadko o tym wspominają, że niewiele brakowało, by to w Warszawie, a nie w Paryżu, odbył się pierwszy,...

więcej Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
15406
2028

Na półkach: ,

Nie wiem dlaczego ta pozycja dostałą dość niską ocene. Przecież dla pasjonatów tematu jest rzetelnie opracowana, temat jest ciekawy i warty zaangażowania, stosunkowo mało zbadany. Dobne nieścisłości, dośc nonszalancko potraktowane niektóre fakty i skłonność do kilkukrotnego powtarzania tych samych historii nie zasługują na tak surową ocenę.
Wychodzimy od postaci Hertza,założyciela i spiritus movens całego przedsięwzięcia. Na poczatku kinematograf w Polsce nie miał łatwej drogi do serc publiki. Sfinks sąsiadował z utworzonym wcześniej Iluzjonem, a zainteresowanie było umiarkowane. Właściciele uciekali się np do łączenia wizyty w teatrze z pokazem filmu by przyciągnąć widzów.
Największe słąwy takie jak aktorzy, ale i scenarzyści czy reżyserzy zostali przedstawieni, Wile się można dowiedzięć o początkach filmu polskiego, tratowanego nei jako sztuka tylko dobry geszeft. Specjalnością konkurencji stało się kino w języku jidysz. Przyglądamy się słabiutkiej fabule dzieł które powstały w Sfinksie, trochę lepszych warsztatowo adaptacjom literatury ze Smosarską, Junoszem-Stępowskim lub słąbiznom w stylu Niewolnicy zmysłow z Polą Negri. Ciekawa materia,choć nie najlepsza prezentacja zagadnienia.

Nie wiem dlaczego ta pozycja dostałą dość niską ocene. Przecież dla pasjonatów tematu jest rzetelnie opracowana, temat jest ciekawy i warty zaangażowania, stosunkowo mało zbadany. Dobne nieścisłości, dośc nonszalancko potraktowane niektóre fakty i skłonność do kilkukrotnego powtarzania tych samych historii nie zasługują na tak surową ocenę.
Wychodzimy od postaci...

więcej Pokaż mimo to

avatar
450
366

Na półkach: , ,

Przedwojenne kino ma w sobie jakąś magię, która mnie przyciąga i pociąga. Lubię filmy z lat trzydziestych, interesują mnie aktorzy tamtych lat, dlatego chętnie zaglądam do książek na ten temat. "Sfinks" to historia jednej z polskich przedwojennych wytwórni filmowych. Mam wrażenie, że bardzo widać, że książkę pisały dwie osoby. Informacje się powtarzają, a w całości widać jakiś chaos. Np. o czymś pisze się w jednym rozdziale i to samo powtarza się kilka rozdziałów dalej. Nie jestem do końca usatysfakcjonowana.

Przedwojenne kino ma w sobie jakąś magię, która mnie przyciąga i pociąga. Lubię filmy z lat trzydziestych, interesują mnie aktorzy tamtych lat, dlatego chętnie zaglądam do książek na ten temat. "Sfinks" to historia jednej z polskich przedwojennych wytwórni filmowych. Mam wrażenie, że bardzo widać, że książkę pisały dwie osoby. Informacje się powtarzają, a w całości widać...

więcej Pokaż mimo to

avatar
13
8

Na półkach:

Trochę nie moje klimaty, aczkolwiek interesujące fakty z początków kina w Polsce. Raczej dla osób bardzo zainteresowanych tym tematem. Ja wypożyczyłam z ciekawości.

Trochę nie moje klimaty, aczkolwiek interesujące fakty z początków kina w Polsce. Raczej dla osób bardzo zainteresowanych tym tematem. Ja wypożyczyłam z ciekawości.

Pokaż mimo to

avatar
1115
1111

Na półkach:

http://mechaniczna-kulturacja.blogspot.com/2016/06/sfinks-wizjonerzy-i-skandalisci-kina.html

Pod koniec kwietnia światło dzienne ujrzała pozycja ważna szczególnie dla miłośników polskiego kina. Sfinks. Wizjonerzy i Skandaliści Kina to fascynująca opowieść o początkach filmu na ziemiach polskich, a konkretnie - w Warszawie. Dwie młode autorki - Izabela Żukowska i Faustyna Toeplitz-Cieślak, na co dzień dziennikarki radiowe, wychodząc od tytułowego Sfinksa, czyli legendarnego studia filmowego, oraz postaci Aleksandra Hertza, założyciela tej wytwórni i reżysera, tworzą opowieść o przedwojennej Warszawie i pierwszych próbach budowania w niej przemysłu filmowego z prawdziwego zdarzenia.

Poznamy losy wspomnianego Aleksandra Hertza, który otworzył Sfinksa już w 1906 roku, kiedy w Warszawie podobnych, dopiero co otwartych instytucji było już pełno. Dowiemy się jakiego rodzaju filmy puszczano najpierw na ziemiach polskich, skąd zdobywano nowe egzemplarze, poznamy także pierwsze, nieśmiałe jeszcze próby realizowania własnych obrazów. Wszystko to jednak wątki historyczne, które przyćmiewają nieco ciekawe anegdoty dotyczące chociażby rywalizacji pierwszych kin - nie ogłaszano tytułów filmów na dany dzień, ponieważ właściciele innych placówek znając takie informacje, natychmiast te same tytuły przypisywały granym u siebie filmom, mimo że były to zupełnie inne produkcje.

Autorki opierając się zarówno na faktach, jak i barwnych anegdotkach, tworzą w dość dużym jednak skrócie, całą historię polskiego kina od 1906 do 1939 roku. Począwszy właśnie od tych dość prowizorycznych początków, przez rozwój wytwórni, kinematografii, coraz bardziej rozwinięte realizacje filmowe, narodziny gwiazd, aż po dźwięk i prężny rozwój w latach 30-tych, którego drastyczny koniec przypadł na początek II wojny światowej.

Podobać może się strona techniczna tej pozycji. Ładna, twarda oprawa sprawi, że książka będzie się dobrze prezentować na półce. W środku z kolei nie zabraknie związanych z tematem ilustracji, filmowych kadrów, fascynujących historycznych fotografii omawianych postaci, reprodukcji oryginalnych plakatów i wiele innych.

Trzeba jednak przyznać, że spory niedosyt pozostawia długość tej pozycji. Nieco ponad 250 stron to naprawdę niewiele, jeśli weźmiemy pod uwagę ilość zdjęć a także fakt, że autorki kreślą bardzo szeroki obraz ówczesnej kinematografii. Trudno zmieścić w tak krótkim egzemplarzu całą szczegółową historię polskiego kina, jeśli zaś pozostajemy konkretnie przy losach Hertza i Sfinksa, to za dużo tu jednak wychodzenia poza obręb tematu. W rezultacie trudno pozbyć się wrażenia, że na dobrą sprawę jedynie ślizgamy się po wątkach, łapiemy zaledwie strzępki informacji, co raczej sprawi ostatecznie, że książka Toeplitz-Cieślak i Żykowskiej sprawdzi się bardziej jako wprowadzenie do tematu, niż bogate kompendium.

Sfinks. Wizjonerzy i Skandaliści Kina to bardzo ciekawa, choć krótka i pozostawiająca po sobie niedosyt pozycja dla wszystkich miłośników kina. Fakty, historia, anegdoty, ciekawostki, fotografie - to wszystko składa się na opowieść o losach polskiego przedwojennego filmu, o ludziach z nim związanych, wybitnych i intrygujących jednostkach, gwiazdach i skandalistach, kontrowersjach, a także o mieście - przedwojennej Warszawie. Sama w sobie pozycja ta nie zaspokoi raczej w pełni pragnienia wiedzy czytelników, ale stanowić będzie dobre wprowadzenie do historii polskiego kina.

http://mechaniczna-kulturacja.blogspot.com/2016/06/sfinks-wizjonerzy-i-skandalisci-kina.html

Pod koniec kwietnia światło dzienne ujrzała pozycja ważna szczególnie dla miłośników polskiego kina. Sfinks. Wizjonerzy i Skandaliści Kina to fascynująca opowieść o początkach filmu na ziemiach polskich, a konkretnie - w Warszawie. Dwie młode autorki - Izabela Żukowska i Faustyna...

więcej Pokaż mimo to

avatar
69
37

Na półkach: ,

Trzy gwiazdki głównie za wybranie tematu, bo przedwojenne kino nieme i wytwórnia Sfinks to kopalnia wydarzeń. Niestety całość opisana jest nudnym stylem przypominającym pracę magisterską, a autorki nie panują nad niewielkim w sumie materiałem. Zaskoczyła mnie ogromna czcionka, brak indeksu i liczba błędów. Reymont nie dostał Nagrody Nobla za "Ziemię obiecaną", tylko "Chłopów" (str. 125). Samborski miał na imię Bogusław, a nie Bogdan (str. 206). Karolina Lubieńska, a nie Łubieńska (str. 209). Pomysł, że Niemcy wprowadzili w czasie wojny na ekrany kin film "Żona i nie żona" ze względu na udział Samborskiego i Syma jest wyssany z palca (str. 223). Stanisław Szebego, a Szabego (str. 113). To tylko kilka pierwszych z brzegu bzdur, które rzuciły mi się w oczy.

Trzy gwiazdki głównie za wybranie tematu, bo przedwojenne kino nieme i wytwórnia Sfinks to kopalnia wydarzeń. Niestety całość opisana jest nudnym stylem przypominającym pracę magisterską, a autorki nie panują nad niewielkim w sumie materiałem. Zaskoczyła mnie ogromna czcionka, brak indeksu i liczba błędów. Reymont nie dostał Nagrody Nobla za "Ziemię obiecaną", tylko...

więcej Pokaż mimo to

avatar
120
20

Na półkach:

Cała historia przedwojennego polskiego kina, wytwórni Sfinks i Aleksandra Hertza jest niesamowicie ciekawa i zdecydowania za mało znana, szczególnie przez młode pokolenie (do którego sama się zaliczam, teraz nadrabiam zaległości, bo to naprawdę fascynujący okres). Także plus dla autorek za zajęcie się tym tematem. Ale sama książka rozczarowuje - średni styl, bardzo dużo ogólników, powtarzanie się. Mimo to polecam, bo warto wiedzieć o Sfinksie.

Cała historia przedwojennego polskiego kina, wytwórni Sfinks i Aleksandra Hertza jest niesamowicie ciekawa i zdecydowania za mało znana, szczególnie przez młode pokolenie (do którego sama się zaliczam, teraz nadrabiam zaległości, bo to naprawdę fascynujący okres). Także plus dla autorek za zajęcie się tym tematem. Ale sama książka rozczarowuje - średni styl, bardzo dużo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3994
2028

Na półkach: ,

Fascynująca historia wytwórni filmowej Sfinks i jej twórcy Aleksandra Hertza na tle Warszawy lat 1906–1939. Początki wielkich karier i losy takich gwiazd jak Pola Negri, Jadwiga Smosarska, Kazimierz Junosza-Stępowski, Józef Węgrzyn, Stefan Jaracz.
Porwania aktorów, zrywane kontrakty, szpiegostwo repertuarowe – drapieżna konkurencja prekursorów polskiego kina. Pierwsze wielkie sale kinowe, pierwsze produkcje i pierwsze sukcesy. Początek flirtu wielkich pisarzy z nową sztuką – ekranizacje Orzeszkowej, Żeromskiego, Sienkiewicza czy Zapolskiej. A wszystko to w atmosferze wielkich emocji towarzyszących pionierskim dokonaniom.
Tyle dowiadujemy się z okładki.

Całą tą opowieść czyta się jak najlepszą powieść, pełną zwrotów akcji i interesujących bohaterów.W swojej książce autorka zawarła nie tylko zajmującą historię pierwszego polskiego studia filmowego, ale i przegląd przez historię Polski, która w owym okresie odzyskiwała dopiero utraconą niepodległość i w krótkim czasie zdołała wiele zmienić na lepsze.

Pisana żywym językiem, sprawiająca wiele przyjemności czytelnikowi, czegóż chcieć więcej.Plusem, jak w wielu tego typu pozycjach, jest cała gama zdjęć, które dodatkowo wzbogacają i tak interesującą opowieść.Dla mnie takim kolejnym plusem, jest wzmianka o Kazimierzu Prószyńskim, który przed słynnymi braćmi, skonstruował pierwszą kamerę filmową, ale nie tylko.Jego pracy wniosły wiele, do dopiero raczkującego przemysłu filmowego.Zapomniany, ale nie znaczy że mniej ważny.

Nasza historia ma to do siebie, że gloryfikuje osoby które na to nie zasługują, rzucając w zapomnienie ważne i wnoszące dużo do naszej kultury osoby.

Książkę otrzymałem dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prószyński i s-ka.

Fascynująca historia wytwórni filmowej Sfinks i jej twórcy Aleksandra Hertza na tle Warszawy lat 1906–1939. Początki wielkich karier i losy takich gwiazd jak Pola Negri, Jadwiga Smosarska, Kazimierz Junosza-Stępowski, Józef Węgrzyn, Stefan Jaracz.
Porwania aktorów, zrywane kontrakty, szpiegostwo repertuarowe – drapieżna konkurencja prekursorów polskiego kina. Pierwsze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1850
137

Na półkach: ,

Napisane w nudny sposób. Nie da się tego czytać.

Napisane w nudny sposób. Nie da się tego czytać.

Pokaż mimo to

avatar
253
199

Na półkach: ,

Powtarzanie myśli, zbędne nazwiska, zbędne dygresje i historia opisana bez charakterystycznego stylu, zwykłym wikipedystycznym tonem. Gdyby kino nie było moją obsesją i całość nie byłaby tak krótka, pewnie bym szybko odpuścił.

Powtarzanie myśli, zbędne nazwiska, zbędne dygresje i historia opisana bez charakterystycznego stylu, zwykłym wikipedystycznym tonem. Gdyby kino nie było moją obsesją i całość nie byłaby tak krótka, pewnie bym szybko odpuścił.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    38
  • Przeczytane
    33
  • Posiadam
    11
  • Teraz czytam
    2
  • Przeczytane w 2016
    1
  • Tematyka żydowska
    1
  • Krajobraz faktograficzny z historią w tle
    1
  • 2020
    1
  • 2018
    1
  • Z biblioteki
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Sfinks. Wizjonerzy i skandaliści kina


Podobne książki

Przeczytaj także