Tess Gerritsen, jedna z moich ulubionych amerykańskich pisarek, tym razem w wydaniu bez Rizzoli & Isles. Tym razem zaskoczyła fabułą, tak inną, niż wszystko, co pisała do tej pory.

"Igrając z ogniem" to w moim odczuciu, jedna z gorszych, jak nie najgorsza książka autorki.

Mimo, iż akcja książki toczy się dwutorowo, przeszłość przeplata się z teraźniejszością, to niestety żadna z tych historii nie pochłonęła mnie na tyle, bym nie mogła się od nich oderwać.

Fakt, było to coś nowego, coś oryginalnego, coś czego Gerritsen wcześniej nie robiła, ale jak dla mnie, sama historia bardzo przeciętna.

Wątek teraźniejszy wyssany z palca, jakiś taki nierzeczywisty i bardzo, ale to bardzo naciągany.

Książkę ratuje historia Lorenzo Todesco, choć i tak miałam wrażenie, że autorce zabrakło pomysłu, nie tylko na samo zakończenie, ale i na zwieńczenie dwóch opowieści.

Niestety były też dłużyzny i powiewało nudą. Umęczyłam się czytaniem "Igrając z ogniem", mimo iż książka do opasłych nie należy.

Tess Gerritsen, jedna z moich ulubionych amerykańskich pisarek, tym razem w wydaniu bez Rizzoli & Isles. Tym razem zaskoczyła fabułą, tak inną, niż wszystko, co pisała do tej pory.

"Igrając z ogniem" to w moim odczuciu, jedna z gorszych, jak nie najgorsza książka autorki.

Mimo, iż akcja książki toczy się dwutorowo, przeszłość przeplata się z teraźniejszością, to niestety...