Mały przyjaciel
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- The Little Friend
- Wydawnictwo:
- Znak Literanova
- Data wydania:
- 2016-02-15
- Data 1. wyd. pol.:
- 2003-10-01
- Data 1. wydania:
- 2002-01-01
- Liczba stron:
- 608
- Czas czytania
- 10 godz. 8 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324035571
- Tłumacz:
- Paweł Lipszyc
- Tagi:
- literatura amerykańska powieść psychologiczna Paweł Lipszyc
- Inne
Mały przyjaciel, druga powieść w dorobku Donny Tartt, była nominowana między innymi do Orange Prize.
Alexandria w stanie Missisipi, Dzień Matki. Mały Robin Dufresnes zostaje powieszony na drzewie w ogródku rodziców. Dwanaście lat później zagadka jego śmierci pozostaje nierozwiązana. Harriet, która była niemowlęciem w momencie śmierci brata, postanawia znaleźć i ukarać mordercę i scalić rodzinę, która rozpadła się po tej tragedii.
Uzbrojona w wiedzę zaczerpniętą z książek przygodowych, Harriet, w towarzystwie najlepszego przyjaciela, szuka zemsty w śmiertelnie niebezpiecznym półświatku amerykańskiego Południa.
Mały przyjaciel, druga powieść w dorobku Donny Tartt, była nominowana między innymi do Orange Prize. To amerykańska powieść gotycka, a zarazem epicka opowieść o zemście, utracie niewinności i sprawiedliwości, którą pragnie się wymierzyć samemu.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Śmierć, dwunastolatka i Ameryka
Atmosfera amerykańskiego Południa jest magiczna. Kanikularny nastrój Missisipi lat 70., domy z werandami, podwórka i ogrody skąpane w słońcu, sąsiedzi wiedzący wszystko o wszystkich, senny nurt życia – nieuświadomiony czar zbiegu miejsca i czasu, który kwitnie we wczesnej młodości. U Donny Tartt to realia zakłócone przez Wydarzenie – takie przez duże W, wywołujące traumę, przemeblowujące codzienność, wtłaczające ją w passę rozpaczy. W świątecznym rozgardiaszu Dnia Matki pod nieuwagę rodziny znika mały, kilkuletni Robin Dufresnes. Chwilę potem zwisa nieżywy z drzewa w ogródku. Z tego wielkiego drzewa, na którym Robin miał swój drewniany domek, próchniejący później przez lata jego nieobecności. Szok jest tym większy, że po sprawcy nie ma śladu, tak jakby z mroku na chwilę wyciekło zło, wyrządziło okrutną krzywdę i zaraz niepostrzeżenie wróciło do swojego wymiaru. Dzięki tej egzystencjalnej pustce prolog „Małego przyjaciela” jest rozdzierający – Donna Tartt napisała o żałobie tak, że chce się płakać. Żałobie trwającej już zawsze.
Wydaje się więc, że skoro główną bohaterką historii autorka czyni Harriet, dwunastoletnią dziewczynkę, która w roku śmierci brata ledwo odrastała od ziemi, a teraz próbuje odkryć tajemniczą niewiadomą z przeszłości, to powieść będzie albo specyficznym typem kryminału, albo prozą mocno wrośniętą w konwencję inicjacyjną. Z obu form czerpie, ale nie opowiada się za żadną z nich. Jest niecodzienna: zagadka kryminalna rozwiązywana wakacyjną porą przez dziecko kojarzy się z jej literackimi poprzednikami – „Zabić drozda” (z którym „Małego przyjaciela” wiąże znacznie więcej), „Magicznymi latami” czy, z naszego podwórka, „Weiserem Dawidkiem” – ale szybkie zaniechanie osobistego śledztwa na rzecz pewności i chęci zemsty oraz zwrot ku psychologizmowi i obyczajowości sytuuje książkę na wszelkich możliwych pograniczach. Choć to narracja przeszłościowa, z wierzchu o przygodowym zaśpiewie, nie ma w niej poczucia tęsknoty czy umiłowania dzieciństwa – Harriet jest poważna, dociekliwa, mała dorosła, która nigdy się nie śmieje, a jej świat jest przygnębiający, pozbawiony letniej zabawy. Śmierć Robina to tak naprawdę pretekst, aby opowiedzieć o codzienności dorastającej dziewczynki ze smutnego domu – z melancholijnie nieobecną matką, przepływającą między pokojami jak duch, będącą kruchym oparciem dla córki, z zagubioną i zamkniętą w sobie starszą siostrą, z babcią i trzema ciotkami, reprezentującymi odchodzące pokolenie kobiet na wiele sposobów. To czarna panorama, jaką mogła stworzyć tylko Donna Tartt.
Już po pierwszych rozdziałach wiemy, że poznamy postaci od podszewki, będą nam opisywane w tysiącach słów, w setkach sytuacji, z dziesiątek stron – aż staną się tak wiarygodne psychologicznie, by zacierały granicę między fikcją a rzeczywistością. Ponieważ jednak bohaterów zahaczających o pierwszy plan jest sporo, trudno było autorce zachować proporcje – przez to śmierć jednej z osób, przedstawiona obszernie i tak, by wywoływała smutek, w rezultacie nie może się równać emocjom po stracie Robina, mimo że w szerszym spojrzeniu jego rola dla powieści ma charakter zaledwie rozpoczynający, a potem chowa się na wiele godzin lektury. Czasem też niektóre sylwetki rozmywają się pod wpływem opanowanej do perfekcji narracji szczegółu Donny Tartt – tutaj tych szczegółów jest całe zatrzęsienie, jak odłamków potrzaskanej wazy, którą trzeba mozolnie posklejać, ale część kawałków wsunęła się niefortunnie pod fotel, kanapę i komodę i prawdopodobnie przepadła na zawsze. O pojemności prozy Amerykanki świadczy ilość notatek, jakie sporządziłem podczas lektury, a jednocześnie przeświadczenie, że one nie pomieszczą wszystkiego. „Mały przyjaciel” bowiem jest otwarty jak życie, nie stanowi zamkniętej księgi wydarzeń, ale okazuje się wyrwaną z czasu opowieścią, przed którą coś było i po której losy bohaterów dalej będą trwać. I tę otwartość historii ceniłbym bezwarunkowo, gdyby nie częste porzucanie pobocznych wątków – z czasem uświadamiałem sobie, że autorka rezygnuje z jakiegoś ciekawego motywu na zawsze, jakby sama się zagubiła i nie wiedziała, o czym chce opowiedzieć, albo chciała napomknąć o wszystkim, a wtedy wychodziło mniej, niż powinno. Takie już ryzyko literackich obelisków, jakie stawia Donna Tartt.
Tematów, które porusza autorka, jest naprawdę dużo. „Mały przyjaciel” to studium życia w obliczu rodzinnej tragedii widzianej z kilku przeplatających się perspektyw, dziecięcy pamiętnik wyrzutka, którego nikt nie rozumie i nie ma kto wysłuchać, to też panorama czasów i miejsca, w jakich toczy się opowieść – z segregacją rasową, ówczesną religijnością i stylem życia. Gdzieś obok migocze także wątek rodzącego się pierwszego uczucia (związany z jedynym przyjacielem Harriet – Helym), doznanie biedy i niejednoznaczna moralność. Ujawniają się też tropy, z których Donna Tartt zrobi znacznie lepszy pożytek w „Szczygle”; mowa o skupieniu fabuły na szemranych interesach przestępczej rodziny żyjącej nieopodal Harriet, której członkowie wydają się zdolni do wszystkiego… być może nawet do powieszenia dziewięciolatka na drzewie. Przeskakiwanie narracji z dziecięcej na przestępczą oraz zderzenie śmiałej dziewczynki z prawdziwym niebezpieczeństwem to ciekawy motyw, ale niewykorzystany właściwie. Było tu wiele zbędnych momentów, wplecionych trochę na siłę, opisanych tak, jakby Tartt nie miała na nie pomysłu. Tak naprawdę półświatek amerykańskiego Południa przedstawiono bardzo ubogo, to dowolny wycinek złego świata przylepiony niechlujnie do warstwy obyczajowej – i choć miał uatrakcyjnić lekturę, jest na tyle rozmyty, że nie angażuje czytelnika. Sam motyw zemsty, który reklamuje powieść, rozsnuł się przede mną dopiero przy końcu, gdy spojrzałem na tę historię z dystansu. Bo w jej środku, podczas czytania, jest tylko feeria szczegółów przesłaniająca widoczność, historia przede wszystkim rodzinna. I właśnie w tej urokliwej scenerii się sprawdza.
„Mały przyjaciel” to literatura specyficzna, znacznie mniej przystępna niż pozostałe powieści autorki i choć wciąż dobra – najgorsza w jej dorobku. To książka idąca zupełnie pod prąd – nie ma tu decyzji, które by ją fabularnie ubarwiły, dopasowały do czytelników; mam wrażenie, że Donna Tartt po sukcesie „Tajemnej historii” napisała książkę dokładnie taką, jaką chciała, bez ulegania podszeptom rynku, i dopiero w „Szczygle” dokonała trudnej sztuki połączenia tych dwóch stanowisk. Zabrakło tu jednak pewności, w którą stronę „Mały przyjaciel” powinien zmierzać. To powieść językowo rozwleczona, leniwa, senna jak Południe, ale też liryczne dopieszczona, uszlachetniająca prozę życia – u nas dzięki Pawłowi Lipszycowi, kolejnemu mistrzowi słowa w puli polskich tłumaczy Donny Tartt. Trzeba tę powolność lubić, trzeba potrafić zrównać historię z jej budulcem. Domagać się natomiast od autorki, by swoją powieść skróciła, bo dłużyzny przeszkadzają w lekturze i niepotrzebnie rozciągają narrację, to pozbawić ją największego atutu. Nie byłoby nic gorszego, niż robić z historii Tartt kryminały lub thrillery tylko dlatego, że początkowo sprawiają podobne wrażenie, odzierać je z kreślonego przez dekadę zaplecza. Takim czytelnikom „Mały przyjaciel” tylko zabierze czas.
Środkowa powieść Donny Tartt jest książką o smutnym dzieciństwie… albo o smutnym dziecku. Być może o dojrzewaniu do zemsty albo dojrzewaniu przez zemstę. Najpewniej zaś o śmierci i jej konsekwencji – życiu w ponurej rzeczywistości bez nadziei. Życiu tak pozbawionym kolorów, że nawet żar lejący się z nieba przypomina sadzę. A choć „Mały przyjaciel” czasem się w tym smutnym świecie gubi, obiera niewłaściwe ścieżki, to swój pobyt na Południu relacjonuje pięknie. I dzięki temu wiele mu można wybaczyć.
Adrian Kyć
Oceny
Książka na półkach
- 1 739
- 1 057
- 362
- 51
- 37
- 30
- 18
- 12
- 9
- 9
Opinia
MAŁY, MARTWY BRACISZEK
Zanim przystąpiłem do lektury tej powieści, przeczytałem o niej mnóstwo najróżniejszych opinii. Często były to opinie niepochlebne, ale w sposób daleki od rozsądnego krytycyzmu. I jak przekonałem się, sięgając wreszcie do powieści, absolutnie bezzasadne, wynikające bądź to z zupełnego niezrozumienia tematu, bądź też z oczekiwań, że skoro autorka weszła w tematykę thrillera, książka podtrzyma trend tego gatunku. Ale nie. Donna Tartt pokazała, że thriller nie musi być miałkim, powtórkowym dziełem bez głębi i wyższych wartości literackich, tworząc zdumiewającą liryzmem opowieść o śmierci dziecka, która na zawsze odmienia życie rodziny.
Owym dzieckiem, które umiera, jest Robin Dufresnes. Do tragedii dochodzi w Dniu Matki, kiedy rodzina zbiera się na święto. Młodsza siostrzyczka Robina, niemowlę jeszcze, jak i sam chłopiec znajdują się przed domem. Zabawa trwa, lecz kiedy zbliża się burza, a rodzina zaczyna wołać Robina, nie doczekuje się odpowiedzi. Gdy chwilę potem chłopiec zostaje znaleziony martwy, powieszony na przydomowym drzewie, życie wszystkich bliskich mu osób zmienia się już na zawsze. Kto dopuścił się tak bestialskiego czynu? Dlaczego ktoś w ogóle to zrobił? Czy Robin krzyczał, wołał, cierpiał, a oni nawet go nie usłyszeli? Dwanaście lat później nadal wszystkie te pytania pozostają bez odpowiedzi. Harriet, siostra zabitego, nastolatka ledwie, decyduje się sama rozwikłać wreszcie sprawę i ocalić tym rozpadającą się rodzinę. Ale czy wiedza czerpana tylko z książek i pomoc najlepszego przyjaciela mogą coś zdziałać? I czy oboje mają szansę w starciu z niebezpieczeństwami, jaki na nich czekają?
To nie jest powieść, do której zasiada się i pochłania jednym tchem. To nie proste i puste czytadło jakich wiele, które opowiada o zabójstwie i śledztwie, męcząc sztampą, pomimo pozornej lekkości. „Mały przyjaciel” to powieść z górnej półki. Powieść, którą się smakuje. Prowadzona niespiesznie, leniwym wręcz rytmem, stylistycznie kojarzy się z powieściami Johna Irvinga. Jej treść jest taka sama, jak styl: głęboka, kwiecista, rozbudowana. Język, jakim posługuje się Donna, przemienia nawet proste rzeczy w przepięknie liryczne momenty. Emocji także nie braknie – a scena, kiedy matka zastanawia się, czy konając syn ją wołał, a ona tego nie słyszała, czy krzyczał etc. to prawdziwe mistrzostwo. I jest też znakomicie przestawiona psychologia postaci, bohaterów ludzkich, żywych krwistych, niejednoznacznych. Bohaterów, którzy mogliby istnieć gdzieś obok nas.
W przypadku „Małego przyjaciela” trzeba jednak wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Nie ocenia się książki po okładce, ale tutaj pięknie wykonana edytorsko i graficznie oprawa doskonale odzwierciedla zawartość i jakość tego, co czeka na nas w środku. A to, jak – mam taką nadzieję – już Was przekonałem, warte jest poznania i docenienia.
Polecam bardzo gorąco.
Recenzja zamieszczona także na moim blogu http://ksiazkarnia.blog.pl/2016/02/23/maly-przyjaciel-donna-tartt/
MAŁY, MARTWY BRACISZEK
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZanim przystąpiłem do lektury tej powieści, przeczytałem o niej mnóstwo najróżniejszych opinii. Często były to opinie niepochlebne, ale w sposób daleki od rozsądnego krytycyzmu. I jak przekonałem się, sięgając wreszcie do powieści, absolutnie bezzasadne, wynikające bądź to z zupełnego niezrozumienia tematu, bądź też z oczekiwań, że skoro autorka...